Nie pomyślałbym sobie, że tak prostą czynność, jak odładanie pieniędzy na jakiś określony zakup można zamienić w pierwszorzędny thriller. Ba, niekiedy ocierający się o horror. A tak było wczoraj, gdy przypadł ostatni dzień wyznaczony przeze mnie do zebrania pieniędzy na tak bardzo oczekiwany telefon. Rano nic nie zapowiadało jakiegokolwiek sensownego rozwiązania. Mało było zaliczonych tekstów i ciągle brakowało mi pieniędzy. A tu nie wystarczyło jednak mieć pieniędzy na sam telefon, przydałyby się pieniądze także na etui do niego, a przede wszystkim dodatkowe pieniądze na życie.
Co mi bowiem po tym, że posiadać będę piękny telefon, jeśli będę musiał oszczędzać nawet na jedzeniu. I to dramatycznie oszczędzać, bo standardowo oszczędzam na jedzeniu już od dwóch lat ;-) Poszedłem więc na spacer w środku dnia, bo niestety nie miałem nic do roboty. Zleceń było praktycznie zero. Kiedy wróciłem, okazało się, że są dwa zlecenia na temat, który mogę ogarnąć (i w ogóle dwa jakiekolwiek) - więc oczywiście natychmiast je napisałem. Po czym naocznie przekonałem się (niestety po raz pierwszy) jak wygląda dno w "beczce" ze zleceniami. Zajrzałem do statystyk mojego konta i usiadłem z wrażenia. Zaliczyli mi jednak takie pieniądze, że wystarczyło nie tylko na telefon, ale jeszcze zebrała się (jak na moje obecne standardy) zacna kwota na życie.
Byłem w stanie więc nie tylko zamówić od razu futerał na telefon, ale również specjalny statyw do robienia zdjęć z telefonu. Mam co prawda doskonałej jakości statyw kieszonkowy Manfrotto (niby maleństwo, ale ma kolosalną jak na ten rozmiar nośność 2,5 kilograma) ale potrzebowałam głowicy do osadzenia w niej aparatu. Kupiłem zaś nie tylko samą głowicę, lecz cały statyw z głowicą dlatego, że miał on elastyczne nóżki. Zobaczyłem na aukcji Allegro, że tymi nóżkami można na przykład opleść statyw naokoło jakiegoś przedmiotu - na przykład poręczy, słupka lub gałęzi. To bardzo ważne do mocowania telefonu do jakichkolwiek zdjęć, a szczególnie zdjęć poklatkowych (Timelapse), nie mówiąc już o zdjęciach, na których sami mamy się znaleźć, bo wtedy nikt nie będzie za nas trzymał aparatu.
Mimo to jednak nie mogę się nadziwić temu, że zbieranie pieniędzy na telefon może być aż takim thrillerem.
Co mi bowiem po tym, że posiadać będę piękny telefon, jeśli będę musiał oszczędzać nawet na jedzeniu. I to dramatycznie oszczędzać, bo standardowo oszczędzam na jedzeniu już od dwóch lat ;-) Poszedłem więc na spacer w środku dnia, bo niestety nie miałem nic do roboty. Zleceń było praktycznie zero. Kiedy wróciłem, okazało się, że są dwa zlecenia na temat, który mogę ogarnąć (i w ogóle dwa jakiekolwiek) - więc oczywiście natychmiast je napisałem. Po czym naocznie przekonałem się (niestety po raz pierwszy) jak wygląda dno w "beczce" ze zleceniami. Zajrzałem do statystyk mojego konta i usiadłem z wrażenia. Zaliczyli mi jednak takie pieniądze, że wystarczyło nie tylko na telefon, ale jeszcze zebrała się (jak na moje obecne standardy) zacna kwota na życie.
Byłem w stanie więc nie tylko zamówić od razu futerał na telefon, ale również specjalny statyw do robienia zdjęć z telefonu. Mam co prawda doskonałej jakości statyw kieszonkowy Manfrotto (niby maleństwo, ale ma kolosalną jak na ten rozmiar nośność 2,5 kilograma) ale potrzebowałam głowicy do osadzenia w niej aparatu. Kupiłem zaś nie tylko samą głowicę, lecz cały statyw z głowicą dlatego, że miał on elastyczne nóżki. Zobaczyłem na aukcji Allegro, że tymi nóżkami można na przykład opleść statyw naokoło jakiegoś przedmiotu - na przykład poręczy, słupka lub gałęzi. To bardzo ważne do mocowania telefonu do jakichkolwiek zdjęć, a szczególnie zdjęć poklatkowych (Timelapse), nie mówiąc już o zdjęciach, na których sami mamy się znaleźć, bo wtedy nikt nie będzie za nas trzymał aparatu.
Mimo to jednak nie mogę się nadziwić temu, że zbieranie pieniędzy na telefon może być aż takim thrillerem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz