środa, 31 grudnia 2014

Odliczanie?

Sylwester to zabawa dla większości ludzi, ale ja w tym roku nie maiłem sylwestra. Do północy miałem dyżur w pracy. Za plecami impreza kolegi - ale słowo "impreza" też nieco na wyrost, bo to fiesta na dwie osoby. Tyle, że ja nie miałem kasy aby się dokładać do tego świętowania, więc prawie w nim nie uczestniczyłem. 

Ale co innego mnie uderzyło w dzisiejszej dacie - 31.12.2014. Przecież 31 to odwrócona trzynastka. Gdyby datę skrócić byłoby 31.12.14, a gdyby odwrócić dzień to byłoby 13.12.14. Można więc pomyśleć, że w tym roku to swoiste odliczanie - 12, 13, 14.

Czyżby ta numerologia zwiastowała dla mnie coś ważnego? Pewnie rok 2015 pokaże. Ale nie mam po co życzyć sobie Szczęśliwego Nowego Roku. Dla mnie przydałby się po prostu Bezpieczny Nowy Rok. A gdyby już był bezpieczny, to można by myśleć kiedyś tam o jakimś szczęściu.

wtorek, 30 grudnia 2014

A jednak skok na konto!

Mam często wrażenie, że w moim życiu ktoś z Góry mi pomaga. I taki prosty dowód na tę pomoc miałem z kontem bankowym, o którym sądziłem, że jest bezpieczne przed komornikami. Pewnego razu źle kliknąłem myszką na stronie konta i wszedłem w podstronę z blokadami. I zamarłem z przerażenia.

Tam też była blokada komornicza! Ale w poprzednim banku było to widoczne od ręki, bo stan konta był bardzo mocno ujemny, a w tym drugim banku było to ukryte. I dlatego sadziłem, że nie ma tam zajęcia. A jednak było. I kwota wolna od zajęcia się też kurczyła. Zatem te konto też jest spalone. 

Dzięki Bogu, bo chyba to On mi pomaga, dowiedziałem się o tym na czas zupełnym przypadkiem. Gdybym tego złego kliknięcia myszką nie zrobił, to pewnego dnia moja ciężko zapracowana pensja by wyparowała. I byłbym umoczony. A teraz mogę tylko myśleć o tym jak ustawić płatność pensji, aby komornicy wciąż jej nie dostali.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Skok na konto

A z kontami bankowymi musiałem cudować. Jedno z kont się wyczerpało, gdyż zużyłem na nim kwotę wolną od zajęcia komorniczego (obecnie jest to okolu 12 tysięcy złotych), więc odmroziłem inne posiadane konto. Zamówiłem tam kartę płatniczą aby można było wypłacać kasę z bankomatu. I wydawało się że na tym drugim koncie nie ma zajęcia!

Pomyślałem sobie, że jest to możliwe, bo te drugie konto nigdy nie było zgłaszane do żadnego urzędu. Więc uspokoiłem się, że będę miał wreszcie bezpieczne konto na przelewanie mojej skromnej wypłaty. A to przynajmniej pozwoli mi jakoś wegetować w życiu.

Czyżbym znalazł w moim życiu jakiś mały element stabilności?

niedziela, 28 grudnia 2014

Alimenty w rezerwie?

Los jakiś czas potem pokazał dlaczego te alimenty mogą być nawet zbawienne. Kilka miesięcy później na moje konta bankowe zostały nałożone solidne blokady od komorników. Na razie ratowałem się kwotami wolnymi od zajęcia, ale nie starczy to na resztę życia. I właśnie w takiej sytuacji - hipotetycznie - alimenty mogą być zbawienne. 

Teoretycznie mógłbym się bowiem umówić z byłą żoną, na to, że alimenty byłby mi ściągane z konta a następnie pod stołem oddawane abym miał kasę na życie na poziomie biologicznej wegetacji. Na pewno będą bowiem ściągane przed innymi należnościami. Pomysł może nieco karkołomny, ale teoretycznie możliwy. Bo stosunki z byłą żoną mam poprawne.

Zatem może się okazać, że te alimenty kiedyś nawet uratują mi życie :-)

sobota, 27 grudnia 2014

Alimenty rezonujące

Mój kolega nie zgodził się z decyzją sądu. Uważa, że te alimenty to zbyt skandalicznie zawyżona kwota, bo ktoś z jego rodziny dostaje na drugim krańcu Polski 400 złotych a nie 1500 jak to zasądzono u mnie. I konsultował się w tej sprawie z połową swojej bliskiej rodziny, a wszyscy radzą aby składać odwołanie od tego. 

A ja świadomie nie składałem odwołania. Skoro tak ustalaliśmy z byłą już żoną, to trzymam się tych ustaleń. I jakoś tak nie miałem przekonania do zmiany tego, jakby mnie ktoś z Góry powstrzymywał. Kto wie, może te alimenty są jakimś elementem boskiego planu?

Oczywiście nie zarobiłem sobie tym uznania w oczach mojego kolegi. Ale na szczęście przyznał, że to moja sprawa. A ja zobaczę co z tego wyniknie.

piątek, 26 grudnia 2014

Święta po alimentach

Można powiedzieć, że swoiście humorystycznym elementem tego rozwodu było zasądzenie przez Wysoki Sąd alimentów. Skoro kiedyś zarabiałem 8-9 tysięcy złotych, to Wysoki Sąd uznał, że teraz też mogę i zasądził mi alimenty w kwocie 1500 złotych. Ale przynajmniej nie uwzględnił alimentów na żonę (która dobrze zarabia), lecz jedynie na dziecko. 

W sumie ta supozycja, że skoro tyle kiedyś zarabiałem to i dziś mogę - była jedyną głupotą sądu w sprawie alimentów. Bo ja dziś z trudem dociągam do tysiąca kilkuset złotych pensji, z czego 1100 idzie na czynsz. Na jedzenie zostaje mi 100-200 zł miesięcznie i nie mam grosza na spłacanie długów, nie mówiąc już o alimentach dla żony zarabiającej 7 tysięcy złotych. 

Oczywiście alimenty są niespłacalne. Ale wiem, czemu żona o taką kwotę wystąpiła - umówiliśmy się bowiem, że przekażę jej swoją cześć naszego mieszkania na poczet alimentów. Tutaj nie bylem zaskoczony, bo tak ustaliliśmy. Idea była taka aby alimenty hurtem oddać właśnie przekazując mieszkanie. Ale na razie dostałem na papierze wyrok z alimentami, których na pewno nie zapłacę. 

A może Wysoki Sąd przepisałby mi na receptę pracę za 8-9 tysięcy, skoro uważa, że mogę teraz też tak pracować jak kiedyś, gdy miałem firmę?

czwartek, 25 grudnia 2014

Święta po rozwodzie

Święta to czas spędzany z rodziną i bliskimi. Ale w tym roku ja już nie mam w ściśle formalnym tego sowa znaczeniu rodziny. Bowiem pod koniec października tego roku miałem niestety rozwód z żoną. Piszę "niestety" bo nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Nie żeniłem się dla picu i nie rozwodziłem z radością. Moja matka pobłogosławiła ten związek na łożu śmierci i dlatego jest dla mnie święty. Ale niestety się nie udało.

Rozprawa trwała jaką godzinę. Inne osoby z rodziny żony, które zeznawały, były w miarę uczciwe. Tylko teściowa raz kłamliwie fantazjowała - mówiąc że sprowadzałem dziecko do swego mieszkania, gdzie widziało seks gejowski. A przecież mój synek nigdy nie był u mnie! Ale cóż, tego typu fantazje są nieodłącznym elementem takich rozpraw.

Po rozprawie byłem już wolny. Ale wcale mnie to nie cieszyło. Wracałem do domu 3 lub 4 kilometry na piechotę aby zebrać myśli. I co mi po tej wolności, gdy nie mam jeszcze chłopaka, z którym można żyć. Może kiedyś się taki znajdzie, ale czy to już nie będzie za późno, aby coś zmieniać w życiu?

Choć na zmiany zawsze niby jest czas.

środa, 24 grudnia 2014

Opowieść wigilijna

Chuda i smutna wigilia w tym roku, więc jedyne co można zamieścić o choćby częściowo optymistycznym wigilijnym kształcie, to fragment z pewnego anonsu w kategorii szukania chłopaka. I tak nie łapię się na ten anons, bo jestem znacznie starszy od chłopaka, którego ten dwudziestolatek poszukuje. Ale ten fragment anonsu mnie ujął:

Uwielbiam rozmawiać (aktualnie tego pragnę, bo jedynie mogę wygadać się w pracy), umiem gotować (mieszka się samemu to trzeba umieć wszystko - chyba nie muszę wymieniać), posiadam piesora "kundelka" już ma 10 lat i trzeba mu pomagać czasami na spacerach schodzić z wyższych partii terenu (ale daje radę).

Nie chodzi oczywiście o gotowania, ale o piesora - i nawet nie o niego, ale o to, że jest po części tak lub inaczej niepełnosprawny (bo trzeba mu pomagać schodzić). Chłopak ma przyjaciela i widać, że ma dobre serce. Są tacy ludzie na tym świecie jeszcze. I już to samo w sobie jest najlepszym prezentem na te puste święta.

wtorek, 23 grudnia 2014

Szczerość

A to anons, który wydaje się być modelowo szczery i uczciwy, co samo w sobie jest też rzadkością na portalach. Rzadko trafiają się takie autentyczne anonse. Oto gejowska szczerość:

Szukam partnera do seksu i nie tylko. Nie interesują mnie żonaci ani jednorazowe numerki.

Szacun za to, że nie interesują go żonaci ani numerki. Bo to znaczy, że faktycznie szuka kogoś bardziej wartościowego. I za to, że pisze o seksie, bo wiadomo, że tego się też szuka, ale zaznacza, że nie tylko. A jakbym ja to napisał - tylko w innej kolejności: "szukam partnera i nie tylko do seksu". Mała zmiana szyku wyrazów, duża zmiana znaczenia :-)

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Dawid z Goliatem

Biblijny Dawid wygrał z Goliatem, który był wielki. A tutaj mamy do czynienia z innym rodzajem "Goliata". Zresztą wystarczy przeczytać ten krótki anons aby zrozumieć o co chodzi:

NASTOLATKA (17+) do stałego układu. W zamian duże wsp.arcie.

Słowo "wsparcie" nie przeszło z powodu automatycznej klasyfikacji jako ogłoszenie komercyjne zapewne. Ale skoro duże wsparcie, to na miarę Goliata. Zaś imię nadawcy anonsu to Dawid. I tak mamy współczesne biblijne nawiązanie do gejowskiego układu za kasę :-)

niedziela, 21 grudnia 2014

Chromony 10516

Już kilka razy trafiałem na anonse pewnego chłopaka, który pisał oraz większe ogłoszenia. I czasem je cytowałem na blogu. Ale tym razem lekko przesadził. Nawet nie chciałem zamieszczać tego anonsu jako cytatu. Ale zmierzyłem ile miał znaków - 10516.

Nie maiłem też oczywiście siły aby go czytać - ale jedyne co mi rzuciło się w oczy to chormony, do których miał jakąś pretensję. Biedne hormony - skoro anons taki gruby, to i one mają o literkę więcej :-)

sobota, 20 grudnia 2014

Gejowski to nie Świntuszalski

Czasem rozmowy na GG wydają się głupsze niż na czacie. Nie mam pojęcia czemu się tak dzieje, że na GG o wiele więcej osób ma głupie propozycje. Na czasie mało kto zagaduje z obcesowym żądaniem aby pokazać kutasa. Na GG zdarzało mi się nie raz takie propozycje otrzymywać. Jedna rozmowa szczególnie mnie ubawiła. Mój rozmówca tak tłumaczył dlaczego zaczepia:

- Sorki za pytanie I nie ukrywam ze wolałbym z kobietą ale ciężko tu a mam ochotę porobić zdjęcia tak jakoś, może chciałbyś pisać jakie mam ujęcia robić itd.

A po chwili wyłożył karty na stół:

- Po prostu mam ochotę poświntuszyć.

Dzięki za szczerość, ale odmówiłem. Na to on napisał:

- Ok rozumiem chociaż masz login taki jaki masz.

No i zdziwiło mnie to. Mam w kataloguj GG nazwę "Gejowski" ale to chyba nie znaczy to samo co "Świntuszalski". Ale widocznie dla wielu osób gej to ktoś który od razu puszcza się na prawo i lewo, szuka szybkiego seksu, pokazuje penisa nieznajomym i świntuszy na każde żądanie.

piątek, 19 grudnia 2014

OK, nie wiem

Bawią mnie ale i po części martwią rozmowy, w czasie których okazuje się, że mój rozmówca jest w jakiś sposób umysłowo nierozgarnięty. Oto typowy przykład takiej rozmowy (on i ja):

- cze
- cześć
- kogo szukasz
- partnera
- ok ja 39
- szukasz związku?
- nie
- to żegnam
- ok powodzonka

Normalne już jest to, że pytanie "kogo szukasz" jest bez znaku zapytania. Ale i tak wiadomo, że to przecież pytanie. Ale zadziwiające jest, że na moją informację, że szukam partnera druga strona odpowiada jakby potwierdzająco - i zaraz potem podaje swój wiek. Teoretycznie może to być sensowne. Sprawdza, czy ten wiek mi pasuje. Ale moja intuicja nakazała upewnić się, czy aby on wie, co to znaczy szukać partnera. Najwyraźniej nie wie, bo nie szuka związku.

A zatem potwierdza na zasadzie - OK, nie wiem.

czwartek, 18 grudnia 2014

Ty też

Czasem głupota odpowiedzi bywa zabawna, choć autorowi chodziło raczej o dopieczenie mi. Czasem ktoś ma na czacie nick tak jednoznacznie sugerujący, że szuka on seksu, iż wolę od razu pisać czego szukam, oszczędzając sobie nawet witania się. Oto typowa tego rodzaju rozmowa z czata (on i ja):

- cześć
- szukam związku
- ja sexu
- szukaj dalej
- ty też

Rozumiem irytację kogoś, kto nie spodziewał się, że na gej czacie można szukać czegoś innego niż seks :-) Ale ja wiem, że muszę szukać dalej. Dla mnie to żadna nowina. Więc zamiast być to dla mnie dotkliwe, jest po prostu zabawne :-)

środa, 17 grudnia 2014

Nieco penetracji

Czasem ogłoszenie w rubryce szukania partnera jest zabawne i zarazem tak zwięzłe, że można je uznać za swoistą perełkę, czy anty-perełkę - w zależności od wymowy. Trafiłem na takie ogłoszenie całkiem niedawno i postanowiłem je uwiecznić. Oto one:

Spenetruję od tyłu młodego nieco - gadżety mile widziane.

Autorem jest niejaki Romek. Nasuwa się od razu porównanie z "wesołym Romkiem" z kultowego "Misia".  Wesoły Romek i wesoła penetracja, choć tylko nieco. Gadżety oczywiście gratis ;-)

wtorek, 16 grudnia 2014

Podróżnik lubi przygody

Oto zabawna rozmowa na czacie z gościem o nicku Traveler, czyli Podróżnik. Jak wiadomo podróżnicy uwielbiają przygody. Ten też nie był wyjątkiem. Oto rozmowa (on i ja):

- cześć
- cześć
- szukam związku
- a ja przygody na jutro
- co ty na to?
- szukaj dalej
- dlaczego nie chcesz przygody? 
- bo nie szukam

Już myślałem, że powie coś jeszcze głupszego, ale zamilkł. Być może już go nie było, bo może już pojechał do nowej przygody ;-)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Na seks w pończoszkach

Tym razem rozmowa z gościem o nicku Chętne Pończoszki. Można się pod takim nickiem spodziewać modelowego BI w pończoszkach. I w wiadomo w jakim celu. Ale dajmy mu szansę, może jest inny. Oto zapis rozmowy (on i ja):

- hej
- kogo szukasz?? 
- partnera
- na związek??
- owszem
- będę w Wawie w sobotę
- i?
- można się spotkać
- w jakim celu?
- seks
- nie doczytałeś ze szukam związku nie seksu?

Nie doczytał. Już się nie odezwał. Ja zaś zastanawiałem się czy śmiać się czy płakać. Wybrałem śmiech - bo to zdrowie :-)

niedziela, 14 grudnia 2014

Daleko od Warszawy

Czasem aż śmiech bierze gdy nagle dowiaduję się u rozmówcy czegoś zaskakującego. Tak było w przypadku rozmowy z chłopakiem, który (jak wynikało z nicka) ma 24 lata. Oto zapis tej rozmowy z czata (on i ja):

- hejka
- jestem chłopakiem

- -widzę
- a ja szukam chłopaka do związku, a ty? 
- cio kotku?
- szukam tez na związek

- to miło
- moja rodzina się nie zgodzi ale walić Ich a raczej walić Ciebie i ssać 
- na co się nie zgodzi?
- na to abyś żył z facetem?

- żebym zamieszkał w Wawie
- o reszcie nie wiedzą

- wiesz i tak kiedyś się usamodzielnisz
- a jestem spod Wawy

I w tym monecie mnie zamurowało. Daleko od Warszawy są może Siedlce czy Radom (około 100 km), albo Mława (130 km) albo Wałbrzych (430 km). Ale dla kogoś pod Warszawą? Gdzie być może dojeżdża podmiejski autobus albo podmiejska kolej? Już myślałem, że ten chłopak ma większe problemy. 

W sumie miał - bo nic ciekawego nie powiedział. Owszem, wymieniliśmy maile gdy uciekałem z czata, ale gotów jestem się założyć, że na pewno się nie odezwie. Bo do maila też pewnie ma za daleko ;-)

sobota, 13 grudnia 2014

Daj znać o sado-maso

Czasem rozmowa na GG może być podwójnie śmieszna. Bo jeden śmiech jest wtedy, gdy ktoś zobaczy autoresponder, a drugi - gdy jest już sama rozmowa. Oto przykład (on i ja):

- Siema
- (Autoreply) Jestem gejem mam 48 lat i mieszkam w Warszawie.
- Szukam sensownych ludzi do rozmowy, przyjaźni lub związku.
- Nie szukam seksu, rozmów o seksie ani pustych gadek z nudów.
- Gdy nie odpowiem do razu to proszę poczekaj, odpiszę później.

- Oj
- Ok

- cześć
- Mam pytanie
- ??
- Siema

- jakie?
- Znasz kto lubi sadomaso
- nie
- Jak byś słyszał dasz znać
- na pewno nie będę słyszał
- nie interesują mnie takie rzeczy

- To sorry

Jeszcze rozumiem pytanie o sado-maso. Każdy może pytać o coś, co go pasjonuje. Ale nie pojmuję tego, co prawda często używanego, ale w tym wypadku absurdalnego poproszenia o danie znać gdyby się usłyszało. A może on sam wolałby, aby ktoś się nim zajął w trybie sado-maso?;-)

piątek, 12 grudnia 2014

Inteligentny rozmówca

Czasem głupota otwarcia rozmowy w połączeniu z rozbrajającą szczerością są naprawdę ciekawe. Ale mogą one oznaczać, że mimo wszystko trafiliśmy na inteligentną osobę. Oto przykład rozmowy z GG (on i ja):

- Nadawca tej wiadomości proponuje, abyś dodał go do listy kontaktów.
- (Autoreply) Jestem gejem mam 48 lat i mieszkam w Warszawie.
- Szukam sensownych ludzi do rozmowy, przyjaźni lub związku.
- Nie szukam seksu, rozmów o seksie ani pustych gadek z nudów.
 -Gdy nie odpowiem do razu to proszę poczekaj, odpiszę później.

- Hejka pogadamy
- cześć
- Co słychać
- Madonnę
- Frozen
- kogo szukasz?

- A już nikogo bo widzę ze z tobą nie popiszę o sexie
- słusznie
- zegnam
- Pa

Zawsze bawi mnie, gdy rozmówca od razu chce dodawać do listy kontaktów, nie wiedząc z kim rozmawia. Zazwyczaj irytują mnie śmieciowe pytania w stylu "co słychać". Tym razem miałem na tle dobry humor, że powiedziałem dosłownie co leci u mnie na słuchawkach. Ale najbardziej ucieszyło mnie, że mój autoresponder się sprawdza. I tym razem miałem do czynienia jednak z inteligentnym rozmówcą. Nieważne czego szuka, każdy szuka tego co uważa za słuszne. Ale przynajmniej odczytał przekaz i wyciągnął wnioski. A nawet pożegnał się, w sytuacji gdy większości ludzi już by się to nie opłacało.

Naprawdę, szacun za to.

czwartek, 11 grudnia 2014

Poproszę o swojej przyjaźni

Listy pisane łamaną polszczyzną to nie pierwszyzna. Z reguły odsyłają do jakiś dziwnych adresów mailowych i proszą o podanie własnego maila. Zawsze było dla mnie oczywiste, że ktoś, kto szuka na poważniej nigdy nie napisze takich listów. A nawet jeśli napisałby nieporadnie (przez tłumacza Google chociażby) to przynajmniej napisze z sensem. A jeśli tego nie robi, to można się tylko pośmiać. Tak jak z tego listu (pisownia oczywiście oryginalna): 

Cześć, Chciałbym poprosić o swojej przyjaźni Mam nadzieję, że nie przeszkadza, możesz odpowiedzieć do mnie poprzez mój adres e-mail, aby uzyskać więcej wyjaśnień i moich zdjęć. Dzięki, Alimah.

Ja też chciałbym poprosić o swojej spokojności i o swojej nie otrzymywaniu takich listo-głupotów. Obejdzie się bez e-mail i zdjęć, aby nie uzyskać więcej wyjaśnień. Dzięki, Maciek.

środa, 10 grudnia 2014

Krótko i dojrzale

Mikro perełka, którą odkryłem w systemie ogłoszeniowym - oczywiście w kategorii szukania partnera do związku. Tam są najciekawsze anonse, bo niby szukanie do związku to poważna sprawa - a jednak lidzie mają swoje zdanie na ten temat. Oto co napisał ktoś dojrzały (według własnej deklaracji w anonsie mający 60 lat):

jestem dojrzałym, zadbanym, miłym facetem, szukam młodego kochanka

Nowocześnie, bez kropki i dużej litery na początku zdania. Pełna kultura w jednym krótkim zdaniu. I pełna szczerość. Widocznie tak rozumie związek - jako układ z kochankiem. Ale przynajmniej pisze to od razu i nie mami pustymi obietnicami. W sumie więc szacun.

wtorek, 9 grudnia 2014

Krótko i romantycznie

A to przykład krótkiego i romantycznego anonsu w kategorii szukam partnera. Ja też zacząłem zamieszczać tam krótkie anonse, bo długich nikt nie czyta. Albo mało kto. Dlatego krótkie anonse zwracają uwagę, bo są po prostu łatwiejsze w lekturze. I oczywiście wyglądają zawsze bardziej dobitnie. Ten jest zaś dobitnie romantyczny. Jego autorem jest pewien 28-latek, czyli akurat ktoś w mojej grupie docelowej (pisownia oryginalna):

pójdzie ktoś na spacer , tak pięknie jest o tej porze w parku......

Romantyk to romantyk - nie zawraca sobie głowy oświeceniową interpunkcją. Dlatego przecinek może być w środku spacji. Ma to jednak swój urok i wdzięk. Postanowiłem na wszelki wypadek odpisać na ten anons, ale i tak wątpię czy romantyczny autor znajdzie w sobie tyle pozytywizmu, że się odezwie :-)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Krótko i życiowo

To jest przykład anonsu, który jest nie tylko krótki i dobitny, ale przede wszystkim życiowy. I praktyczny. Zawiera bowiem wszystkie, zdaniem autora, najważniejsze, można powiedzieć - krytyczne, informacje. Pokazuje co dla geja jest najważniejsze w reacji z drugim, bliskim mu człowiekiem. Oto ta życiowa mądrość:

szukam partnera do wspólnego życia (ja pass w analu)

Partnerstwo i anal są w życiu najważniejsze. Stąd też słuszny nacisk na obie te kwestie w tym krótkim anonsie. Jak wiadomo, dobór w analu jest absolutnie krytyczny. Niejednokrotnie na czatach tłumaczono mi, jak ważna to sprawa. Bez dobrania w tej kwestii żaden związek się nie uda. Ale ja, wbrew temu, nadal wierzę, że poznam kiedyś chłopaka, z którym pójdę kochać się nie mając pojęcia o tym, jaką rolę ma w analu :-)

niedziela, 7 grudnia 2014

Dyskretny supełek

Związek to dla wielu osób na czacie to samo co układ. Widać to w wielu rozmowach. Oto typowa rozmowa z czata dotycząca rozumienia pojęcia związku (on i ja):

- :-)
- cześć
- szukam związku

- ale dyskretnego?

Zawsze zdumiewało mnie, że słowo związek, które powinno się kojarzyć ze związaniem, zatem z czymś bardzo mocno spojonym, kojarzy się z jakąś tajemniczą, dyskretnie ukrytą pętelką czy supełkiem. Można się dziwić takiej głupocie, ale czy nie widzimy jej w wielu innych aspektach życia? Choćby w fanatyzmie religijnym? 

Przykładów głupoty jest tyle, że każdy może się na nich wzorować :-(

sobota, 6 grudnia 2014

Ale jaja

Czasem zaproszenie może przyjść z jakichś wysokich progów - przynajmniej jeśli ktoś ma nick "on_wysoki". I taka "wysoka rozmowa" zaczyna się od razu "z wysoka". Zresztą wystarczy ocenić to na podstawie dzisiejszego, krótkiego i dobitnego przykładu (on i ja):

- zapraszam do mnie
- w celu?
- wylizanie panu jajek
- a ja nie szukam seksu

A to pech. Ominęło mnie wylizanie jajek. I poza tym ominęły dobrze zapowiadające się jaja w samej rozmowie. Bo mój rozmówca najwyraźniej stracił orientację i nie potrafił już nic sensownego powiedzieć.

piątek, 5 grudnia 2014

Marnowanie cudzego czasu

Czasem rozmówca zagaduje mnie tak zwanymi głupimi pytaniami. To są debilne pytania w stylu "co tam"?, "jak leci?" lub "co robisz?". Dla mnie są to leniwe, idiotyczne formy zagadywania, które jasno pokazują, że rozmówca nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Odpowiadam na takie zaczepki różnie. czasem na odwal się, złośliwie, a czasem naginam głupie pytanie aby dać rzeczową odpowiedź. Oto przykład takiej rozmowy (on i ja):

- Hej
- (Autoreply) Jestem gejem mam 48 lat i mieszkam w Warszawie.
- Szukam sensownych ludzi do rozmowy, przyjaźni lub związku.
- Nie szukam seksu, rozmów o seksie ani pustych gadek z nudów.
- Gdy nie odpowiem do razu to proszę poczekaj, odpiszę później.

- Ok
- Co robisz ?
- a szukam związku

Jak widać rzeczowa odpowiedź wystarczyła. Tym razem nie pojawiło się nawet nieśmiertelne "aha", które pokazuje słabe myślenie rozmówcy i jest jedyną odpowiedzią, na którą go stać. Tym razem nie było go stać już na nic. Kolejny rozmówca, który tylko marnuje cudzy czas.

czwartek, 4 grudnia 2014

Ja, robot

I tu jest największa zmiana w porównaniu do poprzedniej pracy. Tam miałem mimo wszystko duży luz w życiu. Poza pracą miałem czas na granie w World of Warcraft, na spacery. A teraz zostały mi tylko spacery. Nie mam siły na granie w Wowa. Kładę się spać około północy, wstaję o 8. Staram się pracować, ale nie zawsze daje radę. To ciężka praca, pisanie tekstów, może mało ambitnych, ale poprawnych i wymagających wplatania słów kluczowych, co niekiedy wymaga sporej ekwilibrystyki. Ta praca nie ryje beretu, ale męczy mózg. Choć to raczej zdrowe zmęczenie

Czego więc mi brakuje? Tego, czego nie znalazłem w czasie poprzedniej pracy i jeszcze wcześniej. Po prostu brakuje u mnie miłości. Bliskości ukochanej osoby, energii którą ona daje. Motywacji do działania która się pojawia pod wpływem szczęścia z kimś kochanym. Brakuje mi spania z chłopakiem, spokojnego snu w przytuleniu się z nim. I wstania rano z energią do działania. A jak dotąd, wszystko co robię, robię z rozumu, z obowiązku, z powinności - ale jak robot

Ja, robot?

środa, 3 grudnia 2014

Porównanie

Pokosiłem się o porównanie obu prac. Tamta praca była niemiła dla mnie, wymagała siedzenia w czasie dyżuru (za przerwy w pacy sypały się gromy). W tej pracy siedzę ile chcę, pracuję kiedy chcę. To zaleta. Ale o wszystkie prace muszę starać się sam. Tam podawano mi to na tacy. Tu sam się muszę wszystkiego uczyć, tam mi pomagano. Ale tu, mimo że muszę się sam uczyć, przynajmniej nikt mi nie truje dupy. Dupa mi za to jest wdzięczna :-)

Finansowo na razie tamta praca była znacznie lepsza, zarobek około 50% wyższy. Ale w tej pracy dopiero się rozkręcam. Dopiero uczę się rynku, dopiero orientuję w tym jakie zlecenia warto brać a jakie nie. I myślę, że dorównam tamtej pracy w zakresie zarobków. Ale raczej będę miał niższą stawkę za godzinę. Tamta firma oferowała stawkę o połowę czy nawet dwa razy wyższą, jeśli trafił się dobry wynik dnia. Tutaj jednak mogę pracować tyle ile teoretycznie chcę, a zatem mogę nadrobić czasem pracy.

A jak to się ma do mojego życia? O tym w kolejnym poście.

wtorek, 2 grudnia 2014

Zmiana warty

Zmiana warty polega na tym, że ten sam mail zaczyna pracować dla innych celów. Oczywiście jedyne co zostawiłem z komunikacji z tamtą firmą to właśnie maile. A teraz będą mi one służyły w nowej pracy. Bo postanowiłem zająć się czymś związanym z pisaniem, ale tym razem poważniejszym i takim, którego nie trzeba się wstydzić. Czyli powrót do SEO copywritingu

Równolegle z tamtą pracą myślałem nad tym, ale to była teoria. A teraz zacząłem praktycznie ją stosować. Tak się złożyło przypadkiem, że zacząłem tę nową pracę od pierwszego dnia nowego miesiąca. Fajny początek. Ale ta praca jest zupełnie inna niż tamta. I pod pewnymi względami gorsza. Ale wciąż korzystam z tego samego maila i z przeglądarki Chrome jako zawodowej. Tylko nie muszę już używać Google Talk bo nie ma z kim gadać.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Porządki

A zatem porządki. Najpierw upewniłem się, że już nici z dostępu do danych firmowych. dokładnie, nie mam już wglądu w te dokumenty. A zatem mogłem o swojej stronie zrobić porządki. Wykasowałem z telefonu kontaktu do ludzi z firmy. Wykasowałem rozmowy pracownicze i z managementem z archiwum komunikatora. Powywalałem to co związane z firmą. 

Zostawiłem tylko dokumentację. Zapisy miesięczne pracy, umowy, tego typu dokumenty. Bo firma wreszcie, po jakimś czasie, zaczęła podpisywać z nami umowy - oczywiście śmieciowe. Ja doczekałem się ich po pewnym czasie pracy, ale co z pracownikami, którzy pracują tu już rok czy dwa lata? I pracowali na czarno. To już nie mój problem. Ja zrobiłem porządek na kompie i wiem, że już do tamtego grajdołka nie wracam. 

A teraz zapowiada się zmiana warty.