sobota, 31 marca 2012

Tańcowały dwa Michały

Faktycznie, tańcowały i jeden głupszy od drugiego. Trafiły mi się w tym samym czasie dwie rozmowy z Michałami na GG. Zaczęło się miło, od przedstawienia - stąd wiem, że z Michałami mam do czynienia. Skoro się od razu przedstawili, to miałem nadzieję, że okażą się sensownymi ludźmi, z którymi może wyjdzie coś więcej. Niestety czar prysł, gdy oba Michały się na Gadu-Gadu rozgadały ;-)

Jeden zaczął mnie wypytywać o to co lubię robić z chłopakami. W domyśle - rozmowa o seksie. Napisałem mu złośliwie, że lubię grać w RPG. On, idiota, myślał, że R w RPG znaczy Rozbieranego. Zaczął wypisywać zapytania co potem po tym rozbieranym. I zaczął się denerwować, że nic nie odpisuję. A ja już szykowałem pisanie tego posta na blogu. Odpisałem mu, że za kretyństwo dostaje bana i zablokowałem go.

Drugi spytał co robię i nie był aż tak debilny, ale napisał, że jest napalony. Odpisałem mu, że ma cieplej w pokoju dzięki temu. Chyba nie zrozumiał żartu, bo na poważnie potwierdził. A zaraz potem napisał, że polizałby. Napisałem więc, że nie szukam seksu dla seksu i nie gadam o nim. W odpowiedzi otrzymałem OK - co znaczy, że gość nie wie co powiedzieć i nie bardzo rozumie co i jak. Po 10 minutach nie odzywania się zablokowałem tego Michała, aby mieć od niego spokój w przyszłości, i spokojnie zamknąłem rozmowę.

Zabawne w tm wszystkim było tylko to, że obaj byli Michałami i można było napisać na bloga notkę wykorzystując znane powiedzenie o ich tańcowaniu ;-)

piątek, 30 marca 2012

Sukienka na głowie

Zagadał mnie raz na czacie człowiek o nicku "Sukienka" - a więc ktoś kto od razu nastroił mnie do siebie negatywnie, bo - mówiąc szczerze - nie lubię przebierańców. A gdyby się okazało, że człowiek to wiekowy, to już w ogóle w sukience wyglądałby jak obrzydliwa stara baba ;-) Ale nie dało się nawet tego sprawdzić, gdyż jego głupota przeszła wszelkie moje oczekiwania...

Pan ów bowiem zapytał mnie od razu "lst" po czym poprawił to na "lat" - jak zwykle u leniwych kretynów zapomniał wstawić znaku zapytania. Miałem w nicku podany wiek, więc napisałem "zgadnij". A idiota zaczął zgadywać pisząc po kolei 55, 66, 99. Nie bylem w nastroju do żarcików, więc napisałem mu wprost: czy to jest takie trudne zgadnąć? czy sukienka rzuciła ci się na głowę i oślepłeś? Pan napisał "no". Odpisałem mu więc aby został w błogiej nieświadomości i nie zawracał innym głowy. Po czym oczywiście panu w sukience koncept się skończył, nie był w stanie nic odpowiedzieć przez kilka minut, więc zamknąłem rozmowę.

Głupota ludzka czy chęć żartowania? Nie dowiemy się tego - ale jedno jest pewne, takie zachowanie od razu zniechęca. Jeśli ktoś pozwala sobie na żarcik, to powinien znać moment, gdy trzeba przejść do bardziej rozsądnej rozmowy. A jeśli widzi, że żart nie chwyta, to powinien się z niego wycofać. Najłatwiej jednak nic nie napisać i milczeć - jak typowy kretyn. 

Albo jak głupia owca uskuteczniająca milczenie owiec ;-)

czwartek, 29 marca 2012

Odrażająca propozycja

Zgłosił się kiedyś do mnie na czacie pan 47-letni, a więc mówiąc delikatnie nieodpowiedni dla mnie, z propozycją znajomości, związku. Zapytał mnie o GG więc mu podałem numer i zagadał mnie tam. Nick miał dość zabawny "w ciuszkach córki" - wyobraziłem sobie 47-latka starającego się być powabną nastolatką ;-) Już samo te zestawienie było dla mnie komiczne, ale mina zrzedła mi gdy konwersacja się rozwinęła...

Pan bowiem zapytał mnie czy chcę zobaczyć zdjęcie jego córek. Akurat zupełnie mnie to nie ciekawiło, więc odpowiedziałem, że mnie one nie interesują. Ale gość ponowił propozycję. I w końcu się wytłumaczył czemu. Mianowicie miał czelność proponować mi trójkąt ze swoją własną córką! Aż mnie uniosło z oburzenia. Po pierwsze, jak można kupczyć własnym dzieckiem?! Po drugie jak można na gej czacie traktować każdego, jednak potencjalnego geja, jako rozpustnego bi?!

Tym razem wkurzyłem się i podsumowałem gościa. Zablokowałem go na GG i napisałem mu kilka cierpkich słów na czacie po czym zignorowałem go tam. I nie mogę się nadziwić, że można być takim potworem dla własnego dziecka. Dziecka, które się kocha i które się od małego wychowywało. Gdyby ktoś mi zaproponował trójkąt z moim synkiem, to chyba bym go zajebał gołymi rękami. I to bez żadnej dla niego przyjemności. A gdyby ktoś skrzywdził moje dziecko - po prostu bym go zabił. 

Przebieranie się tatuśka w ciuchy córek jest żenujące - ale kupczenie nimi jest po prostu odrażające!

środa, 28 marca 2012

Jak można?

Zagadał mnie na czacie facet mający - jak wynikało z nicka - 190 cm wzrostu i 85 kg wagi. I mający 42 lata, czyli raczej nie koja grupa docelowa. Pogadaliśmy trochę z figurami retorycznymi a potem on zapytał mnie jakie mam wymiary. Podałem 178/95. A pan zapytał mnie czy żartuję. Niby z czym? No bo jak można ważyć 95 przy 178 cm wzrostu?

Można. Tak mu napisałem i zamknąłem okno, szkoda było czasu na wywody. Pan chyba nie widział misiów ze Strony Puchatej, mających o 30-40-50 kilo więcej ode mnie ;-) Szkoda mu kłaść do głowy, zapewne jest fascynatem BMI oraz pedalsko-szczupłego lansu ;-) Przynajmniej dobrze, że mam temat na bloga - bo rozmowy z gejami są zawsze kopalnią tematów ;-)

Jeśli rozmowa nie udaje się z kimś, kogo wiek czy inne parametry wskazują na to, że byłby mało odpowiednim partnerem - to nie odczuwamy straty z tego powodu. A jeśli dodatkowo taka rozmowa nas szczerze rozbawi - to jest miły bonus. Czaty są z reguły nudne w swoim nadęciu. Dlatego każda szczypta nawet niezamierzonego humoru jest warta uwagi ;-)

W sumie dobry humor powinien działać w obie strony, ale jeśli tylko ja będę mieć ubaw - to też wystarczy ;-)

wtorek, 27 marca 2012

Zdrowy na ciele, a nie na umyśle

Oto na jakie ogłoszenie trafiłem na pewnym portalu:

Witam, tu atrakcyjny 28-letni (wydepilowany penis 17/12) spoko chłopak z Warszawy. Jestem 100% heteroseksualny (mam żonę i dzieci) oraz 100% zdrowy (jestem honorowym dawcą krwi i mam wszelkie badania). Potrzebuję $$$$. Szukam bardzo dyskretnego kolesia bi lub homo, którego w zamian za $$$ będę co tydzień karmił swoją 100% zdrową spermą. Jeśli jesteś w stanie zapłacić za możliwość wydojenia z mojej lachy całej 100% zdrowej hetero spermy - odezwij się. Spotkania w centrum w publicznym lecz bardzo dyskretnym miejscu tylko od poniedziałku do piątku w godzinach 7:30-15:30. Inne godziny odpadają - weekendy również odpadają i to w całości (sami rozumiecie - obowiązki rodzinne). Więcej szczegółów na mailu. O odpowiedzi proszę tylko zdecydowanych, konkretnych, dyskretnych i mających zasobny portfel dżentelmenów.

Zastanawiające, prawda? To, że ktoś ma potrzebę zarobienia kasy to oczywiście normalne. To, że chce zarobić w taki sposób - da się jeszcze zrozumieć. Ale to, że tak mocno deklaruje się jako 100% hetero - i chce dawać do obciągnięcia, to już absurd. A raczej chwyt marketingowy - zobacz jak smakuje 100% hetero :-)

Przepraszam, 100% zdrowy 100% hetero. Z tym zdrowiem, to bym oczywiście polemizował. Zdrowy on może być na ciele, ale na pewno nie na umyśle :-)

poniedziałek, 26 marca 2012

Wigilijny casting ;-)

24 grudnia 2011
Nie lubię słowa "casting" bo mi się kojarzy z przebieraniem w ludziach. Ale dałem taki tytuł specjalnie, aby opisać wigilijne wydarzenia jakie miałem 3 miesiące temu. To była w ogóle moja pierwsza samotna wigilia, bez chłopaka, od 2 lat nie zapraszamy już przez rodzinę, bo zamieszkałem osobno. I poznałem na necie 2 chłopaków, którzy wydali się potencjalnie odpowiedni na partnera. Zadziwiające, że obaj interesowali się fotografią i malarstwem ;-)

Pierwszy pochodził z Gdyni i miał 19 lat. Gadaliśmy sobie na GG i dobrze się rozumieliśmy. Ale on nie przesłał mi zdjęcia, więc nawet nie wiem jak wyglądał - moje zdjęcie widział i zaakceptował. Nie wiedziałem jak wygląda i nie wiedziałem, czy w jego wyglądzie nie będzie coś, co mnie niestety zablokuje. Drugi chłopak miał 20 lat i pochodził z okolic Poznania. On z kolei po pierwsze zagadując mnie od razu się przedstawił (niby drobiazg ale bardzo miły), a po drugie - szybko przesalał mi swoje zdjęcia. I spodobał mi się bez zastrzeżeń. 

