piątek, 31 sierpnia 2012

Komunikacja

22 marca 2012
Dziś dostałem długi list (o którym pisałem w poprzednim poście), a około godziny 22 zagadałem na czacie Interii pewnego chłopaka. I pogadaliśmy sobie. On, jak się okazuje, jest na Dworcu Centralnym i czeka na pociąg do Krakowa. Tylko, że jest godzina 22 a pociąg jest około 2 w nocy. Więc zapytałem go dlaczego tak wcześnie jest na dworcu. Pokłócił się ze współlokatorem i dlatego jest wcześniej. No to gadamy dalej. I potem zdzwoniliśmy się - miał ładny głos przez telefon. I zapytałem go czy by nie wpadł do mnie posiedzieć skoro ma 4 godziny czekania na dworcu. I zgodził się. 

Podałem mu namiary na przystanek na którym miałby wysiąść. Wybrał autobus jadący z dworca Centralnego, miał też do dyspozycji tramwaj. Komunikacja jest w porządku. Jest w czym wybierać. I przyjechał. Wyszedłem po niego i spotkaliśmy się na osiedlu. I poszliśmy do mnie na kawę, która przydałaby mu się przed wyjazdem. Siedliśmy przy stole i gadaliśmy. Chaotycznie. A ja mu patrzyłem w oczy.

Adi jest pół krwi Romem, jego ojciec był nim. Dlatego ma przepiękne "perskie" oczy. Jedyne co nie pasuje tak bardzo do tej twarzy to fryzura. Ale taką rzecz najłatwiej poprawić. Oczu się nie wymieni, to nie "Raport mniejszości" ;-) W kiedym razie pogadaliśmy - niestety w sumie została nam na pogadanie tylko godzina. Bo trzeba było wyjść z większym wyprzedzeniem na przystanek. Planowałem Adiego odebrać na przystanku i przy okazji sprawdzić kiedy są autobusy nocne, ale spotkałem go już na osiedlu.

No to zebraliśmy się do wyjścia - na przystanek ;-)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Długi list

22 marca 2012
I doczekałem się długiego listu od tego "górnolotno-nickowego" chłopaka. Po pierwsze okazało się że nie jestem w jego typie - ale to w tym przypadku komplement, bo on szuka znacznie dojrzalej wyglądających starszych facetów. A poza tym napisał m, że zdyskwalifikowało mnie to, że miałem chęć kochać się z nim na pierwszej randce i wyraźnie to mu powiedziałem. Nie krylem się z tym bo potrzebuję także seksu, ale nie przypadkowego seksu dla seksu, lecz seksu z kimś z kim będzie sympatia i nadzieja na coś stałego.

To był najdłuższy list jaki dostałem na Kumpello, ale odpisałem jeszcze obszerniej. Tak, potrzebuję także seksu i nie mam oporów robić go z kimś nowo poznanym - pod warunkiem, że jest to naturalne i obie strony tego chcą bez przymusu. Bardzo potrzebuję bliskości także w praktycznym, seksualnym wykonaniu. Ale to nie znaczy że się będę puszczał z każdym i na ślepo :-)

Skoro nie jestem w jego typie, to związku z tego nie będzie, ale nie wyklucza to przyjaźni. I ten chłopak odezwał się do mnie około tydzień później z propozycją zostania przyjaciółmi. Jak najbardziej jestem za. Wartość człowieka mierzy się nie tym, czy koniecznie uda się z nim związek, ale tym, czy uda się przyjaźń, jeśli związek będzie niemożliwy.

Zatem smutno, że się nie udało związać, ale dobrze, że uda się zaprzyjaźnić:-)

środa, 29 sierpnia 2012

Dzwonki testowane

19 marca 2012
Spotkałem się wreszcie z chłopakiem, który miał profile na necie o bardzo podniosłych nickach, nawiązujących do związku i miłości. I miał bardzo piękne opisy na tych profilach, ale bał się jeszcze zamieszczać zdjęć. Spotkałem się z nim na ślepo, ale zaufałem mu. I miło pogadaliśmy w samochodzie. Potem pojechaliśmy do mnie - przegadaliśmy całą noc a on potem do mnie za dnia też przyjechał.Ale jakoś, mimo sympatii do niego, nie wyczułem z jego strony sympatii do mnie. Tak mi podpowiadała intuicja.

Zapalały się kontrolki awaryjne. Kiedy go odprowadziłem do autobusu po raz drugi i zapytałem czy się spotkamy za dwa dni, on powiedział, że będziemy w kontakcie. Jakoś to mówił bez przekonania i dlatego gdy wracałem do domu i zacząłem się zastanawiać - to gdybym miał wybierać zerojedynkowo powiedziałbym, że nic z tego nie będzie. Tak mi podpowiadała intuicja i zwróciłem na to baczną uwagę. 

Potem nie było od niego kontaktu na moje dwa wysłane SMS-y, nie odbierał telefonu, nie odpisał na maila na Kumpello. Zaczęły już dzwonić dzwonki alarmowe i mój Rozum sterujący poznawaniem chłopaka zezwolił mi na zapuszczenie wstrzymanych poszukiwań na czatach. Bylem już sceptyczny do do udania się znajomości z tym chłopakiem i czekałem na rozwój wydarzeń.

Ciekawiło mnie tylko jedno - czy dzwonki alarmowe zadziałały poprawnie :-)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Nonkonformista w każdym calu

Oto jak piękne może być ogłoszenie zamieszone przez "światłego człowieka" - a obok zdjęcie towarzyszące temu ambitnemu anonsowi:

Chciałbym poznać chłopaka do 30 lat (bez łysiny i nadwagi), z którym spędzę nadchodzący okres świąteczny. Cel znajomości? Wyjdzie w tzw. praniu. Nie ma sensu pisać scenariuszy, bo życie i tak robi swoje. Seks na pewno nie jest priorytetem. Szczerze mówiąc, może go nie być wcale. Niczego nie zakładam, ale i niczego nie wykluczam. Powinieneś być czysty duchem i ciałem (bez doświadczeń seksualnych), nie pić i nie palić oraz pielęgnować ambitne zainteresowania, o których możesz opowiadać godzinami. Ja: 50 lat, naukowiec, nonkonformista w każdym calu. Czekam na inspirujący list.

Zawsze nieodmiennie bawi mnie "ambitny" anons i zdjęcie, którego ideał sięga bruku :-) I to oczekiwanie na "inspirujący list" w sytuacji gdy własny anons jest niezbyt grzeczne napisanym dokumentem castingowym. Seks oczywiście nie jest priorytetem i "może go nie być wcale" - ale zdjęcie penisa jest wywalone, za to nie widać nawet kawałka szacownej naukowej twarzy o zapewne nonkonformistycznym obliczu...

Powstaje tylko pytanie - czy to nonkonformista w każdym calu, czy (jak widać na zdjęciu) w każdym centymetrze ;-)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Długawy weekend

15 marca 2012
I mam problem co teraz zrobić. Obiecałem temu Dolnoślązkowi wczoraj, że nie wejdę na czata. Ale to dotyczyło sytuacji naszego spotkania jutro. A teraz to się wali a ja mam przed sobą "długawy weekend" bo trzy dni wolne - wziąłem bowiem wolny piątek. I nie chcę zmarnować takiej okazji do poznania, być może, kogoś innego znacznie bliżej mieszkającego. Dlatego jestem zdecydowany aby zacząć czatować, mimo, że mam potencjalnego kandydata - ale daleko i nie wiadomo kiedy byśmy się z nim spotkali.

Dolnoślązak proponuje aby poczekać kilka dni aby miał pojęcie kiedy znów moglibyśmy się spotkać. Ale ja zacznę równolegle szukać na ten weekend, bo mam te 3 dni wolne.I tak pewnie nikogo nie znajdę, ale może się jednak uda. A dla mnie liczy się abym poznał odpowiednią osobę jak najszybciej - mniej ważne kto to będzie. Ważny jest bowiem życiowy cel - a nie to z kim się go osiągnie. Cel bowiem powinien być zrealizowany jak najszybciej, gdyż moja sytuacja zaczyna powoli przypominać pożar. Trzeba go ugasić, a wtedy nie patrzy się z kim będziemy gasić - ważne aby był kompetentny z zakresie gaszenia pożaru ;-)

Dlatego szukać będę na ten długawy weekend, ryzykując obrażenie się Dolnoślązaka, którego powiadomiłem o tym, że będę szukać, ale nie nachalnie - i skupię się na pracy w weekend aby praca sprawiła, że nie będę miał poczucia straconego czasu. Trudno, ale muszę maksymalizować szanse na sukces a nie tracić czas na bezczynności powodowanej złośliwością losu. A przecież, jak to się często w przeszłości zdarzało, takie wstrzymanie jednaj znajomości może oznaczać pojawienie się innej, bardziej wartościowej i bliższej do realizacji.

To jest sytuacja jak na wojnie - a ja, niczym dowódca, muszę podejmować szybkie i okrutne decyzje w nadziei że wojnę wygram...

niedziela, 26 sierpnia 2012

DSL porażka?

15 marca 2012
Wczoraj poznałem chłopaka z Dolnego Śląska a dziś może się to okazać porażką, i to nie dlatego, że on nie wydaje się odpowiedni. Otóż okazało się jak los potrafi rzucać kłody pod nogi w poznawaniu właśnie ciekawych osób... Mieliśmy się spotkać jutro rano, w piątek 16 marca, i spędzić czas do niedzieli, co by pozwoliło nam się przekonać czy chcemy dalej ze sobą próbować układać życie...

Ale niestety okazało się, że jego kolega z pracy ma awaryjną sytuację rodzinną (brat kolegi miał wypadek i jest w ciężkim stanie) i musi zrezygnować z dyżuru, a mój potencjalny partner nie miał wyboru i musiał na dyżur się zgodzić w sobotę. To nam rozwala plany, bo nie ma sensu pojechać do niego na piątek aby z nim być dwie czy cztery godziny i samotnie wracać do Warszawy.

Pomyślałem i wymyśliłem inną opcję. Niech pojedzie do Wrocławia a ja mu kupię przez Internet bilet na pociąg do Warszawy - abyśmy dziś w nocy się spotkali i mieli bodaj 24 godziny na przekonanie się, że jednak ze sobą chcemy próbować. Przez telefon mamy takie wstępne przekonanie ale musimy się wyczuć w realu, spędzić noc, aby mieć intuicyjną pewność. Ale Dolnoślązak nie zdecydował się na takie "szaleństwo". Też go rozumiem, ja wymyśliłem wariant najlepszy aby szybko mieć przekonanie co i jak.

Zatem rzucono nam kłody pod nogi - ale pytanie czy po tych kłodach da się położyć tory ;-)

sobota, 25 sierpnia 2012

DSL związek

14 marca 2012
Rano dostałem znienacka wiadomość o tym, że mój synek jest chory i trzeba z nim zostać w domu. Spakowałem więc komputer i pojechałem, przenosząc swoją centralę dowodzenia pod inną sieć wi-fi :-) Wszedłem na czata. I uwagę moją zwrócił nick "DSL_związek". Wiadomo, że Dolny Śląsk to daleko, ale chłopak (czy facet) szuka związku i warto z nim pogadać. No to zagadałem.

Ten Dolnoślązak, ma 25 lat, zodiakalny bliźniak. Nieco niższy ode mnie, mniej więcej postury Kuby. Kończył szkołę średnią, pracuje jako sanitariusz, ma zamiar iść na studia medyczne. Nie ma profilu w necie, ale ściągnął mi zdjęcie z NK. Wygląda po prostu wspaniale. Jest ślicznym chłopakiem, ale przede wszystkim ma urzekający wyraz oczu i dobro wyrażone w spojrzeniu. Od razu wymieniliśmy telefony i zadzwoniłem do niego.

Poczułem do niego zaufanie i bliskość. Jest bardzo prawdopodobne, że nadajemy na tych samych falach. Tak się składa, że on ma zwolnienie lekarskie do końca tygodnia, a ja siedzę z dzieckiem. Ale gdybym załatwił zastępstwo, to mógłbym do niego jutro, w czwartek, pojechać i zabrać go na 3 lub 4 dni do Warszawy, aby się poznać. Dolnoślązak oczywiście chce się spotkać i poznać. Szkoda więc tracić czasu. Będę musiał załatwić sobie wolne na te dni. Znów spontaniczne działanie, ale chcę kuć żelazo póki gorące. Co najwyżej znów będzie porażka. 

Jedna porażka więcej to już bez znaczenia gdybym miał i tak przegrać życie - ale za to zwycięstwo byłoby na wagę złota ;-)

piątek, 24 sierpnia 2012

Poznawanie poznawanie...

11-12 marca 2012
Poznaję chłopaków i spotykam się. Z Tomkiem przepiliśmy nasze rozstania z facetami i upiłem się, poszedłem spać. Potem Tomek musiał załatwiać swój sprawy więc go odwiozłem do domu. Kupiłem w sumie 12 piw, co przy mojej sytuacji finansowej nie było zbyt miłe. I boję się, że ta znajomość byłaby "piwożerna" i "fajkożerna". Więc nie palę się aby Tomka znów zapraszać na kolejne piwo i fajki - ale miło, że trochę zapomnieliśmy o naszych problemach.

Poznałem też innego bardzo sympatycznego chłopaka, byliśmy bardzo sympatycznie nastawieni do siebie, ale potem los okazał się złośliwy. Jemu rodzice utrudnili kontakt i nagle się okazało, że mamy kłopot z porozumieniem się, a poza tym nie wiadomo czy on byłby w stanie w miarę szybko zacząć ze mną nowe życie, choćby przez współpracę, wsparcie, spotkania - nawet niekoniecznie przez zamieszkanie.

Poznałem też inną bardzo ciekawą, wykształconą i kulturalną osobę - ale jest ona na tyle cenna, że postanowiłem z nią budować przede wszystkim wartościową przyjaźń, bo ona może więcej dać niż nierozważne próby budowania innej relacji, na siłę. Tak więc nie mam na oku jednoznacznie odpowiedniej, albo wydającej się odpowiednią osoby - co do której byłaby jasność że zdecydowanie chcemy się poznać i coś razem zrobić.

I ciekawe czy w moim życiu jeszcze będę miał czas aby kogoś takiego poznać...

czwartek, 23 sierpnia 2012

Trzy wróżby

11 marca 2012
Siedzę na czatach i GG a tu nagle zagaduje do mnie Tomek, mój pierwszy chłopak, i pisze, że się rozstał ze swoim facetem. Tak jak ja. Pogadałem z nim na GG, wymieniłem fona, bo ma nowy numer i zadzwoniłem. Obaj mamy rozstanie, obaj mamy ochotę na seks. A z Tomkiem zawsze mogę iść do łózka, bo to mój były i pierwszy. Nie zastanawiałem się więc długo i zacząłem się pakować do wyjazdu po niego.

I nagle na czacie WP zagadał mnie ktoś o nicku "Wolny szuka do związku" ale czat mi się zawiesił. Zresetowałem więc przeglądarkę i zalogowałem się na czata. Trafiłem na koniec listy i tam był nick zaczynający się na Z - chyba "Zakocham się w kimś" czy coś takiego. Jego też zagadałem, ale wyszedł z czata nim napisałem mu przywitania, a tego poprzedniego "wolnego" nicka nie było. Potraktowałem to jako wróżby które pozytywnie świadczą o spotkaniu z Tomkiem.

Zamieniłem timer znajomości z Kubą na timer znajomości z Tomkiem, aby się przekonać ile czasu już się znamy. Od 9 lipca 2004 roku upłynęło już 7 lat i 246 dni. W końcu to pierwszy chłopak z którym się spotkałem. I pierwszy z którym oprawiałem seks. A trzecią wróżbę miałem przez telefon - nie poznałem jego głosu. Może on będzie bogaty?

W każdym razie z nim nie obawiam się spotkać i kto wie czy nie spróbować znowu :-)

środa, 22 sierpnia 2012

Zmiana strategii

10-11 marca 2012
Postanowiłem zmienić strategię poznawania chłopaków. Po przemyśleniu sytuacji z Kubą doszedłem do wniosku, że moje dotychczasowe poszukiwanie było tak ustawione, że potencjalnie generowało takie chore sytuacje. Zbyt szybko dawałem innym szansę. Postanowiłem wydłużyć okres próbny chłopaka i chętnie zaczynać znajomość od relacji seksualnej, ale z otwartą opcją związku. Docierać się w łóżku także i na luzie, a potem w naturalny sposób zrobić upgrade znajomości łóżkowej do związku.

Oczywiście nie wyklucza to szukania kogoś, kto od razu szuka związku, ale daje mi szersze pole do popisu, bo nie ograniczam się tylko do zdeklarowanych "związkowców". Ale raczej obstawiam, że prędzej znajdę szczęśliwy związek przez łózko niż przez "związkowca". Celem moim jest bowiem ułożenie życia w dłuższej, strategicznej perspektywie - ale także zyskanie nawet tymczasowego oparcia i motywacji w perspektywie krótszej, taktycznej. Dlatego postanowiłem moją "wojnę" poprowadzić inaczej.

Zaczynam więc czatowanie już z innym nastawieniem ale pewne zasady są niezmienne. Nie szukam na seks dla samego seksu, bo nie spełni mnie to raczej. Seks powinien być z zaangażowaniem emocjonalnym, bo tylko taki może dać oparcie i reset. Szansa na sukces nie rośnie więc dramatycznie, bo większość szukających seksu gejów szuka seksu po prostu byle jakiego.

Pora więc przewietrzyć łóżko, bo może się przydać ;-)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Ja go kocham

11 marca 2012
Rozmawiałem z "chłopakiem" Kuby i teoretycznie poddałem pod jego myśl pomysł, aby na Kumpello założyć grupę oszukanych przez Kubę. On napisał w odpowiedzi że kocha Kubę i da mu szansę. Pod surowymi warunkami - zamieszka z nim Kuba w jego mieście, będzie nad nim pełna kontrola i jeśli coś zrobi nie tak, coś w stylu poprzednich zachowań, to koniec. Ostre warunki jak dla narkomana na odwyku. Ciekawe, czy Kuba wytrzyma.

A mnie zrobiło się przykro, strasznie przykro z innego powodu. Że Kuba odrzucił moje serce i chęć pomocy. Poczułem się jakby opluł moje serce wyciągnięte na dłoni. Mógł odejść ode mnie inaczej i tak to rozegrać abym nie wiedział o jego oszustwach. A jednak zdarzył się najbardziej śmierdzący wariant. Może to jednak taka była lekcja od Boga - bardzo gorzka, ale być może już ostatnia taka gorzka? Oby tak się stało, bo nie wiem jak długo te gorzkie lekcje jestem w stanie jeszcze wytrzymywać.

Teraz klucz w rękach Przyszłości - to Ona zdecyduje co będzie dalej. Liczy się to kogo mogę poznać. Wtedy rany przeszłości mogą zostać zabliźnione a ona sama zapomniana. Zatem problemem nie jest Kuba ale potencjalny nowy chłopak oraz okoliczności materialno-zawodowe życia które też mam niewesołe. Zobaczymy więc jak będzie.

Jakby powiedział mistrz Yoda - przyszłość niejasna jest :-)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ja tesz

Gadałem na czacie z chłopakiem o nicku "Młody_28_chętny" i na moje stwierdzenie, że szukam związku on odpowiedział "ja tesz". Dowiedziałem się też, ma moje standardowe pytanie o to jakie studia kończył, że jest po technikum. Poza tym mieszka z rodzicami. Profilu na necie nie miał więc z dalszego poznania go nic nie wyszło. 

Nie byłoby w tej rozmowie nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że następnego dnia gadałem z kimś o podobnym nicku, ale z wpisanym wiekiem 25 lat. I tak samo mieszkał z rodzicami, nie miał studiów i pisał "ja tesz". Nie on jeden nie umie pisać słowa "też" - ale w tej konfiguracji (także bliźniaczo podobnym nicku) obstawiam, że to była ta sama osoba - ewidentny bajkopisarz.

Ewidentny dlatego, że używa rożnych nicków, a więc przekazuje rożne informacje co do swego wieku, co oznacza że na rzeczywistym kontakcie mu nie zależy. W rozmowie też zresztą koncept mu się szybko kończył i konwersacja się kończyła. Nie zajmował więc rozmową wiele czasu i dlatego można go nazwać sympatycznym bajkopisarzem.

Przynajmniej, w przeciwieństwie do innych bajkopisarzy, nie marnował zbytnio mojego czasu ;-)

niedziela, 19 sierpnia 2012

Sprytny pretekst

Umówiłem się z jednym entuzjastycznie nastawionym na spotkanie chłopakiem, zodiakalnym skorpionem - a więc najbardziej ulubionym moim znakiem zodiaku. Nie do końca był tak ładny jakbym może chciał, ale w realu może to przecież nadrobić urokiem osobistym. No to zaprosiłem go do siebie. W rozmowie uprzedził, że zada mi od razu pytanie czy jestem w jego typie jak się spotkamy. I przyjechał. 

Jednak nie był za bardzo w moim typie, więc na jego pytanie odpowiedziałem wymijająco. Pogadaliśmy chwilę i on zapytał mnie czy moje okna wychodzą na ulicę, bo nie jest pewny czy zamknął auto - a z okna może zobaczyć diodkę alarmu. Nie wychodzą - więc poradziłem mu aby sprawdził samochód. Sam robiłem backup na komputerze więc nie przeszkadzało mi, że wybędzie na kilka minut, wręcz przeciwnie - ogarnę sprzęt na spokojnie.

Jakoś nie wracał i po kilku minutach dostałem SMS o takiej treści: Wybacz ale nie umiałem ci powiedzieć, że nic z tego. Możesz być super facetem ale mi wizualnie nie odpowiadasz. Przykro mi. Odpisałem mu że nie ma problemu bo nie każdy każdemu odpowiada -  napisałem to autentycznie bez żalu czy zdenerwowania. Bo nie ma problemu - on też mi nie odpowiadał do końca. Uniknęliśmy więc seksu na siłę. 

Ale pretekst do ucieczki miał genialny - sam muszę go zapamiętać, bo jest wart stosowania ;-)

sobota, 18 sierpnia 2012

Oczekiwanie

9 marca 2012
Tego jeszcze nie miałem, nawet przy poznawaniu Kuby, które było spontanem w spontanie. Nie wiem jak ten chłopak wygląda, ale już mam ochotę z nim się spotkać i mam pewność, że będzie to spotkanie wartościowe. I do tego tęsknię już za spotkaniem z nim - choć nie znam go ani trochę. Zupełnie jakbym się zakochał, choć nie znam go wcale.

Odpisał mi mailem, że zapisał telefon i skontaktuje się dziś. Nie wie kiedy będzie miał wolny czas - zapewne jest na uczelni. Czekam więc i tęsknię do kontaktu. Kiedy piszę te słowa jest już godzina 15.40, zatem niedługo wchodzę w okres czasowy, który mu przedstawiłem jako zajęty do spotkania. Wezmę jednak oczywiście ze sobą telefon, aby mieć możliwość z nim się skontaktować gdyby się odezwał.

Jestem tak podniecony tym spotkaniem, że boję się, iż on mnie może wystawić i nie odezwać się. Boję się tak jak Kuba, którego pierwsze słowa na naszym spotkaniu były takie, że myślał, że jednak go wystawiłem. Oby tylko ten chłopak mnie nie wystawił potem do wiatru - tak jak zrobił to Kuba. Ale czuję, że to kompletnie inny człowiek, mimo, że ma tyle samo lat co Kuba.

10 marca 2012
Jakoś się nie skontaktował. Zatem albo coś mu wypadło, albo coś mu nie podpasowało. Kolejny żart od Pana Boga, ale teraz takie żarty będą mnie spotykały w czasie szukania chłopaka.

Gdy się szuka na poważnie, to Pan Bóg lubi żartować ;-)

piątek, 17 sierpnia 2012

Pierwsza rocznica

9 marca 2012
Dziś pierwsza rocznica rozstania się z moim najbardziej wartościowym chłopakiem, jedynym z którym określiłbym znajomość jako związek i jedynym, z którym nie żałuję - i nie będę żałował - że byliśmy razem. Inni nie dorastają mu do ślicznych pięt, które tak lubiłem mu podgryzać ;-)

Przez ten rok poznawałem rożne osoby i zaliczyłem pasmo mniej lub bardziej spektakularnych porażek. Nikogo, kogo bym poznał, nie warto mieć w życzliwej pamięci. Oczywiście nie dotyczy to osób poznanych jedynie towarzysko, ale tych z którymi próbowałem się związać. Trzech chłopaków wręcz mnie bezczelnie okradło. Kilku mnie oszukało, z tego Kuba najbardziej wielowymiarowo. Ogólnie można powiedzieć, że geje, których poznałem, nie stanęli na wysokości zadania.

Nie ma co robić podsumowań - wystarczy powiedzieć, że liczy się to, aby przyszłość była wartościowa. A przeszłość może sobie spokojnie odpływać w siną dal zapomnienia. Bo tylko w przyszłości leży klucz do ułożenia sobie przeze mnie życia i zbudowania go z kimś.

Chłopaku, gdzie jesteś?  A może już z Tobą się kontaktuję? ;-)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Dwa anonse, jeden list

8 marca 2012
Dziś wyjechał ode mnie Kuba, już ostatecznie, a ja potem przejrzałem anonse na Gejowie i znalazłem dwa ciekawe, na które odpisałem. Jeden należał do 20-latka z bliżej nieokreślonego miejsca w Polsce, drugi do 19-latka z Pułtuska, który jednak szuka kogoś w wieku 40-60 lat. Najpierw napisałem do 20-latka. Nie proponowałem mu znajomości, ale po prostu podziękowałem za to, że też szuka związku co dodaje mi otuchy. Jeśli będzie chciał, to odpisze, ale nie musi...

Do drugiego chłopaka wkleiłem ten sam list. Zmieniłem tylko dwie informacje, wynikające z treści jego anonsu. I wieczorem jeden z chłopaków mi odpisał - ale nie wiem który, bo nie podał treści mojego maila w załączeniu. Postawiłem jednak na tego z Pułtuska. Napisał bowiem, że rozstał się ze starszym facetem, a on tylko takich szuka. I że będzie jutro w Warszawie - a z Pułtuska niedaleko. No i ma inne imię, niż podane w nicku tego drugiego.

Nazywa się Marcin i zaprosił mnie na spotkanie jeśli będę miał jutro czas. Nie widziałem jego zdjęcia, ale od razu poczułem do niego sympatię. List naturalny, ciepły, normalny, nie na trzy słowa, napisany - jaka ulga po Kubie - gramatycznie. I widać, że poważne podejście do życia

Podałem mu informację w jakich godzinach mam jutro czas oraz telefon do mnie. Zobaczymy co z tego będzie.

środa, 15 sierpnia 2012

Mam ochotę na seks

8 marca 2012
Dzień Kobiet, ale ja nie mam ochoty na seks z kobieta. Tylko na seks z chłopakiem, gejem który w pełni się akceptuje i mam ochotę się kochać. Kochać bez ograniczeń i wkładać w seks nie tylko ciało, ale także serce i uczucia. Bo tylko wtedy seks jest najpiękniejszy i głęboki. Obawiam się jednak, że większość gejów umie tylko wkładać i wyjmować, ale już nie bardzo wie co jeszcze można wkładać poza wiadomym narządem ;-)

Z tego co się dowiedziałem, uraz Kuby do seksu, który spowodował to, że przez 40 dni znajomości (szkoda że nie mogę tu użyć słowa "związku") nie uprawialiśmy seksu - był jednak prawdziwy, a przynajmniej się tak wydaje. Szkoda, że seksu nie uprawialiśmy, ale doskonale taki uraz rozumiem. Jednak nie wybaczę Kubie tego, że nie próbował mi dać czegoś co w związku jest oczywiste - bliskości, bycia razem, oparcia.

Do tego nie trzeba seksu ani pieszczot. Ale trzeba zaangażowania serca i woli bycia z kimś. A tego mu najwyraźniej brakowało. Traktował mnie jak hotelarza. Dużo się dzięki tej znajomości nauczyłem i cieszę się z tej naprawdę cennej nauki, ale teraz czas już na jakieś bardziej pozytywne znajomości w przyszłości.

A "kobiecego" Kubę zostawmy w jego "baśniowym" świecie :-)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Zła moneta

8 marca 2012
Kuba się okazał złą monetą, o dwóch przeciwnych stronach. Jego "partner" mi powiedział, że Kuba odkąd teraz z nim "jest", to odmawia innym na Kumpello flirtowania. A przy mnie, na odwrót, poczynał sobie w najlepsze. A więc mnie nie kochał, a jedynie się mną zabawiał.

Co gorsza, te jego opowieści o gorzkich doświadczeniach życiowych, w które przy rozstaniu nie uwierzyłem i to zadeklarowałem - okazały się jednak prawdziwe. Ten "partner" to zweryfikował. Zrobiło mi się smutno, bo dotknąłem Kubę swoją niewiarą. Ale też Kuba zrobił mi jeszcze większą przykrość, bo od dawna mnie zdradzał i oszukiwał - słowem i czynem.

A w tym "partnerze" Kuba się chyba naprawdę zakochał. Może dzięki temu wreszcie wyjdzie na człowieka - ale "partner" nie bardzo ma chęć mu teraz ulec. Chyba, że jednak Kuba go omota ;-)

Ale to już nie moje zmartwienie :-)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wujek dobra zdrada

7-8 marca 2012
Dowiedziałem się od rożnych osób o tym, że Kuba nie kochał mnie praktycznie od przybycia do mnie. Puszczał się z "wujkiem" - tym facetem, który teraz o nim pisał na Kumpello. Naciągał go na kasę a mnie na mieszkanie, życie i bywanie w klubach. Flirtował z innymi, a nawet lizał się z nimi przy mnie w Toro, czego oczywiście nie widziałem. Ale to był szczyt bezczelności.

Kiedyś, na samym początku bycia w Toro, wziął jednego chłopaka do tańca. I wydawało się mi że się ten do niego nachylił, aby go pocałować. Kuba mówił, że mu zrobił unik - ale jakoś nie sądzę, abym nie był w stanie wtedy dostrzec tego uniku. A nie dostrzegłem go. Zaś potem znikli na 20 minut niby na papierosa. Czyżby? A może seks w darkroomie? Już wtedy tak się obawiałem. Teraz, po tym co mi mówiono o zachowaniu Kuby raczej obstawiam to jako pewnik.

Tyle, że "wujek" już go nie wesprze bo też się na niego wkurzył - i chyba kolejni dołączą do tego klubu w przyszłości. Kuba pali za sobą mosty, zniechęca ludzi, plącze się w swoich flirtach. Chyba woda sodowa uderzyła mu do głowy. Moja w tym wina bo sam go zachęciłem do założenia profili na Fellow i Kumpello - ale też to moja zasługa, że dzięki temu dość szybko się to wydało, i nie przedłużało się to ze szkodą dla mnie.

Ale mimo wszystko znalazłem się znów w punkcie wyjścia poszukiwań chłopaka...

niedziela, 12 sierpnia 2012

Bez pożegnania

7 marca 2012
Odprowadziłem Kubę na przystanek idąc z psem a spacer. Kuba nie czekał na mnie idąc ale szedł jakby był sam. Gdy dogoniłem go z psem był zaskoczony że jestem przy nim. To mnie wkurzyło. Poprosiłem więc go aby zostawił obrączkę i bransoletkę - a nuż poznam innego Kubę i grawer będzie pasował ;-) Ku mojemu zaskoczeniu zdjął je bez żadnego protestu - co wyglądało jak beznamiętne pozbycie się ich.

Ale większa niespodzianka czekała mnie gdy podjechał autobus. Kuba wszedł bowiem bez pożegnania, nawet bez oglądania się na mnie, nawet gdy już był w autobusie. Totalne chamstwo i brak kultury. Totalna olewka i obraźliwe potraktowanie mnie jak powietrza. Totalna porażka.

Tak żegna się ze mną chłopak, który dzień wcześniej napisał do mnie SMS treści: Dla mnie nie ma życia bez ciebie, ja cię kocham i chciałbym żebyś to kiedyś zrozumiał. A teraz swoim zachowaniem pali za mną mosty.

Tym razem ja nie rozumiem - takiego zachowania.

sobota, 11 sierpnia 2012

Bez happy endu

7 marca 2012
Kuba zabrał się do pisania CV aby szukać nowej pracy. A ja wszedłem także sobie na Gejowo aby dla rozrywki poczytać anonse szukających partnera. I nagle trafiłem na anons Kuby w dziale Szukam partnera! Napisał w nim:

Zamieścił też swoje zdjęcie. Zaś anons nadał w dniu pakowania, ale na kilka godzin przed wybuchem całej afery. A więc wcześniej myślał o szukaniu kogoś. I to szerokim

"Partner" Kuby przesłał mi SMS z ostrzeżeniem abym nie dał się Kubie omotać. A tu mam doskonały pretekst aby go wywalić. Poczekałem tylko na pretekst aby ujawnić ten anons. I szybko się zdarzył - zaczęliśmy gadać o jego ogłoszeniach o pracę jakie także na Gejowie zamieścił i ja niby zacząłem na Gejowie szukać jego anonsu. I "przypadkiem" trafiłem na te ogłoszenie.

Kuba udawał, że to nie on zamieścił. Ale na Gejowie trzeba podać maila, a on podał swój mail, i to wprost - więc musiał ktoś znający hasło do jego maila te ogłoszenie aktywować. I mieć zdjęcie Kuby. A przede wszystkim musiał wiedzieć, że w rozmowie z Kubą mówiłem mu, że ma doświadczeń niczym trzydziestolatek - bo użył mojego określenia. A więc Kuba znów kręci.

I znów się pakuje, a raczej bierze spakowane rzeczy. Tym razem zostawia psa, bo nie wpuszczą go z nim do autobusu. I dzwoni do kolegi, aby mu pożyczył 30 złotych na bilet.

Tym razem to już raczej ostateczne rozstanie - jak na teraz...

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozmowy

6-7 marca 2012
Rozmowa. Pierwsze wrażenie - Kuba mnie unika. Nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, zachowuje się jak ktoś kto ma coś do ukrycia. I w czasie rozmowy niewiele gada, patrzy w oczy tylko na żądanie. Jest niewiarygodny przez to. Pogadaliśmy, choć to była bardziej jednostronna rozmowa. Wyciągałem do niego rękę z ofertą wspólnego przezwyciężenia tego kryzysu. Ale wymagam od niego woli działania. A tej woli jakoś nie pokazywał. 

Ja mu powiedziałem, że nie wierzę teraz w cześć jego opowieści o jego bolesnej przeszłości.Kuba z płaczem mówił, żebym to sprawdził, ale to by wymagało podróży do pewnego miejsca w Warszawie. Odmówiłem. 

Poszliśmy spać. Rano znów rozmowa - i znów brak kontaktu. Ale Kuba się zaczął rozkręcać. Przyznał się do tego o czym wnioskował kolega - że jest z biednej wsi, że szuka stabilności, że się boi że go porzucę - bo rozważałem opcję (potencjalnie możliwą) samobójstwa. I wreszcie z największym trudem przyznał się, że związał się na Kumpello z tym nowym chłopakiem właśnie dlatego, że ja mu "groziłem" porzuceniem go.

Była sytuacja coraz bardziej intymna i zaczęliśmy się wkrótce całować - po raz drugi od momentu poznania 4 dni wcześniej, kiedy to całowaliśmy się pierwszego dnia. A zatem jest szansa że jednak się nie rozstaniemy. Chyba udało się wszystko uratować.

Ważna jest bowiem przyszłość a nie przeszłość :-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Diagnoza

6 marca 2012
Dalej gadamy a tu przychodzi SMS - o godzinie 19.11. Od Kuby: Dla mnie nie ma życia bez ciebie, ja cię kocham i chciałbym żebyś to kiedyś zrozumiał. Skontaktowałem się z Kubą, okazało się że uciekł mu ostatni autobus i został sam na dworcu. Płakał i prosił abym choć psa zabrał. Potraktowałem opuszczenie autobusu jako pozytywny znak i postanowiłem tam pojechać, biorąc kolegę, który po drodze miał sprawę do załatwienia. Miał też obserwować zachowanie Kuby aby wyciągnąć swoje wnioski.

Diagnoza, która przed wyjazdem ten kolega postawił była tak osra, że aż mnie olśniła. Kuba jest chłopakiem z małej biednej wsi, a tu nagle trafił do wielkiego miasta, zamotał się ze znajomościami i niebezpiecznymi flirtami. Może być jednak niebezpieczny bo niereformowalny - więc przywrócony do łask może znów popaść w te motanie.

Postanowiliśmy pojechać i sprawdzić jaka będzie z nim rozmowa po tym wszystkim. Zabraliśmy go z dworca i wróciliśmy do domu. Droga w milczeniu. Weszliśmy do domu, towarzyszący kolega poszedł pod prysznic, ja zrobiłem kawę i siedliśmy przy stole do rozmowy.

Ciekawe co ta rozmowa przyniesie...

środa, 8 sierpnia 2012

Jedyna korzyść

6 marca 2012
Spędziłem wieczór z dwoma znajomymi na rozmowach o Kubie i diagnozowaniu tego co się stało. Skontaktował się też ze mną - z wyrzutami - nowy partner Kuby i zaczęliśmy pisać. Ale od niemiłej korespondencji stopniowo zaczęła się tworzyć coraz bardziej przyjazna wymiana myśli. I niestety coraz bardziej zatrważająca...

Okazuje się bowiem, że Kuba zaplatał się w kłamstwach i oszukiwał i mnie, i tego nowego partnera. I jeszcze inne osoby. I nagle się okazuje, że nie mamy na niego już ochoty. Wszyscy. Kuba jest chłopakiem, który omotuje ludzi biorąc ich na litość, opowiadając różne historie. Niektóre prawdziwe, inne zmyślone. Ale najgorsze jest to, że on okłamuje chyba wszystkich naokoło.

Wyznawał miłość temu partnerowi a dziś mówił temu odprowadzającemu go na dworzec chłopakowi że też go kocha. Prawdziwy multitasking. I przede wszystkim Kuba jest kompletnie niewiarygodny. A ja zaczynam pilnie analizować jego posunięcia aby wzbogacić, i to znacznie, mój filtr zabezpieczający przed poznawaniem niewłaściwych osób. Niestety - a może właśnie stety - Kuba znacznie go usprawnił :-)

I to jest jedyna korzyść w tym wszystkim...

wtorek, 7 sierpnia 2012

Monogamiczny związek??

6 marca 2012
Kuba ukrył poprzednio konto na Kumpello dlatego że miał swój humor. Nie miałem nic przeciw, bo za dużo na Kumpello przesiadywał. Ale kiedy go próbowałem odwiedzić zobaczyłem, że nie jest to konto ukryte (choć było poprzednio) ale że mój profil został przez niego zablokowany. Wydało się to podejrzane więc założyłem inny fikcyjny profil i wszedłem na profil Kuby. I zobaczyłem, że jest w "monogamicznym związku" z innym użytkownikiem - a to oznacza, że obaj ten status zgodnie ustawili.

Miarka się przebrała - wezwałem go i pokazałem mu profil. Kuba tłumaczył się pokrętnie. Że jest z tym chłopakiem dlatego, bo prześladuje go jeden facet, który też do mnie pisał. Chce mnie chronić przed jego wrogą uwagą. Że był tak "związany" z kilkoma po kolei. W to nie uwierzyłem, ale można to zweryfikować w historii profilu. Tej jednak nie chciał pokazać - a więc jest niewiarygodny i powiedziałem mu to.

A potem on sam zaczął się pakować, choć nie było jakiejś kłótni czy wyrzucania go na siłę. Ale akurat odwiedził nas inny kolega, który już raz był u nas, a także był nasz znajomy. I tego pierwszego kolegę jako mniej mi znanego przeprosiłem z mieszkania. Potem on towarzyszył Kubie z bagażem i psem na dworzec Zachodni aby złapać autobus do Płońska.

A więc koniec. Kuba mnie zdradził, przynajmniej w internecie wiążąc się z innym. Nie był to chłopak nie budzący żadnych uwag, wiele rzeczy mi w nim zastanawiało i nawet niepokoiło, ale nie było to powodem abym go specjalnie śledził czy podchodził. dziś jednak dostałem dowód jego knowań czarno na białym (abstrahując od kolorystyki Kumpello).

A więc koniec...

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Szastanie zasobami

5 marca 2012
Wróciłem do domu a Kuba pojechał wcześniej na spotkanie w sprawie pracy. Poczułem podejrzany zapach i sprawdziłem - butelka Fahrenheita Diora straciła chyba centymetr zawartości. Kuba napryskał na siebie Bóg wie ile perfum za ciężkie pieniądze kupionych. Wściekłem się, tym bardziej, że przedtem prosił mnie SMS-em o zakupy i fajki. Poczułem się wkurzony jego lekkomyślnym szastaniem moją własnością.

Napisałem mu wkurzonego SMS-a - przyznał się że się "trochę popsikał". Ale poczułem w tym jakiś zły znak. Ostatnio denerwuje mnie kiedy chłopak (nie tylko Kuba) szasta moimi zasobami. Dotyczy to nadmiernego, moim zdaniem, sypania na przykład proszku do prania. A prań z Kubą było dużo robionych, bo on co i rusz prał swoje spodnie na imprezy.

W każdym razie mleko, a raczej Dior, się rozlało. Jednak kiedy Kuba wrócił nie bylem już tak wściekły i spokojnie pogadaliśmy o tym jego spotkaniu w sprawie pracy - tak jak się spodziewałem niezbyt udanym, bo firma, na którą się napalił była mało wiarygodna... Ze znalezieniem pracy Kuba będzie musiał nieco się natrudzić...

Ważne, że złe emocje opadły...

niedziela, 5 sierpnia 2012

Seksualna karta dań

Oto na jaki anons trafiłem w kategorii "Szukam partnera" na Gejowie. Zamieszczam jego treść w całości (z zachowaniem całej treści, interpunkcji oraz podziału na linijki tekstu):

(1) M-M
Seks gratis. Higiena. Guma lub badania. Seks klasyczny jak między K-M.
Ty: P, samiec, męski, 15-70 lat, kultura słowa, bez tatuaży, stoi ci.
Możesz być prawiczek, bi, hetero, żonaty-MK. Nauczę cię wszystkiego.
Ja: C, samica, męski wygląd, aktywna, zawsze chętna, możesz mnie codz.
Dojadę Dębica +8 km. Dam w lesie, w stodole, w domu. Dam solo, 2P.
(2)
Ty 30-90, rolnik, masz dom na wsi - zamieszkam u ciebie jako żona.
Ja, nie biedny, wniosę wiano. Wyremontuję ci gosp, firmę, dom.
Możemy zamieszkać we 3-ech (2P-C). Wy obcy, bracia, ojciec/syn.
Dam obie dziurki. Po badaniach bez gumy. Możecie codz, całą noc.
(3)
Ty 20-60, nie palisz, zdrowe zęby, płacisz za siebie.
Dam u mnie. Mieszkam sam. Gratis (seks, herbata, kąpiel).
Ty miejscowy (dam codz 17oo-20oo). Ty z daleka (nocuj 1-3 x/tydz).
Ty masz pracę, to mieszkaj u mnie. Warunek: musisz mnie 12-30 x/mc.


Pierwsza rzecz, która mi się skojarzyła z takim anonsem, to karta dań w restauracji. Trzy warianty posiłku do wyboru. Zadziwiające jednak co to ma wspólnego z szukaniem partnera do związku. Raczej układu do seksu. Ale w dziale szukania partnera na Gejowie nie takie już ogłoszenia "nie na tematowe" były ;-)

Tak czy siak, warto było uwiecznić ten anons - dla potomności, choć o nią u gejów przecież rozpaczliwie trudno ;-)

sobota, 4 sierpnia 2012

Wyciągamy rowery

3 marca 2012
Sobota, słońce i 10 stopni. I spontaniczna decyzja - wyciągamy rowery. Pompowanie kół, jak by geje zapewne woleli "dymanie kół", było czynnością dość męczącą, mimo, że mam profesjonalną pompkę serwisową z dobrym manometrem (bo manometry w pompkach ręcznych to na ogół żart). A przy okazji ładowanie baterii w oświetleniu i nawigacji rowerowej. I wyszło na jaw, że w ramach porządków w mieszkaniu gdzieś zapodziała się nawigacyjna ładowarka. Na szczęście można było podładować z komputera (bo się ładuje przez mini USB).

Zapuściłem czata z nickiem rowerowym aby się umówić może z kimś na wspólny wyjazd. I oto jaka mi się trafiła rozmowa:


Trzej rowerzyści? Nie - trzy kutasy w lesie. A może 3+6 czyli 9 pedałów? Pomysłowość czatujących jest wspaniała. Wszystko da się sprowadzić do kutasa. Jestem rowerzystą. Aktywnym czy pasywnym?

W sumie zgłosił się ktoś z kim się umówiliśmy - też z Bemowa. Nie wymieniłem jednak z nim telefonu,  tylko się umówiliśmy na godzinę. My tam byliśmy o czasie, ale ten facet chyba przejechał obok nas bez zatrzymania, albo się nie zjawił. Kwadransa akademickiego nie czekaliśmy, po 5 minutach pojechaliśmy sami. Było fajnie, ale błotniście w lesie - więc wysiłek podwójny w porównaniu do jazdy po suchej drodze. Zrobiliśmy prawie 17 kilometrów. Nieźle jak na spontan bez przygotowania :-)

Szkoda tylko, że geje z czata nie dorośli do tego spontanu :-)

piątek, 3 sierpnia 2012

Weekendowe obrączki

Noszę na co dzień trzy obrączki - a formalnie dwie obrączki i sygnet, który wygląda jak obrączka (bo sygnet kojarzy mi się z pierścieniem o niesymetrycznym kształcie). Zresztą formalnie to jest sygnet, bo tak klasyfikują go w Prideshopie, gdzie był kupiony. Odkąd przyszła ostatnia zamówiona para obrączek, musiałem zastanowić się nad tym, jak je wszystkie poukładać na palcach - a dla mnie oczywiście nie może być to przypadkowe. I wymyśliłem, że na lewej ręce mam dwie stalowe obrączki, a na prawej - pozłacaną. Tyle, że w dni powszednie obie stalowe obrączki noszę na palcu serdecznym, a w weekend przekładam je na środkowy. To takie dodatkowe symboliczne otwarcie weekendu :-)

Powód tej operacji jest banalnie prosty. W dni powszednie chodzę w pewne miejsca, gdzie nie pokazuję obrączek. A z palca serdecznego o wiele łatwiej ściągnąć te stalowe, niż ze środkowego. W weekend zaś nie muszę ich ściągać, a ponadto często bywamy w klubach, więc obrączki muszą być na palcu, z którego nie spadną tak łatwo. Noszę je razem, bo nie chcę mieć ręki "rozepchanej" obrączkami na sąsiednich palcach - zaś uniknięcie rozepchania przez założenie jednej obrączki na palcu wskazującym nie jest dla mnie komfortowe, bo na palcu wskazującym nie przywykłem nic nosić.

Takie mam "problemy" z obrączkami, których zresztą w sumie miałem już 8 par. Pierwsza para szczęśliwie się przechowała, bo była niezbyt poręczna na codzienne noszenie. Z kolejnych pięciu par dotrwały dwie pojedyncze obrączki - jedną noszę ja, a drugą Kuba - teraz traktowane jako ozdoby. Dwie ostatnie pary zamówiliśmy już z Kubą, ale pierwsza para, z cyrkonią, była bardziej "przechodnia", bo nie miała grawerowania. Dopiero druga, pozłacana para jest dedykowana, podobnie jak bransoletki, które z nią przyszły. Dlatego tę dedykowaną parę nosimy na prawej ręce, a pozostałe na lewej.

Wolałbym przewidzieć jeszcze tylko jedną parę obrączek dla mnie - złotych i ślubnych :-)

czwartek, 2 sierpnia 2012

W bok, czy cnotka niewydymka?

Nie ma to jak rozmowa na czacie polegająca na tłumaczeniu swojego stanowiska, gdy strona przeciwna ma swoje. Zagadał mnie ktoś, kto według nicka miał 39 lat i szukał pasywnego - wiadomo oczywiście do czego. A ja miałem nick pary szukającej znajomych. Na pierwsze pytanie rozmówcy kogo szukamy odpisałem więc, że nikogo do seksu, inne opcje możliwe. A rozmówca zapytał: czemu nie seks? 

Zapytałem go więc czemu para miałaby szukać seksu na boku. A on odpisał, że nie na boku tylko w trójkącie - i zadowolony z tego, wrzucił uśmieszek z wywalonym jęzorem. Odpisałem, że taki seks jest na boku życia pary jako pary. Na co mój rozmówca znów piszę, że para plus jeden to nie bok. Widać wyraźnie jak mu zależy na seksie. Odpisałem więc, że to bok, a wszystko poza życiem wewnętrznym pary jest ingerencją w jej funkcjonowanie. I tu pojawił się najlepszy tekst - oj nie bądź taką cnotką niewydymką. Więc na niego nakrzyczałem, że nie czyta nicka i ma wszystkie pary za potencjalne kurwy - zamknął wreszcie okno rozmowy.

Zadziwiające jest, że rozmówcy na czacie zakradają, że para od razu szuka seksu, trójkąta. Wiadomo, że na czacie ludzie głownie szukają seksu - ale widać mania szukania seksu przesłania im wszelkie inne rozumienia świata. Ale to reguła - nawet jeśli w nicku jest napisane "no sex", to zawsze ochocze propozycje seksu się znajdą. Głupców się nie sieje, sami się rodzą ;-)

A swoją drogą, wolałbym wreszcie na czacie trafić na jakąś cnotkę niewygłupkę ;-)

środa, 1 sierpnia 2012

Kraftwerkowy przekręt

Z Kraftwerkiem zrobiłem na iTunes przekręt - słuchałem bowiem ich otworów, ale te które mi się mniej podobały szybko przewijałem do końca. Muzy prawie nie było słychać, ale iTunes zaliczało odtworzenie utworu. A robiłem tak pracowicie tylko dlatego, aby wszystkie piosenki miały co najmniej 100 odtworzeń, przez co ta trzycyfrowa liczba nie będzie odstawała od innych piosenek jakie mam w iTunes odtworzone.

W sumie zostały mi jeszcze piosenki z płyt Coca-Coli i Tele Pizzy - mające dwucyfrowe liczby odtworzeń - ale nie będę ich już na siłę przewijał. W miarę jak będę słuchał muzyki na kompie, to po prostu się też z czasem nabiją - za miesiąc czy dwa. Kraftwerk miał poprzednio ładnie nabite liczniki, ale skasowałem jego utwory gdy zgrywałem wersje z kupionych przeze mnie płyt.

Dobrze, że nie mam ciśnienia z tymi płytami mającymi jeszcze dwupłytową liczbę odtworzeń. Takie przewijanie jest jednak męczące. Ale tamta muzyka jest na tyle przyjemna, że chętnie jej będę słuchał. Więc prędzej czy później się licznik nabije.

Ważne, że mam przyzwoitą kolekcję muzyczną - jak na moje potrzeby oczywiście :-)