Mądrości z gej czatów nieraz mnie
wbijały w fotel. Tak było w czasie pewnej rozmowy, w której napisałem
rozmówcy, na jego pytanie kogo szukam, że szukam partnera. On zaś zapytał mnie czy dyskretnego. Zadziwia mnie to, że nawet związek kojarzy się niektórym z tzw. dyskrecją.
Warto nadmienić, że dyskrecja na gej czatach rozumiana jest specyficznie. To nie cnota polegająca na przykład na dotrzymywaniu słowa i nie zdradzaniu czyjejś tajemnicy. Dyskrecja, w wykonaniu tak zwanego dyskreta, to po prostu ukrywanie się z seksem przed bliskimi, a bardzo często żoną biseksualnego amatora przygód. Dyskrecja to nie cnota, ale raczej sztuka okłamywania bliskich. Coś zdecydowanie negatywnego.
Rozumiem sytuacje, w których trzeba zataić prawdę z powodu wyższej konieczności. Ale czy innym jest dyskrecja w czatowym rozumieniu. Przeważnie czym innym. I to "przeważnie" sprawia, że słowo dyskrecja wkurza mnie na dzień dobry. To tak jak owe znane "prawie", które robi wielką różnicę.
Dyskrecja w czatowym rozumieniu robi tylko potencjalny smród :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz