Na Święto Niepodległości wypadałoby da coś stosownie poważnego, bo to dzień salw armatnich i fanfar. A skoro o fanfarach mowa, to czemu nie koncert? Abo koncercik? A może po prostu duet muzyczny? Muzyka kameralna. I na taki anons trafiłem w kategorii szukania partnera - aż znalazł na dzisiejszy bardziej podniosły dzień. Zobaczcie sami...
Umówię się z kimś na podwieczorek - grę na fortepianie na cztery ręce,bo na seks wiele razy próbowałem i sami bajkopisarze-gawędziarze tu siedzą. Mogę Ci zaprezentować wszystkie walory brzmieniowe i kolorystyczne instrumentu. Rytmicznie! Kiedyś miałem faceta, który znajdował wspólny czas na granie na flecie, ale wyjechał do N.Y.C. Konkludując stwierdzam de facto iż interesuje mnie jedna z form uprawiania sztuki kameralnej, Zapewne zaśpiewamy też w klimacie folkowym ze miłość jest najważniejsza...
Czy można pisać o randce (bo choć o seksie tu poniekąd mowa to jakoś nie wypada mówić, że o seksie) w tak ciekawy sposób? Zaczyna się od podwieczorku - od razu ci, do których droga przez żołądek prowadzi, będą usatysfakcjonowani. A potem coś dla ucha. Fortepian, koncert. Prawie Chopin. A jakie smaki muzyczne są rozbudzane - te brzmienia i walory ;-)
A jeśli ręce do fortepianu zbyt zmęczone to można przecież zadąć ustami. Niekoniecznie od razu rąbka czy saksofon - wystarczy flet. I nie szkodzi że gdzieś pobrzmiewa złowrogo New York City - ale to tylko zaleta. Proste rozumowanie - tu grał na flecie ale wyjechał do Ameryki, ergo flecistą był takim, że inni przy nim nie stawali na wysokości zadania. A skoro z takim Wirtuozem autor anonsu miał do czynienia to i on na flecie na pewno wprawiony. Aż miło słyszeć.
Rzadko kiedy trafiam a anons napisany równie koncertowo :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz