środa, 30 kwietnia 2014

Mroźna noc

26 stycznia 2014
Zaprosiłem Philipa do nas. Ale już była późna godzina. Chłopaka rzucił wszystko, poszedł na pociąg (mieszka pod Warszawą) ale nie było pociągu. Pisaliśmy ciągle na GG, miał je w telefonie. Potem kierowałem go na przystanki, na nocne autobusy, aby do mnie dojechać. I ciągle zastanawiałem się czy to jest prawdziwa nocna wyprawa, czy bajkopisanie. Bo oba warianty były niestety możliwe.

Gdyby Philip był bajkopisarzem, to szacun za poziom jego bajkopisania. W końcu gdyby siedział w domu musiałby się nieźle wczuć w rolę chłopaka szukającego autobusu w ciemnym mieście. A historia była frapująca - jakiś autobus mu uciekł, inny się nie zjawił. Podejrzane to było. Wreszcie nie wytrzymałem i napisałem, że wygląda na to, iż jest bajkopisarzem. I wymówiłem mu brak wymiany telefonów. On na to obruszył się że ja mu nie dałem swego telefonu gdy o to prosił - a ja sobie nie przypomniałem tej prośby. Zresztą gdyby była, to bym od razu ją spełnił, wobec tak ciekawej osoby bym się nie zastanawiał.

Potem dał sygnał swoim telefonem, zadzwoniłem ale nie odebrał, tylko pisał smsy. Ja ciągle nie bylem w pełni przekonany o jego szczerych intencjach, bo ulżyłoby mi gdybyśmy pogadali i usłyszeli swoje głosy. Ale tak się nie stało. Philip się na mnie obraził za to że go posądziłem o bajkopisanie. Jeśli nie jest bajkopisarzem to uczyniłem mu potworną krzywdę której sobie długo nie wybaczę. I tylko to się liczy, bo jeśli jest bajkopisarzem, to nie ma go dla mnie.

A jeśli nie jest bajkopisarzem to co wtedy?

wtorek, 29 kwietnia 2014

Anglik

25 stycznia 2014
I zagadał mnie na GG jakiś chłopak. Niepozorna rozmowa, która nagle zaczęła się pogłębiać. Tak jakbym wszedł do nędznej komórki, a nagle ona zaczęła rosnąć do rozmiaru przepięknej katedry. Chłopak ma 20 lat, jest Anglikiem, mieszka w Polsce. Studiuje. Całkiem dobrze po polsku pisze. I bardzo potrzebuje tego czego ja - bliskości, oparcia, stabilności emocjonalnej.

Pisaliśmy długo na GG ale jakoś nie wymieniliśmy się telefonami. Za to byłem pod ogromnym wrażeniem jego charakteru. Jedyne co mnie trochę niepokoiło, to zbyt emocjonalne podejście do mnie. Tak jakby zbyt się do nie nakręcał - a nie wiem nawet czy widział moje zdjęcie. Pokazał mi swój profil na Fejsie, to bardzo ładny chłopak, jak było widać na zdjęciach, w stylu emo. 

Następnego dnia też pisaliśmy ze sobą na GG. Pisał pracę semestralną na studia i zaoferowałem moją pomoc  w jej sprawdzeniu i poprawieniu. Zaprosiłem go na spotkanie.

Nie wiedziałem do czego to doprowadzi...

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Fejs Failure

25 stycznia 2014
Fajnie było poznać tego interesującego chłopaka z którym pisałem na czacie Fejsa i specjalnie dla niego skonfigurowałem Adium do obsługi fejsowych rozmów. Ale okazało się, że na dłuższą metę było to failure...

Samo działanie Adium jest oczywiście bez zarzutu. Failure było w zakresie komunikacji z tym chłopakiem. Ale potem wyjaśniła się sprawa - gdy na swoim timeline na Fejsie napisał że spał 19 godzin. Cóż, poznałem śpiocha, który przespał dalszą komunikację ze mną. Potem się już nie odezwał a ja specjalnie nie nagabywałem go, aby zobaczyć czy w naturalny sposób ta komunikacja się podtrzyma, czy umrze.

No to mam kolejną niespełnioną nadzieję na kontakt i znajomość z kimś sensownym. Ale może to tylko taki przedskoczek -  znak, że poznam kogoś innego, kto już nie prześpi poznania mnie. Ciekawe tylko kiedy taka osoba się pojawi.

Nie przypuszczałem jak szybko się tego doczekam :-)

niedziela, 27 kwietnia 2014

Fejs Victory

25 stycznia 2014
Chłopak którego poznałem na czacie nie używa raczej GG ale korzysta z czata na Facebooku. No a dla mnie czatowanie na Fejsie jest bardzo niepraktyczne - małe okienko czata i konieczność wystawienia na widok całego okna przeglądarki z otwartym Fejsem. Wole małe okno rozmowy na boku, bo mnie nie rozprasza i pozwala się skupić na głównym oknie innego programu lub gry.

Używam Adium - komunikatora na Macintoshu mającego wtyczki do GG. I postanowiłem sprawdzić jak to wygląda z podłączaniem do niego czata na Fejsie. I okazało się że komunikator Fejsa to protokół Jabber - a on jest obsługiwany przez Adium. I doczytałem w necie jak skonfigurować konto Jabbera dla gadania na Fejsie. No to założyłem takie konto w Adium - i zaskoczyło :-)

Pełna kultura - od razu mam wszystkich znajomych z Fejsa dodanych do osobnej grupy w Adium - z ich zdjęciami profilowymi jako awatarami. Mogę z nimi pisać bez otwierania Facebooka. A to oznacza komfortową i wygodną rozmowę. Że też nie wspomnę o pięknym layoucie okna rozmowy (tablica korkowa z wpinanymi karteczkami i awatarami przyczepianymi do tych karteczek spinaczami) który pracowicie kiedyś wyszukałem. A wszystko - razem z GG - w jednym genialnym makowym komunikatorze.

 A komfort rozmów to łatwiejsze poznawanie ludzi ;-)

sobota, 26 kwietnia 2014

Propagowanie

24/25 stycznia 2014
Paweł pojechał ze swoim facetem (już użyję tego słowa zamiast "kocanek") na Miśkowo. Miał tam być może godzinę a wrócił dopiero o 10 rano. zabawili na imprezie, potem w Fantomie, a potem odprowadził pijanego faceta do domu i przespał się trochę tam. Pochwalił się tym, że robił tam za gwiazdkę - trochę sam z siebie, trochę tak go tam widzieli. Ja akurat za gwiazdowaniem nie przepadam i nie chciałbym być na oczach wszystkich - zdecydowanie wolę być szarą eminencją ;-)

To dobry pretekst aby nie pożądać bycia z Pawłem. Nie chcę mieć gwiazdki za chłopaka. Ale to tylko żart, bo wiem jak Paweł jest wartościowy. Natomiast dowiedziałem się jak Paweł i jego facet zaczęli propagować wśród innych to że są razem. Nie w związku, nie w miłości, bo to hałaśliwe deklaracje - ale po prostu razem, tak jak tego chcą - bez etykietkowania tego przesadnie.

No to mam Pawła sympatycznie z głowy jako zamartwienie potencjalnie partnerskie. Póki jest z tym facetem mam spokój, jest w uczuciowej lodówce i mogę z nim żyć jak współlokator i przyjaciel, a to jest o wiele cenniejsze niż budowanie związków na siłę. A jeśli kiedykolwiek by był znów wolny - teraz się tym martwić nie będę. Mogę się skupić na swoich zadaniach. A co najważniejsze - coraz mniej się będę przejmować "klęską" z Pawłem.

To jednak jest "klęska" która może więcej dać niż pyrrusowe zwycięstwo ;-)

piątek, 25 kwietnia 2014

A new hope

25 stycznia 2014
Taki tytuł ma 4 epizod "Gwiezdnych Wojen". I ja być może także odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo nad "złowrogim imperium galaktycznym". Po różnych sporach i dyskusjach z Pawłem zaczynam układać swoje algorytmy w głowie. Tak jak klocki które wytrzęsione zostały z dotychczasowego wzoru wstrząsem ale za to nadają się do jeszcze lepszego ułożenia.

I zaczynam inaczej poznawać ludzi. Miałem dziś na czacie rozmowę z chłopakiem, który potencjalnie może być partnerem. Ale nadmieniam o tym jedynie mimochodem. Nie nastawiam się bowiem na to od razu - poznaję go spokojnie, na luzie. Zgodnie z "zasadami sztuki" jakie mi proponował Paweł. I być może dzięki temu odniosę z nim, czy kimkolwiek innym tak traktowanym - docelowy sukces.

To faktycznie pierwsze zwycięstwo - dające podstawy do optymizmu. Umiarkowanego, bo szansa na trafienie osoby z którą można tak ciekawie pogadać jak z tym chłopakiem - jest minimalna. Ale jest i nie wolno się poddawać. Z drugiej strony pomaga mi to przestać się przejmować Pawłem i spokojnie odcumować od nastawiania się z nim na cokolwiek innego poza przyjaźnią i wspieraniem się w we wspólnym życiu razem.

Ale tak naprawdę właśnie do tego najbardziej potrzebuję Pawła ;-))

czwartek, 24 kwietnia 2014

Scyzoryk

24 stycznia 2014
Prawie się posprzeczałem z Pawłem dziś o sprawy związane z moim podejściem do poznawania ludzi. Ale to była wartościowa sprzeczka. Paweł umie stawiać ludzi do pionu a ja cenię sobie jego szczerość. W sumie wnioski z tej sprzeczki były ciekawe.

Przyznałem się bowiem szczerze i uczciwie że nie jestem jeszcze dojrzały aby być z Pawłem w związku. Nawet gdyby mi to zaproponował, czego oczywiście nie zrobi. Wiele mam do uporządkowania zanim uda mi się zwrócić frontem do kogoś kogo może poznam. A Paweł mnie dodatkowo zasmucił, bo okazało się że jego rodzice poznali jego kochanka - a więc oficjalnie go wprowadził do swojej rodziny. 

No to mam Pawła z głowy. Bo gdyby coś się nie udało z obecnym kochankiem, to pewnie - jak mi powiedział - trafiłby do psychiatryka. A to nie jest perspektywa "przejęcia go" w takim przypadku. Wszystko na to wskazuje że Paweł jest tylko narzędziem w ręku Boga do oczyszczenia mojego przedpola i wsparcia mnie zarówno w przebudowie mojego podejścia do poznawania ludzi, jak i w materialnej, egzystencjalnej sferze życia.

Czyli Paweł to taki zesłany przez Boga scyzoryk, którym być może naprawię moją duszę i sytuację życiową ;-)

środa, 23 kwietnia 2014

Respons

23 stycznia 2014
Spacer nie doskwierał mi zbytnio, choć temperatura spadła może i do kilkunastu stopni poniżej zera. Szedłem nie zatrzymując się prawie wcale, dlatego nie czułem zimna. Nie byłem też wściekły, szalony, czy nawet bardzo smutny. Tak naprawdę byłem skupiony na swojej roucie spacerowej i podziwiałem nocną mroźną aurę.

Ale oczywiście myślałem też trochę o tym co dalej robić. Ale tylko trochę. Widocznie mróz nie jest od rozmyślań. Dopiero gdy wracałem zacząłem się poważnie zastanawiać nad pewną taktyczną kwestią - jak zachować się w odpowiedzi na SMS i nieodebrane telefony od Pawła. Jak mu się wytłumaczyć? Najpierw chciałem być gorzki i złośliwy - ale odrzuciłem ten wariant jako aspołeczny. Kto wie jakie mam szanse u Pawła, jeśli zachowam zimną krew i wytrzymam. W końcu "cierpliwość" to jedno z jego ulubionych słów ostatnio. Więc postanowiłem być grzeczny, ale nie miałem konkretnej koncepcji jak się zachować.

Pan Bóg wywabił mnie z tej opresji. Gdy wróciłem do domu Paweł zaszył się w swoim pokoju i możliwe że nawet spał. Nie musiałem się tłumaczyć ad hoc. Rozebrałem się i ogarnąłem, a potem spokojnie odczytałem jego smsy. Zapytał mnie w pierwszym czy nie zamarzłem, a w drugim czy się nie przewróciłem. I nie namyślając się wysmażyłem najlepszego smsa jaki w tej sytuacji mogłem napisać. Najpierw napisałem że już jestem i miałem wyciszony telefon - wytłumaczyłem się z nie reagowania na jego kontakty. A potem bez wahania odpaliłem że nie przewróciłem się - bo nie jestem xxx (tu wpisałem imię jego kochanka). Jego kochanek to duży miś i niedawno się przewrócił na ulicy - a ważąc dobrze ponad sto kilo poturbował się trochę. Zatem dokopałem Pawłowi w subtelny sposób - nie jestem jego kochankiem i nie przewracam się.

I tym optymistycznym  akcentem zakończyłem ten niemiły początkowo wieczór.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Spacer

23 stycznia 2014
Paweł wrócił od rodziny i opowiedział mi co się stało. Otóż kochanek wysłał do niego SMS określając go w nim imieniem swego byłego. Jednak wytłumaczył się z tej pomyłki i nawet przyjechał z Warszawy aż do Wrocławia gdzie w okolicach był Paweł. I Paweł spotkał się z nim, wyjaśnił wszystko. I pochwalił się tym, że potem ruchał go ostro przez trzy godziny - jakby odpłacając mu za nerwy które przeżył. Kochanowie znów się pogodzili i przeruchali dla uczczenia tego. ja zaś zostałem sam z pogrzebanymi - świeżo rozbudzonymi nadziejami. 

Kiedy Paweł mi o tym powiedział, to odechciało mi się wszystkiego. Miałem dość. Ubrałem się bardzo ciepło (było minus dziesięć stopni na dworze) i wyszedłem wpłacić przewiezione przez Pawła niewielkie wsparcie finansowe do wpłatomatu. Niestety oczekiwał większej gotówki, ale góra urodziła mysz. Ale dobre i to. No to poszedłem tę kasę wpłacić, ale to był tylko pretekst.

Potem poszedłem na spacer - specjalnie chcąc odwiedzić trzy miejsca związane jakoś z moim życiem. I jeśli je odwiedzę, powiedziałem sobie, to mi się zacznie w życiu powodzić. Spacer zajął jakie pięć kilometrów na mrozie, ale nie czułem zimna będąc bardzo ciepło ubrany. Paweł dzwonił po jakimś czasie ale ignorowałem telefony od niego.

Chciałem być sam.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Smutek

21 stycznia 2014
Nagle sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Byłem już przygotowany an to, że dni nieobecności Pawła zużyję na poznawanie kogoś innego, kto mógłby być może stać się kochankiem, przyjacielem a może nawet partnerem. Starałem się "odkochać" w Pawle. Prawie nienawidziłem Pawła za to że wybrał kogoś innego - taka miękka nienawiść, od serca a ni od złości. I nagle okazuje się, że wszystko jest inaczej.

Być może niedługo Paweł będzie kompletnie wolny. Co nie znaczy, że automatycznie gotowy na kolejną próbę. Ale przynajmniej nikt go nie będzie odciągał ode mnie. Powinienem się jakoś z tego cieszyć. A nie cieszę się wcale. Jestem bardzo smutny. Nawet płakałem. Bo najwyraźniej współprzeżywam z Pawłem jego niedolę. I bardziej martwię się jego tragedią, niż moim zyskiem - czy jak tego słowa Paweł tak nienawidzi - korzyścią.

I cieszę się, że tak zareagowałem. Bo tak reaguje osoba, która kocha i chce dobra drugiej osoby, a nie ktoś kto chce kogoś zawłaszczyć dla siebie egoistycznie. Ale mój smutek ma też drugie dno - nadal nie wierzę w to co się stało. Myślę że to tylko test Pawła na moją reakcję. To do mnie nie dociera, nie mogę w to uwierzyć. Dopiero jak Paweł wróci i spojrzę mu w oczy, to uwierzę, że nie kłamie.

Do tego czasu wolę w to po prostu nie wierzyć...

niedziela, 20 kwietnia 2014

Nie wierzę

21 stycznia 2014
Zwrot akcji który nastąpił był ciosem poniżej pasa. Dla Pawła dlatego, że głęboko go upokorzył i zszokował. Dla mnie, bo nie spodziewałbym się w najczarniejszych scenariuszach, że takie coś okaże się na dniach. Myślałem, że może to się pojawić, stopniowo, po kilku miesiącach. Ale nie następnego dnia. 

Nie wierzę w to co się stało. Zadzwoniłem do Pawła i pisałem z nim wiadomości. Chyba dwadzieścia razy powtarzałem, że w to nie wierzę. Dla mnie to jest jakieś niereistyczne. Mimo, że całkowicie prawdopodobne - dlatego też sugerowałem, że po kilku miesiącach to może nastąpić. Ale dałbym sobie rękę uciąć aby pokazać, że głęboko wierzę w czystość ich obecnej relacji. Jak się okazuje, to była czystość na pokaz, jak w reklamie. A kochanek Pawła pracuje przy reklamach. Czyżby zawodowe skrzywienie do udawania?

Wciąż jednak w to nie wierzę. I obstawiam inny scenariusz - że Paweł zrobił sobie "żart" pod moim adresem, po to aby sprawdzić moją reakcję. Nie mogę zobaczyć jego reakcji w realu, więc może mi wcisnąć nawet taki kit. Nie wierzę bowiem, że to się stało naprawdę. Naprawdę, ta opcja testu na mnie wydaje mi się o wiele bardziej prawdopodobna.

Taki jestem dziś kompletnie niewierzący...

sobota, 19 kwietnia 2014

Sensacja

21 stycznia 2014
Wstałem około 11. I zobaczyłem SMS w telefanie. Od Pawła. Pewnie relacja z drogi, o którą go prosiłem. Ale takiej relacji bym się nie spodziewał. Napisał mi, że z nerwów ledwo siedzi, bo jak się okazało jego kochanek nadal jest i ma się słodko, z jego rzekomo porzuconym byłym partnerem. A z tym partnerem jest już od ładnych kilku lat. I niby z nim zerwał.

Paweł był o tym przekonany, bo kochanek nie składał życzeń sylwestrowych swemu byłemu, nie kontaktował się z nim. Wobec Pawła okazywał coraz piękniejsze uczuciowe emocje. Więc Paweł - i ja - byliśmy przekonani że nie kłamie. A ja bylem przekonany, że oni obaj są na jak najlepszej drodze do zakochania się w sobie, choć Paweł oficjalnie był wobec tego ostrożny, po swoich przeżyciach ze swoim byłym partnerem.

Nagle okazało się, nie wiem dokładnie w jaki sposób, że to kłamstwo i nadal kręcą ze sobą. A to oznacza że Paweł powinien dotrzymać słowa danego temu kochankowi, że zerwie z nim gdyby ten go zdradził. Otrzymał policzek - bardzo upokarzający. A ja nie wierzę w to co się stało. Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że nastąpił taki zwrot akcji.Sam gderałem co prawda nie tak dawno, że jeszcze wiele może się zmienić w relacji Pawła z jego kochankiem, ale nie spodziewałbym się że ta zamian nastąpi dosłownie następnego dnia. Myślałem o horyzoncie czasowym kilku miesięcy.

Kiedy te relacje Pawła z facetami przestaną być tak wzorowym kinem akcji?

piątek, 18 kwietnia 2014

Wyjazd

21 stycznia 2014
Paweł nastawił kilka budzików na godzinę czwartą rano, ja także nastawiłem swój własny, aby w razie czego dobudzać go wszelkimi sposobami. Bus do Wrocławia staruje bowiem o 6 rano.  W praktyce nie było to potrzebne, bo Paweł zdrzemnął się na chwilę i wstał przed budzikami.

Ja też się obudziłem i biernie asystowałem w jego przygotowaniach. Mimo tak wczesnej pory miał już kilka telefonów od rodziny, która na odległość upewniała się, że wstał i nie zaspał. Ja zaś upewniłem się czy zabrał wszystko. A potem Paweł wziął walizkę, turkoczącą po podłodze, i poszedł. Wyszedłem na balkon aby go odprowadzić wzrokiem.

Zobaczyłem, że pod wpływem mrozu wybrzuszyły się skrajne płytki terakoty na balkonie. Czyżby to był jakiś znak - podważenia czegoś? Zapamiętałem to sobie. A potem pracowicie siedziałem w grze do 9 rano kiedy postanowiłem się zdrzemnąć.

Nie wiedziałem jak szybko znak z płytek balkonowych się spełni..

czwartek, 17 kwietnia 2014

Na szachownicy

20 stycznia 2014
Trudno jest być w trybie szachowym jeśli się zna kogoś tak fajnego i wartościowego jak Paweł. Teoretycznie mam się nim nie przejmować i chłodno oceniać jego rolę - bardzo pozytywną - w moim życiu. Jest bowiem znakomitym współlokatorem, który świetnie i mądrze oraz oszczędnie gospodaruje, A zarazem jest świetnym przyjacielem, który potrafi powiedzieć prawdę prosto w oczy.

Mogę się z nim ostro spierać czy nawet kłócić, ale wyciągam z tego bardzo pożyteczne wnioski. Bezpośredniość Pawła i jego mówienie prawy prosto wo oczy może na krótką metę denerwować, ale po chwilo widzę tego głębszy sens i cenne wnioski do życiowych nauk, jakie dzięki jego szczerości i inteligencji wyciągam. Paweł ma bowiem i dużo (a szczególnie dużo jak na swój wiek) doświadczeń życiowych i ogromną inteligencję - dzięki czemu potrafi dobrze zdiagnozować problemy i doradzić.

Jest w tym jednak coś więcej. Niesamowity urok osobisty.  Niesamowity wdzięk. Niesamowita naturalność. Seksowna inteligencja. Piękna, ale nie przesłodzona uroda. Paweł mi się po prostu podoba. Od stop do głów. Dosłownie. Mógłbym mu lizać stopy godzinami i całować jego głowę. I to co pomiędzy nimi także. Mieszkam z nim, żyję z nim - ale nie mogę być z nim. Życie z nim jest jak film akcji w którym są ciągle zwroty fabuły - ciekawe kiedy nastąpić może kolejny. 

Pewno dopiero po powrocie Pawła z wyjazdu - a wyjeżdża już jutro na trzy dni.

środa, 16 kwietnia 2014

Zgłębianie HIV

Oto na jaki anons natrafiłem w rubryce ogólnych ogłoszeń na Gejowie. Nadany przez niejakiego Kubę, lat 33, z Łodzi. Dobrze, że w rubryce ogólnej - bo ogólnie nie wiadomo o co w tym anonsie chodzi. Ani tak naprawdę do kogo jest skierowany. Przytaczam go w oryginalnej pisowni.

do lekarza nieucz mnie prosze medycyny bo ja tyle jestem juz lekarzem co ty lat zycia moze niemasz ,Ja wiem jakie czyniki skladaja sie na wirusa hiv aids i polpasiec tylko moze drogi chlopcze wez zgleb wiedze jakie sa przyczyny polpascia ? jedna z przyczyn polpascia moze byc wirus Hiv ale nie jest to podstawa jesli chcesz byc tak dokladny to dodaj zdjecie i dokladnie sprecyzuj przebieg i obraz krost na skorze ,co do mojej wiedzy to chlopcze posiadam ja odbytych studi medycznych ńiemowie by nieprzestrzegac ostrzegac robic kampani na rzecz dzialania wirusowi hiv bo to jesst to podstawa walki z chorobami i wirusami wiec zgodze sie by przestrzegac ale trzeba robic to precyzyjnie konkretnie ale jak widze ty jestes w goracej wodzie kąpany i atakujesz przestrzegaj ale rob to z glowa i precyzyjnie by dane osoby ktore zauwaza konkretne krosty zmienione miejsca mogly zadecydowac czy chca uprawiac sex czy tez nie zdana osoba a, przedewszystkim uprawianie sex grupowego bez zabazpieczenia w darkroom czy wogole gdzie kolwiek z przypadkowo napotkanym facetem jest skrajna nieodpowiedzialnoscia i nietyczy sie to tylko osob homoseksualnych ale takze osob hetroseksualnych .Jak kiedys powiedzial mi moj wykladowaca Przestrzegajmy ale robmy to z glowa .By bylo wiadomo z czym dana ,,rzecz sie je tzn jak mowisz o hiv i o tym przestrzegasz to podaj wszelkiem mozliwe kwestie objawow czynniki mogace pomoc rozpoznac osobe chora a nie tylko jedna bo wtedy niektore osoby beda skupione tylko na jednym czyniku a nie zauwaza przy tym 10 innych ktore spowoduja to ze sie zaraza taka czy inna choroba .chyba sie z tym ze mna zgodzisz .Pozdrawiam 

Ja też pozdrawiam :-) Konia z rzędem temu, kto rozgryzie sens tego ogłoszenia ;-)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Tryb szachowy

19 stycznia 2014
Patrzę na siebie i widzę jak odzywają się we mnie echa mojego poprzedniego nastawienia do Pawła. Nie ma już zazdrości o jego kochanka, bo położyłem an tym lachę. Ale pozostał smutek - dlatego że ja nie mam na razie nikogo. Mój umysł przeszedł w tryb czyszczenia pamięci i racjonalizacji, niczym polakierowania myśli na inny kolor.

Ta racjonalizacja jest okrutna dla Pawła. Spada on z roli kogoś kogo się kocha, podziwia i chce z nim prowadzić życie do roli kooperanta w różnych życiowych aktywnościach. Jeśli poznałbym kogoś, kto by się otworzył na bycie ze mną, tak jak ja bym się otworzył na bycie z tym kimś - to wtedy przestałbym momentalnie żałować, że nie jestem z Pawłem. Na tym polega różnica między trybem uczucia a trybem szachowym w jakich działam.

W trybie uczucia oddaję się w pełni drugiej osobie, działam uczuciowo, emocjonalnie, intuicyjnie. Nie kombinuję nic przy tym. Oddaję się temu, daję się temu ponieść. Jestem też wrażliwy na oszukanie bo się całkowicie odkrywam. A w trybie szachowym traktuję ludzi jak pionki na szachownicy - nie w sensie lekceważenia ich, ale w sensie oceny ich przydatności dla mojego życia. Wtedy króluje zimna, okrutna logika i pragmatyka. Oceniam z kim warto nawiązać dany rodzaj relacji. A kogo poświęcić w imię wyższych celów. A gdy wytypuję kogoś z kim chcę być - wtedy (gdy on się też na mnie otworzy) przechodzę z nim w tryb uczucia.

No to Paweł powędrował na szachownicę - ale nie jako pionek, lecz ważna figura :-)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wyjazd

19 stycznia 2014
Akurat się dobrze składa, bo Paweł jedzie od 21 do 23 stycznia do siebie do domu. Będzie tam walczył między innymi o pomoc dla nas od jego rodziny. A mnie daje to pole do poznawania kogoś w tym czasie gdy będę miał "wolną chatę". Obym tylko miał kogo poznawać :-)

Cieszę się, że mam czyste przedpole - bo wiem już że nie muszę się nastawiać na szukanie w Pawle partnera do uczucia. Choć jestem otwarty na to gdyby w przyszłości tak się ułożyły nasze losy. Ale teraz mam to spokojnie odłożone do lodówki. I zaczynam działania bardziej intensywne w celu poznania kogoś innego, co jest jednak beznadziejnie trudnym zadaniem i wymaga prostego farta aby się powiodło.

A na farta nie mam żadnego wpływu i to mnie kompletnie rozwala. Bo mimo że pracuję nad tym jak mogę, to jednak rezultat tej pracy nie zależy od mojego wysiłku, ale tak naprawdę od łutu szczęścia, który jest po prostu nieprzewidywalny. Mogę więc liczyć tylko na przychylność Boga - czy jak kto woli Losu.

Teraz się okaże co ta Przychylność mam mi do zaoferowania :-)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Skreślenie

19 stycznia 2014
Mieliśmy dziś najlepiej płatny dzień zawodowo w dotychczas spędzonym okresie 2014 roku. Ale odniosłem też inną korzyść (vide wczorajszy wpis o tym słowie) - choć można by to nazwać korzyścią przez łzy. Dotyczy to mojej relacji z Pawłem. Paweł zarzeka się że ma luźną relację z kochankiem i nie nastawia się na nic. Ale ja widzę że jest w nim na swój sposób zakochany, a ten kochanek w nim. I nie ważne czy mogą być razem w sensie mieszkania ze sobą - bo nie mogą.

Wszystko pozostałe mają jak małżeństwo - seks, zafascynowanie, otwarcie na siebie, szwargotanie przez telefon, przylatywanie na każde skinienie partnera. I do tego maślane oczy i uśmiech gdy mówią o nim. No to są zakochani. A dla mnie to w pewnym sensie ulga - bo skreśliłem Pawła z listy kandydatów do poznawania się do ewentualnego związku. Mam z nim prostą relację przyjaźni, pracy i mieszkania razem.I niech ta zdrowa relacja się umacnia. A do uczucia i seksu poszukam kogoś innego.

To boli, bo Paweł mi się bardzo podoba z wyglądu i charakteru i chciałbym z nim definitywnie być razem - także uczuciowo. Ale też cieszy że zamiast niepewnego związku mam z nim mocno budowaną przyjaźń i wspólne życie. A kto wie jak się potoczy znajomość z jego obecnym kochankiem - może jest nam pisane życie ze sobą z uczuciem, ale ten czas jeszcze nie nadszedł.

Ale nie nastawiam się na to na siłę :-)

sobota, 12 kwietnia 2014

Korzyść

18 stycznia 2014
Pożarłem się nieomal z Pawłem spierając o znaczenie słowa "korzyść" w mojej definicji miłości czy związku. Powiedziałem bowiem, że związek jest wtedy udany gdy obie strony czerpią z niego korzyści - ale nie miałem na myśli przyziemnego znaczenia tego słowa. Tak naprawdę miałem na myśli znaczenie ostateczne, maksymalne - w którym korzyść to tyle co dobro. A dobro z definicji jest tym czego każdy normalny człowiek pragnie. Paweł się jednak zaperzył. 

Kłóciło się to u niego z, przykładowo, chęcią bycia z kimś altruistycznie, nie dla żadnych korzyści materialnych. Wkładałem mu do głowy że w takim przypadku korzyścią jest właśnie ów altruizm.Potem się okazało, że Paweł ma jakiś uraz do słowa "korzyść" - bo kojarzy mu się z egoizmem rodziny. W pewnym sensie był więc to spór słownikowy, a nie merytoryczny.

Spory z Pawłem są jednak bardzo wartościowe, bo dzięki nim wiele układam sobie w głowie. Paweł jest szczery do bólu, potrafi postawić do pionu, dopiec krytyczną uwagą - ale dzięki temu można się doskonalić, a nie grzecznościowo adorować. To są gorzkie spory, bo często czuję się w nich niejako upokorzony, ale potem widzę korzyści tej nauki.

Jednak moją pasją jest doskonalenie się ;-)

piątek, 11 kwietnia 2014

Poligon

styczeń 2014
Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę znajomość z Pawłem jest dla mnie poligonem do testowania wielu rzeczy. A w takim przypadku raczej źle to wróży ewentualnemu budowaniu związku - bo poligon kojarzy się z roboczą relacją, a nie docelową. Choć tak naprawdę to wszystko zależy od tego czy poligonowy proces docierania doprowadzi do jakiegoś bardziej szczęśliwego etapu ;-)

Kiedy poznaję różne osoby, z którymi biorę pod uwagę możliwość budowania związku, zadaję sobie podstawowe pytanie - czy to ostateczny partner, czy kolejna lekcja od Boga. Kształcąca i cenna, ale nieraz równie bolesna. Ale bolesne doświadczenia uczą nieporównanie lepiej niż łagodne i słodkie, dlatego je wolę, choć są niemiłe. Nie są mile ale są skuteczne. 

Z Pawłem docieramy się nieraz w bólach i w mojej zazdrości o jego relacje z kochankiem. To są bolesne dla mnie doświadczenia, ale być może mają mnie wiele nauczyć przed poznanie tej właściwej osoby. A może być nią zarówno Paweł - docelowo - albo ktoś zupełnie inny. Tak naprawdę nie mam nic przeciw takiemu doskonaleniu się, ale jedne co mnie rozwala to brak perspektywy czasowej tego ciągu lekcji i treningów.

Bo ile można się uczyć - pora zacząć z kimś budować życie :-)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Zazdrość

styczeń 2014
Poczyniłem ostatnio wiele ciekawych obserwacji na temat mojej osoby, od czasu gdy Paweł ze mną zamieszkał. Zdecydowanie jest to najbardziej wartościowy chłopak z jakim się dotąd spotkałem. I budowanie z nim relacji jest zdecydowanie najbardziej fascynujące - ale też najtrudniejsze. Na szczęście w parze z trudnością idzie trwałość - nie będzie łatwo zbudować z nim relacji, ale jeśli się już ją stworzy, to może być bardzo trwała i szczęśliwa.

To, że Paweł nie jest "zupełnie wolny" po rozstaniu ze swoim facetem, sprawia iż wychodzą na jaw moje frustracje i nadzieje z nim związane. Jego "kochanek" doprowadza mnie czasem do białej gorączki a zachowanie Pawła wobec niego, bardzo życzliwe i otwarte na niego, głęboko mnie rani. Choć teraz zdaję sobie sprawę z tego, że takie obraz może być przeze mnie subiektywnie przejaskrawiony. Wyobrażam sobie być może więcej życzliwości ze strony Pawła do jego "kochanka" niż - kto wie - on sam posiada.

Zatem moje zachowanie wobec Pawła jest często pełne zazdrości. I on o tym wie. To dobrze i źle zarazem. Dobrze, bo może odczuć - choć w nieco koślawy sposób - jak mi na nim zależy. A źle, bo to go rani gdy okazuję swoje fochy, na które Paweł czuje że nie zasłużył. Tak czy owak - jestem sobą i nie udaję nikogo innego. A to co wzajemnie ze sobą przeżywamy jest, jak to Paweł raz określił, docieraniem się.

No i oby się to dotarło we właściwym kierunku - pytanie tylko ile czasu na to będzie trzeba :-)

środa, 9 kwietnia 2014

Choroba

styczeń 2014
Jeszcze nie doszedłem do siebie po kolejnym zwrocie akcji, gdy nastąpił nowy. Najpierw było sylwestrowe upokorzenie, potem była sylwestrowa intryga. Najpierw kochanek jawił się jako potwór, potem potworem stał się gej-intrygant z sylwestrowej imprezy Pawła. A na końcu okazało się, że to wszystko inaczej wygląda i ma inne dno.

Paweł wreszcie rozszyfrował kochanka. Otóż ten człowiek jest po prostu chory - ma schizofrenię. I stąd pewne jego zachowania jak i pewne upośledzenie ról społecznych. Dlatego nie jest zdolny być w związku i ponosić odpowiedzialność za relację z drugą osobą. No to trafił się Pawłowi przypadek - dosłownie - medyczny. Niedawno miał partnera który go tak bardzo zawiódł, a teraz ulokował nadzieje w kimś kto nie jest w stanie ich spełnić - ze względu na niezależny do niego stan zdrowia.

Z mojego małego egoistycznego punktu widzenia powinienem się cieszyć, że ubył mi potencjalny konkurent do związku. Ale to nie jest takie proste. Po pierwsze, zawiódł Pawła i to odbije się na jego zaufaniu do budowania kolejnych głębszych relacji. A po drugie - ja sam poddawany naciskowi tych wydarzeń nie zawsze staję na wysokości zadania. Wyrażam swoje frustracje i obawy, a tym na pewno ranię Pawła i utrudniam nam zbliżenie się.

Doskonały ten film, w którym nawet takie wielkie zwroty akcji nie przynoszą jeszcze rozwiązania ;-)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Intryga

2 stycznia 2014
Paweł dzwonił do kochanka aby mu nawrzucać, ale rozmowa się ucywilizowała.  A potem film pod tytułem "Smutne przygody Pawła" zaliczył kolejny zwrot akcji. Okazało się że kochanek nie powiedział tego co powiedział. Czyli to nie on powiedział, ale tamten znajomy z Fejsa powiedział, że kochanek powiedział - a kochanek nie powiedział. Ergo - znajomy z Fejsa kłamał.

I wyszło szydło z worka - mamy do czynienia z bezczelną intrygą. I potem się okazało, że ten znajomy z Fejsa jest nie tylko parszywym intrygantem, ale także zakłamańcem. Ma niby partnera z którym się obnosi - a szuka do skoków na bok. Kochanek Pawła mu się spodobał i nie dziwne, że taka intryga została wysmażona. 

Z jednej strony ulga, że wina jest po stronie intryganta. Z drugiej strony śmiech w duszy mojej - bo takich zwrotów akcji nie spodziewałbym się w najlepszym filmie sensacyjnym. Oczywiście oznacza to dalsze komplikowanie się sytuacji - w tym mojej relacji z Pawłem. Piękne jest życie i pięnie się zaczyna nie-pechowy rok 2014.

Głupia intryga głupiego pedała - a Paweł mógł przez nią stracić życie.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Poranek

1 stycznia 2014
Około 7 rano usłyszałem krótki dźwięk domofonu. Ktoś otwierał drzwi od klatki kodem. A potem dzwonek do drzwi. Zwlokłem się z łózka i otworzyłem. To był Paweł. Na szczęście cały! Odetchnąłem z ulgą, ale też zaciekawiło mnie od razu jak to wszystko się rzeczywiście wydarzyło. Pierwsze relacje otrzymałem na gorąco.

Paweł skoczył, ale ta kość nie przebiła skóry - jak to sobie wyobraziłem - lecz po prostu wymagała własnoręcznego nastawienia. Poza tym Paweł pobił ludzi na ulicy, którzy go wkurzyli. Był po prostu tak nabuzowany że wyładował na nich swoją frustrację. 

A co do samej imprezy - jego znajomy z Fejsa, który jak się okazało był na tej imprezie, powiedział mu że ten kochanek wygadywał na niego bardzo przykre rzeczy. I Paweł płakał przez godzinę przy ludziach. A jego kochanek sobie poszedł. A ja niemal nie wiedziałem czy się cieszyć z tego powodu czy martwić. Cieszyć się można kolapsem znajomości z kochankiem.

Ale ja wolałem martwić się nieszczęściem Pawła.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Spadek

1 stycznia 2014
Potem Paweł odebrał telefon. I zrozumiałem że już jest po skoku. Boli go strasznie, kość ma na wierzchu. Skoczył z trzeciego piętra. Pogadał ze mną chwilę i rozłączył się. A ja zostałem ze swoimi myślami.

Po pierwsze, dobrze że żyje. Po drugie - co z nim będzie po tym skoku? Czy odzyska sprawność? Czy będzie kulał? A może jeździł na wózku. Przesunęła mi się przed oczami cała plejada możliwości. I bezsilna wściekłość z tego powodu że jednak idiota skoczył z dachu. A z drugiej strony ulga, że z trzeciego, a nie dziesiątego piętra.

Bylem tam przerażony i zszokowany tym co się stało, że moją reakcją było coś czego sam bym się nie spodziewał. Poszedłem automatycznie spać. Tak jakby organizm udał, że nic się nie stało. Z drugiej strony to lepsze niż wyrywanie włosów z rozpaczy. Nawet już nie myślałem w jaki sposób mógłbym się dowiedzieć w którym szpitalu go umieszczą.

Ale to jeszcze nie był koniec zaskoczeń...

sobota, 5 kwietnia 2014

Dachowanie

1 stycznia 2014
Wreszcie w kolejnej rozmowie telefonicznej się coś technicznie przejaśniło - Paweł, jak się okazało, jest na dachu jakiegoś bloku. Włamał się tam przez strych. Zrozumiałem że jest to blok w okolicy jego byłego faceta - a tam są bloki dziesięciopiętrowe. I co najgorsze - zrozumiałem, że Paweł właśnie zaczyna się zabierać do skoku z tego dachu. Płakał mi do telefonu a potem przepraszał mnie za wszystko i rozłączył się.

Poczułem się bardzo dziwnie. Serce wyło z niepokoju i bólu. Rozum na zimno i spokojnie analizował sytuację. Taką mam dwoistą naturę. Po matce rozpaczam, po ojcu rozmyślam. Można było się zabrać i pojechać tam na miejsce - ale jak znaleźć go wśród tych bloków? Może pojechać po to aby zobaczyć ewentualne pozostałości po policyjnym śledztwie w miejscu upadku? Boże jakie mam koszmarne myśli...

W końcu wybrałem inną, dostępną opcję. Dzwoniłem do Pawła, ale on nie odbierał. Nie chodziło jednak o samą rozmowę z nim ale o te dzwonienie. Póki telefon dzwoni - rozumowałem - Paweł nie skoczył. Bo gdyby skoczył, to zapewne telefon też by się w czasie skoku z dziesiątego piętra roztrzaskał i nie byłoby po jego stronie sygnału dzwonienia, ale reakcja taka jak przy telefonie wyłączonym.

Czyli chyba jeszcze nie skoczył...

piątek, 4 kwietnia 2014

Szmata

1 stycznia 2014
Nie celebrowałem sylwestra więc po prostu położyłem się na drzemkę. Obudziłem się dziesięć minut po północy, bo zbudził mnie huk fajerwerków. Ciekawe, że dopiero po dziesięciu minutach od rozpoczęcia ich wystrzeliwania. Widocznie te początkowe były cichsze :-) Ale nie to było gwoździem programu. Gwóźdź programu był bowiem nieomal gwoździem do trumny.

Zobaczyłem bowiem, że nie ma żadnych życzeń od Pawła. Żadnego SMS-a. Trochę to dziwne. Czas mija - i nic. Zero kontaktu. Wreszcie przyszedł SMS około 3.30. I Paweł napisał w nim że płacze. Niedobrze. A potem napisał, że "koniec kurwa". Koniec, jak rozumiem, z tym kochankiem.I wcale mi to nie ulżyło - bo teoretycznie ubyłby mi konkurent w staraniu się o bycie razem z Pawłem. Ale jeśli Paweł płacze to jest naprawdę niedobrze.

Zadzwonił do mnie około 5.30. Szlochał i mówił, że kochanek zrobił z niego szmatę przy ludziach na imprezie. Zrozumiałem że jest już poza imprezą, gdzieś na mieście. Nie bylem w stanie wyciągnąć od niego żadnych informacji o szczegółach robienia z niego tej szmaty Ale tak naprawdę to mało istotne - liczy się jedynie to że Paweł tak cierpi.

No to się pięknie zaczął Nowy Rok - ale najgorsze miało dopiero nastąpić...

czwartek, 3 kwietnia 2014

Sylwester

31 grudnia 2013
Paweł umówił się ze swoim kochankiem na mieście - na imprezę w okolicach Stadionu Narodowego. Pierwotnie mieli się spotkać na domówce u kogoś, ale ten ktoś wydziwiał więc tak to ustalili. A ja odmówiłem koledze spędzenia razem sylwestra i postanowiłem go nie spędzać w ogóle. Taki mój mały protest przeciwko całemu światu.

Gorzki ten sylwester. Mieszkam z kimś, kto jest wspaniałym potencjalnym kandydatem na partnera ale wszystko wskazuje na to że albo nim nie będzie - albo dochodzenie do partnerstwa z nim będzie drogą przez mękę. Wystarczająco mnie to męczy i jakoś nie mam serca do celebrowania Sylwestra. 

A tak naprawdę brak mi było jakiegoś pozytywnego znaku od Pawła. Kupował szampana, wódkę i popitkę na tę imprezę stadionową. Gdyby na przykład kupił mi piwo albo tani szampan po to bym wypił to sam, celebrując sylwestra w domu - to byłby taki znak. Nie chodzi oczywiście o alkohol jako taki, ale o pamięć, a przez pamięć - o pewne zaangażowanie. Więc Sylwester zapowiada się "nie pamiętliwy".

Nie widziałem jak bardzo się w tym zakresie pomyliłem...

środa, 2 kwietnia 2014

Święta

23-24 grudnia 2013
Paweł  zarzekał się, że w tym roku świat nie będzie obchodził. Bo kojarzą mu się ze zmarnowanym czasem świąt w zeszłym roku, gdy jego były facet zdradził go, rodzina wyrzuciła z domu i nie miał się gdzie podziać. W tm roku ma jednak szansę mieć normalne święta - i to nawet całkiem dobrze kulinarnie zorganizowane.

Kochanek Pawła bardzo dobrze gotuje i przywiózł kilka potraw. Ja zajadałem się śledzikami z cebulą w oleju. Jedzenia nakupiliśmy sporo. Starczyło nie tylko na wigilię, ale także na kolejne dwa dni. Paweł kupił mi nawet prezent - więc poleciałem do sklepu i kilka godzin przed kolacją wigilijną kupiłem mu prezent od siebie. Sobie zaś kupiłem wcześniej prezent w postaci podkładki chłodzącej pod laptopa, aby gra chodziła płynniej.

Kochanek przyniósł wódkę - nie jestem zwolennikiem picia w święta, ale tym razem też skorzystałem. Może nie było to święta marzeń, chociażby dlatego że nie miałem chłopaka z którym bym je spędzał - ale było już lepiej niż w poprzednim roku. Może w kolejnym roku będzie już idealnie :-)

Czas pokaże ;-)

wtorek, 1 kwietnia 2014

To nie prima aprilis

grudzień 2013
Paweł postanowił prowadzić grę ze swoim "kochankiem" - bo już trudno tego słowa używać poważnie. Ten ostatni traktuje go jak zabawkę i najwyraźniej trzeba mu utrzeć nosa. I taki ma być rezultat tej gry. Ale prowadzenie takiej gry wymaga uwagi oraz skupienia. Można się bowiem łatwo wpakować na minę. W sumie żal mi Pawła, bo lubię prostsze życiowe sytuacje.

Paweł dzieli się ze mną informacjami na temat rozwoju gry, ale ja już czasem tego nie ogarniam. Robi się w tym tyle wątków ile w rozbudowanym kinie akcji.  I nie wiadomo które z tych wątków okażą się kluczowe dla fabuły, a które jedynie odwracają uwagę. Mnie zaś martwi to, czy ta gra nie odbije się na jego podejściu do życia. Czy go nie zniechęci do szukania z kimś stabilizacji.

W tym swoim kochanku się bowiem zakochał, albo przynajmniej wyszedł do niego z sercem na dłoni. A w rewanżu otrzymał kopniaka. I tak czyjeś lekceważące podejście może sprawić, że Paweł się kompletnie zamknie w sobie i odtrąci kogoś, z kim mógłby sobie ułożyć życie. Być może mnie, być może kogoś innego. Nie chciałbym takiej sytuacji i dlatego ta gra mnie martwi.

Jak się okazało później, te zmartwienie było uzasadnione.