sobota, 30 czerwca 2012

Prawo wyboru

Raz na czacie Interii trafiłem na zaskakującą alternatywę przedstawioną przez kogoś w oknie głównym czata. Napisał on mianowicie, że da do obciągania penisa - całodziennego albo mytego. Cóż za wspaniała opcja :-) Faktycznie, jedni wolą z aromatem a inni z tak zwaną higieną ;-) A mało kto pomyśli o tym aby ludziom dawać możliwość wyboru...

To pokazuje jak można, czasem za pomocą całkiem drobnych czynności, pogłębić swoją seksualną ofertę. Trudno bowiem stosować to do szukania związku. Osoby pragnące być razem dogadają się bowiem swobodnie w sprawie mycia lub nie mycia penisa, i nie tylko penisa. I będą wiedziały jakie mają w tym zakresie preferencje. Ale przy szukaniu szybkiej ustawki trzeba działać inaczej, bo na poznawanie się nie ma czasu :-)

Dlatego warto przeglądać także teksty pojawiające się w oknie głównym czata, bo czasem są tam naprawdę interesujące informacje. I nadające się na bloga :-) A ludzka kreatywność jak się okazuje nie zna granic. Tyle, że przeważnie jest bardzo nudna i jednostajna, ale zadzierają się także perełki takie jak dzisiejsza :-)

A morał z tego taki - geju, pamiętaj, że zawsze możesz umyć penisa ;-)

piątek, 29 czerwca 2012

Portret prawdy?

Rozmawiałem na czacie Interii z kimś o nicku "szukam związku" - a zatem idealnym dla mnie rozmówcą. Okazało się że to 28-letni chłopak z Trójmiasta. Podobno rodzice chcą się go pozbyć z domu odkąd się dowiedzieli że jest gejem - całkiem prawdopodobna historia. I przyszedł czas na wzajemne uwiarygodnienie się zdjęciami. Chłopak jakoś rozpaczliwie nie umiał wejść na mój netowy profil i prosił o wysłanie zdjęcia mailem, co robię bardzo niechętnie.

Wybrałem specjalnie zrobione do takich celów zdjęcie, zmniejszone do boku  225 pikseli, które jest oczywiście mniej szczegółowe niż dwa razy większe zdjęcie normalne. To na wszelki wypadek gdybym miał trafić na kolekcjonera zdjęć. Wysłałem mu je jako pierwszy. Chłopak napisał, że posłałem mu cudze zdjęcie jakiegoś fotografa - ale wyjaśniłem, że to właśnie ja. Po prostu nie każdy się fotografuje z aparatem - który zresztą z racji umieszczenia na statywie jest często mylony z kamerą. I pytają mnie czy pracuję w filmie lub telewizji :-)

Potem odesłał mi swoje zdjęcie. Aż spadłem prawie z krzesła jak je zobaczyłem. Ciacho cudne, że aż malowanie. Śliczne bursztynowe oczy i wspaniała twarz. Ale... Rutynowo przejrzałem informację w pliku zdjęcia aby zobaczyć jakim aparatem było robione. Nie ma nic. Zdjęcie musiało być mocno przerobione, ponieważ nie ma w nim żadnych informacji. Albo zostało stworzone przez rzut ekranu komputerowego

Wydało mi się to podejrzane i zapytałem chłopaka czy to aby jego prawdziwa fotka. A on się obruszył - co mogło wskazywać właśnie na to, że jest oszustem. Gdyby nim nie był, mógłby posłać jakieś inne zdjęcie, albo zrobić sobie byle jakie komórką i wysłać, albo pokazać się na kamerce internetowej. Jest naprawdę wiele sposobów na to aby się uwiarygodnić. A obruszanie się jest właściwe właśnie dla oszustów.

Oczywiście zamknął okno rozmowy. Napisałem mu na maila informację o tym, że takie zachowanie wskazuje na oszustwo. Nie odpisał mi na ten mail - a więc mogę spokojnie zakładać, że to oszust i wyłudzacz fotek, odsyłający zdjęcie internetowego ciacha jako swoje. Na szczęście moja fotka na niewiele mu się przyda.

I dlatego wolę zdecydowanie pokazywać profil niż cokolwiek komuś wysyłać :-)

czwartek, 28 czerwca 2012

Konkurs

O szukaniu chłopaka niektórzy mówią z przekąsem jak o castingu. Osobiście nie lubię tego słowa, bo casting kojarzy mi się z szukaniem kandydatów do mediów a nie partnera życiowego - poza tym jest to dla szukanych osób uwłaczające ich godności. Jednak nie spodziewałem się, że można to traktować - całkiem dosłownie - jako konkurs, albo loterię.

Z takim przypadkiem zetknąłem się na anonsach na Gejowie. Anonsował on konkurs połączony z Facebookiem. Wśród osób, które polubią stronę na Facebooku, zostanie rozlosowane trzykrotne danie dupy. Niezła nagroda jak na geja. Na Facebooku profil ten został ustawiony jako profil osoby publicznej, monarchy. I taki oto miał opis:

Urodzony zwycięzca i przyszły bohater narodowy. Żyjący ciągle w cieniu własnej sławy, uwodziciel i idol nastolatek. Talent, który szlifowany jest każdego dnia jak najbardziej cenny diament. Największa liczba świata nie jest w stanie ukazać tego, jak wysokie posiada EGO. Przy tym skromny, błyskotliwy, na co dzień szarmancki i czarujący. W życiu ceni sobie tylko dwie rzeczy – siebie i siebie. Od kiedy stał się pełnoletni zrozumiał, że w życiu nic nie jest tak ważne jak nic.

Chłopak zawarł też swoje zdjęcia, wmontowane w królewski płaszcz i koronę. Królem piękności to on jednak nie był. Ale plus za ciekawą koncepcję promowania swoje osoby. Tym bardziej, że może tak "losować" zwycięzców, że akurat da dupy każdemu, tylko nie tym, którzy go polubili. Zatem obietnica jest tak sprytnie - choć to może niezamierzone - sformułowana, że mógłby nie dać dupy nikomu.

Tym większy plus za sprytny pomysł na promowanie się :-)

środa, 27 czerwca 2012

Dowód rzeczowy

Kiedyś na którymś z profili na portalach spotkałem się z przykładem zdania, które chyba stało się klasyczne - ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić? Ale nie sadziłem, że dane mi będzie osobiście dostąpić zaszczytu spotkania takiego zdania w mojej komunikacji. I udało się - na GG! W dowód zrobiłem zrzut okna rozmowy ;-)

Dla niewtajemniczonych - to nie jest Gadu-Gadu ale macintoshowy multi komunikator Adium z wtyczką do GG. Dlatego jest taki fany wygląd okna (poza tym, że to okno z systemu operacyjnego MacOS a nie Windows). Ja spędziłem trochę czasu na szukaniu layoutu okna rozmowy i zatrzymałem się na tablicy korkowej, która jest najprzyjemniejsza :-)

A wracając do pytania - trzeba ze mną chodzić, chodzić i chodzić, a i tak się nie rucham tylko kocham ;-)

wtorek, 26 czerwca 2012

Co za test?

Miałem taką sytuację na czacie, że pogadałem sobie z kimś a następnie, jako że musiałem wyjść z Internetu i załatwiać sprawy, wymieniłem maila z rozmówcą i obiecałem mu wysłać mail testowy. A mail testowy to wiadomość z prostym tematem (np. "test") i równie prostym tekstem. Jest po to aby sprawdzić czy maila działa. najlepiej aby druga strona odesłała takiego maila z adnotacją, że działa.

I druga osoba odesłała mi maila z pytaniem "co za test?". Zatkało mnie, bo takiej amnezji się nie spodziewałem. W końcu rozmowa się odbywała wczoraj. Ja też nie pochwaliłbym się jednak wielką pamięcią do rozmówcy, bo dopiero zaczynałem z nim rozmowę, a nie notowałem sobie nic. Więc nie wiedziałem kim jest. W sumie więc on nie wiedział to co za mail, a ja nie wiedziałem co to za korespondent :-)

Postanowiłem darować sobie kontakt z tym chłopakiem, skoro tak naprawdę nikt z nas nie wie nic o drugim - zabawnie wyszło. Ale tak mi się zdarzyło po raz pierwszy w życiu. Widać z tego taki morał, aby nie kontynuować na siłę dopiero co zaczętej rozmowy, która sprawia że obaj nie mamy pojęcia z kim się komunikujemy ;-)

Tak się pisze i nie wiadomo co - co to za post? ;-))

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Organista z HIV - finał?

styczeń 2012
Natrafiłem na "anons" na dwóch portalach - dotyczący już poruszanego przeze mnie dwa razy przypadku organisty z HIV. Pisałem o nim na początku w pierwszej notce, potem napisałem drugą notkę. Zatem tego gościa kojarzę - bo jest tylko jeden organista z HIV w netowym środowisku gejowskim. Gadałem z nim nie raz i wydawał się być osobą szukającą miłości i związku. takie też miał nicki. A oto co o nim ktoś napisał w anonsie:
Poszukuję osób, które zostały lub mogły zostać narażone na zakażenie HIV przez osobę Ryszarda K. z Warszawy, lat 24, przedstawiającego się jako organista kościelny lub poszukujący pracy jako organista, który posługiwał się numerem telefonu xxx xxx xxx. Człowiek ten w ciągu ostatnich dwóch lat na terenie województwa mazowieckiego a także całej Polski poznawał wiele osób do związku lub sexu wielokrotnie nie informując ludzi o tym, że jest zakażony wirusem HIV.

Ten człowiek przez ostatni miesiąc udawał wielce zakochanego we mnie, wiernego i oddanego partnera. Niestety dowiedziałem się kim jest naprawdę i wczoraj przyznał się do wszystkiego, oświadczył mi, że nie kocha mnie i nigdy nie kochał a robi to dlatego by mieć za co żyć. W dniu dzisiejszym uciekł wyjeżdżając w stronę Warszawy. Jest to osoba znana w warszawskich klubach gejowskich. Próbował robić karierę również jako Drag Queen Mariolka tylko nic z tego nie wyszło. Poznałem jego byłego partnera, z którym wcześniej był w Warszawie. To, czego się dowiedziałem, jest tak przerażające, że aż się boję, ile osób może być pokrzywdzonych przez tego człowieka.

Proszę wszystkich, którzy zetknęli się z tym człowiekiem i posiadają jakiekolwiek informacje mogące pomóc w usadzeniu delikwenta za kratkami o kontakt telefoniczny. Mnie już nic innego nie pozostało jak tylko zamknąć bo by więcej nikogo innego nie skrzywdził i nie skazał na cierpienie. Potem będę mógł spokojnie odejść z tego świata gdyż już przestałem wierzyć w to, że będę kiedykolwiek szczęśliwym.
Smutne, że człowiek, który robi wrażenie spragnionego uczuć, tak naprawdę - jeśli prawdą są konkluzje autora anonsu - bawi się ludźmi i świadomie ich zaraża. Ale bylem sam świadkiem ukrywania przez niego nosicielstwa HIV w rozmowie, kiedy wiedząc o kim mowa zmusiłem go by się wykręcał jak piskorz. I wtedy nie spodobało mi się jego krętaczenie - gdyby się od razu przyznał do HIV i wytłumaczył obawą o odrzucenie w rozmowie na przykład, byłby wiarygodny. A uprawiając krętactwo stał się dla mnie dupkiem.

Wniosek z tego taki, że jeśli ktoś w rozmowie jest wyczuwany jako niewiarygodny - trzeba poważnie taką intuicję brać pod uwagę. I nie ryzykujemy za wiele jeśli opierając się na tej intuicji zadecydujemy nie poznawać kogoś dalej. 

Bo lepiej nie poznać kogoś teraz, ale uniknąć kłopotów na przyszłość :-)

niedziela, 24 czerwca 2012

Nikt nie może być wykluczony

Oto na jaki anons trafiłem kiedyś na portalu Innastrona.pl (pisownie oryginalna zachowana):

Poznam faceta niepełnosprawnego lub bardzo wstydliwego, który ma wątpliwości czy ma prawo do seksu, przyjemności, miłości. Oczywiścieże masz .Uwież w siebie ,Ty możesz sprawiać wiele zadowolenia innym a także innisprawią Ci maximum radości.Ty też musisz się spełniać w seksie. Nie obawiaj się że zostaniesz wyśmiany czy nie doceniony. Każdy ma prawo do czerpania przyjemności z życia, seksu. Uśmiechnij się i odpisz a najlepiej przyjedź, zapraszam. A-dam

Ogłoszenie zamieścił 50-latek. Z jednej strony to bardzo szczytne co napisał o tym, że nikt nie może się czuć wykluczony ze względu na rożne czynniki, nie zawsze przecież od niego zależne. Wieku sobie sami nie wybieramy, także na przykład niepełnosprawności - nawet jeśli jest ona wynikiem naszej głupiej brawury czy nieodpowiedzialności. Każdy ma prawo do spełnienia się w seksie. I w życiu także.

Pytanie tylko jak to widziane jest w pedalskim środowisku. Czy aby nie jest tak, że w tej prawdziwej dżungli mają rację bytu jedynie młodzi i piękni? Albo dla odmiany starzy i nadziani? Jak w biznesie gdzie jest prosta wykładnia - albo poświęcasz czas (na własną pracę) oszczędzając pieniądze, albo poświęcasz pieniądze (na pracę innych) oszczędzając czas. W gejowskim środowisku zamiast zależności czas-praca jest zależność kasa-uroda. Ale ten świat taki już jest - bo takim go sami uczyniliśmy. Jedyne co zostaje tym, którzy nie chcą do tego świata pasować, to znaleźć sobie kogoś z kim będzie zupełnie inna relacja :-)

W sumie żyjemy nie z, abstrakcyjnym, całym światem, ale z naszym partnerem i realnymi bliskimi :-)

sobota, 23 czerwca 2012

Dwa razy golenie proszę

Jak się okazuje, nie przestaję się zadziwiać rozmowami jakie mam na czacie. Kolejną ciekawostką były aż dwie rozmowy jednego dnia, dotyczące golenia. I to golenia twarzy, anie jakiegoś intymnego. Co jak co, ale takiego trywialnego tematu bym się na gejowskim czacie nigdy nie spodziewał. I tym bardziej dziwne, że po raz pierwszy od ośmiu lat odkąd czatuję takie rozmowy miałem aż dwie jednego dnia :-)

Katalog dziwacznych czatowych tematów jest jak widać tak szeroki, że można zetknąć się z przypadkami wcześniej nigdy nie spotykanymi. I nie sposób wszystkich tych przypadków po prostu przewidzieć. Ale o wiele milej jest, gdy stykamy się z przypadkami tak - mimo wszystko - miłymi jak dzisiejszy, niż z wszechobecną na czacie głupotą.

Przynajmniej takie rozmowy są jakimś oddechem od czatowej jednostajnej nudy. A głupie rozmowy nie tylko nudzą ale także bardzo denerwują. Przynajmniej mnie - bo głupota ludzka, która jak wiadomo jest nieskończona, działa mi na nerwy. zakładam bowiem, że człowiek na poziomie głupi nie jest. Ale często trafiam właśnie na takich poniżej poziomu ;-)

A może po prostu czat zaczyna normalnieć? Żartowałem :-)

piątek, 22 czerwca 2012

Przypadkowa liczba

Miałem rozmowę na czacie, która zaczęła się miło. Pan miał nick Wawa28pas - dla każdego, nawet matołka, to jest oczywisty komunikat: z Warszawy, 28 lat i pasywny. I gadamy sobie. I on szuka związku i jest miło. I wymieniamy się profilami na Fellow. I pan ma miły profil i wszystko milo, ale jedno nie pasuje. Wiek - 33 lata, czyli o 5 więcej niż w nicku... Zapytałem więc ile ma lat - 28 czy 33. Odpisał, że 33. Więc spytałem czemu w nicku ma 28. Bo to nie jest wiek. A zatem co to jest? Okazuje się, że przypadkowa liczba :-)

Tak głupiego tłumaczenia jak żyję jeszcze nie widziałem. Już myślałem, że mnie nic na czatach nie zdziwi, ale jednak niektórym się udaje mnie zaskakiwać nawet teraz. No więc rozmowa się potoczyła dalej w temacie oszukiwania. Gościu zaczął uciekać w ironię gdy nie poskutkowały jego obłędne tłumaczenia. A ja mu napisałem w prost że tylko pogrąża się ze swoim oszustwem tą ironią. Nic nie miał już do powiedzenia, potwierdzając jeszcze bardziej moją diagnozę, więc zamknąłem okno rozmowy.

Ludzie oszukują z wiekiem zapewne dlatego, że w opinii części środowiska facet po 30 to już stary, a po 35 w zasadzie trup. Więc każdy się stara jak najmłodziej wyglądać na czacie. Nieraz miałem pokusę aby oszukać z wiekiem, a jak mi zgodnie mówią, mógłbym :-) Ale po co? Aby przyciągnąć kogoś, kto mi na pewno wybaczy oszustwo? Wątpię. Lepiej budować relacje na prawdzie, przynajmniej się nie wywalą od oszukaństwa. 

Oszukaństwo się nadaje na jednorazowy numerek - ale nie do związku ;-)

czwartek, 21 czerwca 2012

Związek nie przeszkadza mi

Rzadko kiedy mam przykład tak idiotycznej rozmowy na czacie, że warto zamieścić screen, aby nikt nie miał wątpliwości, że to się wydarzyło naprawdę. Tym bardziej, że cała rozmowa zmieściła się na ekranie :-) Oto dowód jakim można być kretynem:


Tak idiotycznej i spektakularnej rozmowy jeszcze nie miałem. Koleś chce obrobienia pały, ale związek mu nie przeszkadza. Tyle, że po prostu nie wie czym jest związek - obudził się dopiero wtedy, gdy mu to wyjaśniłem ;-)

Głupich nie sieją - sami się rodzą :-)

środa, 20 czerwca 2012

Fotograficzna pamięć ;-)

Odpisałem raz dość nietypowo na czyjś anons. Chłopak pisał, że szuka związku i też napisał, że zaczyna przygodę z fotografią. Więc mu poradziłem aby robił zdjęcia z sercem i wyrażał się tym a nie koncentrował na technicznych duperelach. To było dobre zagajenie do ewentualnej rozmowy i pozwania tego chłopaka. I po dwóch dniach mi odpisał.

Napisał tylko jedno zdanie: wiem, pieprzysz takie głupoty od wielu miesięcy. Czyli już kiedyś z nim korespondowałem, choć nie pisałem mu raczej nic o fotografii. Ale za to zastanawiam się czy to nie ten oszust, który się ciągle podszywa pod rożne osoby i robi anonse dla jaj ;-) Tak czy siak ma facet "fotograficzną pamięć" i stąd tytuł posta  ;-)

Zawsze można trafić na kogoś ponownie - szczególne gdy ten ktoś używa innego nicka niż poprzednio. Nie sposób się przed tym zabezpieczyć - chyba, że nic się nie będzie robić i z nikim kontaktować, a przecież nie o to chodzi :-) Można co najwyżej się pośmiać z takiej reakcji i umieścić ja na blogu :-)

Trzeba umieć przekuwać idiotyzmy w pożyteczne zastosowania ku edukacji powszechnej ;-)

wtorek, 19 czerwca 2012

Wyjazd fotograficzny 2.0

20 stycznia 2012
Wyjechałem wcześnie w nocy. Około 8 bylem przy pierwszym obiekcie, który fotografowałem 6 lat temu. W porównaniu do tego czasu jest już w znacznym stopniu zdewastowany. Zrobiłem tam około 500 zdjęć i mam go obfotografowany naprawdę dokładnie. A potem pojechałem do miast docelowego, gdzie byłem około 13, a więc po pierwotnie planowanym czasie. I tam spotkałem chłopaka.

Oczy miał śliczne ale był mniej chłopięcy niż wydawało się ze zdjęcia. Poszedłem na skwerek wyrzucić śmieci z auta do kosza i wdepnąłem w psie... Zły czy dobry znak? A potem pojechaliśmy do drugiego obiektu gdzie zrobiłem około 150 zdjęć. I pojechaliśmy do warszawy gdzie byliśmy późno w nocy, po 16 godzinach za kółkiem.

Wrażenia? Chłopak jest miły, ale sami doszliśmy do wniosku, że będziemy przyjaciółmi. Miłymi przyjaciółmi - ale nie w związku. Są różne drobiazgi które nas blokują czy utrudniają akceptację. Zatem pytanie czy mój wyjazd był sukcesem, czy porażką, jak wyjazd do Opola w trakcie którego zrobiłem równie bogatą dokumentację fotograficzną na Szczelińcu. Dlatego nazwałem to wyjazdem fotograficznym 2.0.

Czyżby się okazało, że jadąc do chłopaka nie powinienem robić bogatych sesji zdjęciowych, bo to przynosi pecha? Z drugiej strony - zawsze przynajmniej zdjęcia zostają na pamiątkę nieudanego w sensie poznawania chłopaka wyjazdu ;-)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dobry plan 2.0

19 stycznia 2012
I zapytałem tego Fajnego czy chciałby się ze mną jakoś spotkać. Tak! Czy jest tego całkowicie pewny? Tak! Czy ma możliwość się ze mną spotkać w obecnym okresie? Tak! Czy ma możliwość spotkać się w miarę szybko? Tak! I co wtedy robią bajkopisarze? Nic! A co robią tacy geje jak my? Ustalają!

Najpierw rozważyliśmy wariant, że on dojeżdża do Warszawy. Okazało się jednak, że w pobliżu jego miasteczka jest ciekawy obiekt post wojskowy do sfotografowania. Zacząłem się wahać. Ale kiedy się okazało, że dokładnie po drodze jest miejscowość z innym obiektem, który kiedyś fotografowałem starą lustrzanką, a teraz chciałbym lepiej udokumentować profesjonalnym aparatem - przestałem się wahać. Tym bardziej, że zrobiłem sobie wróżbę dotyczącą wyjazdu i wyszła pozytywnie :-))

No to ustaliliśmy, że ja po niego jadę. On chciał wstać później, więc zaplanowaliśmy, że ja po drodze zrobię zdjęcia w tym obiekcie jaki dodatkowo chciałem udokumentować, a dzięki temu będę u niego później. Wtedy pojedziemy do "jego" miejsca i potem od razu do Warszawy. I podziękowałem Bogu za pomysł z fortelem, bo teraz wszystkie te przygotowania okazały się naprawdę potrzebne. Ładowanie baterii i kompletowanie sprzętu nie było, jak się okazuje, na pokaz.

I nie okłamałem wcale mojego gościa z wyjazdem - jedynie z celem wyjazdu, ale cóż, nie każda wstępna informacja okazuje się celna ;-)

niedziela, 17 czerwca 2012

Dobry czat

19 stycznia 2012
I zapuściłem w międzyczasie czata. I na czacie WP zapukałem do chłopaka o nicku, który normalnie bym ominął "19_fajny". Bo to miło, że fajny - ale raczej nie dla mnie. Ci "fajni" raczej nie patrzą na kogoś w wieku ich taty, i to nie będącego modelem. No to zagadałem. Od słowa do słowa. I nagle zonk - spodobałem się. A on wysłał mi zdjęcie mailem. Kiedy je otworzyłem, to otworzyłem usta ze zdumienia...

Trafiłem na chłopaka który miał nie oczy ale OCZY - one miały taki WYRAZ że można było w ich głębi po prostu zanurkować. I był to chłopak naprawdę fajny z twarzy. Bardzo sympatyczny. I oczywiście bez żadnych obaw co do blokowania mnie emocjonalnego ;-) 

A na dodatek potrzebujący dokładnie takiej samej emocjonalności i uczuciowości jak ja. I uwielbiający się całować. I po prostu ciepły i kochany. Nie mieliśmy tematów na kilka godzin rozmowy jak z moim miłym poprzednim gościem. Ale za to czuliśmy ten płomień wewnętrznego ciepła drugiej osoby...

Czyżbym trafił na tę jedną jedyną właściwą rozmowę na czacie? :-)

sobota, 16 czerwca 2012

Dobry fortel

19 stycznia 2012
I tak mieszkaliśmy razem i zarazem osobno, każdy przy swoim komputerze. Ja zapuściłem znów anonse i czaty, zacząłem rozmawiać z ludźmi i zastanawiać się nad tym kogo poznam. Miałem taki okres, że pewne moje obowiązki zostały zawieszone i mogłem swobodnie gospodarować czasem - a trafiła mi się na złość znajomość niestety nierozwojowa w tym prime time.

Nie chciałem wyganiać mojego gościa, ale chciałem też jakoś zagospodarować nadchodzący weekend (był czwartek). Postanowiłem więc wymyślić fortel, aby nie było przykro mu odjechać. Poprzedniego dnia miałem nasiadówkę w firmie i powiedziałem potem mojemu gościowi, że będę jechał na szkolenie organizowane przez firmę jako współprowadzący. A tego dnia rano zrobiłem "telefon z firmy" aby obgadać szczegóły wyjazdu. I oznajmiłem, że jadę tego dnia wieczorem.

Dla uwiarygodnienia rzekomego wyjazdu zacząłem ładować baterie do aparatów i latarek fotograficznych i zwykłych. I niby zacząłem się pakować do wyjazdu. Mój gość się też spakował, bo załatwił sobie nocleg u kogoś innego. Wychodził załatwiać sprawy po południu i miał około 21 wrócić.

Tyle zachodu aby zakończenie pobytu było dla gościa jak najbardziej delikatne :-)

piątek, 15 czerwca 2012

Dobry uczynek

styczeń 2012
Ugościłem potrzebującego pod moim dachem. Dobry uczynek zrobiłem i mam nadzieję, że Bóg mi to policzy, najlepiej jeszcze w tym moim wcieleniu. Ale poza samym dobrym uczynkiem nic więcej dobrego z tego na chwilę obecną nie wynikło, bo jednak relacja nie rozwinęła się w tak głębokim kierunku jakbym tego chciał i potrzebował. I winny byłem oczywiście ja.

Blokady wobec dojrzałych facetów nie są jak widać moim wymysłem. A w przypadku faceta który wygląda młodziej i zachowuje się normalnie - dla mnie normalnie, czyli nie-normalnie jak na standardy poważnego i szacownego wieku - zamiast blokady mam jednak przyhamowanie. Jak źle założona szczęka hamulca która przyciska obręcz rowerowego kola i sprawia że się jedzie (może raczej jako gej - pedałuje) z wysiłkiem niweczącym radość jazdy.

Ale też do tej pory nie miałem okazji poznać mężczyzny z którym można by sprawdzić to hamowanie w praktyce. I mam tę próbę już zaliczoną. Niestety negatywnie - zachowywałem się okropnie. Każdy z nas siedział przed swoim komputerem, atmosfera nie była napięta czy niezręczna, wręcz swobodna. Ale siedzieliśmy kompletnie osobno. Nie jak zakochani, ale jak przyjaciele wspólnie mieszkający. Wolałbym jednak chłopaka z którym co chwila bym się tulił i pieścił, a w nocy po prostu palił łóżko namiętnym seksem :-)

Chyba będę musiał poczekać na to - pytanie jak długo...

czwartek, 14 czerwca 2012

Dobry plan

styczeń 2012
Zgłosił się do mnie na GG pewien gej z zagranicy, który wracał do Polski i nie miał gdzie się zatrzymać - z pytaniem czy może bym go kilka dni przenocował. Pogadaliśmy kilka godzin przez internet. Zdecydowałem przyjąć go i poznać, bo potencjalnie mógł być odpowiednim partnerem. 

Był bardzo fajny i gadaliśmy na wiele tematów, jedynie jego wiek był tylko niewiele mniejszy od mojego - i tu zachodziła  obawa, że jednak będzie mnie emocjonalnie blokował. Pokazał mi oczywiście swój profil na Facebooku, aby się w naturalny sposób uwiarygodnić - wyglądał w porządku, ale obawy miałem nadal. Z drugiej strony chciałem sprawdzić relację z mężczyzną o prawie dwie dekady starszym od moich dotychczasowych partnerów. 

Przyjechał dwa dni później. Spotkaliśmy się niedaleko mojego domu, tam go wysadził autobus. Szczupłej sylwetki mu po prostu zazdroszczę. Miał natomiast pociągłą twarz i była ona na granicy przyhamowania mnie w relacjach intymnych. Powstał swoisty dualizm - bardzo miała przyjacielska atmosfera i przyhamowanie w sferach intymnych. Nie było to zablokowanie ale też nie było kompletne otwarcie - czyli opcja w sama raz do milej przyjaźni, ale nie do związku.

Jednak te zahamowania, które mam do dojrzałych mężczyzn nie są wymysłem - one naprawdę istnieją...

środa, 13 czerwca 2012

Wysoko wykształcony... penis?

Nie moglem się powstrzymać aby nie zamieścić tego anonsu podpatrzonego na Gejowie. Poszukiwany jest bowiem chłopak wrażliwy i nieśmiały, z dobrze wykształconym kręgosłupem moralnym. Poszukujący też nie byle kto - bo ktoś taki sam jak szukany, czyli także inteligentny i wykształcony. I w dowód wysokiego wykształcenia zamieszcza takie oto zdjęcie do anonsu - niewątpliwie wysoko wykształconego penisa...

Nie pierwszy raz stykam się z górnolotnymi, i bardzo ponadprzeciętnymi, wręcz egoistycznymi oczekiwaniami - przy bardzo wątpliwych kwalifikacjach samego nadającego ogłoszenie. Taki typowy pedalski zgrzyt. Niby salon, ale w środku rozsypany na drogim perskim dywanie swojski obornik ;-) 

Grunt, że to się da przynajmniej wykorzystać na blogu ;-)

wtorek, 12 czerwca 2012

Inflacja sponsoringu

Oto jaką miałem rozmowę z kimś kto ma 40 lat i chyba jest żonatym bi (napisał "jazon" co chyba znaczyło "ja żonaty"). Gość odezwał się, gdy napisałem na głównym oknie czata, że szukam normalnego do związku. Ale czy sam jest normalny? Można to ocenić czytając rozmowę na załączonym ekranie...

To że 17 czy 18-latek chce się ustatkować u boku starszego faceta, który mu zapewni dostatnie życie - da się jakoś zrozumieć. Każdemu się marzy Pretty Woman, no - może Pretty Man. Ale żeby 40-letni, zapewne żonaty facet, chciał związku dla "wysokiego poziomu życia"? Takiego ewenementu jeszcze nie miałem. I dlatego postanowiłem w dowód zamieścić zrzut ekranu.

Jeśli czterdziestolatek jest myślącym facetem to gdzie mu się poprzewracało - w głowie, czy w dupie? Czy może w obu na raz? ;-)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

LonelyBoy

17-18 stycznia 2012
Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się widzieć taki anons na Gejowie. Z taką treścią. Z takim przesłaniem. Anons został zamieszony pod nickiem LonelyBoy, stąd tytuł tego posta. Nie wiem czy z tym chłopakiem się cokolwiek uda, ale sama rozmowa z nim byłaby już wystarczająco pięknym doświadczeniem. Bo ten chłopak nie tylko szuka związku, kogoś - jak to wręcz napisał - do końca życia. Ale też jest modelowym przypadkiem dolegliwości, którą też sam posiadam, czyli uczuciopatii.

On, podobnie jak ja, jest uczuciopatą, czyli osobą uzależnioną od uczucia. Uczycie, miłość, życie z kimś - napędza go do działania, motywuje, nadaje pełnię i sens jego życiu. Właśnie kogoś dokładnie takiego szukam. Nie bardzo spodziewam się, że z nim się uda - on ma 19 lat i choć szuka kogoś dojrzałego, to nie wiem czy w moim wieku. Napisałem mu rano SMS w odpowiedzi na jego anons, zamieszczony o 4 rano. Odpisał mi od razu - ale tylko zaostrzyła moją ciekawość. Kładł się spać, po nieprzespanej nocy, chory (pisał o braniu leków), i powiedział, że jak wstanie i nie zapomni, to na pewno mój anons zobaczy - w SMS-ie napisałem mu, że zamieściłem anons obok niego.

Nieważne czy z nim wyjdzie, czy nie - traktuję to przede wszystkim jako bardzo wyraźny znak od Boga, że nie powinienem się poddawać. I to jest dla mnie najważniejsze - a oczywiście poznać kogoś wartościowego bym chciał, ale to nie jest takie proste i nie dzieje się zna zawołanie. Jednak co innego szukać na ślepo, męcząc się na czatach i w całej tej netowej gej-komunikacji, a co innego mieć choćby poczucie, ułudę sensu w tym szukaniu.

Życie dopisało do tej historii następnego dnia typowe zakończenie - w sumie nie było kolejnej odpowiedzi na mój kontakt, a chłopak zamieścił kolejny anons następnego dnia. Na jego poprzedni anons nikt mailem nie odpisał. Czyżby chłopak piszący sam o sobie, że jest śliczny i dający niezłą fotografię twarzy był mało oblegany? A może dostaje tylko SMS-y? Pewnie z propozycjami seksu ;-)

Tak to ludzie na gej anonsach chcą szukać poszukujących uczucia, a szukający uczucia tak chcą odpowiadać na kontakty :-)

niedziela, 10 czerwca 2012

Zgaduj zgadula

Miałem na czacie rozmowę z panem o nicku "Warszawa 47 teraz u mnie Białołęka" - oczywiście takie długie nicki tylko na czacie WP. I panu od razu napisałem, że szukam związku, co w moim przekonaniu miało go zniechęcić do dalszej rozmowy. Ale on napisał, że trzeba by się do związku poznać, z czym się zgodziłem. I to poznawanie do związku zaczął od podania dzielnicy (jakby jej nie miał w nicku) oraz cyferek. Prawdziwe poznawanie do związku od dupy strony :-)

Spytał mnie potem czy sam czy związany więc napisałem mu że gej szukający geja. Na co on odparł "no to jasne to ten czat". Trochę dziwnie to zabrzmiało w jego wypowiedzi. Zapytałem go więc czy on jest bi. Napisał, że gej. A ja napisałem, że bi zawsze ostrzegam przed próbowaniem. I szanowny pan "gej" od razu zamknął okno rozmowy. No to powstaje pytanie - gej to był, czy jednak bi, który się przestraszył, że będę drążył temat?

Obstawiam jednak, że bi - tchórzliwie się kryjący za parawanikiem tzw. dyskrecji. Musiałby o tym wspominać przy okazji umawiania się na seks, więc zapewne by wyszło na jaw że jest gejem-inaczej. Zabawne jak czatowe zgadywanki poprawiają nastrój a mnie zaraz przypominają wysiłek Herculesa Poirot ;-) Bo na chudziutkiego Sherlocka Holmesa jestem za gruby ;-)

Zawsze to jakiś promyk uśmiechu na nudnym i jednostajnym czacie :-)

piątek, 8 czerwca 2012

False tone

Otwieram profil i wypatruję czy może ktoś ciekawy mnie odwiedził abo zostawił jakaś równie ciekawą wiadomość. I jest - jakiś mail :-) Może to od kogoś z kim sądzone jest mi stworzyć coś miłego i wartościowego? Może to jest moja nowa przyszłość? Otwieram stronę z korespondencją, patrzę - i emocje opadają. To tylko false tone...

Nazywam tak wiadomości od osób, które już znam. Zatem nie jest to ktoś nowy, z kim można coś ciekawego wiązać - bo z osobami które już znam wiem co mogę, lub nie mogę wiązać ;-) Ale co grosza, z reguły jest to nie tylko informacja od osoby już znanej - lecz przeważnie także mało wartościowa. Jakieś nieciekawe, nudne wypytywanki - jak minął dzień? Co słychać?

A jak miał minąć? Kiepsko. Bez poznania kogoś wartościowego. A jak minął weekend - jeszcze gorzej, zmarnowany na czatach bez poznania nikogo ciekawego. Ale po poznaniu pięciu ciekawych osób, z których się żadna nie odezwała. Tak mija czas jeśli się szuka kogoś do związku - a wiadomo że nie jest łatwo. I te "głupkowate" pytania od "starych znajomych" tylko nudzą lub wkurzają - zależnie od nastroju.

Dlatego nazywam je false tone - fałszywym dzwonkiem. Niby dzwoni, ale nie w tym telefonie co trzeba. Albo nie w tym kościele ;-)

czwartek, 7 czerwca 2012

Ja też szukam seks przygód

Mój autoresponder zawiera zdanie "Nie szukam seks przygód", to tego zakończone wykrzyknikiem. I na GG zagadał mnie jakiś chłopak, który napisał "Ja też szukam seks przygód". Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać, ale po chwili rozbawienia zastanowiło mnie na ile szukanie seksu zaślepia ludzi do tego stopnia, że odczytują to, co sami chcą odczytać...

Oczywiście z rozmowy tej nic nie wyszło, bo nie miało prawa wyjść - nie tego szukam i na przygody z pierwszym lepszym nie mam ochoty. Jedyne co miałem, to rozbawienie przez dwie lub trzy minuty. Sam oczywiście także potrafię coś kompletnie na odwrót odczytać, ale akurat te błędny nie były nigdy związane z kwestiami seksualności. Może to kwestia przypadku - w każdym razie ja mam wrażenie, że odczytuję coś błędnie po prostu przez nieuwagę i rozkojarzenie, a nie dlatego, że chcę coś inaczej odczytać.

Mam jednak wrażenie, po rozmowie z tym chłopakiem, że jego błąd nie wynikał tylko z nieuwagi. Raczej wynikał z bardzo jednoznacznego nastawienia się na seks - i co za tym idzie dopatrywania się seksu wszędzie tam gdzie to tylko możliwe. Ponieważ to był pierwszy tego typu przypadek z jakim się zetknąłem, więc przynajmniej zasłużył sobie na swój post na blogu :-)

Jak zwykle bywa, wpis na moim blogu jest jedyną korzyścią z zetknięcia się z cudzą głupotą :-)

środa, 6 czerwca 2012

Szczyt oczekiwań

Oto na jaki anons trafiłem na Gejowie:

Ja: 50/80/190, Ty: do 35 lat. Marzę o miłości aż po grób i domku z ogródkiem, ale wystarczy mi ktoś odpowiedzialny i uczciwy, z kim można zbudować bezpieczny dom. Amory to kiepskie spoiwo związku, a seks – jeszcze gorsze. Tylko długi list z pomysłem na siebie i życie we dwoje ma gwarancję odpowiedzi.

Amator "długich listów z pomysłem na siebie i życie" ograniczył się do kilku linijek tekstu, nie podając żadnego linku do ewentualnego profilu lub blogu, na których mógłby sam się takim "pomysłem na siebie i życie" pochwalić. Na dodatek zamieścił zdjęcie fragmentu nogi i majtek z wyraźną wypukłością penisa - chyba aby podkreślić, że przypadkiem nie jest kobietą. A może jednak chciał pokazać, że seks naprawdę nie jest spoiwem związku, bo penis na zdjęciu zdecydowanie nie stoi ;-)

Zastanawiam się tylko ilu młodych facetów czy chłopaków zechce do niego napisać długi list. Śmiało mogę przyjąć że nikt. Za to obstawiam ewentualnie krótkie listy w stylu "ja 20/180/70/18 uni, co lubisz?". Ciekawe czy taki list potraktuje jako wystarczająco długi i z pomysłem na życie? ;-)

Można być idealistą, ale pewna doza zdrowego rozsądku zawsze się przyda - inaczej wychodzi farsa ;-)

wtorek, 5 czerwca 2012

Żyję z ręciny

Na czacie poznałem ciekawego chłopaka z dalekiego miasta, który rozmawiał ze mną w mądry sposób i wzbudził moje zainteresowanie. Nie miał niestety zdjęcia, więc nie wiem jak wyglądał. Miał dość trudną sytuację życiową - nie przelewało mu się, ale tacy ludzie są truly najczęściej bardzo wartościowi, właśnie ze względu na życiowe doświadczenia. Ale kiedy powiedział mi, że żyje ze swojej ręciny - to czar prysł...

Sam lubię używać takich określeń, bo są one wzruszające. A ja nie kryję się z tym - choćby przed samym sobą - że lubię się wzruszać. Nie udaję sztucznego, obowiązkowo szczęśliwego faceta, któremu obce są ludzie odruchy i wzruszenia. Dlatego rozumiem sens tego pieszczotliwego i mającego specyficzne emocjonalne znaczenie słowa. Może ono też oznaczać, że trafiłem na kogoś o podobnej wrażliwości emocjonalnej. Ale mimo wszystko jakoś mnie to zniechęciło, a przynajmniej zasmuciło u tego chłopaka.

Nie chodzi oczywiście o jego sytuację życiową, ale o użycie tego określenia. Nie wiem dlaczego mam taką reakcję. Może po prostu podświadomie ktoś użył słowa, które uznaję za kojarzące się z moim intymnym wzruszaniem się nad różnymi aspektami życia. Może nie chciałem aby moje wzruszanie się było przez innych dostrzegane? Nie mam pojęcia - ale takie podejście u innej osoby jakoś mnie odepchnęło.

A może po prostu podświadomie odebrałem to jako użalanie się nad sobą będące oznaką życiowej nieudolności? Nie mówię, że szukam kogoś kto jest supermanem bez skazy. Chętnie znajdę kogoś mającego liczne problemy życiowe - bo milo je rozwiązywać we dwójkę. Ale chciałbym znaleźć kogoś kto ma jakąś wolę życia i działania, choćby nawet zablokowaną obecną sytuacją życiową, tak jak to jest u mnie. Czyżbym więc podświadomie wyczul, że trafiłem na kogoś kto swoim użalaniem się nad życiem tylko pociągnie mnie na dno?

A ja, póki jeszcze pływam na powierzchni, nie chcę zatonąć :-)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Szukam kumpla - pa ogierze

Na GG zagadał do mnie dobrze zapowiadający się chłopak - napisał, że jest gejem z Warszawy i szuka kumpla. A ja miałem wtedy fazę na nie szukanie już nikogo do związku i zapytałem go czy  szuka po prostu znajomego lub przyjaciela. Na co on jednak napisał, że szuka czegoś więcej niż przyjaciela. W ogóle fajnie, że "czegoś" a nie "kogoś" - ale to już mala literacka dygresja :-)

Dopytałem czy to znaczy, że szuka kogoś z kim by uprawiał seks - oczywiście trafiłem w sedno... Potwierdziłem więc ponownie, że na razie szukam tylko przyjaciół lub znajomych. I zapytałem go czy taka relacja go interesuje. Odpowiedział, że tak - ale od razu dodał, że też potrzebuje seksu, nosi damską bieliznę i zachowuje się jak kobieta. Nie dość, że amator seksu - akurat w momencie gdy seksu nie szukałem, bo właśnie czekałem na spotkanie z kimś innym - to jeszcze przebieraniec...

Odpisałem mu więc, że mam negatywne doświadczenia z kobietami i będzie mnie taki szafarz blokować. A mój 24-latek odpalił: "Ze mną by było inaczej kotku jestem taki spragniony". O, już niedobrze - gościu wchodzi na poufałość, nie lubię "kotkowania" od nieznajomych. Napisałem mu więc, że właśnie poznaję już kogoś innego. Nie zraziło go to bo odpisał: "A nie masz ochoty się ze mną spotkać i spędzić ze mną nocy?" No po prostu ślepota - a może raczej zaślepienie poszukiwacza seksu dla seksu.

Odpisałem mu więc cierpliwie, że noc mam już z kim spędzić. Na co dostałem replikę: "Szkoda kotku mogło być cudownie. To pa ogierze". Czemu ogierze, a nie od razu księciu z bajki? Jak można łasić się do kogoś, kogo się w ogóle nie zna, nawet z wyglądu? Rozumiem szukanie seksu dla seksu - kto chce niech szuka - ale nie rozumiem jak można się do kogoś zalecać nie wiedząc czy nawet jest w naszym typie? Czyżby szukało się na seks bez głowy?

Typowa rozmowa jakich wiele - zaczyna się ciekawie a kończy żenująco :-)

niedziela, 3 czerwca 2012

Co tam?

Wymyśliłem wspaniałe odpowiedzi na nużące i wkurzające mnie pytanie "co tam?" - stanowczo za często zadawane na Gadu-Gadu. Nie dość że to pytanie same w sobie jest beznadziejne, to jeszcze reakcja na moją jakąkolwiek odpowiedź jest z reguły porażająca - debilne "aha" po którym nie następuje żadna inna wypowiedź. Po prostu czuję się jakbym miał do czynienia z kompletnym kretynem, który poza tymi trzema wyrazami nie umie nic powiedzieć...

Mam więc trzy warianty odpowiedzi na te kretyńskie pytanie:
  • wariant nieuprzejmy to odpowiedź "nic" - krótka, szybka, ukazująca niechęć do rozmowy,
  • wariant drwiący to odpowiedź zawierająca nazwę aktualnego dnia tygodnia - dziś byłoby to słowo "piątek" - odpowiedź jest niby staranna, ale jawnie drwiąca z pytającego, choć niektórzy i tej prostej drwiny nie są w stanie zrozumieć,
  • wariant rzeczowy to odpowiedź "kogo szukasz?" która pomaga zbłąkanej duszyczce wypowiedzieć się w bardziej interesującym temacie, stosuję go w sytuacji gdy ktoś wydaje się (po sprawdzeniu jego katalogu na GG) interesujący i chcę z nim porozmawiać.
Mimo tych wszystkich wariantów nadal zaczynanie rozmowy od "co tam?" wkurza mnie. Oczywiście na ogół na samym początku rozmowy jest przywitanie - ale magiczne "co tam?" od razu psuje nastrój każdej konwersacji. Miałoby ono sens jedynie w przypadku gdy zagaduje stary znajomy, z którym się długo nie gadało - wtedy te pytanie ma swój sens praktyczny, a odpowiedź znajomego z reguły nie będzie debilnym "aha", lecz ustosunkowaniem się do tego co odpowiedziałem, lub też napisaniem o wydarzeniach jakie maiły miejsce w jego własnym życiu. 

Ale jaki to ma sens gdy pyta nieznajoma osoba? Wtedy po prostu pokazuje, że ta osoba nie ma nic ciekawego do powiedzenia - i niestety bardzo rzadko w dalszej rozmowie to się nie potwierdza. Ktoś może bowiem nie bardzo wiedzieć jak rozmowę zacząć - i wyjdzie z takim niefortunnym otwarciem. Zdarza się. Ale jeśli ma olej w głowie, to przynajmniej potem poprowadzi rozmowę jakoś sensownie. 

Szkoda jednak, że przeważnie "co tam?" oznacza autentyczny kretynizm :-(

sobota, 2 czerwca 2012

Acha spoko, kochaj mnie

13 stycznia 2012
Dla zmiany tematu rozmowa jaką miałem tego dnia na GG. Takie symboliczne przypomnienie, że są jeszcze debile na tym świecie. Otóż mam w responderze informację, że nie szukam seks przygód. I mój rozmówca zadeklarował,  że on też nie. No to miło, jest szansa może na przyjaźń? Ale zaraz on zapytał czy w ogóle szukam seksu.

Zatkało mnie. Napisałem więc, na bezczelnego, że mam partnera. Odpowiedź była natychmiastowa: "to trójkącik". Napisałem mu więc aby sobie nie żartował bo nie szukam seksu ale związku. A on na to: "acha spoko, kochaj mnie". Spytałem więc go w jaki sposób. A on na to: "wsadź mi chuja w dupę".

Miarka się przebrała, dostał bana. I nie wiem czy odbierać to jako taki żartobliwy znak od Boga abym kochał, ale oczywiście innego faceta. Tego z którym już jutro się zobaczę. W każdym razie dobrze mieć czasem coś zabawnego nawet na gejowskim Gadu-Gadu. Powered by ludzka głupota.

A ludzka głupota - jak wiadomo z opinii Einsteina - jest nieskończona ;-)

piątek, 1 czerwca 2012

Dzień Dziecka

12 stycznia 2012
I mam zamieszone anonse - i jak się okazuje mam około 10 różnych odpowiedzi. Mailem, SMS-em, na GG. Nie wiadomo czy to zasługa treści anonsu, czy zastosowanego triku na Gejowie. Ale najzabawniejsze jest coś zupełnie innego. Wydaje się, że te odpowiedzi na mój anons okażą się już niepotrzebne!

Poznałem bowiem kogoś, kto jest tak samo młody w środku i szalony jak ja, choć wcale nie jest tak metrykalnie młody jak moi dotychczasowi partnerzy. I - powiem szczerze - zainteresował mnie bardzo i zakręcił. I dlatego inne odpowiedzi na anons traktuję już po macoszemu, a czatowanie na czatach zakończyłem z chwilą pogadania z tym chłopakiem na GG.

Zatem mam Dzień Dziecka z poznawaniem partnera - bo dwóch dużych chłopaków się zetknęło. Oczywiście działo się to w styczniu, ale publikowane jest dopiero pierwszego czerwca i stąd takie nawiązanie w tytule posta ;-) I oby ta "dziecięca" znajomość się jak najbardziej sprawdziła ;-)

W końcu na Dzień Dziecka można mieć prezent - nawet pół roku w przód ;-)