8 października 2011
Dziś - idąc za ciosem zmian wprowadzanych niedawno - wywaliłem fanpage bloga na Facebooku. Dzięki temu zaoszczędziłem sobie kilka sekund dziennie na publikowaniu informacji do fanpage. Poza tym zajawki artykułów i tak publikuję na swojej tablicy, więc jeśli ktoś mnie chce śledzić na Fejsie, to mnie może po prostu dodać do znajomych.
Fanpage można zawsze zrobić, gdy byłaby tego prawdziwa potrzeba. Gdybym miał pięć tysięcy znajomych na Fejsie i nie mógł dalej ich przyjmować, mógłbym zrobić fanpage jak Robert Biedroń. Ale to mi na razie nie grozi i chyba nigdy nie będzie grozić. Więc niepotrzebnie zajmowałem się czymś, co na razie nie miało sensu. Potraktowałem to jedynie jako wprawkę organizacyjno-techniczną. Warto było poćwiczyć, ale teraz nie ma sensu dalej kontynuować tego projektu.
Prawdziwa wartość internetowej tożsamości polega także na tym, że dokonujemy ulepszeń i optymalizacji. Że nasza internetowa działka żyje i jest starannie pielęgnowana. I zawsze, jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy mogli ją w przyszłości przebudować :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz