czwartek, 31 października 2013

Mądry jesteś

Miałem rozmowę z chłopakiem szukającym do związku - więc wydaje się, że trafiłem na szczęśliwy moment i powinienem się cieszyć. Ale zawsze w takich sytuacjach zachowuję wstrzemięźliwość bo często okazują się chybionymi strzałami. Nie tylko dlatego, że można się wzajemnie nie dobrać. Ale także dlatego, że można trafić na bajkopisarza który tylko pisze i pisze - ale poza tym nic nie robi i marnuje mój czas.

Chłopaka zaczął mi przyznawać rację w rozmowie i pisał, że jestem mądry. To wydało się podejrzane - jak kadzenie komuś. Pogadaliśmy, wydawało się, że naprawdę szuka życia z kimś. Przyszła więc pora na obejrzenie się na zdjęciach. Oczywiście mój rozmówca nie miał profilu - już podejrzane, ale nie śmiertelnie podejrzane. Na mój profil wszedł z trudem, ale wszedł i podobno mu się spodobałem. Podobno, bo jeśli to bajkopisarz, to w ogóle raczej mnie nie oglądał. Choć tym razem zapytał o hasło do zdjęć, więc chyba jednak autentycznie wszedł ;-)

Zdjęcie własne niby miał. Chciał się spotkać, ale poprosiłem go o pokazanie fotki. I po prostu rozmowa się na tym urwała. Po kwadransie zamknąłem okno. I zastanowiłem się czy był bajkopisarzem czy nie. Skoro maił niby zdjęcie, to czemu go nie wysłał? I czemu kretyńsko chciał się spotkać w ciemno? Bajkopisarze się chcą spotkać w ciemno, bo nigdy nie pokazują swoich zdjęć. Więc raczej obstawiam bajkopisarza. 

Tak czy owak, pewne etapy wyjścia sobie naprzeciw w czasie rozmowy są genialnym sitem odsiewającym bajkopisarzy - na szczęście ;)

środa, 30 października 2013

Angielski kapsel

19-21 czerwca 2013
Paweł ma w telefonie aplikację Tymbarku pobierającą raz dziennie kapsel z hasłem pod spodem. I od połowy czerwca od kiedy jej używa te kapsle układały mu się w logiczny ciąg, niejako wróżbę, bycia z jego partnerem. Więc kiedy zaproponował mi abym sobie zainstalował tę apkę, nie wahałem się ani chwili. 

W końcu lubię dopatrywać się znaków i wskazówek do Pana Boga, więc takie hasła z kapsli mogą być tu ciekawą pomocą. O ile ułożą się naprawdę w jakiś logiczny ciąg. Więc zacząłem podglądać te hasła dnia - jak się okazuje u mnie są po angielsku, bo mam - jak zawsze - ustawiony angielski język telefonu. Zabawne zresztą - menu i aplikacją jest po polsku, ale same hasła po angielsku. I tak w czasie od 19 do 21 czerwca miałem następujące hasła:
  • why not?
  • love story
  • never ending story

Aż usiadłem z wrażenia. Czemu nie zakochać się? I to bez końca, na wieczne czasy. Wspaniała wróżba - tylko pytanie do kogo się odnosi. Niestety, raczej nie do Pawła. Nie dość że ma faceta, z którym teraz mu się wytrząsło, ale przejaśniło pozytywnie, to jeszcze niestety ma kiepskie rokowania zdrowotne. I to bardzo kiepskie, żeby nie powiedzieć że potencjalnie katastroficzne. A nie mam jak na razie nikogo sensownego na horyzoncie - i nie zanosi się na to...

Chyba, ze ta wróżba oznacza właśnie to, że ten ktoś sensowny wkrótce nadejdzie ;-)

wtorek, 29 października 2013

Szlachetne zdrowie...

21 czerwca 2013
Paweł przyznał się wreszcie o co chodzi. Niestety o zdrowie. Nie powiedział jak to przewidują czasowo - ale tak naprawdę to już szczegół. Liczy się to, że mam obawę, że mogę go stracić. Nie w sensie płytkiego szukania do związku, ale w senie - w tym przypadku relatywnie najgłębszego -  biologicznego życia. Bo jeśli nie byłby moim partnerem to przecież może być wspaniałym przyjacielem - i to byłoby też genialne. Ale co będzie, gdy jego po prostu nie będzie - i to najdosłowniej, na tym świecie?

Nie dziwię się, że ma wątpliwości czy mówić o tym swojemu facetowi i że obawia się, że to jego faceta mogłoby tak przybić, że nawet zabić. Szczególnie, że ten jego facet sam jest teraz w rozsypce, strasznie zbity przez te nieprzyjazne okoliczności w których go, jak się okazuje nie z jego winy, wpakowano. To tak jakby oparzonego słońcem rozkosznie wycierać po twardym betonie, zamiast delikatnie smarować mu ciało kwaśnym mlekiem.

Nagle wszystko zrobiło się tak bardzo smutne. Nie wiem czy będę miał przyjaciela - bo może zabrać go śmierć. Już samo życie z nim, mieszkanie, praca - dają mi wytchnienie i szansę na przeżycie dalej, do czasu aż może kiedyś znajdę chłopaka dla siebie. A teraz ta podpora, którą Paweł wspaniale jest, może się zawalić. I to każdego dnia.

Ale będziemy walczyć z losem - obaj - i to jest najpiękniejsze...

poniedziałek, 28 października 2013

Życzliwa depawłowizacja

20 czerwca 2013
Już raz robiłem depawłowizację, czyli wymazywanie Pawła z komputera i telefonów - kiedy się na niego obraziłem. Tym razem jest to jednak depawłowizacja życzliwa. Bo nie wyrzucam go w żadnym razie ogólnie, ale zmieniam jego status czy podejście do niego widoczne na moim komputerze lub w telefonie. A że mam w tym zakresie dziwaczne zwyczaje, to o nic napiszę :-)

A więc najpierw tapeta pulpitu - była tam jego podobizna jako portrecik. Po prostu go usunąłem aby już na mnie nie patrzył z ekranu. Potem telefony. Zmieniłem tło na zdjęciu kontaktowym Pawła - z tła używanego dla partnera lub potencjalnego partnera, na tło neutralne. W tym wypadku wybrałem płomienie, symbolizujące kruchość jego zdrowia. 

Nie zmieniłem jednak serduszka przed jego nickiem w kontakcie - zarezerwowanego dla partnera lub kogoś na partnera typowanego. Takie serduszko ma tylko jedna osoba w danym momencie, ale ja nie mam na razie innej na oku, więc na razie Pawłowi nie zabieram tego znaku mojej dla niego życzliwości. 

W sumie to niewiele zmian, ale dzięki temu nie będę się podświadomie nakręcał na bycie z nim.

niedziela, 27 października 2013

Życzliwy koniec

20 czerwca 2013
No to mamy koniec poznawania Pawła do związku. Ale tym razem jest to życzliwy koniec - czyli coś bardzo luksusowego i pięknego. Teoretycznie wszystko może się jeszcze ułożyć - ale biorąc pod uwagę owe zagadkowe złe wieści jakie Paweł miał przekazać dla swojego faceta, to raczej na pewno zechce ostanie dni czy tygodnie albo miesiące życia spędzić z nim. Bo jego po prostu pokochał całym sercem - i to widać.

Ja nastawiam się jednak na to, że nie mogę - i nie ma to sensu ani opłacalności w tym - starać się o niego intensywnie do związku. Oczywiście mogę być życzliwe na niego otwarty, aby w razie czego oddać mu swoje serce - i tak mu zadeklarowane jakiś czas temu. Ale ie nastawiam się na to i nie liczę już na to. Tak dla mnie będzie lepiej i mniej demoralizująco. Po prostu mniej smutno.

Na szczęście - choć z innego punktu wodzenia na nieszczęście - mam problemy życiowe. trzeba zebrać kasę na opłaty do końca miesiąca. To ma szansę mnie pochłonąć i ułatwić mi zapomnienie o tych wszystkich niespełnionych nadziejach serca jakie mam z Pawłem. Powinienem więc skupić się na szukaniu kogoś innego, z kim może się udać.

To smutne, bo Paweł naprawdę jest moją drugą polówką - ale taka konieczność losu...

sobota, 26 października 2013

Spalony papier

20 czerwca 2013
Paweł zapytał mnie czy powinien powiedzieć swojemu facetowi o czymś co go może zabić albo strasznie przybić. Mnie nie powiedział o co chodzi więc moglem tylko ogólnikowo i wariantowo doradzać. Potem wyciągnął trzymany w spodniach papier ze szpitala jaki kiedyś mu dano na wypisania - musiał być w nim coś tragicznego dotyczącego jego zdrowia, jak rozumiem chodzi o to że jego życie wisi na włosku mniej lub bardziej. I ten papier spalił przy mnie.

Nawet mnie nie ciekawi co dokładnie tam było napisane. W sumie to bez znaczenia, bardziej mnie interesują tego konsekwencje. Kiedy, dlaczego, w jaki sposób - i tym podobne pytania. A zatem Paweł - być może - jest na wykończeniu. Niekoniecznie taki, że jutro nie będzie żył, ale może ma dość krótki czas życia przed sobą. Gdy się poznawaliśmy mówił, że lekarze nie dawali mu więcej niż 30 lat, a potem nadmienił że możne dwadzieścia kilka.

Smutne to, ale każdego z nas czeka śmierć. Prędzej czy później. Ja się zastanawiam czy zdołam ułożyć moje życie zanim nie dopadnie mnie moja wlana śmierć - a w tym przypadku na pewno nie naturalna. Myślałem, że może będę miał szansę ułożyć je z Pawłem ale chyba to nie będzie realne.

Trzeba więc znów dokonać depawłowiazacji ;-)

piątek, 25 października 2013

Niepewność

18 czerwca 2013
Napiliśmy się wódki wieczorem - w tym nastroju Paweł potrzebował wyzerowania się. Tym razem wzniosłem z nim bez oporu toast za zdrowie jego faceta - w relacji ojciec-syn i znając jego osaczenie już nie oceniałem go negatywnie tak jak poprzednio. Moralnie się znacznie oczyścił w moich oczach. Pytanie tylko co się stanie z nim, z Pawłem i - co dla mnie najważniejsze - ze mną.

Paweł wyraźnie dawał do zrozumienia, że trzeba czasu i że różne opcje są możliwe. On nie wie jak się potoczą wypadki. Ja też nie wiem. Ale na pewno wiem jak bardzo potrzebuję choćby technicznego ułożenia życia - rozruszania pracy, zapewnienia wegetacji na przetrwanie kolejnych miesięcy. Właściciel mieszkania był przed południem i oczywiście zaoferował przedłużanie wynajmu, ale czynsz będzie nieco zwiększony. Nie dziwię się temu - od 4 lat nie był podnoszony.

Gdybym ułożył wegetatywnie moje życie, miałbym czas na spokojne szukanie chłopaka lub oczekiwanie na rozwój wydarzeń z Pawłem. I to jest mój priorytet teraz - nie znajdę nikogo cudem za dzień czy dwa. Powinienem skupić się przede wszystkim na pracy i ratowaniu mojej egzystencji. 

Teraz więc najważniejsze jest to, czy to techniczne układanie życia się po prostu uda.

czwartek, 24 października 2013

Ojciec z synem

18 czerwca 2013
Z Pawłem jest lepiej i to jest optymistyczne. Mniej nerwów i mniej dosłownie rujnujących jego psychikę i organizm stresów i bólów. Ale nie znaczy to, że sytuacja jest bardziej klarowna. Coś się przejaśniło, ale coś się automatycznie zaciemniło, albo ukazało jeszcze nieodkryte.

Paweł niewątpliwie czuje się emocjonalnie synem swojego obecnego faceta. To relacja nie zagrażająca byciu przez niego ewentualnym partnerem kogoś innego. Ten facet sam jest w rozsypce i być może nie będzie zdolny do związku z Pawłem - kto wie, może ta relacja emocjonalna ojca z synem będzie dla nich najwłaściwsza. Ale nie wiemy tego. Gdyby taką mieli relację, może Paweł związałby się uczuciowo (w relacji partnerskiej) z kimś innym, na przykład ze mną. Ale to nic pewnego.

Z drugiej strony to oczyszczenie przedpola może sprawić że miłość Pawła do tego faceta jeszcze bardziej się wzmocni i zdecydowanie przestanie on być możliwym potencjalnym partnerem dla mnie. Zostanie tylko bliskim przyjacielem, ale to niestety nie to samo co partner. Nie wiem co robić w tej sytuacji, poza oczywiście nieuchronnym czekaniem. Paweł też tego nie wie.

Z jednej strony mamy więc uspokojenie ale z drugiej - nową niepewność...

środa, 23 października 2013

Osaczony

18 czerwca 2013
Wieczorem Paweł dał mi znać że będzie niebawem. Przyszedł zupełnie inny niż wychodził. Prawie wszystkie szwy miał usunięte z palca, jeden nie dało się na razie usunąć, ale to już tylko jeden. I przede wszystkim było czuć że jest jakby odświeżony emocjonalnie, spokojniejszy.

Okazało się, że spotkał się także ze swoim facetem. I okazało się, jak mówił, co było przyczyną tych problemów jakie mieli. Jego partner był zastraszony i osaczony przez kogoś z zewnątrz. To ten ktoś spowodował u niego takie huśtawki nastrojów, panikę, agresję etc. A dodatkowo okazało się, że własna rodzina Pawła zamiast go wspierać kopie dołki pod nim. Więc Paweł uznał za swojego ojca tego właśnie partnera, a wyrzekł się emocjonalnie biologicznej rodziny, która niestety sprawia mu jedynie ból.

Zatem z partnerem Paweł ma już bardziej wyczyszczoną atmosferę i to go znacznie uspokoiło i podniosło na duchu. Nagle chmury się rozwiały i może nie wyjrzało jeszcze słońce, ale przynajmniej zrobiło się jaśniej. Dobrze wiedzieć, że ktoś nie jest takim draniem na jakiego wygląda, ale że jego zachowanie było spowodowane zewnętrzną presją. A partner Pawła był wyraźnie osaczony.

Dla mnie to oznacza, że Paweł będzie po prostu stabilniejszy emocjonalnie teraz :-)

wtorek, 22 października 2013

Lekarz

17 czerwca 2013
Dziś Paweł miał coś w rodzaju ataku serca - albo raczej przyatakowania przez serce, bo kiedy stał na balkonie z papierosem, nagle po prostu osunął się. Bolało go ale potem przeszło. A mnie smutek ogrania, gdy widzę jak jego zdrowie, i tak w niektórym zakresie słabe, podupada przez te stresy.

Do tego Paweł nie ma skierowania do chirurga na zdjęcia szwów, bo zostało u jego faceta, a ten go nie oddał. Więc chodzi biedny ze szwami na palcu. Przydałoby się znaleźć jakiegoś życzliwego lekarza. I nagle stał się cud - do Pawła odezwał się lekarz, z którym Paweł się towarzysko spotkał jaki miesiąc temu. Towarzysko - czyli oczywiście bez żadnego seksu ani podchodów do seksu. Przynajmniej w osobie tego medyka trafił na dżentelmena.

I teraz postanowił do niego pojechać, poprosić o pomoc w jego sprawach - nie tylko związanych ze szwami na palcu. Ja chętnie się na to zgodziłem - bo spadło mi to jak z nieba. Następnego dnia przed południem miała być bowiem wizytacja właściciela mieszkania, jaką robi co roku aby omówić przedłużenie wynajmu na kolejny rok. W takim wypadku muszę być w domu sam, bo oficjalnie sam te mieszkanie wynajmuję. No i będę sam - i co najważniejsze, bez żadnej obawy o Pawła.

Oczywiście przy założeniu, że pojechał do tego lekarza, a nie do swojego faceta aby bić głową w mur. Mam nadzieję, że to jednak będzie początek czegoś pozytywnego - że ten lekarz pomoże Pawłowi. A ja zrobiłem sprzątanie mieszkania przed wizytacją, co też może być symbolem zmian na lepsze ;-)

A Pawła uchroniłem przed niezręczną sytuacją, gdyby chciał pomóc w sprzątaniu mimo tak słabego samopoczucia :-)

poniedziałek, 21 października 2013

U-boot

16 czerwca 2013
Napiliśmy się z Pawłem wieczorem wódki, a potem gdy się skończyła połowa butelki jaka została poszliśmy do sklepu po dwa piwa i kolejną wódkę aby zrobić U-boota. I wypiliśmy każdy swojego. A potem peryskop w górę. Każdy był zmęczony stresami, życia więc wódka na nas podziałała lepiej i szybciej.

Paweł powiedział, że musi zadzwonić do kolegi i poszedł z telefonem do drugiego pokoju. I bardzo mnie ten telefon zaniepokoił, bo Paweł wręcz rozpaczał przez niego. Głos mu się kompletnie łamał, był w ogromnej rozpaczy. Nie podsłuchiwałem rozmowy, ale z pojedynczych słów jakie do mnie doszły zacząłem się obawiać że dzwoni do swojego faceta, który już tyle bólu mu zadał. Dzwoni, błaga i skamle.

A mnie jest po prostu niesamowicie żal, że tak wspaniale kochający i oddany chłopak trafił na tak kompletnie nieodpowiednią dla niego osobę - choć wspaniale mu się z tym facetem żyło i robiło seks, ale jednak ten facet w przerwach, gdy dawał Pawłowi miłość na odpowiednim poziomie, po prostu go zdradzał i traktował jak zabawkę.

I co z tego, że ze mną miałby lepiej - bo nie wyobrażam sobie aby go traktować tak jak ten facet to robi? Po pierwsze Pawła blokuje szczera i oddana miłość - mimo tych wszystkich kopniaków jakie otrzymał. A po drugie - będzie miał uraz do miłości, do związków do facetów po tym wszystkim. Czyli musiałbym się bardzo mocno przebijać przez te gruzy jakie będą w jego sercu.

Wszystko to ironia losu albo osobliwe poczucie humoru pana Boga...

niedziela, 20 października 2013

Ech ten Vivaldi

Po tylu ciężkich i smutnych w efekcie tematach pora na coś lżejszego, w sam raz na niedzielę. Czasem telefon i czat potrafią nieźle namieszać. Rozmawiałem na czacie z dwiema osobami - jedną towarzysko i drugą zawodowo. Obu podałem telefony - towarzyski i zawodowy. Obie karty SIM znajdują się w tym samym Samsungu. I zadzwonił telefon - dzwonek to Vivaldi. Nie cztery pory roku, ale koncert skrzypcowy. Mniej znany. Odebrałem i zacząłem rozmawiać zawodowo - a to był ten prywatny rozmówca. Uznał że to pomyłka i rozłączył się.

To był rozmówca z gatunku wrażliwców a raczej prze-wrażliwców. Od razu mu się skojarzył oferowany przeze mnie masaż z seksem, a to z paleniem na stosie chyba. Ja mu napisałem prawdę - że oczekiwałem telefonu biznesowego, a rzadko który prywatny rozmówca dzwoni z zastrzeżonego numeru do mnie. Tak robią ceniący sobie dyskrecję klienci. W sumie chłopak miał poważny problem ze swoim życiem i potem zadzwonił jeszcze raz pogadałem z nim o tym przez telefon.

A wszystkiemu winny Antonio Vivaldi, którego pomyliłem jako dźwięk telefonu biznesowego, gdzie był ustawiony Wilhelm Tell. W sumie, zamieniłem te oba dźwięki. Vivaldi jest bardziej zdecydowany a Wilhelm Tell bardziej dyskretny. Więc zdecydowany dźwięk dla klientów abym ich nie przegapił, a dyskretny do prywatnej komunikacji. Teraz może to zapamiętam.

Zabawna pomyłka ale to też lekcja na przyszłość - w innym przypadku taka pomyłka mogłaby być bardziej niebezpieczna ;-)

sobota, 19 października 2013

Nie ta płyta

Żeby było weselej, oderwę się na weekend od moich życiowych perypetii i napiszę o czymś względnie zabawnym. Względnie - bo jeśli się ma do czynienia z ludzką głupotą zbyt często, to już przestaje ona być zabawna. Ale pan na czacie miał nicka Activ - prawie jak nazwa handlowa jakiego elementu rowerowego. I to wcale nie żart - mam w swoim rowerze zębatkę (czy jak to się zwie) Truvativ firmy SRAM. Kto zna się na rowerach ten wie, że SRAM to autentyczna firma, a nazwa pochodzi od inicjałów założycieli.

A zatem pan Activ zapomniał się przywitać - cóż, uboczny skutek zbyt aktywnego trybu życia, za bardzo zalatany - i od razu przeszedł do sedna. W przypadku masażu, a miałem nick mówiący wyraźnie o tym, że robię masaże, oczywiście najważniejszy jest nawet nie tyle wiek masażysty - co opis. Pewnie najlepiej z długością fiuta włącznie. Tym razem nie byłem w nastroju do opisywania się, więc strzeliłem opis-inaczej. I oto efekt:

Efekt krotki i jakże wdzięczny. Ma swój niezaprzeczalny urok. Tak jak głupota spotykana na czatach ma jakże często wdzięk. Po prostu już taka uroda czata. Naprawdę uroda, a nie parodia urody. 

To taki mały bonus spotkania się z czatową głupotą ;-)

piątek, 18 października 2013

Spokój na krawędzi

16 czerwca 2013
I mam taktyczny odwrót z frontu poznawania Pawła, a raczej walki czy starania się o Pawła. A raczej - mówiąc bardziej precyzyjnie - z oczekiwania na rozwój sytuacji u Pawła. Co prawda oczekiwanie nadal będzie, ale nie ma już nastawienia na to, że ten rozwój sytuacji będzie zmierzał w korzystnym dla mnie kierunku...

Przede wszystkim zastanawia mnie ten nieziemski spokój jaki mi towarzyszy poznawaniu Pawła. Dlaczego on występuje od samego początku? Oczywiście po to abym się nie denerwował. O ile rzecz jasna jest to jakiś świadomie stworzony, zesłany na mnie spokój. Jeśli nie jest zamierzony, to jest po prostu miłym bonusem, oszczędzającym mi znacznej części nerwów - ale niestety nie wszystkich. Bo oczekując na rozwój sytuacji nastawiłem się jednak na pomyślne dla mnie jej zakończenie. A wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie.

A jeśli to jest świadoma zasłona, w którą mnie wyposażono niczym w niebiańską zbroję? Wtedy interpretacja jest teoretycznie łatwiejsza. Ma mnie to chronić przed psychiczną dewastacją. Ale dlaczego? Chyba możliwe są dwa tłumaczenia. Pierwsze jest takie, że jednak z Pawłem ułoży się może, ale wymagać to będzie czasu a zbroja ma mnie chronić przed zwariowaniem zanim się to uda. A drugie jest takie, że Paweł jest tylko jakąś lekcją poglądową od Pana Boga i ma jakieś ważne znaczenie (co intuicyjnie czuję), które się ujawni z czasem. A ta zbroja jest jak kalosze, które się zakłada aby się nie pobrudzić w bagnie zbierając tam próbki do badań.

A ja nie mam wiele czasu na rozpoczęcie układania życia. Paca którą rozkręcam niewystarczająco się ruszyła, także dzięki nieobecności Pawła, więc nie mam luksusu czekania miesiącami na rozwój wypadków. Mój niebiański spokój jest tak naprawdę spokojem na krawędzi życia i śmierci. I może prawdziwe jest trzecie wytłumaczenie - to jest tarcza ochronna, która ma mi zapewnić profesjonalny spokój w tych ostatnich dniach czy tygodniach szukania kogoś, z kim uda się ułożyć życie.

A mam już tak mało czasu na znajdywanie, że profesjonalny spokój jest jak najbardziej wskazany ;-)

czwartek, 17 października 2013

Withdraw

16 czerwca 2013
Obaj nie spaliśmy dobrze z Pawłem. Ja wstałem około 3 w nocy i zabrałem się za robotę na kompie aby się czymś zająć. On, jak mi powiedział rano, całą noc był w jakby półśnie, a jego umysł pracował i męczył się. Potem próbowałem położyć się na drzemkę i gadałem z Pawłem, ale on nagle zerwał się i powiedział, że ma jeszcze możliwość wypowiedzieć jedno życzenie, które się powinno spełnić.

Wstałem. Bo uświadomiłem sobie, że wypowie oczywiście życzenie nie związane ze mną, ale z jego facetem. Może i maiłem nadzieję, że już niedługo byłym - ale chyba nieszczęśliwie przyspawanym. A ponieważ zanosił życzenie do sił pozaziemskich, zapewne o wiele bieglejszych w spełnianiu życzeń niż ziemski los, więc postanowiłem się po prostu poddać i wrzucić luźny bieg. Po prostu trzeba wiedzieć kiedy przestać bić głową w mur - co nie oznacza, że naruszony biciem głową mur nie może zawalić się po jakimś czasie sam z siebie ;-)

Ale te zawalenie się muru to byłby bonus na który już nie liczę. A ja muszę zintensyfikować to, co ostatnio trochę zaniedbałem, czyli szukanie chłopaka. Zbyt dużo ryzykuję czekając na rozwój wydarzeń z Pawłem. To chyba raczej nie jest opcja przeznaczona dla mnie. A więc odwrót - withdraw. Ale w pełnym porządku i bojowym ordynku.

I znów towarzyszy temu ów nieziemski spokój, jakiego niezmiennie przy Pawle doświadczam - może choć to jest optymistyczne :-)

środa, 16 października 2013

Parada nierówności

15 czerwca 2013
Nie o Paradzie Równości jaka się tego dnia odbyła w Warszawie będzie ten wpis - ale o naszej własnej paradzie nierówności. Bo na tę uliczną paradę nie mieliśmy ani siły ani serca iść. Paweł zjawił się po prawie 30 godzinach, rankiem w sobotę. I był tam zmordowany tym co przeszedł, że faktycznie nie było po co się gdziekolwiek wybierać.

Okazało się, że jego facet oddał mu tylko część pieniędzy jakie Paweł u niego zostawił. I jeszcze wezwał policję oskarżając Pawła o nachodzenie go. I Paweł został zgarnięty na 24 godziny. Tak wygląda miłość w wykonaniu faceta który zawrócił Pawłowi w głowie, pozwolił się Pawłowi zakochać szczerze w nim - a przy okazji oszukał go w tylu sprawach, włącznie choćby ze swoim wiekiem (miał bowiem nie 58 ale 65 lat). Już nie mówię o tym, że wyszło na jaw iż zdradzał Pawła nieomal na każdym kroku z innymi. I taka menda ma czelność wzywać policję!

I mamy paradę nierówności - z jednej strony dziewicza, szczera i oddana miłość, pomimo łez i nieszczęść. A z drugiej strony stary cap, który absolutnie nie jest godzien tej miłości, okazje się obleśnym rozpustnym staruchem polującym na młodych chłopaków. Ale los go na pewno ukarze. Już to się zaczęło - od przepychanek z policją na klatce schodowej, rozniosło się po całym bloku że ten sympatyczny starszy pan jest gejem lubiącym młodzików. Oj wezmą go teraz na języki. Trzeba było takie sprawy załatwiać polubownie a nie wypowiadać wojnę.

Ważne jednak, że przynajmniej Paweł jest już z powrotem.

wtorek, 15 października 2013

Milion procent

13 czerwca 2013
Paweł wziął się w garść. Na tyle na ile mógł w tej sytuacji. Poszedł na balkon zapalić papierosa i pisał SMS-y. Zapytałem czy do swego faceta - ale zaprzeczył. Chciałbym w to wierzyć. Oczywiście jest obawa, że jednak mógł pisać do niego, bo szczera miłość działa wbrew wszystkiemu. A teraz ta piękna miłość jest zabójcza. Jest jak miłość owada do lampy która wzywa go na zatracenie.

Potem Paweł rozmawiał z płaczem z kimś. Bałem się że to rozmowa z jego facetem - bo on doprowadzał Pawła do płaczu i zmiękczał go. Ale nie podsłuchiwałem specjalnie, więc nie mogłem po rozmowie wywnioskować do kogo gada. Potem Paweł pokazywał mi że to był wujek. Faktycznie, kontakt się tak nazywał. Ale kto się pod nim kryje? Raczej obstawiam, że wujek a nie ten facet. Ale teoretycznie Paweł może tak go zamaskować abym nie miał pretensji, że wciąż wali głową w mur.

Potem Paweł zabrał się do wyjścia. Ale wychodził tak jak stoi - bez słuchawek i portfela, nawet bez kurtki. Gadał podobno ze swoją ciocią, która przyjechała wtedy do Warszawy się nim zając gdy miał ranną rękę, a która się też na niego obraziła. Ma się z nią spotkać i dostać jakąś pomoc finansową. Swoje pieniądze i rzeczy zostawił u tego faceta, włącznie se skierowaniem do chirurga na zdjęcie szwów. Może ciocia pomoże mu to odzyskać. Ten facet podobno nie chce Pawła widzieć, ale może ciocia odbierze za Pawła rzeczy.

Paweł obiecał że wróci ma milion procent. Nie zatrzymywałem go. Nie ma sensu. Czas zweryfikuje jego intencje i dla mnie to będzie ważniejsza wskazówka niż korzyść z zatrzymywania Pawła na siłę. A jeśli uda się odebrać rzeczy Pawła, to większa szansa że z tym facetem się ten koszmar wreszcie skończy.

I oby się skończył - bo czas najwyższy na budowanie czegoś pozytywnego ;-)

poniedziałek, 14 października 2013

Bez wyjścia?

13 czerwca 2013
Czekałem na Pawła i nie mogłem się doczekać. Zabrałem się więc za pożyteczne prace na kompie i akurat w środku takiej pracy usłyszałem dzwonek domofonu - drzwi od klatki otwierano kodem. A potem dzwonek do drzwi - spojrzałem przez wizjer i zobaczyłem Pawła. Trochę mnie zaniepokoiło to, że dzwonił. Czyżby nie miał przy sobie klucza?

Miał, ale w torebce którą przyniósł. A tam portfel i książka oraz właśnie klucz. Poza tym nic miał nic przy sobie. Na palcu faktycznie rana szyta - zatem jego opowieść o tym jest w pełni wiarygodna. jeden kamień z serca odpadł. Paweł płakał i gdy się wypłakał to się dowiedziałem o co chodzi. Dał szansę swojemu facetowi a ten wymógł na nim aby rozstał się z rodziną wracając do niego. Rodzina się obraziła a ojciec podobno Pawła wydziedzicza. A facet wystawił Pawła - dosłownie i w przenośni - na klatkę schodową.

Z jednej strony rodzina która się odwraca plecami, z drugiej strony facet który wystawia. I podobno zgłosił na policję, że Paweł mu zdemolował mieszkanie. Kłócili się i bili, ale to zachowanie tego faceta sprowokowało wszystko. A teraz ten obleśny prawie-pedofil jeszcze śmie na Pawła donosić. Pazurki mu się zachciało pokazywać, podczas gdy sam ma na sumieniu wiele. Ciekawie co zrobi jego rodzina jak się dowie jaki to on jest wspaniały?

Nie dziwię się że w tej sytuacji Paweł jest załamany. I jedyną osobą do której może wrócić jestem ja. Ale wraca w przerażającym stanie. Ma uraz do miłości, do facetów. Ma niepewną sytuację. A jeszcze do tego dobija go szczera miłość którą nosi w sercu a która powoduje tyle bólu. Ale ta miłość, choć szczera z jego strony lecz zdradzona z drugiej, dopala się już. Tylko czy ja mam czas czekać aż ewentualnie rozpali się miłość między nami?

Obym zdążył - obyśmy zdążyli ;-)

niedziela, 13 października 2013

Zadzwoń

13 czerwca 2013
Niedługo po 18 zastałem dwa alarmujące SMS-y od Pawła. Napisał "Boże pomocy" i "Zadzwoń...". Zadzwoniłem do niego od razu. Płakał i niewiele moglem zrozumieć z tego co mówi. Chce aby ktoś jak najszybciej był z nim. Mogłem przyjechać po niego, ale w końcu on wybrał wariant że wraca do mnie. Prosiłem go aby dał znać kiedy wsiądzie do autobusu, to wtedy będę wiedział kiedy się zjawi i wyjdę po niego na przystanek.

Zacząłem się zastanawiać co się mogło stać. Tylko dwa warianty przyszły mi do głowy. Pierwszy zgodny z tym co Paweł mówił - jest pod opieką ciotki, która zapewne chciała go zmusić do powrotu do rodziców i uciekł jej. Ale czy to byłaby sytuacja w której by płakał? Bardziej realny jest wariant drugi - w którym w jakiś sposób zamieszany jest jego były facet. Coś się tam wydarzyło bardzo niemiłego i Paweł jest załamany.

Umyłem się szybko aby się odświeżyć przed spotkaniem. Nie było informacji o wsiadaniu do autobusu. Dzwoniłem ale włączała się skrzynka poczty głosowej. Jak w dobrym filmie, w którym naprawdę nie wiadomo co się wydarzy. Ale to nie jest film oglądany z bezpiecznego fotela na ekranie. To film w którym sam biorę udział. A więc siedzę i nie wiem co robić. A raczej wiem - czekać na rozwój wypadków.

Tyle, że nie wiadomo kiedy i jaki to będzie rozwój :-(

sobota, 12 października 2013

Pożycz - spierdalaj

Miałem jakiś czas temu na GG rozmowę z chłopakiem lat 19 z Dolnego Śląska. Szukał do związku więc powinien mieć - moim zdaniem - olej w głowie. Był po zawodowej szkole piekarskiej - więc być może tego oleju nie miał tyle ile ktoś po maturze, ale choć trochę myślenia i kultury można by się po nim spodziewać. I fajnie się z nim gadało - więc dodałem go do kontaktów na GG.

Nie odzywałem się potem do niego na GG bo mam taką zasadę że się odzywam gdy mam coś do powiedzenia - rozmowy w stylu "co tam?" to nie mój poziom. On też się nie odzywał jakiś czas - szanuję to, bo wolę raz na miesiąc ciekawą rozmowę niż codzienne głupie zaczepianki. I pewnego dnia zapytał mnie czy mogę mu pomóc. Chodziło o pożyczenie 50 złotych. Oczywiście nie wchodzi to w grę - nie pożyczam nieznajomym i nie mam nadwyżki kasy którą mógłbym tak zaryzykować.

Odpowiedź była konkretna - spierdalaj. Zabawne jak szybko człowiek popada w szaleństwo. Wystarczy odmowa pożyczenia (na nieoddanie jak mniemam) 50 złotych. Odpisałem mu coś grzecznie ale dostałem w odpowiedzi wal się. W sumie ucieszyło mnie to. Zablokowałem tego idiotę i byłem wdzięczny opatrzności za to, że tak szybko się zweryfikował. To że negatywnie - to mniej ważne. Liczy się to, że jednoznacznie. I nie mam już z nim problemu, wypadł z pola mojego zainteresowania.

Biedny piekarz - myślał, że chamstwo mu się upiecze ;-)

piątek, 11 października 2013

Kamizelka

5 czerwca 2013
Pierwszy test dla nowego telefonu - spotkanie z klientem na masaż.  Klient umawia się na już - za 40 minut od czasu umówienia się na czacie - co jest zbyt szybkie, bo ja muszę się umyć i przebrać. Zamiast się myć rano wolę się umyć przed spotkaniem z klientem, aby być wtedy maksymalnie świeży. Ale wolę mieć na to czas - a nie robić to na chybcika. 

Pan zadzwonił telefonicznie, potwierdził spotkanie. O wyznaczonej godzinie byłem na miejscu, ale pan się niby spóźnił. Zapytałem go SMS-em jak wygląda - napisał mi że dżinsy i kamizelka. Patrzę czy nie ma takiego w pobliżu. Jeden jest, ale gada przez fona. Podszedłem do niego i zapytałem czy się umawiał - ale on odparł, że nie. No to się wycofałem. I napisałem SMS, że go nie ma.

A ten zaczął się tłumaczyć, że odjechał bo myśli że sobie robię jaja. Zapytałem go więc w którym miejscu był a on na to mi odpisał, że czeka w samochodzie i wiedział że to ściema, narka. A więc już nie odjechał ale czeka w samochodzie. Nasiałem że sam ściemnia, a on na to że szkoda czasu nara. 

Faktycznie szkoda czasu na takiego kretyna. Obstawiam, że to on był w te kamizelce. Może nawet udawał, że gada przez fona, abym nie maił okazji z nim porozmawiać. Kiedy zobaczył że najwyraźniej mu nie przypadłem do gustu, to odbił piłeczkę rzekomym nie czekaniem na mnie, a potem ściemniał o odjechaniu czekaniu w samochodzie zarazem.

Ale mam coś pozytywnego z tego spotkania - obmyśliłem nowe zasady spotykania się z klientami ;-)

czwartek, 10 października 2013

Transfer

4 czerwca 2013
Postanowiłem pójść do rodziny gdzie jest pecet i tam spróbować uruchomić programy do transferu SMS z Nokii do Androida. Oczywiście godzinę przyjścia tak obliczyłem aby nikogo w domu nie zastać. Więc poszedłem sobie na spokojnie, z 3 telefonami i dwoma kablami (bo pogram transferowy wymagał połączenia obu telefonów jednocześnie).

Niestety, nie miałem szczęścia co do pustego domu - zastałem żonę. Oczywiście powiedziałem po co przyszedłem nie nadmieniając jednak nic o kupnie nowego telefonu. Przy okazji wysłuchałem jak zawsze swojej porcji pretensji. A potem miałem pretensję do peceta za zbyt wolne uruchamianie się. I zacząłem eksperymentować z programami - które niestety okazały się nieprzydatne. Kicha.

W końcu podłączyłem obie Nokie (po kolei) do komputera i przez Ovi Suite podejrzałem ich SMS-y a następnie wyeksportowałem do jedynego możliwego formatu CSV. I zgrałem po dwa pliki CSV (wiadomości odebrane i wysłane) dla każdego telefonu. W sumie cztery pliki, wszystko około 570 KB. Wróciłem do domu i znalazłem aplikację na Androida odczytującą pliki CSV. I zaimportowałem je do telefonu.

Pełen obaw uruchomiłem program obsługujący wiadomości i - pozytywny szok. Z początku wydawało się, że nie zaimportował wiadomości jako konwersacji ale jako pojedyncze. Ale po prostu tyle miałem wątków konwersacji, że tak się wydawało. W sumie konwersacji mam 80 a wiadomości ponad cztery tysiące. I wszystko jak należy - prawidłowo zakodowane. Wiadomości wychodzące i przychodzące, czasy nadania lub odebrania. Mam pełną komunikację przeniesioną na Androida.

W sumie wszystko poprzez rozpaczliwą próbę podjętą po tym jak inne środki zawiodły - ale jednak udało się ;-)

środa, 9 października 2013

Android

3 czerwca 2013
I nabyłem pierwszy w życiu telefon z systemem Android. Do tej pory działałem na Symbianie w wykonaniu telefonów Nokii oraz na pokrewnym do Androida Maemo na Nokii N900. A teraz przesiadam się na jeden z dwóch najlepszych systemów mobilnych  - oprócz iOS, bo Windows Mobile przez litość nie wymienię.

Oczywiście poświęciłem pół dnia, a raczej wieczór i prawie całą noc, na konfigurowanie fona. Kontakty (około 70) zgrałem z obu Nokii, których używałem dotąd, pojedynczo przez Bluetooth. Trwało to trochę ale się w pełni udało. Niestety, nie udało się przenieść SMS-ów a mój dyżurny pecet odmówił mi posłuszeństwa, bo padał na nim dysk twardy, Mogłem więc tylko próbować zgrać je przez Macintosha, ale było to skazane na niepowodzenie.

Poszperałem w aplikacjach i widżetach aby dostosować je do moich potrzeb. I oczywiście zrobiłem, perfekcyjnie dopasowaną co do piksela, tapetę na telefon. Nie chodziło tylko o rozmiar samej bitmapy, ale o takie dopasowanie elementów aby systemowe ikony idealnie się wpasowały w przeznaczone dla nich obszary tapery. W takim perfekcjonizmie jestem dobry. Telefon jest i wygląda super.

Szkoda tylko, że nie udało się przenieść tych SMS-ów z obu Nokii.

wtorek, 8 października 2013

Duos

3 czerwca 2013
Pawła nie ma już chyba dziesiąty dzień a ja coraz bardziej tęsknie. I mam pewną nadwyżkę kasy po sprzedaniu aparatu fotograficznego. Zacząłem więc zastanawiać się nad zakupem telefonu na dwie karty SIM aby obie karty używane w komunikacji gejowskiej i przy okazji zawodowej mieć w jednym urządzeniu. I zacząłem czytać o telefonach na dwie karty SIM, najbardziej mnie interesowało to czy obie karty mogą działać jednocześnie.

Doczytałem się, że Samsung produkuje telefony z dwiema antenami które pozwalają na jednoczesne korzystanie z obu karty SIM. I po obejrzeniu oferty na Allegro zacząłem myśleć o Galaxy S Duos. Ma aparat 5 megapikseli i lampę błyskową - przyda się do robienia fotek na imprezkach. No i parametry ma przyzwoite - nie będzie problemu trzymać w nim tysiące SMS-ów i setki kontaktów jakie mogą się nagromadzić przy pracy.

Poradziłem się Pawła czy kupować i on orzekł że tak skoro mam mi to poprawić humor pod jego nieobecność. Był też dodatkowy podwód - liczyłem że aplikacje portali gejowskich dostępne na Androida pomogą w spotkaniu kogoś gdy będziemy w klubie, a to szansa na dodatkowe kontakty z klientami i dodatkową kasę zarobioną dzięki telefonowi. Możliwie że po jakimś czasie telefon by się po prostu na tym zwrócił.

A zatem kupiłem pierwszy w życiu telefon z systemem Android ;-)

poniedziałek, 7 października 2013

Żółte słoneczko

Zabawną sytuację miałem na Kumpello. Napisał do mnie facet w wieku 37 lat, a więc poza moim zainteresowaniem - ale ponieważ spytał o numer GG więc mu podałem (zresztą - był także widoczny na profilu). Oczekiwałem więc, że się odezwie i napisałem mu że jeśli jestem na GG to się ukazuję (czyli nie ma mnie ukrytego). A on na to wreszcie mi napisał, że mam na GG żółte słoneczko.

Okazało się, że gdy mam żółte słoneczko, to nie może mi wysłać plików. O, zabrzmiało podejrzliwie. Wyjaśniłem mu, że korzystam nie z GG ale z wtyczki GG do macintoshowego Adium. I raczej w ogóle nie mogę odbierać zdjęć. Biedak chciał mi najwyraźniej pokazać jakieś zdjęcia. A ja - głupek - myślałem że Gadu-Gadu jest to gadania (czy pisania).

W końcu wysłał te zdjęcia na Kumpello - seksualne i z zapytaniem czy tak lubię. Owszem, odpisałem, lubię ale z młodymi, bo dojrzali mnie w seksie nie kręcą. I nadmieniłem, że wysyłanie takich zdjęć do nieznajomego jest raczej niegrzeczne. W odpowiedzi żadnych przeprosin a jedynie szybkie pa. Ale przynajmniej temat na bloga jest. 

Taka komunikacja jest ze starymi pierdołami - najpierw nie potrafią wysłać zdjęcia, a potem okazuje się, że cała komunikacja to seksualna klapa.

niedziela, 6 października 2013

Tak długo czekać

31 maja 2013
Wczoraj miałem okno komunikacyjne z Pawłem, ale się zamknęło i nie wiedziałem potem co się z nim dzieje. Dziś trochę czekałem na jego kontakt ale gdy nie nastąpił pojechałem na miasto załatwić sprawy, które maiłem dziś do załatwienia. Kiedy wróciłem nie było nadal żadnego kontaktu ze strony Pawła. Tak długo już czekam na niego.

Zasiadłem do kompa, potem wyłączyłem go i poszedłem spać, potem się obudziłem i znów zasiadłem do kompa. Chyba trzy razy tak się kładłem. Nie wiedziałem co ze sobą robić. Sprawy finansowe udało się pokonać, kosztem sprzedaży aparatu fotograficznego - co mi podcina skrzydła ewentualnej zawodowej fotografii. Ale mam ten problem z głowy. Za to mam inne problemy - od paznokcia u stopy (jakoś chyba się ustatkował pod plastrem) po problemy Pawła, a ma ich ostatnio aż nadto wiele. 

Po południu wymieniłem z Pawłem kilka SMS-ów. Napisał mi że załatwił problem z jednym facetem, z którym jego partner go zdradził, a który mu psuł relacje z rodziną. I prosił abym się nie denerwował - ale ja się właśnie denerwuję. Bo bardzo mnie rozwala brak kontaktu. Zaczynam się już nawet zastanawiać nad tym czy to brak kontaktu wynikający z nawału stresów i wyzwań jakie ma Paweł, czy też z jakiegoś negatywnego wyrachowania i gry prowadzonej ze mną. Wolałbym nie spuszczać ze smyczy mojej podejrzliwości ;-)

Być może czas pracuje na moją z Pawłem korzyść, ale czekanie na tę pracę czasu też boli...

sobota, 5 października 2013

Tak

30 maja 2013
W czasie rozmowy z Pawłem zapytałem go, uprzedzając że to będzie bardzo głupie pytanie, czy chciałby ze mną zaczynać życie gdyby zrezygnował ze swojego faceta. I odpowiedział mi że tak. A ja się wcale z tego powodu nie ucieszyłem...

Po pierwsze, wiedziałem że jesteśmy dwiema połówkami, więc taka odpowiedź byłaby dla mnie racjonalna i oczywista. Ale przede wszystkim sytuacja była taka bolesna, że martwiłem się o Pawła i jego nawet fizyczne bezpieczeństwo. Nie maiłem czasu się cieszyć tą jego deklaracją. Na to przyjedzie czas gdy przyjedzie on do mnie i będziemy razem. Na razie czeka jego załatwienia różnych rzeczy - a mnie czeka oczekiwanie. 

Jeśli Paweł wezwie policję to będzie składał zeznania, a to może potrwać. A jeśli przedtem będzie konferował z żoną tego faceta - a nie wiadomo jak żona zareaguję i czy będzie niespodziewanie broniła męża czy go piorunowała - to jeszcze się dodatkowo wydłuży.  A ja czekam na sygnał od niego, aby w razie czego pojechać po niego. 

Ale teraz przynajmniej czekam już wiedząc czego się mniej więcej spodziewać - choć i tak wszelkie warianty i zwroty akcji są nadal możliwe :-(

piątek, 4 października 2013

Czekanie

30 maja 2013
Miałem dziś pełen oczekiwania dzień. Paweł się nie odzywał, za to dopisał klient. Zarobiłem trochę kasy. Ale gdy przedłużało się oczekiwania wydałem ją na butelkę wódki, przekąskę i fajki. Nie palę ale chciałem zapalić aby nie denerwować się. I napić się kieliszek dla rozluźnienia. W moim przypadku pół litra wódki może znikać przez miesiąc z butelki. Nie piję wiele.

I czekałem na kontakt od Pawła, ale nie następował. Dzwoniłem do niego - nie odbierał. Pisałem SMS. Dzwoniłem do jego faceta - nie odbierał. Na pewno są jakieś powodu dla których nie odbiera. Bałem się, że Paweł mógł sobie zrobić krzywdę. Ale w takim wypadku jego facet chyba by do mnie zadzwonił z informacją. Więc raczej ten wariant wykluczyłem.

Wróciłem do domu z zakupami i napiłem się kieliszek. Miałem wyjść na fajkę ale zadzwoniłem do Pawła - i tym razem odebrał. Okazuje się, że wyszły na jaw różne kolejne brudy związane z jego facetem, w tym niektóre prawie ocierające się o pedofilię. Paweł zadzwonił do jego żony, która ma przyjechać. I będzie zapewne dzwonił na policję. Przebrała się miarka - ten facet go już obraża swoim zachowaniem. Więc pora na niego złożyć zeznania.

Skoro Paweł tak bardzo mocno go kochał, to miarka musiała się przebrać naprawdę kosmicznie, aby taka zmiana jego nastawienia była możliwa. Gadałem z nim jakiś czas aby go uchronić przed ewentualnym atakiem tego pożal się Boże partnera, który chodził i Boga wzywał. 

Trzeba było Boga nie obrażać swoimi uczynkami wprzódy...

czwartek, 3 października 2013

Burza

29 maja 2013
Wieczorem nadciągnęła ciemna, złowroga chmura i rozpętała się burza. Ale tym razem prawdziwa, meteorologiczna burza. Miła odmiana po tych burzach emocjonalnych i uczuciowych jakie przeżywam i ja, i Paweł. Kto wie czy to nie jest takie symboliczne oczyszczenie - spłukanie wieku złych brudów z deszczem? A na pewno będzie to dosłownie bardziej rześkie powietrze - przynajmniej fizycznie milsza odmiana.

Ja zaś zastanowiłem się przy okazji nad inną ciekawą rzeczą. Mam zapuszczone czaty, na których szukam klientów na masaż i (jeszcze z rozpędu) ewentualnie partnera do związku, bo przecież Paweł mi się nie oświadczył.  Ale sytuacja jest raczej taka, że nie bardzo mam serce do rozmawiania. I nagle okazuje się, że akurat nikt na czatach nie puka do mnie. Albo puka bardzo rzadko.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu jakby i same czaty były przez Kogoś na Górze sterowane. Na co dzień wygląda to bardziej prozaicznie - odchodzę od kompa, robię coś innego, a gdy wracam po 10 czy 20 minutach nie ma żadnej rozmowy. Jakby ktoś je wstrzymał. Siadam sobie - i nagle się rozmowy pojawiają jedna za drugą. I jak tu nie mieć wrażenia, że ktoś tym steruje? No więc siedzę sobie spokojnie i nie mam rozmów na czacie. 

Myślę o Pawle i martwię się o Pawła i szycie jego rozciętego palca. A poza tym martwię się tym gdzie spędzi noc. Bo jeśli ze swoim facetem, to znów może być kolejna bijatyka. Oby przyjechał do mnie na Boże Ciało. Mam ciekawy pomysł jak można by je celebrować w naszym gronie.

Tęsknię za Pawłem :-)

środa, 2 października 2013

Kawowróżba

29 maja 2013
I coś na miły przerywnik po tych ostatnich krwawych postach - wyrwanych (prawie) paznokciach i palcach rozciętych do kości. Jutro Boże Ciało a dowiedziałem się o tym od ...komornika, który dzwonił z zapytaniem o uregulowanie raty. Nie mam w domu telewizora i nie śledzę wydarzeń a wydawało mi się, że Boże Ciało jest w następnym tygodniu - choć na papierowym kalendarzu u mnie na biurku czwartek jest jak wół zrobiony na czerwono ;-)

No to poszedłem do Tesco na zakupy. Gros zakupów skromne, chleb, ser. Ale kupiłem też trochę luksusów - witaminy i magnez dla nas. Przy tak ubogiej diecie się przydadzą. Kilka maszynek jednorazowych do golenia, posłużą wielorazowo przez kilka miesięcy. Oczywiście plaster i wodę utlenioną dla opatrzenia pazurka. Ale też kupiłem dwie paczki kawy rozpuszczalnej Nescafe - mimo że od miesięcy kupuję tylko tanią kawę z Tesco. Ale tym razem było warto - co pokazuje poniższe zdjęcie...

Nie dość że kawa jest w komplecie ze szklanką do frappe, to jeszcze kosztuje mniej więcej tyle co kawa z Tesco - około 16 zamiast 19 złotych. No to wziąłem dwie - abyśmy mieli z Pawłem dwie szklanki. I pomyślałem sobie potem, że to tak kawowa wróżba, że będziemy razem - jak te dwie szklanki, napełnione miłością. Oby się to spełniło. A wtedy chętnie possam tę miłość przez rurkę. No co? Tak jak na obrazku na boku pudełka - zgodnie z instrukcją ;-)

Oby tę miłość można było spijać do końca życia ;-)

wtorek, 1 października 2013

Rozspawywanie

29 maja 2013
Zacząłem się zastanawiać nad tym pandemonium które przeżywa Paweł ze swoim facetem. Takie nagromadzenie nieszczęść, odkrytych znienacka złych uczynków, a w konsekwencji napięć i kłótni połączonych z epickimi rękoczynami, po których blizny zostaną na całe życie. Jeszcze nie byłem świadkiem takiego trzęsienia ziemi. Ale po chwili zastanowienia zrozumiałem dlaczego, być może, tak się dzieje.

To jest rozspawywanie związku Pawła z tym facetem. Albo bardziej po inżyniersku - demontaż, czy po budowlanemu - rozbiórka. Ale rozspawywanie bardziej jest adekwatnym słowem, bo oni byli do siebie, z punktu widzenia Pawła przynajmniej, przyspawani do siebie sercami, duszami i ciałami. A tak naprawdę to Paweł chyba był przyspawany, i to nie do serca tego faceta ale do jego bramy, która się otwierała także dla innych, przygniatając Pawła przy okazji. A on biedny bujał się z tym.

Żeby więc oderwać Pawła od tego - można już chyba użyć tego słowa - złowrogiego faceta, trzeba iście epickiego odspawania go. A to iskrzy, boli, parzy i zagraża życiu. Ale dzięki temu ten proces potrwa może dni, a nie miesiące. A dla mnie to oznacza szansę - niestety niepewną jeszcze - bycia z Pawłem. Bo Paweł jest tak psychicznie zrujnowany, że boje się iż się zabije zanim mnie odnajdzie.

Za oknami rozszalała się czarna i złowroga burza - idealne tło dla moich rozważań. Ale w sercu mam nadal spokój i ufność w to co Paweł powiedział o sobie - że ma w sobie wewnętrzną siłę. Może ta siła go wyciągnie z otchłani i pchnie ku mnie? Ja byłem załamany materialnymi sprawami - ale udało się je ogarnąć, cudem ale jednak. Może i Paweł się ogarnie.

A wtedy chcę razem z nim ogarniać życie :-)