Dziś podobno, jak mi przypomniał Queer.pl jest Dzień Wychodzenia z Ukrycia (nawiasem mówiąc, jakoś strasznie irytuje mnie to wymuskane słowo "queer" - kojarzy się z najgorszym ciotowstwem). No i wychodzi z ukrycia także antygejowski Paul Cameron w Sejmie, ten spec od gejów tak znienawidzony przez środowiska aktywistów LGBT. I będzie swoje kontrowersyjne wystąpienie miał w polskim parlamencie. Lewactwo drży z wściekłości. A co ja o tym sądzę? A sądzę w typowy dla siebie sposób.
Nie śledziłem dokładnie wystąpień Paula Camerona ale wiem, że są kontrowersyjne. Będę się więc wypowiadał jako człowiek nie znający dokładnego meritum sprawy. I dlatego wypowiem się nie co do meritum, ale co do zasad. Być może niektóre tezy Camerona są naciągane lub fałszywe. Całkiem możliwe. Może nawet większość jego poglądów jest nienaukowa. Ale na pewno probierzem odniesienia do prawdy i naukowości nie są dla mnie poglądy lewackich działaczy LGBT. Niestety, ta lewacka strona polityczna już nie raz, a nawet nie sto lub tysiąc razy pokazała, że prawda jest dla niej niestety jedynie obrotowa.
Czyli prawdą jest coś otrąbiane w sytuacji, gdy jest im na rękę. Ta sama prawda, a już nie raz tak bywało, nagle (w innej sytuacji) staje się kłamstwem. Dla mnie układem odniesienia jest ktoś, kto dochodzi prawdy dla samej prawdy i zmienia swoje zdanie jedynie pod wpływem merytorycznej argumentacji. A nie ktoś, kto wyciera sobie "prawdą" gębę w imię doraźnych politycznych korzyści, a za chwilę uznaje prawdę za kłamstwo lub odwrotnie. Nie wiem na ile Cameron rzetelnie i bezstronnie dochodzi prawdy. Wiem niestety, że zacietrzewione lewactwo traktuję prawdę jak kij do obijania. Jeśli nie pasuje im z jednej strony, to zaraz go odwracają i biją z drugiej. To dobre dla propagandy, ale nie dla naukowego dochodzenia swoich racji.
Nie wiem na ile Cameron naukowo i rzetelnie dochodzi swoich racji, ale po lewackiej stronie nie ma on racjonalnych i rzeczowych oponentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz