sobota, 31 października 2015

Och i ach - ale sory

Zabawne są niektóre rozmowy. Miałem taką jakiś czas temu na czacie Interii. Z powodów technicznych muszę go odpalać na komórce, nie działa mi na komputerze. Wiadomo, mam niszowy system operacyjny. I na tym czacie rozmawiam z jakimś chłopakiem i jest och i ach. No to zaproponowałem mu przejście na jakiś komunikator, bo na klawiaturze smartfona pisze się okropnie - palce nie trafiają w maleńkie ekranowe klawisze. 

Mój rozmówca prosił aby go zagadać, więc na webowym GG (już nie używam tam osobnego programu, bo szkoda fatygi) odnalazłem go i zapukałem. Ale już pierwszy zgrzyt - pan ma krótki sześciocyfrowy numer GG. Weteran ze stażem? Wiekowy? Faktycznie, GG pokazuje jego wiek na 45 lat. Oj kicha będzie. Ale nie musiałem się martwić o wykręcenie z rozmowy, bo pan od razu napisał "sory, ale nie pasujemy do siebie"

Pewnie zobaczył mój awatar i mu się nie spodobał. Że mam na nim niemodne okulary, stare (których zresztą nie noszę). A specjalnie je mam. Raz, że podoba mi się perspektywa i mina ze zdjęcia, które są nie do podrobienia. A dwa, że jeśli komuś spodobam się mimo niemodnych szkieł, to będzie dobry prognostyk. A wyglądem na silę przymilać się do gustów nie będę ;-)

Ach te rozmowy na GG - czasem oddają niespodziewane przysługi :-)

piątek, 30 października 2015

Sztuka głupoty

Rzadko kiedy zdarza się trafić na tak głupią rozmowę, jaką miałem niedawno na czacie. Nie będę jej przytaczał w całości, ale ją streszczę. Rozmówca miał według nicka 32 lata, a więc można się było po nim spodziewać oleju w głowie. Zaczął od powiedzenia, że chce faceta. Napisałem mu więc, że domyślam się iż nie baby - skoro jesteśmy na gej czacie, to logiczne, że szuka się fu faceta.

Odpowiedź już mnie zaniepokoiła - "co". Nawet bez znaku zapytania, ale domyślam się, że to było pytanie. Nie zrozumiał tak prostej rzeczy. Od razu więc zapytałem, czy szuka związku, w nadziei że skieruję rozmowę na bardziej zrozumiały dla niego temat. Odpowiedź mnie zaskoczyła - tak, z facetem. No to znów mu napisałem, że wiem iż nie z babą. I dodałem, że jesteśmy na gej czacie. W domyśle - tu się bab nie szuka.

Odpowiedź - tak, jest gej. Zaczęło mnie to już denerwować, więc napisałem, że wiem iż jest on gejem bo umiem myśleć. I w tym momencie padło pytanie, które mnie rozbroiło - o czym? To naprawdę jest idiota. Tym razem już mi się nie chciało gadać o czym to niby myślę. Akurat zająłem się czymś innym na kompie, a tamten idiota poszedł wreszcie po rozum do głowy i zamknął nieaktywną już rozmowę. 

Naprawdę widzę wiele głupoty na czatach - ale zaskoczyć mnie na czacie głupotą większą niż normalna, to jest sztuka.

czwartek, 29 października 2015

Może Skype?

Zawsze mnie śmieszy, gdy ludzie nieporadnie o coś proszą. A jest tak, gdy zaczynam z kimś rozmowę na GG, a więc komunikatorze. I nagle on pyta (najczęściej od razu) czy może przejdziemy na Skype. Po co, skoro piszemy na GG. Można się domyślić, że chodzi o kamerkę. Ale na to też mam odpowiedź - posiadam profile na necie, jeśli chcesz mnie zobaczyć, to wejdź na nie. Po to są. I jaka jest reakcja?

W większości wypadków od razu zakończenie rozmowy. A więc nie wszedł na profil, bo za mało było na to czasu. Po prostu był zdeterminowany aby się widzieć na kamerkach. A po co? Aby się poznać i zobaczyć? A pewno nie. Obstawiam raczej typowe kamerowe zastosowania - walenie konia na kamerce. 

Gdyby ktoś faktycznie chciałby się poznać, skorzystałby z profilu. A gdyby naprawdę nie udało mu się wejść na profil, to by o tym napisał. Widać byłoby, że mu zależy na poznaniu się. Ale najwyraźniej dla większości ludzi nawet rozmowa na komunikatorze to przykrywka dla zabawy. Z jednej strony żałosne, a z drugiej na swój sposób racjonalne.

Jakie środowisko - takie rozmowy ;-)

środa, 28 października 2015

Szacun dla Biedronia

Prezydent Słupska Robert Biedroń nie od dziś budzi mój szacunek. To po prostu jeden z polityków, którym się chce robić coś pożytecznego. A przecież gdy zaczynał przygodę z Sejmem śmiano się z niego, że nie wie co to jest Konwent Seniorów. Dziś jego postrzeganie jest już inne. Nie raz pokazał się jako polityk i mąż stanu. Tym razem zadziwił mnie po wyborach. Pewnie nie powinienem dziwić się jego pragmatyzmowi i politycznemu courage, ale wczoraj przeżyłem dzięki niemu pozytywny szok. W wypowiedzi dla Onetu powiedział między innymi:

Może panią zaskoczę, ale ja bardzo kibicuję nowej władzy. Ja na nich nie głosowałem, to nie jest moja bajka, ale jest obywatelem tego kraju i sukces tej władzy będzie moim sukcesem. (...) Nie potrzebujemy więcej podziałów, a potrzebujemy budowania wspólnoty. Daję dziś carte blanche Prawu i Sprawiedliwości i ciekaw jestem, jak oni tę kartę zapełnią. Mam mnóstwo lęków. Bardzo się boję, m.in. pomysłu na nową konstytucję i przypominam sobie IV RP. Ale mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński odrobił tę lekcję i stał się demokratą. Daję mu duży kapitał zaufania.

Jakże to odmienne podejście od Michnika narzekającego, że naród strzelił sobie w stopę, od histerii wielu propagandystów minionego układu politycznego, mainstreamowych dziennikarzy. Wymuskanych małpek na usługach poprzedniej władzy. I kto okazał się większym mężczyzną? Czy te metrosekusalne fircyki, czy gej, z fircykami niby z definicji kojarzony, który jednak ma polityczne jaja i własne zdanie. I potrafi dostrzec to co w polityce istotne - interes ogółu

Bo polityka jest dla ogółu, dla możliwie wszystkich obywateli, a nie dla tych czy tamtych elit, koterii, kamaryli i klienckich grup nacisku. Władzę powinno się rozliczać z konkretnych działań lub zaniechań, a nie z powodu histerycznego do niej uprzedzenia. Biedroń ma rację - PiS ma teraz carte blanche. I ciekawe jak ją zapełnią. 

Oby jak najlepiej - to leży w interesie nas wszystkich.

wtorek, 27 października 2015

Piąta lekcja: powtórka

Kolejny bolesny element pokazujący, że mamy do czynienia najpewniej ze zdradą to powtórka z rozrywki. Możne ona wyglądać dwojako. Po pierwsze to wycofanie się z tego, co było na początku poznawania z nami. Kiedyś gdy nasz partner nas poznawał, to gadał z nami bez przerwy przez telefon, nawet kiedy był w pracy. Bo akurat ma taką pracę, że może pracować i gadać. A tu nagle niby już nie może gadać. I strumień rozmowy wysycha. Dziwne?

Tak, to bardzo dziwne, a szczególnie wtedy gdy usiłujemy do niego dzwonić a on ma nagle zajęty telefon. Niby nie ma w pracy czasu na gadanie, ale gada. Tylko że nie z nami. Wycofuje się z własnego postępowania, zwija żagle. To nie praca mu utrudnia gadanie z nami. To on sam nie chce. 

Jeszcze bardziej bezczelna jest inna powtórka z rozrywki - powrót kłamstwa. Przykład: dajmy na to, że poznajemy do związku żonatego geja, który właśnie odchodzi od żony. Poznając nas on ją okłamuje, po to aby z nami się spotykać. I nagle, po kilku miodowych miesiącach, uświadamiamy sobie że teraz w podobny sposób zaczyna okłamywać nas, tak jak okłamywał żonę przed jej porzuceniem. To niestety bardzo jednoznaczny znak.

W prawdziwym związku okoliczności między partnerami nie zmieniają się o 180 stopni.

poniedziałek, 26 października 2015

Czwarta lekcja: pozdrawiam

Ta lekcja jest ogólniejsza. Dotyczy zarówno par w związkach, jak i poznawania się do związku. Są takie zwroty w komunikacji, które kojarzą się z oficjalną, urzędową rozmową. Należy do nich pożegnanie się przez "pozdrawiam". Bardziej pasuje to do pisma urzędowego, niż do rozmowy z partnerem, lub kimś poznawanym, do którego żywimy cieple uczucia. I jeśli partner lub osoba poznawana używa tego pożegnania, to coś może być nie tak.

W przypadku osoby dopiero poznawanej to można łatwiej zrozumieć. Może ta osoba nie zna jakiś bardziej przyjaznych zwrotów, może taki ma sztywny styl. Ale w jej przypadku sama częstotliwość komunikacji pokazuje, czy mamy nadzieję na zbudowanie czegoś, czy nie. Jeśli rozmawiamy chętnie i często, mamy szansę - niezależnie od formułki pożegnania. 

Ale jak to rozumieć, gdy takie samo podejście pochodzi od partnera z którym już jesteśmy? I który - co gorsza - wcześniej zupełnie inaczej do nas się zwracał. A nagle taki staje się oziębły w komunikacji. To może niestety być oznaką tego, że zaczyna nas traktować już nie jak partnera, ale powoli jak kulę u nogi. 

Prawdziwa miłość nie rdzewieje - także w formach komunikacji.

niedziela, 25 października 2015

Trzecia lekcja: ku sobie

Ludzie będący w związku są zawsze ku sobie. W niezliczonej ilości sytuacji zawsze mają dla siebie życzliwy uśmiech, słowo, wsparcie. Także mają dla siebie czas i także najbardziej namiętny seks. Ale nie tylko na seksie opiera się radość ich bycia razem. Po prostu partnerzy w każdej sytuacji wykorzystają ją aby być ku sobie. To ich naturalne dążenie. 

Dlatego bolesne jest i podejrzane, gdy partner nagle zaczyna to bycie ku sobie reglamentować. Nagle zaczyna skąpić okazywania bliskości czy uczucia. Nie chodzi tylko o utrudnienie w seksie, choć to może być najłatwiej zauważone. Ale braki w byciu ku sobie mogą być w wielu innych dziedzinach życia na co dzień. I nie zawsze dadzą się tłumaczyć małżeńską rutyną. 

Faktycznie, po pewnym czasie bycie razem powszednieje. Nie ma już takich zalotów do partnera jak na początku. Ale niezależnie od tego naturalnego ich wygaśnięcia mamy ciągle bliskość i bycie ku sobie, teraz przenoszące się na inne dziedziny. Zamiast fajerwerków jest codzienna czułość i bycie ze sobą. I to się czuje. Bo istota bycia ku sobie nie wygasa, ale wzmacnia się. A jeśli wygasa - to znak, że źle się dzieje. 

Początkiem końca związku jest odchodzenie od bycia ku sobie.

sobota, 24 października 2015

Druga lekcja: czas

Czas to pieniądz jak mawiają. A da zakochanych czas to spokój i szczęście. Gdy mają dla siebie czas, są razem szczęśliwi. A gdy czasu nie mają, zaczynają usychać z miłości. O ile się kochają. Ale co zrobić gdy jedna osoba ma czas i chęć bycia z drugą, ale ta druga zaczyna powoli tego nie odwzajemniać? I okazuje się, że ma dla swojego partnera coraz mniej czasu.

Można zrozumieć brak czasu spowodowany sprawami życiowymi lub zawodowymi. Takie życie. Ale jeśli ten brak czasu nie jest przekonująco wytłumaczony, to robi się podejrzanie. Dawniej odwiedzał kogoś z rodziny raz na miesiąc, nagle robi to trzy razy w tygodniu. Czy to nie jest dziwnie podejrzane?

Na szczęście, albo na nieszczęście, wiele osób nie umie dobrze kłamać. Na szczęście dla partnera pokazują swymi kłamstwami lub nieprzekonującą argumentacją, że ich nagłe zapotrzebowanie a czas wolny od partnera pachnie fikcją. Czasem ta fikcja jest aż za bardzo komiczna. Tyle że osobie podejrzewającej zdradę wcale nie jest już do śmiechu.

Dla partnera powinno się bowiem mieć czas w pierwszej kolejności.

piątek, 23 października 2015

Pierwsza lekcja: zapach

Jak poznać czyjąś zdradę. Postaram się zrobić krótkie szkolenie weekendowe w tym zakresie, oparte na zasłyszanych przeze mnie cudzych przykładach. Może komuś te wskazówki przydadzą się do własnej sytuacji, choć nie byłoby to miłe. Pierwsza lekcja to zapach. Szeroko rozumiany, a raczej symbolicznie rozumiany.Bo niekoniecznie o sam zapach tu chodzi.

Pierwszy znak, który wskazuje że coś może być nie tak to zmiana zachowań codziennych bliskiej osoby. Na przykład jej nadmierne perfumowanie się lub szykowanie gdy idzie do pracy. Dotąd chodził taki sobie, a nagle się stroi? Czy to nie podejrzane? I wcale to nie wygląda na nasz wpływ, ale na wpływ kogoś innego. A to już jest smutne.

Jednak takie zwiększone dbanie o siebie nie musi od razu oznaczać negatywnego scenariusza. Jest jednak coś, co bardzo na to wskazuje - nieszczerość. Jeśli ktoś przekonująco i szczerze tłumaczy swoje nagle porządnickie tendencje, to jest OK. Mogło mu się coś pozytywnie w głowie ustawić. Ale jeśli plącze się w zeznaniach i dziwnie pokrętnie tłumaczy - to niestety są powody do obaw. 

Tak jak zawsze - nieszczerość to pierwszy grzech zdradzającego.

czwartek, 22 października 2015

Expensive Boy

Przywykłem do tego, że komunikacja z ludźmi jest przeważnie jak widmo. Znika jak mgła. Ludzie zaczynają rozmowę, a potem to się nagle urywa. Ta niepoważność jest wliczona w komunikację gejowska, a pewnie także i heterycką. Miałem niedawno taką rozmowę z młodym chłopakiem, który odpisał na mój anons. Kontakt został zablokowany, gdy podałem mu swój nick na profilu gejowskim, aby zobaczył tam moje zdjęcie. 

Nie zdziwiło mnie to, bo nie każdemu się spodobam, to zupełnie normalne. Ale potem zwróciłem uwagę na nick owego chłopaka - Expensive Boy. No i jasne się dla mnie stało, że nawet gdyby wszystko było OK, to raczej z takim chłopakiem znajomości by nie było. Skoro on jest "Expensive" to zapewne oczekuje niemałej kasy za znajomość z nim. A ja płatnych znajomości nie szukam - nie da się budować związku na kasie.

W sumie mogę mieć tylko pretensje do siebie, że nie dostrzegłem od razu tego nicka. Mógłbym bowiem od ręki inaczej pokierować rozmową i może skończyłaby się na jednym czy dwóch mailach. Oszczędziłbym czas i wysiłek. A zamiast tego mam jedynie rozbawienie - swoją nieuwagą i rozkojarzeniem rozmówcy. On też niepotrzebnie się rozpisał, zamiast być bardziej konkretny.

Ale traktuję to jako potrzebną od czasu do czasu rozrywkę ;-)

środa, 21 października 2015

Małżeński trójkąt

Pewnej niedzieli o godzinie 7.30 dzwonek telefonu. Akurat nie bylem w nastroju do gadania, a byłem pewny że sprawa dotyczy masażu, więc olałem to. Gdy wstałem po 9 dopiero wtedy napisałem SMS ze standardowym zapytaniem czym mogę służyć. Odpowiedź mnie zdumiała. To nie było zapytanie o masaż ale o trójkąt. I to przez parę złożoną z kobiety i mężczyzny, więc być może nawet małżeństwo. 

Postanowiłem jednak pociągnąć ich za język i spytałem skąd u nich idea, że mógłbym chcieć trójkąta. Otóż mam anons masażowy w miejscu, gdzie ogłaszają się też osoby sprzedające seks, zatem para najwyraźniej była przekonana że i ja chętnie tak pohandluję. Niby logika w założeniu słuszna, ale na ich miejscu sprawdziłbym najpierw czy w treści anonsu zawarte są informacje o oferowaniu seksu. A jeśli nie w treści anonsu, to w liście usług, w których jest cały seksualny słownik - a ja mam zaznaczony tylko masaż.

W końcu więc napisałem im, że jestem zawodowcem i oferuję masaże. I że nie jestem dziwką (te ostatnie zdanie zaopatrzyłem w uśmieszek aby nie poczuli się urażeni). Myślałem, że to wystarczy, ale oni wciąż nie zrozumieli i zapytali mnie czy chciałbym trójkąt. No to odmówiłem wprost, skoro nie zrozumieli.

Jednego tylko nie mogę zrozumieć - czemu szukają trójkąta tak wcześnie rano w niedzielę ;-)

wtorek, 20 października 2015

Milcząca zgoda

Czasem w rozmowie ktoś nie chce się przyznać do czegoś w sposób jawny, więc robi to milcząco. Na przykład bi z reguły nie szukają związku - bo to chyba nie w ich naturze wiązać się z facetem, skoro jako bi mogą to robić "po bożemu" z kobietą. Dlatego rozmowy z bi zawsze mogą być na swój sposób ciekawe. Oto przykład z czata (on i ja):

- hej kogo szukasz
- geja do związku
- ja bi
- bi nie szukają życia razem, prawda?
- jakoś tam szukają ;-)
- przyjaźni

- przyjaźń dobra rzecz
- naturalnie przyjaźń nie zawiera seksu

Rozmówca ma nick "fajny". I pewnie fajną przyjaźń by zaoferował - znaczy seks układ. Ale gdy niby od niechcenia napisałem, że przyjaźń nie zawiera seksu, mój rozmówca po jakimś czasie zamknął okno rozmowy. Milcząco przyznał się, że nie zgada się z tym stwierdzeniem. 

No cóż, tego można się było spodziewać po bi. Ale przynajmniej lepsze takie milczące przyznanie się niż kłamanie w zaparte, a potem pokazywanie innymi elementami rozmowy, że się nie dowierza własnym zapewnieniom.

poniedziałek, 19 października 2015

Osobliwa pomoc

Czasem ktoś, z kim się rozmawia szuka pomocy. Zwykle takie przedstawienie tematu zaciekawia, bo pomoc kojarzy się z kimś w szlachetnej potrzebie. Czasem jednak oczekiwanie pomocy jest kompletnie rozbrajające. I nie chodzi to wcale o pomoc rozumianą jako płatny seks. Oto przykład z rozmowy na czacie (on i ja):

- elo
- cześć
- skąd jesteś
- Warszawa
- ile lat
- nie widać?
- ok
- nie szukam seksu
- aa rozumiem
- a ja kogoś do pomocy

- pomocy jakiego rodzaju?
- hmm mam zakład z kumplami nie długo się hajta i się założyłem ze zwale komuś
- ciekawy zakład
- ale mnie nie interesują takie bzdury
- rozumiem

Nadmienię od razu, że w nicku na czacie miałem podane miasto, stąd pytanie rozmówcy skąd jestem lat było lekko mówiąc głupie. Mam również podany wiek, więc pytanie o niego także było głupie. Można to potraktować jako przygrywkę do głupoty dalszej części rozmowy.

Zaś co do meritum samego zakładu. Jak rozumiem, to rozmówca się niedługo hajtał i to on miał komuś zwalić. Ciekawy zakład. Ale ja idę o zakład, że dobrał sobie na żonę kogoś, kto chyba nie docenia jego głupoty :-)

niedziela, 18 października 2015

Albo lipa

Rzadko kiedy rozmowa na czacie jawnie nawiązująca do szukania szybkiego seksu jest po prostu naturalnie zabawna. Temat szybkiego seksu staje się nudny i powtarzalny, i trzeba mieć faktycznie talent, aby w tym kiepskim przedstawieniu zabawić niecodzienną koncepcją. Ale pewnej osobie się to udało. Oto zapis rozmowy (on i ja):

- hej
- cześć
- albo podjedziesz do ząbek w 20 min
- albo lipa

- nie szukam seksu

Nawet nie trzeba było odpowiadać, że się nie szuka seksu. I tak lipa, bo przecież na samą odpowiedź na czacie trzeba jakiej minuty, a to już oznacza że czas się kurczy z 20 do 19 minut. Potem trzeba się ubrać, wyjść z domu, już zostaje kwadrans. I jak tu dojechać do Ząbek w kwadrans z drugiego brzegu Wisły? Chyba, że ma się auto i trasa przelotowa z mostem Grota jest już w pełni gotowa. A ponieważ nie mam już auta więc się tym nawet nie interesowałem.

Fajna propozycja. Seks albo lipa. Ja bym chętnie pojechał do Ząbek, a konkretniej do Marek. Ale nie na seks. Pojechałbym do IKEI na klopsiki, bo nie jadłem ich już od lat. To na pewno byłoby ciekawsze i o niebo pyszniejsze przeżycie, niż taki byle jaki lipny seks :-)

Ale muszę się obejść smakiem - za klopsikami oczywiście ;-)

sobota, 17 października 2015

HIT sezonu

Chwalebne jest, gdy anons ma przykuć uwagę. Na tym polega zresztą jego rola. Gdy uwaga zostanie na chwilę przytrzymana jest szansa, że ktoś zainteresuje się treścią i wykona pożądaną przez autora anonsu akcję. Ale czasem rafią się przytrzymanie uwagi idealnie oddające ducha naszych czasów. Oto przykład takiego anonsu (pisownia oryginalna):

★★★★★ █▬█ █ ▀█▀ ★★★★★ ★★★★★ █▬█ █ ▀█▀ ★★★★★ ★★★★★ █▬█ █ ▀█▀ ★★★★★ WYBIESZ TE NAJLEPSZA DLA SIEBIE witam ogloszenie jest skierowane to chlopcow w przedziale wiekowym od 18 do 26 lat jezeli czujesz ze zycie w polsce cie przytlacza i nie masz wsparcia od najbliszych OFERUJE WLASINIE TOBIE prace na terenie niemiec jest to praca jako chopak do towrzystwa nie jest to praca marzeni ale w szybki sposub mozesz zarobic sporo kasy dla siebi i udowodnic wszystkim ze dasz rade jet to praca anonimowa dlatego nie musisz sie martwic ze ktos cie nakryje lub obczerni zapewniam ci wyrzywienie zakwaterowanie oraz dostep do wszystkich sprzetow domowych oczywiscie moja oferta nie wyroznia sie z posrod innych praktycznie niczym tylko ze stawka jaka u nas jet jest najwysza i nigdy z niej nie schodzimy klijeci zawsze przychodza bo wiedza gdzie i co jest pewne i najleprze ponnadto w wolnych chwilach wychodzimy na basen saune solarium silownie oraz spacery itp zycie nocna kluby imprezy itp na mieszkani panuja super atmosfera na ktorym tez odbywaja sie spotkaniea dla wszystkich zainteresowanych moja oferta jestem w stanie rowniez pomoc dojechac domnie i poniesc koszta zwiazane z podroza napisz a zobaczysz ze naprawde ta oferta jest ta jedyna . ★★★★★★★★★ ★★★★★★★★ ★★★★★★★★★ ★★★★★★★★ POZDRAWIAM ★★★★★★★★★ ★★★★★★★★ ★★★★★★★★ ★★★★★★

Niewątpliwie ten zrobiony z semigrafiki █▬█ █ ▀█▀ przykuwa uwagę wzorowo. Punkt za pomysł. Ale być może nie jestem człowiekiem XXI wieku, być może nie jestem nowoczesny i wyzwolony - ale słowo WYBIESZ jakoś mnie rozśmiesza. Jako człowiek starej daty językowej napisałbym bowiem WYBIERZ. 

W sumie wyszło to jednak jako genialna metafora naszych czasów. Jest w tym i hałaśliwe zwracanie uwagi. Jest w tym żenująca nieznajomośc zasad ortografii (co też ma znacznei szersze, bo może być to symbolem nieznajomości wielu innych zasad). Ale to nie koniec symboliki. Jest tu bowiem nadmiernie wydłużona treść, którą można by łatwo napisać zwięźlej. W sumie jest tu marnowanie pomysłu - przykuwa się uwagę po to, aby ją zniechęcić za długą paplaniną.

Typowa komunikacja w naszych pseudo rozgadanych czasach?

piątek, 16 października 2015

Złota myśl Grzesia z Wąchocka

Wąchock, skądinąd piękne miasto z zabytkowym klasztorem cystersów, to temat przysłowiowych dowcipów. A Grześ to imię, które może kojarzyć się z "wsiowym głupkiem"- no bo idzie Grześ przez wieś, worek piasku niesie, a przez dziurkę piasek ciurkiem sypie się za Grzesiem. I świetnie się to komponuje, gdy mamy Grzesia z Wąchocka. Nie wiem czy to specjalnie tak dobrana para imienia z miastem, czy przypadek. Ale ten Grześ z Wąchocka napisał w anonsie piękną złotą myśl. Oto ona:

Nie da się czytać ogłoszeń dłużej niż 5 minut. Powinna istnieć cenzura obyczajowa.

Niestety, myśl w stu procentach prawdziwa. Nie da się czytać. To znaczy optycznie się da, ale jeśli ktoś jest nie przywykły do tej dziwacznej erotyczno-idiotycznej stylistyki, to faktycznie może się załamać. Przede wszystkim zaś niektóre anonse w kategorii szukania partnera są ta ewidentnie zamieszczone przez pomyłkę - bo dotyczą seksu. 

Ale ta pomyłka to nie przypadek. Wiele osób kompletnie nie ma pojęcia czym jest związek i mylą go właśnie z seks układem. Mam z takim podejściem do czynienia na czatach i w korespondencji. W pewnym sensie więc rozumiem debilizm tych seksualnych ogłoszeń w tym partnerskim dziale, choć oczywiście go nie pochwalam. Ale dla kogoś, kto jest to po raz pierwszy, to faktycznie może być nie nadające się do dłuższego czytania. 

A czy cenzura coś tu da? Głupców się nie sieje, sami się rodzą :-)

czwartek, 15 października 2015

Przynudzacz

Niektórzy ludzie maja tendencję do analizowania. Sam często analizuję i dzielę włos na czworo, więc ich rozumiem. Ale niekiedy rozmowa z nimi jest irytująca. Bo mają jedną cechę, której na szczęście ja chyba nie posiadam - przynudzają. Ale to słowo ma tyle znaczeń, że należy wyjaśnić w jakim sensie go używam. 

Jakiś czas temu miałem rozmowę z takim analizującym przynudzaczem. Bardzo analizującym - bo aż posuwającym się do tego aby cytować moje wypowiedzi. A to oznacza że wkładał w to jakąś niemałą pracę. Częściowo robił to po to, aby złośliwie dowieść swych racji. Bo moja komunikacja z nim była kulejąca. Cytował więc mnie samego, aby mnie tym "zawstydzić". Ale trafił w pustkę.

Rozmowa była kulejąca, bo taka właśnie miała być. Ów przynudzacz zaczął bowiem swoją komunikację w sposób, który od razu mi się nie spodobał. Po pierwsze w sposób głupio-oficjalny - a zatem nie miał co liczyć na osobistą, w pewnym sensie intymną korespondencję, taką od serca. Trafił więc na oficjalną - z mojej strony. A odebrał ją jako kulejącą. Bo przed taką osobą się nie otwieram. A po drugie - brnął tym oficjalnym i niezbyt emocjonalnie przyjaznym torem, więc i ja się odpowiednio opancerzyłem. A taka oficjalna "wymiana ognia"na dłuższą metę była jedynie nudna i irytująca.

Po prostu odpowiedziałem przynudzaniem na przynudzanie :-)

środa, 14 października 2015

Trzy kontakty z rana

Dziś Dzień Edukacji Narodowej, a zatem pora na małą lekcję poznawania ludzi. Oto przykład komunikacji porannej w odpowiedzi na mój anons dotyczący szukania partnera do związku. Trzy odpowiedzi - trzy rodzaje ludzi. W pewnym sensie dają pojęcie o całej komunikacji, z którą stykam się na co dzień.

Pierwsza odpowiedź od kogoś w podobnym do mnie wieku - a zatem nie uda się z nim z powodu jego wieku. Ale mam dogodny pretekst aby się z nim pożegnać - ten pan bowiem od razu pisze jakie ma preferencje seksualne. Nie będzie przesadą jeśli założy się, że toś wyskakujący z takimi preferencjami albo szuka seksu, albo seks przesłania mu znaczną cześć pola widzenia. Druga odpowiedź od kogoś wieku, który mi w pełni odpowiada - ale on szuka sponsora. No to niech szuka dalej.

Trzecia odpowiedź wreszcie ma sens - pełnymi zdaniami, ciekawa. Pytam kogo szuka. Kogoś do pogadania, do znajomości. Ale napisał między innymi że szuka faceta eleganckiego i ustatkowanego. I w tym momencie zagrałem hazardowo - napisałem że nie jestem elegancki i ustatkowany. Bo nie mam stabilnej sytuacji życiowej i pieniędzy na modne ubieranie się. Więc lepiej zastrzec to od razu, niż ciągnąć korespondencję z kimś ciekawym, ale takim, który ostatecznie nie zdecyduje się na pogłębienie relacji. 

W sumie trzy porażki, z tego ostatnia przynajmniej sensowna ;-)

wtorek, 13 października 2015

Pechowy związek

Jak trzynasty, to pech. Zatem na trzynastego października idealnie nadaje się do opublikowania  "pechowa" rozmowa w zakresie szukania do związku. Śmieszna i zarazem pokazująca pewne tendencje, z którymi spotykam się codziennie na gej czatach. Rozmówca ma w nicku nazwę miejscowości, więc nic o ni mnie wiem. Oto przebieg rozmowy (on i ja):

- cześć
- co lubisz?

- cześć szukam związku
- to tak samo jak ja
- ja 38
- szczupły
- ciemne włosy
- penis 17
- a ty?

- nie interesują mnie opisy i penisy
- wywal te myślenie za burtę

Pan najwyraźniej wywalił za burtę nie tylko myślenie o penisach, ale w ogóle myślenie jako takie, bo zaniemówił. Śmieszne to, ale i żałosne. Prześledźmy to. Już samo pytanie "co lubisz?" jasno pokazuje, że szuka seksu. I o tym myśli na początku rozmowy. Potem błyskawicznie potwierdza, że też szuka związku. Zbyt łatwo potwierdza. Szybko jednak okazuje się, że to tylko potwierdzenie bez zastanowienia. Bo zaraz potem wali dalszy opis jak przy szukaniu seksu. Czyli gadka swoje, a realne myślenie - swoje.

Niestety, takie sytuacje zdarzają się nie tylko na czatach. Często spotykamy i w realnym świecie ludzi nieodpowiedzialnych, którzy bardzo łatwo deklarują to czy tamto, ale nie są w stanie tych deklaracji spełnić. To są tylko puste słowa w ich ustach. Nie byłoby z tym może problemu gdyby na to patrzeć z przymrużeniem oka. Gorzej jednak, gdy druga osoba pragnie brać ich deklaracje na poważnie.

Jeśli chcesz być poważny - bądź konsekwentny w mowie i czynach.

poniedziałek, 12 października 2015

Konkretowe myślenie

Zawsze bawi nie słowo "konkret". Nie w tym cywilnym użyciu, z zwykłym języku. Ale w słownictwie gej czatów, w których konkret oznacza osobę a nie coś precyzyjnie określonego, ale nie będącego człowiekiem. Wiadomo kim jest konkret - szuka seksu bez zbędnego gadania. Bo czego innego mógłby tak konkretnie szukać? Zatem rozmowa z nickiem "konkreta" zawsze zapowiada się zabawnie. Oto praktyczny przykład tego konkretowego myślenia (on i ja):

- cze
- nie szukam seksu
- a czego
- pomyśl jeśli potrafisz

Konkret jest na tyle konkretny, że nie bawi się nawet w dodanie znaku zapytania na końcu pytania. Ale na pewno do myślenia zdolny nie był. Nie potrafił. Nic już nie odpisał. Klasyczny przykład jednotorowego myślenia, które wykoleja się gdy rozmowa schodzi na inne tory. Ale tym razem konkret mnie zadziwił. Otóż nie zamknąłem okna rozmowy i po chwili odezwał się w tym samym oknie do mnie, najwyraźniej zapominając, że przed chwilą ze mną gadał. Oto dalsza rozmowa:

- hej
- hej
- cze
- cze
- na co chęć
- nie szukam seksu

I znów się zawiesił. Tym razem trzymałem okno rozmowy dalej. Kto wie, może się jeszcze odezwie. No ale już się nie odezwał. 

Może nie pomyślał ;-)

niedziela, 11 października 2015

Genialne-inaczej

Wczoraj było o genialnej myśli dotyczącej poznawania ludzi. A dziś, dla równowagi anons zawierający teść genialną-inaczej. Należy od do jakiegoś pana w wieku (jak pisze) 30 lat. Oczywiście pochodzi z działu anonsów dotyczących szukania związku. Urzekł mnie jednak swoją koncepcją. Oto jego genialna treść (pisownia oczywiście oryginalna):

Czesc, od dluzszego czasu chcialbym poznac kogos, kto moglby zostac moim facetem. Chcialbym miec faceta duzo starszego ode mnie, moze byc przy sobie, z ktorym moglbym sie wybrac na dzialke, na grzyby albo na spacer. Lubie sie atrakcyjnie ubrac, lubie meskich facetow, ja na codzien tez męski, ale w zwiazku bardzo ulegly. Dam sie podotykac, poklepac i wiele innych rzeczy, co lubisz, jsk to bywa w związku. Lubie miejsca publiczne, jak i dyskretne.

Urzekło mnie to, że bycie w związku dla tego pana to znaczy po prostu dać się podotykać, poklepać i w ogóle. Jest to tak nieporadne, że aż zabawne. I przynajmniej uśmiechnąłem się, gdy ten anons czytałem. 

W sumie są wielkie anonse (jak ten o którym pisałem na 30 tysięcy znaków), których treść, choć tragikomiczna, nie wywołuje uśmiechu. Ale są też takie małe perełki. I one sprawiają, że codzienne przeglądanie anonsów czasem bywa naprawdę zabawne.

Nic tylko poklepać :-)

sobota, 10 października 2015

Genialne zdanie

Rzadko kiedy udaje się trafić na anons, który zawiera jakieś genialne zdanie. A już wyjątkowo trafia się na anons zawierające dwie genialne myśli. Miałem jednak szczęście na takie ogłoszenie trafić. Pierwsze zdanie, które uznałem za genialne, faktycznie może być takim okrzyknięte. Drugie też jest piękne, ale już kiedyś w innej wersji na nie trafiłem, więc nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Oto ten anons:

Szukam drugiej połówki na dobre i złe, chcę się zakochać i żeby ta druga osoba też mnie kochała. Nic na siłę oczywiście ale też nie można z góry zakładać że nic z tego nie będzie ponieważ człowieka trzeba poznać aby ocenić. Pierwsze wrażenie jest zwykle mylące. O mnie coś: spokojny, gadatliwy, szczery, myślę że nie głupi - można ze mną porozmawiać o wszystkim ;) Szczęście to jedyna rzecz która się podwaja gdy się nią dzielisz żaden sukces nie ma znaczenia, jeśli nie można go dzielić z kochającymi ludźmi. Żaden medal, dyplom czy premia świąteczna nie ogrzeją serca w chłodną zimową noc. kogoś z kim będę czuł się dobrze :)

Oczywiście genialne jest zdanie o tym, że pierwsze wrażenie jest zwykle mylące. Wiele razy zastanawiałem się jak odmówić zbyt pochopnego spotkania na ślepo w realnym świecie. Bo zdawałem sobie sprawy z tego, że łatwo kogoś skreślić zbyt szybko. A tu mam to genialnie powiedziane, w genialnie zwięzłej formie - jedynie w pięciu słowach. I teraz już mogę sam przytaczać te zdanie pisząc do kogoś. Może zrozumie w czym rzecz.

A jeśli nie zrozumie o co mi chodzi? Cóż, to znaczy, że nie jest osobą, której szukam. Nie wymagam chyba tak wiele od cudzej inteligencji, aby tego zdania nie dało się zrozumieć :-) A co do drugiej myśli, na którą już trafiłem swego czasu (choć w innej szacie słownej) to jest nią zdanie o tym, że szczęście się podwaja gdy się nim dzieli. 

Choć tamto zdanie było lepsze - dobro to jedyna rzecz, której ma się tym więcej w sobie, im więcej się jej rozdaje :-)

piątek, 9 października 2015

29 759 znaków

Czasem trafiam na obszerne anonse, które cytuję. Ale rzadko kiedy trafiam na anons tak wielki, że nie opłaca się go w ogóle wklejać do bloga. Pisałem już o kiedyś o chłopaku który tworzył duże anonse. Ale niedawno trafiłem na jego kolejną twórczość. I zmierzyłem liczbę znaków w edytorze tekstowym - anons miał ich dokładnie 29 759. To już całkiem solidne opowiadanie. Zacytuję tylko jego drobny fragment, który coś mówi o samym autorze (pisownia oryginalna):

JESTEM BARDZO DOBRYM CZLOWIEKIEM BARDZO DOBRA OSOBA JAK DOBRY ANIOL JESTEM TOLERANCYJNY WSPANIALY WRAZLIWYM FANTASTYCZNY MĄNDRY GENIUSZ WSPANIALY UCZCIWY ŻYCZLIWY BARDZO BARDZO DOBRYM CZLOWIEKIEM OSOBĄ O BARDZO DOBRYM SERCU SERDUSZKU Przystojny Ciacho podobny Troche Do Erigue Iglesias Norman langen Ricky martin troszke podobiestwa jest z urody Ich do Mojej Podobiestwo jest dość spore do jedno z piosenkarzy Czyli Norman Langen kturego piosenkarza wymienilen Napisałem POŻĄDNY szlachetny Uczyny pomocny LOJALNY czuly Wierny UCZCIWY troskliwy OPIEKUNCZY MILY KULTURALNY UPRZEJMY FAJNY INTELIGETNY WARTOŚCIOWY WYJATKOWY NA POŹIOMIE JESTEM WIERNY FANTASTYCZ UCZCIWY opiekunczy romatyczny wartosciowy sympatyczny CZULY SZLACHETNY wartosciowy inteligetny JESTEM O DOBRYM SERCU SZLACHETNYM ANIELSKIM WRAZLIWYM WIELKIM SZCZEROZLOTYM Zlotym MILOSIERNYM KOCHAJACYM CZULYM .MAM DOBRE SZLACHETNE ANIELSKIE OPIEKUNCZE TROSKLIWE CZULE KOCHAJACE WIERNE PELNE MILOSCI SERCE Dobrze gotuje lubie rosliny zachód slońca spacer w pelni gwiazd lubie kino filmy przyrodnicze romatyczne psychlogiczne wniosące coś do życia pozostale też lubie zwierzeta lubie .

To tylko naprawdę bardzo drobny fragment całości. Widać, że pisany niestarannie, bez polskich znaków. Ja też piszę niestarannie bloga, ale potem grzecznie poprawiam wszystkie literówki zanim opublikuję treść. A tu jest inaczej. Ślinotok i rzeka myśli, bez ładu i składu.

Czy chciałbym mieć tak pełnego zalet chłopaka? Na pewno nie. Ten jest przecukrzony do obrzydzenia tymi swoimi rzekomymi zaletami. Dla mnie człowiek to skomplikowana istota, pełna wad i zalet. Zbyt skomplikowana, aby go tak nudnie i laurkowo postrzegać. Wolę kogoś autentycznego, a nie polukrowanego do przesady.

A najbardziej sens tej osoby oddaje jedno słowo o nim, które tak napisał - POŻĄDNY :-)

czwartek, 8 października 2015

Brakuje śladu

Czasem ktoś w opisie profilu na portalu gejowskim pięknie wyraża swoją opinię na temat poznawania ludzi. A najlepiej, jeśli wyliczy tym opisie katalog grzechów głównych poznawania się i zapewni jakaś fajną puentę. To tekst, który puentę podaje na początku, ale spełnia te wymogi w pełni. Pochodzi z pewnego profilu na pewnym gej portalu. 

Brakuje mi śladu 'wypierdalaj z tym tanim podrywem' ♥
- wypełnione tabelki z preferencjami seksualnymi oraz rozbudowana zakładka zainteresowań na temat wybranych pozycji, lodów, kutasów, tyłków, 69 i masturbacji - sorry, nie.
- 'kogo szukasz?', 'co tam?', 'daj hasło', 'poznamy się?' - NIE
Jeśli nie wiesz jak w inny sposób zacząć rozmowę, to jej w ogolę nie zaczynaj.
- nie interesuje mnie jak wyglądasz

Faktycznie, nie ma takiego znaczka, który można komuś dać do profilu. Są różne inne, także słodko-pierdzące, ale nie ma na tyle krytycznego. Dobry pomysł :-) A poza tym? Znudzenie komunikacją przesiąkniętą seksem to normalna reakcja. Ostatnie zdanie pewnie nie oznacza, że chłopaka nie interesuje wygląd w sensie takim, że nie wygląd przesądza o wartości człowieka - ale pewnie ma na myśli tak zwane cyferki, które ludzie o sobie piszą, w stylu "ja 39/176/67/18 pas".

Najbardziej podoba mi się przedostatnia sekcja. Zawierającą przykładowe dwuwyrazowe wiadomości. Z reguły nie wyposażone w zaplecze w postaci myślenia i zdolności komunikacji. Bo gdy się na nie odpowie niestandardowo, to po drugiej stronie co najwyżej pojawia się "aha" lub "rozumiem" - po czym zaleca cisza. Ludzie naprawdę nie wiedzą jak zacząć rozmowę, a jednak ją uparcie zaczynają. 

Cóż jednak z tego że kilka osób zachowało trzeźwość osądu - gdy ogół hołduje tak debilnym zasadom komunikacji, że ręce (i nie tylko one) mogą opaść?

środa, 7 października 2015

Wart Pac pajaca

Ciekawy anons w kategorii szukania partnera. Czasem są tam anonse głupie. Czasem są anonse krytyczne. Ale ten jest krytyczny w sposób, z którym się dotąd (w sensie opisania tego w anonsie) nie spotkałem. Bo problem, który ów anons porusza i mnie był nieobcy w komunikacji. Oto opis problemu:

Błagam ludzie nauczcie się swoich poprawnych adresów mailowych! Nauczcie się swoich numerów telefonów - to tylko dziewięć cyferek do zapamiętania! Bo odpisuje kolejny pajac i otrzymuje komunikat, że nie ma takiego maila. Wszystko jedno gdzie kropka, wszystko jedno, gdzie małpa, a to tak być nie może - musi się każda literka i kropka a adresie poczty elektronicznej zgadzać! Analfabetyzm szaleje wśród 20-30-40 latków!

Było dawniej powiedzenie, że wart pałac Paca, a Pac pałaca - a można je zamienić, że wart Pac pajaca. Bo faktycznie ten analfabetyzm szaleje - sam nie raz mam odpowiedzi z nie działającymi mailami. Choć w części ja takie podejście rozumiem - jeśli mail będący odpowiedzią na mój anons zawiera hejt. Wtedy, co zrozumiale, autor hejta się tchórzliwie ukrywa za specjalnie do hejta wymyślonym fikcyjnym mailem.

Co jednak zrobić, gdy otrzymuje się normalną odpowiedź od kogoś, kto wydaje się ciekawy, odpisuje mu się poświęcając czas i kawałek serca wkładając w to - a tu nagle dostaje się powiadomienie że nie ma takiego adresu. Można nawet zacząć tracić wiarę w ludzi. W końcu ktoś, kto szuka na poważnie, powinien przyłożyć się do tego, aby komunikacja z kimś była możliwa z takich banalnych, technicznych powodów, jak podanie do siebie prawidłowego kontaktu zwrotnego. 

Z drugiej strony, może to jest taka naturalna selekcja mądrych-inaczej?

wtorek, 6 października 2015

Nagie blokowanie

Jest taka korzyść z używania plugina do GG - mianowicie zwiększyła się moja motywacja do specjalnego traktowania rozmów. Czasem przybiera to postać wręcz skrajną. Pokazuje to przykład rozmowy jaką miałem na GG już po przejściu do korzystania z plugina. Oto treść tej rozmowy (on i ja):

- cześć, podeślesz zdjęcie nagiego tyłka? seksowne zdjęcie?
-?

Rozmówca zagadał mnie poprzedniego dnia, zatem nie było sensu odpisywać, bo miał GG nieaktywne. Postanowiłem go po prostu od razu zablokować. Zatem z mojej strony można to żartobliwie nazwać nagim blokowaniem. Nagim, bo bez pogadania z nim. Ale z drugiej strony, wiadomo byłoby jak taka rozmowa by wyglądała. I nawet chyba nie byłaby  zabawna. Po prostu użeranie się z kolejnym kretynem. Bo jak nie nazwać kretynem kogoś, kto daje takie propozycje nieznajomemu?

Przy okazji, ignorowanie przez mój poprzedni program też dawało rezultaty. Teraz mogę podejrzeć listę osób ignorowanych. Jak się okazuje, są na niej 24 osoby. Można powiedzieć, że tylko 24 osoby, bo ja obstawiałbym, że w ostatnim czasie (jakie dwa-trzy lata używania poprzedniego programu) zablokowałem ze sto osób. Ale być może te blokowanie nie zawsze działało jak należy. Teraz, dzięki temu pluginowi GG, raczej będzie działać bez zarzutu.

Ciekawe jak szybko dobiję do 100 zablokowanych osób.

poniedziałek, 5 października 2015

Zmierzch Gadu?

Skoro ostatnio piszę o Gadu-Gadu, to wypadałoby się zastanowić, czy ten komunikator ma przyszłość. Tak się składa, że w ramach pracy przeglądam wiele stron firmowych, pisząc teksty, i na wielu z nich widzę numery GG jako dostępne do kontaktu z firmą. Zatem GG pewnie długo będzie w użyciu. Problem pojawia się tylko z innej strony.

Mam ciekawą metodę zarządzania kontaktami na GG. Jeśli ktoś nowo poznany nie odzywa się kilka czy kilkanaście dni - kasuję kontakt. Ale starzy znajomi, którzy się nie odzywają nawet rok, dwa, trzy lata - nie są z kontaktów kasowani. Otóż zauważyłem, że osoby spośród moich starych znajomych (nie skasowanych z kontaktów na GG) już praktycznie się tam nie logują. A na pewno ze mną nie gadają na GG. 

Doszedłem więc do wniosku, że przeskoczyli na czata gdzie indziej - zapewne w 99% na Facebooka. Ewentualnie na Skype. Dlatego postanowiłem, że i ja nie będę już propagował konta na GG. Pousuwałem je z moich profili. Teoretycznie można do mnie pisać ale to komunikacja awaryjna, nie w tym programie, który jest u mnie flagowym narzędziem do komunikowania się. 

Tak czy owak, czuję że coś uprościłem w mojej komunikacji i dzięki emu jest z tym nieco lżej :-)

niedziela, 4 października 2015

Początek Gadu

W sumie to Gadu-Gadu nie umarło u mnie, ale inaczej je zorganizowałem. Po uruchomieniu czata Fejsa w kolejnym programie miałbym bowiem nawet trzy komunikatory otwarte naraz - Messages z Fejsem, stary program z GG i ewentualnie Skype. Trochę tego za dużo. Na szczęście rozwiązanie przyszło do mnie kilka dni wcześniej mailem.

Dostałem bowiem powiadomienie z GG o wtyczce GG do Chrome. I zainstalowałem ją. Chrome używam na co dzień przy pracy, którą wykonuję przez internet. Teraz mam oko na GG dzięki wtyczce. Nie muszę mieć odpalonego starego programu. A w razie, gdy pojawia się rozmowa, mogę pogadać na GG za pomocą jego webowej wersji, na stronie internetowej. Wystarczy kliknąć w ikonkę statusową plugina aby do tą stronę otworzyć.

Mam więc jedno konto z GG na oku. Drugie konto było prawie nieużywane, tylko czasem ktoś tam zagadał przez pomyłkę. Nie muszę więc go śledzić. A trzecie konto skasowałem. Zatem mogę powiedzieć, że GG nie straciłem. Ale nie będę go proponował do rozmowy nowo poznawanym osobom. Za to chętnie powitam kolejne debilne rozmowy, które się na GG pojawiają, aby zamieszczać ich zapisy na blogu. 

Niestety, na tym polega obecna rola GG u mnie ;-)

sobota, 3 października 2015

Koniec Gadu

Niedawno pożegnałem się z używaniem Gadu-Gadu. A wszystko przez czat Facebooka - ale wcale nie dlatego, że zastąpił GG. Po prostu korzystałem z programu, w którym miałem jednocześnie konta GG i Facebooka. I w pewnym monecie ten program po prostu nie mógł się z Facebookiem połączyć.

Okazało się, że to wina programu, a na aktualizację nie było co liczyć (bowiem obecna, aktualna wersja jest sprzed roku). Więc wybrałem inny komunikator, Messages, w którym czata Facebooka daje się bez problemu zainstalować. Ale ten program nie obsługuje GG. Dawniej niektóre serwery oferowały transport GG do innych protokołów, co pozwalało używać GG jakby przez "przejściówkę" - ale obecnie ta usługa albo wygasła, albo jest płatna. 

Starałem się jak moglem i próbowałem uruchomić ten transport GG na kilku serwerach, ale w końcu się poddałem. Nie opłacało mi się płacić za przekierowanie GG. A zaleta byla taka, że gdy znów uruchomiłem czaty na Facebooku, które u mnie nie działały poza samym Facebookiem przez kilka miesięcy, to odezwało się do mnie kilka osób, z którymi dawno straciłem kontakt. Przynajmniej coś zyskałem :-)

Bonus na wejście? ;-)

piątek, 2 października 2015

Poznawanie w trzech krokach

Nieraz zdarza się, że ludzie w odpowiedzi na netowy anons proponują ich zdaniem szybką i wygodną metodę poznania się - czyli przysłowiową kawę na spotkaniu w realnym świecie. Zdecydowanie najczęściej w takich przypadkach odmawiam. Dlaczego? Bo życie nauczyło mnie, że taka metoda z 99,9% prowadzi po prostu do klęski

Poznawanie na żywioł, czy jak kto woli na ślepo, to metoda dobra do szybkiego seksu. Ktoś ci się podoba - idziesz z nim do łóżka. W poznawaniu się do życia trzeba podejść inaczej. Ktoś może być potencjalnie doskonałym parterem, ale z początku nie zrobi dobrego pierwszego wrażenia. I co się dzieje na szybkiej kawie? Skreślamy go - albo on nas. I klapa. A gdybyśmy bardziej tę osobę poznali, to już mielibyśmy do niej inne podejście, i bardziej "przez palce" byśmy parzyli na niedociągnięcia w tej osoby wyglądzie, zachowaniu czy innych cechach. 

Dlatego postanowiłem poznawać w trzech metodycznych krokach. Krok pierwszy - pisanie w internecie (e-mail, czat, GG, Skype), pozwala wstępnie kreślić czy z kimś po drodze. Krok drugi - rozmowa przez telefon - to już przedsmak poznania kogoś na żywo i może ostatecznie ugruntować pozytywne wrażenie. Gdzieś w tym czasie powinno być też obejrzenie się na zdjęciach i akcentacja wzajemnego wyglądu. I dopiero krok trzeci to spotkanie na żywo - z kimś już znajomym z charakteru, głosu i wyglądu. Z kimś, po kim już wiemy czego się spodziewać, czujemy się przy nim swobodnie i bez obaw. Wtedy ma szansę to się udać.

A jeśli nie doszło do tego etapu - znaczy, że oszczędziliśmy sobie porażki :-)

czwartek, 1 października 2015

Mądre rabaty

Niedawno pisałem o tym, że jednak wywaliłem grę Drakensang Online. A jednak wracałem do niej kilka razy po tym wywaleniu. Zresztą nawet samo wywalenie jej z komputera jest ciężkie, bo gra zamieszcza gdzieś 800 MB swoich plików i nie bardzo wiadomo gdzie ;-) Ale niedługo potem dokonałem czynności, które mocno mnie już związały z tą grą. 

Gra posiada model darmowego korzystania z niej, ale są też niemałe zalety płatnych transakcji w grze. Można za realne pieniądze nabyć walutę, za którą kupuje się najważniejsze rzeczy w grze, lub nabyć abonament Premium, mający wiele zalet. Ja nie kupowałem, bo oszczędzam kasę. Ale w pewnym momencie dałem się skusić. Było to wtedy, gdy zaoferowano mi doskonały rabat.

Zakup towarów i usług w grze oczywiście wiąże mnie z nią - bo szkoda nie grać jeśli się już włożyło jakieś pieniądze. Ale zadziwia mnie (z marketingowego punktu widzenia) doskonały zmysł marketingowy twórców gry. Oferują nawet znaczne rabaty licząc na to, że skusi się na nie ktoś, kto nie kupi w regularnej cenie. Ale jeśli za te same pieniądze dostanie pięć razy więcej ub dwa razy dłużej - może już się skusić. Dlaczego Blizzard nie stosuje podobnych chwytów z abonamentem w grze, a jedynie z dołączaniem do gry?

Bo Blizzard nie musi (jeszcze) tak walczyć o pozostanie w grze.