Wszystko dobre ale w miarę. A jednak zdarzają się ludzie, którzy lubią przesadzać. Na przykład politycy ze swoimi obietnicami wyborczymi. Ale nawet w mojej skromnej pracy można mieć do czynienia z przesadzaczami.
Przesadzacz to osoba, która jest chętna - albo wręcz napalona - na zdecydowanie więcej niż przewiduje oferta. Ale - uwaga - chodzi tu o zdecydowanie więcej w sensie ilościowym, a nie jakościowym. Bo przesadzaczy jakościowych jet o wiele więcej. Oferuję masaż a oni chcą seksu. No, ewidentnie chcą zmiany jakościowej wykraczającej poza ofertę masażu. To głupie i niezbyt ciekawe do opisywania. Nawiasem mówiąc, tak samo jakościowo przesadzają przy szukaniu związku. Tyle że wtedy niejako przesadzają w dół poprzez ograniczenie oczekiwań. Ty szukasz związku a oni tylko seksu. Też przesada.
Ale przesadzacze ilościowi to ciekawsza kategoria. Ja oferuję masaż maksymalnie godzinny - oni od razu chcą dwie godziny. Skoro oferuję masaż godzinny, t mam jakiś powód ku temu. Może po prostu tyle wystarczy. Może nie ma sensu robić dłuższego. Ale oni wolą zamawiać dłuższy. W sumie żaden z takich zamawiaczy jak dotąd się realnie nie umówił. A co by było gdyby był masaż miejsc intymnych? Z finałem? Okej. A z trzema finałami? Czy to nie brzmi jak tanie przechwałki?
Skoro płacisz komuś za usługę, to może po prostu zaufaj, że on wie w jakim zakresie tę usługę świadczyć :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz