No i obtarłem się dziś o ciekawość, ale nie uległem jej. Jedna z obserwowanych przeze mnie osób opublikowała wynik testu z jakiejś aplikacji Facebooka, na temat tego na kogo wygląda ze swojego zdjęcia profilowego. Wyszło, że na Australijczyka, podobnie jak jakiś inny znajomy tej osoby. Czyżby wszystkich tam jako Australijczyków oceniano? Postanowiłem z ciekawości to sprawdzić u mnie, ale jednak nie zrobiłem tego. Trzeba było się tam bowiem na tej stronie zalogować z Facebooka.
No sorry, ale ja się loguję na Facebooku tylko na Facebooku i nigdzie indziej. Nie powierzę swego loginu i hasła jakiejś aplikacji czy stronie w zamian za błazeńskie napasanie, że wyglądam na Szkota, Australijczyka czy Maorysa. Dlaczego więc ten program czy strona nie pozwalają na prosty upload fotografii celem ich oceny? Mam co do tego banalnie prostą teorię. Bo są stworzone do wyłudzania dostępu do Facebooka dla jakiś celów marketingowych. Dlatego nie zależy im na robieniu tych "wróżb" za darmo, czyli z wgranych tam zdjęć.
Nie pierwszy raz Facebook wykorzystują jakieś "ciekawe" lub nawet naprawdę ciekawe strony lub aplikacje, z których jednak nie korzystam, bo cenię swoją prywatność. Trzeba się pogodzić z tym, że takie (czasem nawet tylko efekciarsko ciekawe) treści są związane z "zapłatą" w postaci daniny z naszej prywatności. A ja staram się moją prywatność chronić i to dla mnie jest ważniejsza niż jakaś błazeńska analiza mojej fotografii. Zresztą pewnie są też jakieś autentycznie bez kosztowe strony analizujące zdjęcia po ich wgraniu. W każdym razie ten przykład pokazuje granicę między powagą a chciwym błazeństwem tego świata.
No cóż, złodzieje tożsamości także bywają pomysłowi :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz