czwartek, 31 lipca 2014

Super propozycja

Wczoraj pisałem o onieśmielającym anonsie nadanym przez super chłopaka - ale dziś mam o wiele lepszy temat. Tym razem to nie anons, ale odpowiedź na mój własny anons, w którym oczywiście szukałem młodego chłopaka do związku (lub ewentualnie przyjaźni). I oto co mi ktoś wysłał w odpowiedzi na ten anons.

Szukam miejsca do zamieszkania dla chłopaka, który trafił do ZK i może wyjść, jeśli będzie miał miejsce zamieszkania (dozór elektroniczny). Sympatyczny chłopak, który dokonał jakiegoś zniszczenia - szopy (?), a ponieważ nie zgłosił się do kuratora, odwiesili mu wyrok w zawieszeniu.

Zakładam że pisze prawdę. Kiedyś gadałem osobiście z chłopakiem, który siedział w więzieniu kilka lat, formalnie za rozbój. Formalnie - bo wdał się z kimś na imprezie w bójkę z powodu zachowania tej drugiej osoby, a potem zabrał mu niewielką kwotę (chyba nawet kilka złotych). Ale to wystarczyło aby zakwalifikować te wydarzenie jako rozbój. I za kraty. Może więc ten chłopak faktycznie zdemolował jakąś szopę - ale skoro miał zawiasy, to już wcześniej było z niego ziółko. Pytanie dlaczego?

Przyjmować takiego chłopaka do domu to stres. Niestety nie raz i nie dwa doświadczyłem kradzieży w moim własnym mieszkaniu. Były kradzieże zabawne (np. sama ładowarka do elektrycznej maszynki do golenia lub wibratora bez pilota na baterie). Były kradzieże bardziej wartościowych rzeczy i były kradzieże koszmarne gdy straciłem bezcenne dla serca pamiątki rodzinne. Obawy zostały i nie zamierzam pomagać komukolwiek w dokonaniu kolejnych kradzieży. 

Ale to była oczywiście dygresja - nie posądzam chłopaka z elektroniczną opaską o chęć ponownego wylądowania w pudle. Najbardziej przeraża mnie właśnie ta elektroniczna bransoletka. Chodzi o to że takiego lokatora trzeba oficjalnie zgłosić na policję i jest się niejako w świetle reflektorów. A ja nie lubię być z cudzego powodu na świeczniku. W pewnym sensie sam bym się czuł inwigilowany i kontrolowany w takiej sytuacji.

Faktem jest, że propozycja jest na swój sposób ciekawa - oby była dla mnie znakiem czegoś bardziej realnego i wartościowego w przyszłości.

środa, 30 lipca 2014

Super chłopak

Nie wszystko złoto co się świeci - przynajmniej dla mnie. Czasem można trafić na wspaniałe ogłoszenie ale jakoś nie chce się ruszyć myszką aby się do tej osoby odezwać. Coś tam w tle nie pasuje, coś się nie podoba. Są obawy, które sprawiają, że nie decyduję się na kontakt. I dziś zamieszczam takie ogłoszenie. Chłopak ma 20 lat i zamieścił anons w kategorii szukania partnera. Oto jego anons, w zachowanej oryginalnej pisowni.

Jestem super chłopakiem, ale samotnym.Mieszkam w Warszawie i czy tutaj da się kogos spotkać, poznac na poważnie?Interesuje mnie, ktoś starszy w przedziale wiekowym, 40-55 lat nie szukam samego seksu, a drogi do zbudowania partnerstwa-młodszy chłopak, starszy facet.Dziwie się ze tak ciężko to zrozumieć i po prostu być.Nie szukam bylejakośc,i a wyjątkowej osoby.Jestem i piękny i madry i mam super fizyczność, ale jakos w poszukiwaniu normalnego mężczyzny, jestem wciąż pod zyciowym wozem.Moze to jeszcze nie ten czas, ale chciało by się kogos spotkać bo po co zycie ma uciekać w pojedynke,kiedy i tak jest takie krótkie.

 Zapewne jest super chłopakiem. Nie kwestionuję tego. Ale kogo szuka? Nie szuka bylejakości. A jak to rozumieć? No właśnie - można to rozumieć bardzo szeroko. Dlatego lepiej nie podchodzić do takiego kogoś, aby się dla niego nie okazać byle jakim. Przecież on szuka (jak napisał) wyjątkowej osoby. Sam jest jak książę z bajki (jak napisał - jest piękny i mądry i ma super fizyczność) i logiczne, że szuka innego księcia. Gdzie mi, skromnemu mieszczaninowi, do Jaśnie Pana?

W sumie przebija przez ten anons pewna arogancja. Ale traktuję to tylko jako ciekwostkę. Nie będę tej arogancji biczował. Na pewno sam też nie raz i nie dwa razy wykazywałem się jakąś własną arogancją. Na pewno też mam grzech pychy za sobą. Dlatego nie wyśmiewam innych, którzy te same grzechy pepełniąją. Po prostu stwierdzam, że takie podejście zniechęca. Moje mogło zniechęcić wielu do mnie, a jego - zniechęciło mnie. 

Najcenniejsza z tego nauka - dostrzegać własne błędy z przeszłości i pracować nad tym aby ich już w przyszłości nie popełnić ;-)

wtorek, 29 lipca 2014

Umowa z suką

Widziałem już wiele ciekawych (albo ciekawych-inaczej) anonsów w kategorii "szukam partnera" na Gejowie, ale anonsu w postaci umowy jeszcze nie widziałem. Przytaczam taki anons zatem, dla potomności. Pisownia oryginału zachowana, jedynie wypunktowania umowy umieściłem w nowych linijkach (w oryginale były nieczytelnie ciągiem).

SZUKAM PANA NA STAŁE 
Wzajemna penetracja umysłu i nie tylko.Nawiązanie kontaktu wiąże się z obowiązkiem podpisania umowy. Umowa bycia oddaną suką dla swojego Pana zawarta dnia ............... pomiędzy ..........., zwana dalej suką a............, zwanym dalej Panem. Umowa zostaje zawarta od dnia :.......... do ........ włącznie. 
W ramach umowy suka zobowiązuje się do: 
1. golenia zbędnego owłosienia na bieżąco; 
2. spania tylko w koszuli nocnej bez pozostałej zbędnej bielizny. Jedynym odstępstwem sa noce podczas okresu suki; 
3. chodzenia po domu bez bielizny, chyba że planowana jest wizyta osób z zewnątrz przy których to nie wypada (np rodzice); 
4. dawania Panu do zabawy każdą część ciała bez sprzeciwu; 
5. zadowalania Pana gdy tylko wyda polecenia w sposób podany w poleceniu, Każdorazowa odmowa będzie skutkowała natychmiastową karą w wymierzeniu której Pan na wolną rękę; 
6. nie dochodzenia do orgazmu bez zgody Pana; 
7. przyjmowania spermy Pana z szacunkiem; 
8. wykonywania poleceń Pana wydawanych przez telefon lub internet; 
9. natychmiastowego współżycia seksualnego, bez sprzeciwu i jakiegokolwiek oporu. Postawa suki musi każdorazowo wyrażać zaangażowanie, chęć spełniania oczekiwań Pana oraz osób przez niego wskazanych bez względu na liczbę osób i płeć oraz charakter oczekiwań w stosunku do mojej osoby; 
10. umieszczania zdjęć z sesji na zbiorniku; 
11. zadowalania Pana podczas okresu ustami lub dupą; 
W ramach umowy Pan ma prawo do: 
1. wykorzystywania suki w każdym wskazanym przez niego miejscu i czasie; 
2. wskazywania, w co suka ma być ubrana w domu lub podczas wyjścia; 
3. karania za złe zachowanie suki; 
4. zabawy suką w dowolny sposób, łącznie z wiązaniem, kneblowaniem, wkładaniem do wszystkich otworów wszelakich przedmiotów; 
5. ściskania, szczypania, bicia, plucia, sikania, obmacywania, ciągnięcia suki na/we/za wszystkie części ciała; 
6. nocnego gwałcenia suki w sposób jaki Panu odpowiada bez zgody suki; 
7. traktowania suki jak służącą, prostytutkę, przedmiot, kiedy ma na to ochotę; 
8. zabaw doświadczanych; 
9. karmienia i pojenia suki spermą; 
10. podglądania suki podczas czynności fizjologicznych i mycia; 
Niniejsza umowę może rozwiązać tylko Pan. Niniejsza umowa została zaakceptowana przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów

Tyko co ma do tego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów? Przecież nie chodzi o konsumpcję spermy - punkt 9 umowy ;-)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Gej nie potrzebuje seksu

Czasem w anonsie na portalu gejowskim można znaleźć nie - jak by się tego należało spodziewać - czyjeś ogłoszenie, ale mini wykład. I na taki wykład trafiłem pewnego dnia, przeglądając rutynowo ogłoszenia w kategorii - oczywiście - szukania partnera. Oto treść tego pasjonującego wykładu...

Homoseksualista nie potrzebuje seksu. Aktywność seksualna ZAWSZE niszczy KAŻDY związek, choć w małżeństwie heteroseksualnym jest potrzebna, bo służy prokreacji. Mówię to jako człowiek znający życie, ale i psycholog. Człowiek inteligentny i wrażliwy bez trudu wyrecytuje sto przyjemniejszych i ciekawszych rzeczy, które można robić we dwoje: czytać wiersze, rozmawiać o książkach, oglądać filmy, wspólnie uczyć się nowych języków, wyczarowywać pyszne dania, odwiedzać restauracje, pójść na spacer do parku, na starówkę, do jesiennego lasu, podziwiać zachód słońca na plaży. Lista jest nieskończona. Głównym powodem, dla którego warto połączyć dwa życia w jedno, jest budowa wspólnego DOMU na całe życie. Domu, który będzie naszą twierdzą, naszą przystanią i azylem w tym coraz bardziej schodzącym na psy świecie. Ważne, by się pewnego dnia nie obudzić z ręką w nocniku. Jeśli jesteś poważnym człowiekiem (25-40 lat), moralnie niezepsutym, zdeterminowanym do zbudowania dwuosobowej rodziny, kulturalnym, dobrze wykształconym i rozumiesz, że wartościową znajomość trzeba poprzedzić długim i intensywnym preludium korespondencyjnym, to zapraszam Cię na moją planetkę, na której zawsze było tylko jedno miejsce. 

Zapewne autor anonsu zastąpił seks dwuosobowy jednoosobowym, na przykład w czasie odwiedzania restauracji lub nauki nowego języka ;-) Nic dodać nic ująć - no może poza jednym. Szkoda, że na tej swojej planetce ma tylko jedno miejsce. Bo skoro tylko jedno - to nie dziwne że zawsze będzie sam :-)

Homoseksualista nie potrzebuje (według niego) seksu, a inni nie potrzebują (według nich) takiego homoseksualisty :-)

niedziela, 27 lipca 2014

Żarty na bok!

2 kwietnia 2014
Tym razem miałem stresujący dzień ale i coś co jest dowodem na humor samego Pana Boga. Rzadko kiedy zdarza się tak zabawne zestawienie, ale dziś miałem taki przypadek...

Dzwonili do mnie komornicy. Kiedyś wyczerpałem debet na koncie karty kredytowe aby po postu przeżyć - a teraz mam dług. No i oni są od tego aby ten dług ode mnie ściągnąć. Na razie jeszcze na drodze polubownej. Ale ja nie bylem w stanie w ciągu 2 miesięcy zapłacić im więcej niż około 1/10 umówionej kwoty. Żal. Ale komornicy działają na zasadzie konkretów - brak spłaty to problem. Więc miałem bardzo niemiłą rozmowę i kolejne ultimatum, które nie wiem czy zdołam wypełnić.

A po tej rozmowie dostałem na maila mailing reklamowy od tego samego banku który mnie ściga - z tytułem "Żarty na bok!". Chodziło oczywiście o jakąś tam usługę bankową. Ale przyznacie sami, że w kontekście niemiłej rozmowy z komornikami ten mail, z takim tytułem, wygląda po prostu groteskowo. Takie przypadki nazywam właśnie humorem Pana Boga.

Oby to był znak że uda mi się wypełnić ultimatum tych komorników ;-)

sobota, 26 lipca 2014

Produkcja

Czasem zdarza się że z równowagi może wyprowadzić rozmowa z osobą zdawałoby się idealnie najadającą na życiowego partnera. Taki przypadek chyba jest o wiele ciekawszy niż inne, bo pokazuje że nie każdy szukający związku jest - jak widać - wart uwagi.

Rozmawiałem na czacie z osobą o nicku "docelowo związku". Wydawało się że to potencjalny kandydat na partnera. Zacząłem rozmowę od przemyśleń na temat samego czata i ludzi na nim. Mój rozmówca zaczął niezbyt grzecznie mi pisać, że on to wie. A nawet w pewnym momencie napisał mi, że "produkuję się" pisząc o tym. Słaba zachęta do szukania docelowo związku ;-)

Zacząłem więc pisać konkretniej. W jakim wieku szuka? Od 20 do 45 lat. No to napisałem, że formalnie już nie mieszczę się w jego widełkach (bo mam 46). A on zaczął pisać z przekąsem. Zapytał mnie czy mam żonę - powiedziałem że maiłem. A on na to, że szukam pocieszenia u chłopaków. Prostackie podejście. Bi szukają pocieszenia. Napisałem mu że szukam budowania życia z chłopakiem - praktycznie od zera. A mój rozmówca niegrzecznie zamknął okno - widocznie nie przyjmie argumentów i sam wie lepiej. 

Może dlatego szuka związku docelowo - bo celu tego nigdy nie osiągnie? ;-)

piątek, 25 lipca 2014

Heteryk

Mam więc zidentyfikowanego chłopaka  z którym nie chcę mieć już do czynienia ale napisałem mu, że jego login na Skype, który mi podał, jest niejednoznaczny. On mi napisał abym mu podał swój login to mnie zaprosi. Ale mnie nie zależy na tym aby mnie zaprosił. Jak mu grzecznie odmówić?

Więc wymyśliłem na poczekaniu bajkę. Najpierw napisałem, że to numer kolegi z którego przeglądałem Skype, a on jest heterykiem i nie chce aby jego dziewczyna korzystająca z tego Skype zobaczyła że było z niego pisane z jakimś gejem. Kupił to ale się nie odczepił. Mam tylko rozwiązany problem Skype'a. Biedny Paweł - został heterykiem na użytek tej historii. Powiedziałem mu o tym - uśmiał się do łez.

No to napisałem że jadę do rodziny na dwa dni i po tym czasie będziemy się mogli skontaktować. Tym razem podziałało. Mój korespondent napisał, że chyba mi nie zależy na znajomości i pożegnał się. No cóż - nie zależy mi na znajomości ze złodziejem. A czemu nie napisałem mu wprost, że był złodziejem? I tak by się nie przyznał a poza tym mógł już nawet o tym nie pamiętać. 

Ważne że ja pamiętałem - uniknąłem nie tyle kolejnej kradzieży, co raczej niepotrzebnego spotkania.

czwartek, 24 lipca 2014

Bilet

Czasem anonse zamieszczone na necie powodują zabawne wydarzenia. Zdarzyło się raz że ktoś odpisał mi na anons w kategorii szukania partnera i podał swój nick na Skype. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie dwie rzeczy. Pierwsza - że nick miał formę imienia i nazwiska. To dość rzadki przypadek, szczególnie w świecie gejowskim. Ale druga rzecz była o wiele ciekawsza...

Otóż owo imię i nazwisko zdawało mi się być znajome - mogło należeć do chłopaka który kilka dni mieszkał u mnie, nie sprawdził się a dodatkowo ukradł mi fajnego shirta i buty odjeżdżając ode mnie. Podał mi nawet w kolejnym mailu swój numer telefonu - ale nie miałem go już wpisanego w swojej komórce, bo dawno go wykasowałem - więc nie moglem porównać Zresztą od tego czasu mógł zmienić numer. Jak więc sprawdzić czy to on?

Wystarczy potwierdzić imię i nazwisko - dwóch takich samych chłopaków gejów z tego samego miasta raczej nie ma. I nagle przypomniałem sobie, że kupowałem mu bilet na pociąg. Przez internetowy system sprzedaży biletów PKP, gdzie mam swoje konto. zalogowałem się i sprawdziłem w kupionych dwa lata temu biletach. To samo nazwisko. Sprawa się wyjaśniła.

Tylko co teraz robić? Już mu odpisałem...

środa, 23 lipca 2014

Cyber logika?

Czasem ludzka głupota sięga kosmosu. Nie przewidzimy ile jest tej głupoty i jakie komiczne może przybierać ona formy. Mnie zdarzyło się to pewnego dnia z cyber seksem. Nie było by w tym nic śmiesznego ale ktoś dopatrzył się tego cyber seksu w moim anonsie :-)

Zaczęło się rutynowo. Ktoś odpisał na mój anons w kategorii szukania partnera do związku i zaproponował cyber seks. Odpisałem mu grzecznie, że cyber seks mnie nie interesuje. A on odpisał, że mam o nim napisane w anonsie. I tu się roześmiałem.

W anonsie była mowa o przyjaźni jako drugim wariancie oprócz szukania związku, a dodatkowo o cyber przyjaźni gdyby ta realna nie mogla być technicznie zrealizowana. Ale cyber przyjaźń i cyber seks to kompletnie różne rzeczy. Choć możliwe że wielu osobom przyjaźń kojarzy się z układem na seks. Więc cyber przyjaźń to układ na cyber seks ;-)

To dziwna logika - może cyber logika ;-)

wtorek, 22 lipca 2014

Tylko ty i ja

Czasem komunikacja z ludźmi szukającymi miłości jest przezabawna. Zdarzyło się tak w przypadku pewnego Adama z Częstochowy, który zamieścił w necie następujący anons:

Witam. Chce spędzić resztę życia z Tobą. Tylko Cibie mi brakuje. Nie szukam wielkiej miłości, mała nam wystarczy, TYLKO TY I JA.

Korespondencja jaką poprowadziłem z nim nadaje się do przytoczenia w całości. Moje wiadomości oznaczam kolorem niebieskim, jego wiadomości kolorem czerwonym. Pisownia oryginalna zachowana. Resztę oceńcie sami:

- Z miłością jest tak, że szukamy choćby najmniejszej ale potem wolelibyśmy aby bardziej rozkwitła, stała się wielka i długo trwała ;-) Ja takiej szukam choć zacząć można od mniejszej ;-) Pozdrawiam ;-)
- foto?
- Jeśli masz profil na necie możesz z niego zobaczyć mój.
- nie produkuje profili dla pedałów oszustów
- OK dzięki za obrażenie mnie. Mam nadzieję że znajdziesz swoją miłość.
Życzę miłego dnia :-)

- spierdalaj kolejny kretynie!

Fajna kolejność - romantyczny anons, przyziemne pytania o zdjęcia a potem bluzgi ;-)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Bez żalu

12 marca 2014
Hubert odpisał na moje ultimatum. Pozostańmy przyjaciółmi, bo on nie chce mieszkać ze mną i trzecią osobą. Niby to ma ręce i nogi - ale gość jest ewidentnie bajkopisarzem. Zdecydowany na wspólne życie chłopak tak nie postępuje. Po pierwsze - zamieszkałby i z 12 innymi byle być przy swoim facecie. A po drugie - gdyby nie mógł mieszkać z nikim trzecim, to by się wykazał energicznym myśleniem nad tym co w takiej sytuacji zrobić.

A ja trafiłem na bajkopisarza - bezwolną galaretę trzęsącą się pod byle pretekstem, aby nie przyjechać i nie poznać się. Okej, szkoda czas na niego - rozstaję się bez żalu. A przy okazji poddałem krytycznej analizie jego przedstawienie własnej osoby. Niby jest podobny do Enrique Iglesiasa i Ricky Martina? Bzdura - to tylko samouwielbienie. Gada o tym jak ma zadbane ciało - to chyba też marzenie a nie realność. Opisuje swoje piękne białe zęby - to czemu nie pokazuje ich na zdjęciu w szerokim uśmiechu?

Okej, wygląd to nie wszystko. A charakter? Edukacja - szkoła podstawowa i pół roku zawodowej, z "ważnych życiowych powodów". Wierzę, że z takich - ale umysł jego lotny nie był. Ile wyrazów musiałem mu tłumaczyć. A flagowym z tych niezrozumiałych dla niego wyrazów było słowo "zaniechać". Jeśli wiecie co to znaczy, to jesteście od niego lepsi ;-)

Chyba ominął mnie zakompleksiony i niezdecydowany dupek.

niedziela, 20 lipca 2014

Tor przeszkód

początek marca 2014
Z Hubertem znajomość rozwijała się jak samochód pchnięty pod górkę. Zaczyna się od speeda ale potem coraz wolniej i wolniej - aż zapewne stanie. A jak stanie, to się stoczy w otchłań niebytu. Mój miły rozmówca zaczął bowiem piętrzyć przed naszym spotkaniem i poznaniem się w realu - a on był z okolic Poznania - cały tor przeszkód.

Postanowiłem sobie te przeszkody wypunktować w kolejności ich pojawiania:
  • najpierw chciał poczekać kilka dni aby odebrać nowy dowód osobisty - bo zmienił zameldowanie (choć tłumaczyłem mu że dziś zameldowanie to mało ważne i ze starym dowodem równie dobrze może jakiś czas funkcjonować),
  • potem martwił się że nie ma ubezpieczenia lekarskiego i co będzie jak u mnie złamie nogę - jakby los mu to z góry przeznaczył,
  • potem się martwił że tak bardzo kocha swojego tatusia - jakby miał go na zawsze stracić,
  • potem nie pasowało mu że mieszkam z Pawłem i wolałby abyśmy byli tylko sami - jakbym miał ten luksus że mogę mieszkać sam i sam pokrywam koszty życia,
  • na końcu był dziwnie bezradny myśląc o technicznej stronie przyjazdu (polegającej na dojechaniu autobusem do najbliższego większego miasta i przesadce do pociągu do Warszawy) - jakby to było średniowiecze i podróż trwała "trzy niedziele".
A mnie się coraz mniej podobało to niezdecydowanie. Nie tylko dlatego że go nie lubię, ale przede wszystkim dlatego, że było ono w wykonaniu kogoś niby już we mnie prawie zakochanego i do tego nie związanego pracą ani nauką u siebie. Dałem więc Hubertowi ultimatum aby się zdecydował czy przyjeżdża.

Szkoda bowiem czasu na bajkopisarza.

sobota, 19 lipca 2014

Oksymoron

Czasem trafia się rozmowa na czacie która jest niczym oksymoron - zawiera wzajemna sprzeczność, niczym gorący śnieg. Bo ciepłe lody faktycznie istnieją, zarówno w wersji kulinarnej jak i intymnej :-) Mnie się taki oksymoron trafił na czacie.Można powiedzieć że to był oksymoron na poziomie :-)

Bo zagadał mnie chłopak o wielce obiecującym nicku "miły na poziomie". Można się było więc spodziewać rozmowy na poziomie. I zaczął od pytania, które mnie zamurowało - czy byłem kiedyś u urologa? Najpierw przemyślałem czy to nie jest jakaś forma obrazy lub złośliwości, Ale doszedłem do wniosku, że pytanie jest na poważnie. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dawno temu jako dziecko. I wtedy okazało się czemu mnie spytał.

Interesowało go czy będzie się musiał cały rozebrać u urologa. Prosta logika wskazuje na to że nie - skoro urolog zajmuje się tylko narządami płciowymi. To logika na poziomie szkoły podstawowej - i to mojemu rozmówcy napisałem. A on zamknął okno rozmowy bez pożegnania. Dziwna ta rozmowa i zabawna.

A może "poziom" w jego nicku dotyczył właśnie poziomu jego logiki? ;-)

piątek, 18 lipca 2014

Słabowidzący rencista

Tym razem trafiłem na anons, który mnie po prostu rozbroił. Nie rozśmieszył - jak kretyńskie anonse, ale rozbroił. Trochę na granicy śmiechu i refleksji nad naszym nędznym ludzkim życiem. Jest w nim bowiem zarówno rozkoszna nieporadność, jak i szlachetność serca - a ze szlachetności serca śmiać się nie wolno...

Czy słabowidzący rencista ma szansę poznać wartościowego aktywnego mężczyznę do poważnego, stabilnego związku? Mam już 45 lat, 187/78, młodszy wygląd i nieskomplikowaną konstrukcję psychoemocjonalną. Miej zasady i bądź dobrym człowiekiem, tyle wystarczy. Poznań, Wlkp. i nie tylko. Mogę się przeprowadzić. 

Wszystko byłoby może banalne gdyby nie tytułowy słabowidzący rencista. I po części zetknięcie się tego wyobrażenia (jak dla mnie kojarzonego z dziadkiem w wieku 60 czy 70 lat) z 45-letnim mężczyzną który powinien być w sile wieku jeszcze. I to jeszcze będąc kimś o młodszym wyglądzie. 

Punkt dla tego pana - za ogromną i pozytywną autentyczność.

czwartek, 17 lipca 2014

Narkotyczne seanse

Czasem dostaję odpowiedzi na moje anonse dotyczące masażu. Przeważnie są to odpowiedzi rzeczowe - ludzie dopytują o szczegóły. Ale czasem trafiają się prawdziwe perełki ludzkiej głupoty. Oto piękny przykład...

Narkotyczne seanse w podejrzanych sektach mnie nie interesują. Musisz zamieścić swoje zdjęcie aby się zapoznać na mieście. A wtedy cie zaproszę na swój seans. Mam lokum własne. pa

Fajne te określenie - "seans". Ale gwóźdź programu to oczywiście "podejrzana sekta" i "narkotyczny seans". Genialne widły z igły. No i ten piękny imperatyw kategoryczny - aby zmieścić swoje zdjęcie. A potem już emocjonalnie z górki - co prawda zapowiada się cudzy seans, ale "lokum własne" mimo staroświeckiego przestawienia wyrazów trąci już zwykłym umawianiem się na seks. A końcowe "pa" rujnuje piękno tego, co się zaczęło narkotycznym seansem. A tak na poważnie - styl i słownictwo tej odpowiedzi wskazują na jakieś lekko stukniętego dziadka, który wyraża swoje egzystencjalne obawy :-)

A pomyśleć że w anonsie była tylko mowa o resecie umysłu i otwarciu go na głębsze i spontaniczne przeżywanie emocji ;-)

środa, 16 lipca 2014

Sensowny bi

Sensowny bi to nieomal oksymoron. Na ogół bi są zakłamani, mają fisia na punkcie czasem przesadnie rozumianej dyskrecji. A na dodatek nie chcą przyjąć do wiadomości tego jak wiele ryzykują oddając się swoim "pasjom". A to im próbuję za każdym razem tłumaczyć. Ja czuję się zdecydowanie gejem, mimo że sam miałem rodzinę - i dlatego ostrzegam innych. Ale czasem, wyjątkowo, trafi się anons biseksualnego faceta, który (zarówno anons jak i facet) wydaje się mieć ręce i nogi. Oto przykład z Gejowa...

Cześć. Jestem facetem w związku z kobietą od kilku lat, mieszkamy razem, w konsekwencji czego poszukuje przede wszystkim faceta: odpowiedzialnego, dyskretnego, zdrowego, rozważnego i tolerancyjnego. Będąc w związku i okrywając swoje "drugie ja" nie zawsze jestem dyspozycyjny i nie zawsze mogę wszystko - dlatego najchętniej poznam również żonatego, lub w związku który wie o czym pisze. Szukam faceta z którym oprę znajomość na przyjaźni. Nie interesują mnie jednorazowe spotkania. Nasza znajomość chciałbym abyśmy rozpoczęli od telefonu, wspólnej kawy/wina/piwa. Jeśli przypadniemy sobie do gustu, chętnie przeniosę ta relacje również do łózka, w którym jestem uniwersalny (lobię być aktywny). Spotkania mogą odbywać się co jakiś czas, miejsca są do obustronnego ustalenia ( hotel,mieszkanie). Niczego nie udaje, nie kłamię, nie kręcę - na tym samym mi zależy. Jestem niezależny finansowo, nie sponsoruje, żyje na raczej " wyższym" poziomie i kogoś takiego poznam. Szukam układu z osoba o podobnym statusie, eleganckiej i zadbanej,która może wyrwać się na kilka dni poza miasto... (mam tak ułożone życie, ze taki wypad raz na kwartał nie powinien być dla mnie problemem). Moje wymiary to 181/81/19 c. blond . Zaprzyjaźnię się z facetem w przedziale wiekowym 50-65, pasywnym lub uni. Jeśli chcesz mnie poznać bliżej - napisz więcej niż 3 zdania. SZUKAM DŁUŻSZEJ RELACJI OPARTEJ NA WYŁĄCZNOŚCI MM NAJLEPIEJ Z ŻONATYM FACETEM. Liczę na konsekwencję ... 

Pan ma 29 lat i jest z Warszawy. Zamieścił nawet zdjęcia, ale naturalnie nie swoje - facet na zdjęciu ma chyba dwa razy tyle lat. Widocznie chciał podkreślić, że jest - podobnie jak osoba na fotce - elegancko casualowo ubrany. W sumie tylko głupi oczekiwałby zdjęcia. Ale w tym przypadku wydawało mi się przynajmniej, że ów gość napisał szczerze i bez zakłamania. Każdy ma prawo szukać dowolnej relacji, także czysto seksualno-przyjecielskiej. 

O ile szuka jej z głową :-)

wtorek, 15 lipca 2014

Rekordy

początek marca 2014
Z Hubertem (bo tak się ów romantyczny chłopak nazywał) zacząłem godzinami gadać przez telefon. A raczej nawet transmitować życie przez telefon. Bo nie był to czas samej rozmowy ze sobą, ale także transmisja życia, zawierająca także moje rozmowy z Pawłem czy gderanie pod nosem w czasie pracy przy kompie. Albo wyklinanie kolejnych kretynów z czata, na którym szukałem klientów na masaż.

I zaczęło się okazywać że coraz bardziej mamy się ku sobie. Zdecydowanie coraz bardziej. A on pochodzi z okolic Poznania, mówiąc w dużym przybliżeniu. I nie przyjedzie do mnie z dnia na dzień. Ale może za kilka dni się to uda. W ciągu kilku dni wygadałem z nim w ten sposób dobę. Rekord. Ale nie ostatni. W tym tygodniu bowiem trzy razy przychodziłem zająć się synkiem. Kolejny rekord.

Tym razem zaryzykowałem. Nie bawiłem się w podchody w czasie poznawania chłopaka. Postanowiłem być jak najbardziej autentyczny, nie martwić się o to czy w oczach Huberta wyjdę na wariata. Skoro on potrzebuje miłości i jest romantyczny - może mój trochę zwariowany charakter zrozumie. Nie ma sensu sztucznie się cenzurować, ale też nie można szarżować. Trzeba zasiać ziarno - hojnie rzucając na glebę - i zobaczyć czy wzejdzie.

Kompletne przeciwieństwo poznawania Philipa - a raczej Natalii ;-)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Poczta

7 marca 2014
Zdzwoniliśmy się z tym chłopakiem i długo gadaliśmy przez telefon. Wyczułem że jest autentyczny i bardzo się ucieszyłem, że może poznałem kogoś właściwego. Pokazał mi zdjęcia i tu był niewielki zgrzyt. Mówił bowiem, że jest przystojny i podobny do Ricki Martina i Erique Iglesiasa. Ale na zdjęciach nie był taki do nich podobny. Czyżby to była pusta autoreklama?

Raczej uznałem że nieszczęśliwe zdjęcie, słabej jakości, z komórki. I źle upozowane.I być może ma teraz nieco bardziej pociągłą twarz niż na zdjęciu - Enrique ma bowiem twarz pociągłą i dlatego jest taki przystojny. A mówienie przez tego chłopaka o jego przystojności o tyle mnie zaniepokoiło, że miałem kiedyś kilka kontaktów od pewnego 25-latka, który się uważał za przystojnego a na zdjęciach wyglądał okropnie. Choć w obecnym przypadku nie było takiego alarmu po obejrzeniu fotek ;-)

I postanowiłem zobaczyć w mailu zdjęcia tamtego "przystojniaka" dla porównania. I wtedy okazało się, że po niedawnym instalowaniu systemu operacyjnego na czysto - nie do końca odzyskałem maila. Wypadły mi cztery miesiące i około 500 MB poczty. Dlatego musiałem ją staranniej przywrócić z backupu. Niestety, ostatni backup był na dzień przed poznaniem tego chłopaka, więc poczty jaką do niego wysłałem już nie odzyskałem. W sumie jednak bilans pozytywny - straciłem kilka wysłanych maili i z zyskałem pól gigabajta poczty z kilku miesięcy.

I oby tak samo pozytywny był bilans znajomości z tym chłopakiem :-)

niedziela, 13 lipca 2014

Złote serce

6 marca 2014
Otrzymałem odpowiedź na mój anons umieszczony na Gejowie. Akurat nieco zmieniłem tego dnia jego początek. Ale sens całego, zamieszczanego jak dotąd bezskutecznie od jakich trzech miesięcy ogłoszenia nie zmienił się. Wyglądało ono następująco...

Szukam chłopaka (najlepiej około 20-25 lat, bo po prostu z młodymi czuję się normalnie i najlepiej dogaduję) do sensownej, długiej relacji. Docelowo szukam do związku i życia razem, ale nie z każdym to się uda. Szukam więc także przyjaciół - a nawet cyber przyjaciół jeśli nie da się inaczej. Szukam kogoś z całej Polski, bo najważniejsze czy się uda, a nie gdzie kto się znajduje na starcie. Poznajmy się, zafascynujmy sobą i życiem - może w przyszłości życiem razem - i zobaczmy co z tego wyniknie. 

I napisał do mnie chłopak 21-letni, określając się jako Złote serce. Napisał, że jest romantyczny i o dobrym sercu, że ceni sobie dobroć innych ludzi - ale takich dobrych ludzi jest mało. A jego romantyzm potwierdziło to, że na pisał iż lubi pewne romantyczne miejsca lub sytuacje (np. zachody słońca). Podał od razu telefon do siebie, ale odpisałem mu mailem.  Jednak nie przytoczę tej mojej odpowiedzi, bo dzięki niemu straciłem - ale też zyskałem - pocztę elektroniczną.

Czyżbym poznał wartościowego chłopaka o złotym sercu?

sobota, 12 lipca 2014

Wysokie loty?

Oto na jaki anons trafiłem na Gejowie. Już myślałem że mnie nic nie zaskoczy, ale jak widać kreatywność ludzi nie zna granic. Tym razem anons budzi mieszane uczucia. Formalnie rzecz biorąc jest bardzo pozytywnym ale w tym pozytywnym wizerunku widać liczne rysy. Oceńcie zresztą sami. Anons pochodzi od niejakiego Briana z Polkowic. 

Prawdę mówiąc, jestem człowiekiem słowa pisanego- wszystko, co w życiu zdobyłem na niwie osobistej i zawodowej, zdobyłem dzięki niemu. Kocham długie staroświeckie listy, pachnące nadawcą i nadzieją, od biedy mogą być e-maile. Komunikatory i telefony nie służą do wzajemnego poznawania się, lecz do wymiany informacji. Co oferuję: staranne i wszechstronne wykształcenie humanistyczne, wysoką kulturę osobistą, rozległe zainteresowania (tylko osoba prymitywna może się ze mną nudzić), absolutną uczciwość; trudną, ale niezwykle ciekawą osobowość; pokiereszowane, lecz wciąż spragnione bliskości serce, konstytucjonalną niezdolność do wiarołomstwa, wrażliwość dziecka i intelekt człowieka dojrzałego, gotowość do budowania wspólnego domu-twierdzy na całe życie. Czego oczekuję: jak wyżej. Spotkanie face to face musi poprzedzić intensywna korespondencja. 

Przypomina się jakiś dżentelmen rodem z XIX wieku - nieomal widzę surdut i zegarek na łańcuszku. Wysoka kultura i w ogóle... Ale gdzieś coś na tym wizerunku pęka. Nie do końca jest dżentelmenem. Jest w nim ukryta pogarda (wspomina o prymitywnych osobach). Jest nieludzkie oczekiwanie - mam przy tym nieodparte wrażenie że na siłę - intensywnej korespondencji. Rozumiem, że nie lubi nowoczesnych i bardzo zdawkowych form komunikacji. Ale kogo chce znaleźć stawiając tak wysoką poprzeczkę? Chyba tylko samego siebie. 

Ja też nie mam niskiej poprzeczki - ale moim zdaniem ustawiłem ją racjonalnie. Oczekuję bowiem czegoś od samej osoby którą poznaję. Nie oczekuję zresztą Bóg wie jakich cech, po prostu uczciwości i tego aby potrafiła kochać i być kochaną. Nie stawiam sztucznych warunków dotyczących wykształcenia czy kultury humanistycznej. Lubię pisać i też jestem "człowiekiem słowa pisanego" - ale wyzwoliłem się spod hegemonii gęsiego pióra i pergaminu. Dopuszczam wszelkie formy komunikacji, bo liczy się cel a nie sposób komunikowania się.

Widocznie jednak niektórzy nadal mylą cel ze środkiem do jego osiągnięcia ;-)

piątek, 11 lipca 2014

Wolność kolesia

Bylem na czacie Interii z nickiem wyraźnie mówiącym że szukam kogoś do związku. I zapukał do mnie 25-letni bi. Teoretycznie powinienem go od razu zlać - ale grzecznie zapytałem czy nie jest tak, że bi nie szukają raczej uczucia w związku z facetem. Ku mojemu pewnemu zaskoczeniu odpisał mi, że nie problem aby był w związku gejem. A poza związkiem? I tu zaczęła się zabawa...

Gość napisał bowiem, że "poza związkiem otwiera się szersza paleta barw, ale jakie to ma znaczenie". I dodał "zdradzić kogoś to zdradzić, nieważne z kim". Napisałem mu więc, że nie szukam kogoś kto zaradza poza związkiem - na co on odpisał "nie myl wolności ze zdradą". Cala kwintesencja podejścia bi - w związku jest gejem , poza związkiem hołduje tzw. wolności, nieważne z kim ;-)

Jednak zdecydowanie wolę bardziej klasycznego w podejściu geja. Jakoś nie powierzyłbym wspólnego życia komuś kto nie myli wolności ze zdradą. I tym bardziej upewniłem się, że nie szukam bi. Szczególnie, że facet maił w nicku słowo "koleś".

Zdecydowanie, taka "wolność kolesia" mi nie pasuje ;-)

czwartek, 10 lipca 2014

Odpowiedź

Czasem odpisuję na cudze anonse. Tym razem trafił mi się bardzo obszerny anons pewnego 21-latka z województwa Mazowieckiego. Napisał on, że "zaprasza z mądrymi, dłuższymi wiadomościami". Napisałem więc coś od serca i bez oglądania się na mądrość - a jednocześnie w miarę długie. Skoro tak, to postanowiłem to zachować na blogu dla potomności.

      Hejka
    Przeczytałem Twój anons - mało kto pisze tak obszernie. Dla jednych to dobrze, dla innych pewnie za dużo do czytania. Ale jestem pewny, że Ty szukasz kogoś kto nie tylko przeczyta cały Twój anons, ale także napisze Ci wystarczająco długą odwiedź. I to nie dla samego pisania, ale po prostu dlatego abyś wiedział, że ta osoba ma coś do powiedzenia.
    W sumie ja lubię pisać, ale w  komunikacji z nieznajomymi osobami staram się te pisanie ograniczać, bo nie wiem czy nie napiszę zbyt dużo - czyli nudnie. Przejdę zatem do rzeczy. Mam 46 lat i szukam kogoś z kim uda się zaprzyjaźnić, a jeśli los nam taki pisany - stworzyć związek i żyć razem. Życie w pojedynkę nie ma takiego sensu, którego potrzebuję. Dlatego szukam i nie poddaję się.
    Jeśli szukasz podobnie - co pewnie ma miejsce - i jeśli czujesz intuicyjnie, że chciałbyś mnie poznać, zapraszam do kontaktu. Pozwolę sobie podać Ci link do mojego profilu - abyś mógł mnie zobaczyć i poczytać kilka krótkich zdań jakie tam o sobie napisałem. Nie wiem czy masz profile na gej portalach, dlatego podam Ci link po którym wejdziesz bezpośrednio (byle nie przez Google): kumpello.pl/gejowski
    Pozdrawiam
    Maciek

Cały list był pisany,  jak to u mnie, ciągiem i bez poprawiania. Czyli pisałem go w czasie rzeczywistym, od razu gotowy. Naturalnie poprawiałem błędy wynikające z niestarannego wklepywania klawiszy. Nawet nie dbam o to czy to jest mądry list - bo ma być przede wszystkim autentyczny. W końcu aby poznać, a przede wszystkim utrzymać kogoś przy sobie - trzeba być właśnie autentycznym ;-)

Oczywiście moja odpowiedź, jak zwykle, pozostała bez odpowiedzi ;-)

środa, 9 lipca 2014

Trzy pytania

Niedawno miałem na czacie bardzo dziwną, ale pozytywnie dziwną rozmowę. Rozmówca zapytał mnie o wykształcenie. A potem zadał mi trzy pytania - ale jak na gej czata bardzo nietypowe. Oceńcie zresztą sami :-) Pytania brzmiały następująco:
  • które ze ssaków morskich mają płuca?
  • gdzie leży Mur Hadriana?
  • na jakim kontynencie jest Andora?
Pytania były dla mnie proste więc odpowiedziałem poprawnie na wszystkie. Dorzuciłem nawet dodatkowe informacje o Murze Hadriana i Andorze. A mój rozmówca napisał, że bardzo wysoko mnie ocenia, bo większość wykształconych ludzi odpowiada tylko na co najwyżej jedno pytanie. Akurat historia to moja pasja i o Murze Hadriana czytałem przy okazji filmu "Centurion". O ssakach morskich to powinien wiedzieć każdy kto ma maturę. O Andorze też kiedyś czytałem ciekawostkę.

Niestety, pytania i odpowiedzi nie zdały się na nic. Rozmówca bowiem tylko na nich poprzestał. Może i ja za wiele oczekuję - poznawania ludzi na czacie. A ten ktoś widocznie po prostu robi swoją własną ankietę. Cóż, każdy może na czacie rozmawiać tak jak tego potrzebuje. Akurat trafiłem na ankietera...

W sumie i tak miła odmiana w porównaniu do czatowego kretyństwa ;-)

wtorek, 8 lipca 2014

Numer

14 lutego 2014
Wracając do domu postanowiłem, jak to u mnie często w zwyczaju, przepatrywać tablice rejestracyjne samochodów w poszukiwaniu znaku. I trafiłem na tablicę, którą podarowałem Pawłowi Sylwestrowi - WY7777E. Wy, czyli właśnie oni. Potem same szczęśliwe siódemki a E Paweł zinterpretował jako Eternal - wieczne. No to mają wspaniałą wróżbę. A ciekawe co dla mnie. 

Napisałem Pawłowi, że jeśli dla mnie nie wypadnie równie spektakularna a wróżba to będzie bardzo zły znak. Spektakularna to nie znaczy tak okrągła. To znaczy mająca dla mnie bardzo wyraźny przekaz, który tylko ja potrafię w mgnieniu oka zrozumieć. Ale na taką tablicę nie trafiłem. Paweł zapytał mnie w wiadomości czy jadłem dziś. I nagle coś mnie tknęło - powiedziałem sobie, że jeśli zamówi pizzę to będzie dobra wróżba.

I w domu była pizza - ale jeszcze ciekawsza niż myślałem. Było pięć pizz i to podobno od kogoś niewiadomego, w prezencie. Już zapłacone, bez rachunku. Tylko od kogo? Może od Natalii, może od rodziny Pawła. Nie sądzę aby Piotr akurat zdobył się na taki gest. A może po prostu Paweł sam ją zamówił, ale udał że to nie od niego abym nie maił pretensji o rachunek.

Tak czy owak, oby to była faktycznie dobra wróżba rzutem na taśmę ;-)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Welcome back Sylwester?

14 lutego 2014
Gdy już bylem u klienta Paweł napisał mi SMS z jednym drukowanym słowem: CUD!!!! Masując klienta zastanawiałem się co to za cud - ale jedyne racjonalne wytłumaczenie to było odezwanie się Piotra i przywrócenie kontaktu. Inna sprawa, że Paweł kiedy ze mną rozmawiał przez telefon, jechał w stronę Sylwestra. Dziwne. Niby miał tam jakieś inne sprawy do załatwiania. Ale coś tu nie grało.

Po wyjściu od klienta zacząłem z Pawłem pisać i okazało się, że postanowił zapomnieć o Piotrze i pogodził się z Sylwestrem. Kiedy potem z nim rozmawiałem w domu zaprzeczył jakby z nim się widział ale nie bardzo w to wierzę. Choć jest to prawdopodobne. podobno z nim gadał przez telefon i Sylwester mu wszystko wytłumaczył - a to c mu wytłumaczył trzymało się kupy z tym co Paweł pamięta z jego zachowania. Czyli było wiarygodne.

Sylwester miał swoje odchyły, ale wygląda na to że się uporządkował i wytłumaczył z nich Pawłowi. I raczej nie powinien mieć takich huśtawek nastrojów jak Piotrek. A to byłoby już bardzo ważne  bo stabilność jest nam wszystkim potrzebna. Choćby po to aby nie tracić kasy u klientów, tak jak to miało miejsce dzisiaj.

Czyżby więc Paweł wracał do swojej pierwszej i najprawdziwszej miłości?

niedziela, 6 lipca 2014

Walentynki

14 lutego 2014
Walentynki minęły Pawłowi okropnie. Pojechał odwieźć Natalię i potem napisał mi alarmującego SMS-a. Okazało się, że Piotrek zablokował go na Facebooku i w telefonie. Tłumaczyłem mu że to pewnie znów kolejne głupie zagrania, jakaś emocjonalna dziewiąta fala. I pewnie w poniedziałek będzie znów Pawła za to przepraszał rzewnie szlochając. Tyle, że te huśtawki nastrojów bardzo Pawła wyczerpują. I nie tylko Pawła.

Mnie także wyczerpują i dziś był tego dosłownie namacalny dowód. Nie tyle dowód mojego wyczerpania, co sytuacji która do niego doprowadza. Mieliśmy dziś klienta na masaż dwuosobowy, z szansą napiwku. Paweł nie czuł się na silach masować więc pojechałem sam. Efekt taki, że dostałem uczciwie zarobioną stawkę, nawet bardzo uczciwie, bo specjalnie wydłużyłem masaż aby zadośćuczynić brakowi Pawła - ale za regularną cenę. Bez napiwku i bez dodatkowej kasy za drugą parę rąk. 

Na pewno nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Przez wahania Pawła znów nie zarobiliśmy tyle ile można było. I to w sytuacji biedy, kiedy każde kilkadziesiąt złotych może nam uratować życie - w sensie zapłaty za kolejny miesiąc i dachu nad głową. A jest już dokładnie połowa miesiąca. Zaś na czynsz zebraliśmy dopiero około 7% kwoty. Licząc z dzisiejszym masażem. Więc finansowo dziś marnie, a jeśli chodzi o szukanie walentynki dla mnie - to już w ogóle lepiej nie mówić ;-)

Walentynki kompletnie nieudane.

sobota, 5 lipca 2014

Welcome back Natalia

13 lutego 2014
Paweł już skreślił Natalię podobnie jak ja - ale ona miała załatwić kasę aby nam pomóc. I podobno z nią chce przyjechać. Więc Paweł dał jej ostatnią szansę - i faktycznie kasę załatwiła. Uratowała zatem swoją znajomość z nami rzutem na taśmę. Dosłownie w ostatniej chwili.

Spędziliśmy razem wieczór, piliśmy trochę. Ja odblokowałem ją w telefonie i na GG. Nawet zrobiłem jej zdjęcie do kontaktu. A przy okazji stwierdziliśmy że o wiele lepiej wygląda jak dziewczyna nie udająca chłopaka. No i może będziemy mieli kumpelę. Zdecydowanie lepiej niż "kumpla" ;-)

Tego samego dnia trafił się pierwszy w lutym klient. I kolejny się zaanonsował na następny dzień. Czyżby karta zaczynała się odwracać? Ale - jak jest przekonany Paweł - co się pozytywnie odwraca ma swój odpowiednik w negatywnym przeciwieństwie. I takie przeciwieństwo nastąpiło bardzo szybko, bo już w kolejnym dniu.

A dniem tym były walentynki...

piątek, 4 lipca 2014

New look

13 lutego 2014
Paweł zabawił się dziś w stylistę i poukładał mi włosy. Przy okazji było to bardzo relaksujące odczucie. I o wiele lepie wyglądałem. Więc zrobił mi zdjęcie abym je umieścił jako profilowe. Aby zaś zostało zweryfikowane trzasnąłem fotkę weryfikacyjną. I okazało się, że mina z jaką na niej wyszedłem była jeszcze ciekawsza. I te zdjęcie zostało profilowym. Zabawny czubek na nim jest, ale przede wszystkim mam, jak mi się wydaje, bardzo młodą twarz.

W sumie wymieniłem dwa zdjęcia, a usunąłem jedno - na którym zdaniem Pawła wglądałem gorzej. A potem zaczęło się wstawianie zdjęć na profile, Google+, Facebooka i Twitter, a także na GG i Skype. Cała lista kont lub programów do zmiany wizerunku

Być może ten nowy ulepszony wizerunek zaprocentuje w poznaniu kogoś, kogo te zdjęcie może zachęcić do odwiedzenia mojego profilu. Oby tak się stało. A ja mam swoją drogą radość ulepszenia czegoś w moim życiu. 

Oby dzięki temu cale moje życie się ulepszyło ;-)

czwartek, 3 lipca 2014

Na rozstaju

14 lutego 2014
Dziś, w sensie dnia publikacji tej notki, jest pewien szczególny dzień w moim życiu. I jak to czasem bywa można tego dnia pokusić się o pewne podsumowania. A pochodzą one z dnia walentynek, a zatem poświęconego celebracji miłości. Dla mnie jak na razie czysto teoretycznej ;-)

Przez ostatni rok (licząc luty do lutego) nie miałem żadnego chłopaka. Ale mieszka z Pawłem, przyjacielem, rekordowo długi czas - około 8 miesięcy łącznie. Tyle co z dwoma najdłużej mieszkającymi u mnie chłopakami razem wziętymi. I Paweł bardzo mi pomaga w doskonaleniu samego siebie, szczególnie po to aby lepiej poznawać ludzi. To daje nadzieję na znalezienie właściwej osoby.

Finansowo jest dno. Mamy problem z zebraniem kasy na życie, ratujemy się wyprzedawaniem tego co jeszcze jest - a już prawie nic nie zostało. Najbardziej więc obawiam się tego, że zabraknie mi czasu na ułożenie z kimś życia. To zabawne, ale jeśli sam dożyje przeczytania na blogu tej notki, będzie znaczyło że się udało. A jeśli się nie uda, to raczej popełnię samobójstwo i już nie będzie mnie w lipcu wśród żywych. Mam zatem dwie skrajne drogi przed sobą - życie lub śmierć. Obie bolesne.

I dlatego jestem na rozstaju mojego życia...

środa, 2 lipca 2014

Za miękki

luty 2014
Poznawanie Natalii bardzo mi pomogło zrozumieć moje błędy jakie czyniłem w komunikacji z ludźmi. dzięki zażartym nieraz sporom z Pawłem mogłem wiele sobie przemyśleć i ułożyć. I teraz o wiele lepiej potrafię się komunikować. I właśnie test na taką komunikację nadszedł na czacie Wirtualnej Polski.

Poznałem tam chłopaka, który rzekomo też szukał do związku. Rozmowa zaczęła się normalnie, a ja nie nastawiałem się na nic i nie podniecałem znalezieniem niby właściwej, tak samo jak ja odczuwającej osoby. Już od dawna nie podniecałem się samą rozmową - bo gadać można jak się chce - ale bywało, że po pewnym czasie miękłem i puszczałem wodze moich emocji w czasie rozmowy z drugą osobą. Teraz tego nie uczyniłem i do końca rozmawiałem spokojnie. To wielki sukces.

A mój rozmówca? Zaczął uciekać w tematy seksualne. Ja pisałem o przejściu na GG lub Skye - jemu wystarcza cza. Podejrzane, bo ktoś komu zależy na kontakcie z radością przeszedłby na stabilne kanały komunikacji. Potem pisałem o wymianie zdjęć - każdy normalny rozmówca jest chyba ciekaw jak wygląda ktoś z kim się tak fajnie pisze. Ale mój rozmówca jakby tego nie zauważał, a coraz bardziej rozpisywał się na tematy erotyczny, teoretyzując. Ewidentnie bajkopisarz. Zrzucił maskę spokojnego rozmówcy i ponosił się swoimi fantazjami. 

A ja rozmawiałem spokojnie i nie popełniłem błędu jaki zrobiłem z Natalią. Nie dałem się ponieść fantazjom po to aby potem zostać odebrany jako ktoś niepoważny. Popełniłem tylko inny - drobny - błąd. Bylem za miękki i pozwoliłem mojemu rozmówcy przedłużać rozmowę bez uwiarygodnienia się. Traciłem tylko czas i męczyłem palce na klawiaturze. Trzeba było wcześniej postawić sprawę jasno - albo się uwiarygodnisz, albo cię nie ma.

Ale to drobny i wybaczalny błąd - ważne że kierunek jest już słuszny ;-)

wtorek, 1 lipca 2014

Tutorial dobrej komunikacji

Poznałem przez GG takiego jednego chłopaka z Mazur, który napisał mi że bardzo lubi pisać SMS-y. I faktycznie lubi, zaczął mi pisać takie wiadomości codziennie. Byłoby to może miłe, gdyby to były miłe wiadomości. Ale były po prostu głupie. Więc pewnego dnia, kiedy po raz kolejny zapytał mnie c robię, poświęciłem kilka minut i wysłałem mu dwa długie SMS-y z małym samouczkiem właściwego pisania wiadomości :-)

Wyjaśniłem mu, że nie ma sensu pytać w wiadomościach o sprawy bez znaczenia. Po co mu wiedza na temat tego co robię w danej chwili? Owszem, gdyby miał jakieś plany związane z moim czasem, to miałoby to sens. Mógłby zapytać mnie co robię, a potem zaproponować, że na przykład mnie odwiedzi albo gdzieś razem wyskoczymy. Ale wiadomo że tego nie będzie, bo jest na drugim krańcu Polski. Ale nawet wtedy mógłby zapytać o to co robię sensownie - gdyby na przykład upewniał się czy możemy pogadać przez telefon, bo nic ważnego nie robię i akurat jestem wolny.

Zabawne, że ludzie tak boją się stracić kontakt z innymi, że posuwają się do bezwartościowej komunikacji, tylko po to aby pokazać że jeszcze żyją. A przecież można założyć że żyją póki nie dowiemy się, że nie żyją :-) Nie potrzeba błazeńskich pseudo wiadomości aby być w czyjejś życzliwej pamięci. Wystarczy po prostu od czasu do czasu ciekawie porozmawiać.

Najwidoczniej sama najzwyklejsza normalna rozmowa jest dla większości nieosiągalnym celem i dlatego uciekają się do żałosnych półśrodków :-)