Nic tak nie bawi, jak pewna trudna do zrozumienia niekonsekwencja. Odwiedza mnie niedawno na jednym z portali gejowskich młody chłopak, szukający kogoś w wieku co najwyżej studenckim. I co ma w swoim opisie? Otóż zaznacza skrupulatnie, że ojca już ma, dziadka też i także wujka. Po czym robi oko w stronę czytelnika, aby pojął aluzję. Dla tych, którzy nie pojmą ja wyjaśnię - chłopak nie szuka ani ojca, ani dziadka, ani wujka (w tym ostatnim przypadku pewnie chodziło mu także o wujka-sponsora). Bardzo to chwalebne. Tylko czemu mnie odwiedza?
Z łatwością mógłbym być jego ojcem. Ewentualnie wujkiem. Na dziadka na szczęście się nie załapię - no, chyba że chłopak miałby rok lub dwa, ale wtedy nie miałby profilu na tym portalu. Zatem jestem kompletnie poza jego grupą docelową. Podkreśla to w widełkach wiekowych i w opisie na profilu. Więc czemu mnie odwiedza? Przecież mnie nie szuka. A na moim profilu nie znajdzie - jak mi się wydaje - nic ciekawego, może poza adresem bloga. Tylko, że adresu bloga nie widać, gdy ogląda się zajawkę profilu w wynikach wyszukiwania. Trzeba się wczytać w profil, aby go znaleźć. Ktoś kto tego nie wie nie odwiedzi mnie zatem na pewno w celu znalezienia tego adresu.
Więc dlaczego? Może spodobało mu się moje zdjęcie? Wątpię - skoro nie szuka nikogo w moim wieku. A chyba nie wyglądam na ćwierć wieku młodszego. Myślałem więc sobie - dla rozrywki - nad możliwymi innymi podwodami tych odwiedzin i tylko jeden, bardzo niedorzeczny (poza oczywiście ślepym trafem, którego tu nie biorę pod uwagę) mi przyszedł do głowy. A może chłopak jest przesiąknięty dogłębnie lewacką naturą? Bo to właśnie lewactwo znane jest z tego, że oficjalnie co innego deklaruje, a w praktyce co innego robi. I dlatego jego deklaracje nie są nic warte. Więc jak na potencjalnego lewaka postępuje ten chłopak racjonalnie - co innego głosi, za czym innym się ogląda.
Oczywiście to była taka żartobliwa diagnoza tego chłopaka, ale niestety już całkiem poważna diagnoza lewactwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz