Mój rozmówca niby odezwał się na GG następnego dnia, ale bardzo jednostronnie. Komunikacja jak w kosmosie - od niego dochodzi jedno powitania, ja odpisuję szybko, a on swoje pisze po kilku godzinach. W sumie niby mam z nim kontakt na GG ale jakby tego kontaktu wcale nie było.
Nie wiem czy mam czuć ulgę, że kontakt z nim jest - czy się martwić że realizacyjnie go nie ma. Dlatego ucieszyłem się gdy wieczorem z nim spotkałem się na czacie. I pisaliśmy sobie znów. Na początku przyznał się jednak, że mnie okłamał. Nie czułem co prawda stresu chwytającego za gardło, ale bylem ciekaw w jakim zakresie to kłamstwo się pojawiło w naszej pierwszej rozmowie.
Zastanowiło mnie w jakim zakresie może mnie okłamać. Poteoretyzowałem sobie zanim mi się przyznał. Mógł mnie okłamać w sprawie tak ważnej, że wyjście kłamstwa na jaw unicestwi naszą znajomość. A mógł mnie okłamać w sprawie drobniejszej, która nie zniszczy naszej znajomości, która - mimo tego że mieszka około 500 km ode mnie - tak dobrze się zapowiada.
Ciekawe który wariant się wydarzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz