wtorek, 6 września 2011

Biedak od dobrego wina

Gadałem na czacie z kimś o nicku "Warszawa młody smutny". Zawsze chętnie zapukam do kogoś, kto ma w nicku określenie "smutny". Może to być bowiem wartościowa osoba mająca jakieś problemy, której można pomóc i tym samym zaskarbić sobie jej wdzięczność. Oczywiście nie jestem Centrum Pomocy Wszystkim, ale jeśli poznałbym chłopaka potencjalnie dla mnie odpowiedniego, to chętnie bym mu pomógł.

Ten chłopak ma niby aż trzy martwienia. Stracił pracę, rozstał się z chłopakiem i nie ma jak zapłacić czynszu za kawalerkę. Zapytałem go o czynsz - współdzieli kawalerkę za 400 złotych. Kwota, w tym kontekście, jest racjonalna. Zatem można ją traktować jako cząstkową pozytywną weryfikację tego chłopaka. Takie drobiazgi sprawiają, że budujemy do kogoś zaufanie.

Chłopak podał mi komórkę w Orange, ja mu podałem swoją w tej sieci. Odwiedził mój profil na Gayromeo. Dane w jego profilu były podobne do tych, które podał w rozmowie - więc kolejna pozytywna mikroweryfikacja.

Dlaczego piszę o budowaniu zaufania? Po pierwsze jako opis "kuchni poznawania" chłopaka. A po drugie, jako preludium do dalszej części wydarzeń. Otóż na głównym oknie czata Interii zobaczyłem jak ktoś o nicku skejtowskim wskazuje na nick tego smutnego i pisze, że to jest oszust podszywający się pod ludzi, którym kradnie zdjęcia. Bardzo szybko zareagowałem - napisałem temu smutnemu, że mam telefon, a po kilku minutach pożegnałem się niby w pilnej sprawie wylogowując się z czata. Było już późno, więc postanowiłem iść spać.

Ciekawe czy to jest rzeczywiście oszust. Na szczęście gdy podałem mu koma, to w jakiejś wypowiedzi na czacie poprzedziłem początek linijki znakiem ukośnika - czat wtedy pyta czy potraktować to jako zwykły tekst (bo ukośnikiem zaczyna się kody sterujące). I cokolwiek wcisnę w odpowiedzi na to pytanie, czat zaczyna mi zwalniać. To, co piszę, pokazuje się po pół minuty w oknie rozmowy. Muszę więc nie tylko zamknąć czata, ale wręcz zamknąć przeglądarkę i uruchamiać wszystko od nowa. I taki reset zrobiłem wtedy. To chyba była przysługa od Boga - mam nadzieję, że dzięki temu resetowi on zamknął okno mojej rozłączonej rozmowy i nie zapisał sobie mojego numeru telefonu.

Będę musiał popatrzyć na jego profil na Gayromeo i sprawdzić czy rzeczywiście zmienia zdjęcia. Równie dobrze ktoś mógł mu chcieć podkładać świnie i pisał jako o oszuście. Ja wolę jednak zachować ostrożność. Facet trafia w najlepszym razie do kwarantanny. Z moimi fotkami się nie mam czego bać, w jego wieku (18 lat) moje fotki się nie przydadzą, chyba że będzie chciał się określić jako 30 czy 35 latek - bo na takiego na zdjęciach mógłbym już uchodzić.

Następnego dnia napisał mi na Gayromeo maila z żalem, że wyszedłem z czata. Zobaczymy jak się to potoczy dalej. Na jego mail na wszelki wypadek nie odpisywałem.

Ach, byłbym zapomniał. Z tym winem. Gadałem z nim na czacie i zeszła rozmowa na wino, które lubi pić. Akurat miałem w domu butelkę reńskiego, to tanie wino ale bardzo dobre. A ten spytał skąd ono jest - jasne że z Niemiec. I on pisze że woli włoskie wino. Biedak, którego nie stać na czynsz wybrzydza z winem do kolacji :-) Może faktycznie jakiś oszust. Lepiej - oszust-koneser ;-)

2 komentarze:

  1. Czytając to wszystko można odnieść wrażenie że całe dnie spędzasz na szukaniu kogoś albo graniu w wowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, szukanie kogoś, jeśli ma być skuteczne, musi potrwać. A na granie w WoWa akurat mogłem sobie pozwolić ;)

    OdpowiedzUsuń