Obaj byli gotowi przyjechać do mnie po świętach aby się poznać w realnym spotkaniu. I kogo miałbym wybrać? Oczywiście poznaniaka. Po pierwsze, robi zaoczną szkolę i nie jest uwiązany nauką. Po drugie - od razu się uwiarygodnił. A gdynianin jest uwiązany nauką do matury - i nadal, po kilku dniach gadania z nim, nie wiem jak wygląda. Czy to nie dziwne? Czyżby miał coś do ukrycia? Nie jest przez to wiarygodny - a raczej zaczyna budzić podejrzenie, że jest bajkopisarzem.

Wybieram więc tego, który się pokazał jako osoba godna zaufania :-)

niedziela, 25 marca 2012

Pierwsze samotne święta

24 grudnia 2011
I mam pierwsze samotne święta w moim życiu. Czyli od 44 lat. Odkąd mieszkam osobno, czyli już 2,5 roku, moja żona i rodzina już mnie nie zapraszają na wigilię. Co najwyżej na pierwszy czy drugi dzień świąt. Ale w tym roku gdy odstawiałem synka do domu w czwartek, 22 grudnia, dostałem tylko informację, że w piątek nie muszę po niego przyjść bo ktoś z nim zostanie i w ogóle to się "zdzwonimy". Dzięki temu maiłem dodatkowy dzień na szukanie chłopaka, które oczywiście się nie powiodło, i perspektywę samotnych świąt.

Nie rozkładałem w tym roku choinki, bo rok temu kupiliśmy taką bardzo skomplikowaną, którą się składa dość długo. Każdy poziom to kilka ponumerowanych gałęzi, trzeba to wstawiać we właściwej kolejności. A potem ubierać w bombki i lampki. Samemu dla samego siebie nie chciało mi się tego robić. Nawet próbowałem w czasie zakupów w supermarkecie zobaczyć czy nie ma jakiś niewielkich, metrowej wysokości, choinek - aby taką małą rozłożyć - ale nie było. No to zostałem bez świątecznych ozdób i lampek. 

W wigilię wstałem wcześnie, robiłem przy portalach społecznościowych i blogach, potem coś przekąsiłem - nic z wigilijnych potraw oczywiście. Nawet chciałem podliczyć to co jadłem, czy z tego dałoby się (łącznie z Vegetą, chlebem, masłem etc.) uzbierać od biedy 12 potraw, ale zrezygnowałem. Potem po południu poszedłem spać. Wstałem około 20. I tak się szlajałem po domu, trochę grając w Kolonizację. Życzeń dostałem kilka, ale od nikogo z rodziny. I taka smutna, szara, codzienna wigilia mi się trafiła - tylko z nazwy. 

Jedyna korzyść to około 10 napisanych notek na blogi - poważne zasilenie mojego zapasu :-)

sobota, 24 marca 2012

Kto w nocy wstaje...

23/24 grudnia 2011
W piątek gadałem na czatach aby kogoś poznać, może na wspólne spędzenie Wigilii, ale nikogo nie znalazłem. Miałem ciężki dzień - poprzedniej nocy do godziny 3 walczyłem z reinstalacją Office, które zwieszało się akurat wtedy gdy miałem pracę do wykonania. Potem gdy Office już zadziałało, walczyłem z polskim sprawdzaniem pisowni. Wreszcie i to się udało ustawić. Więc zrobiłem moją pracę i potem, po otrzymaniu wskazówek, poprawiłem ją jeszcze w ciągu dnia. Przespałem ze 3 godziny za dnia i wstałem po południu.

Na czacie nikogo ciekawego, więc poszedłem spać o 20.30. Ale obudziłem się około północy, po kilku godzinach snu, które mi wystarczyły. Wszedłem na czata. I zagadał mnie chłopak o nicku "Wawa21starszego!". Po pierwsze, sam się przedstawił, ma na imię Tomek - jak mój pierwszy chłopak. Tylko nieco inny znak zodiaku, ale też bardzo przyjazny - ryby. Okazało się, że pochodzi z okolic Poznania, ale może przyjechać po świętach do Warszawy, więc dlatego ma warszawski nick. Spodobała mu się moja szczerość i otwartość w rozmowie. Doceniam to, ale to przecież oczywiste - skoro się szuka kogoś do wspólnego życia, to trzeba mu powiedzieć szczerze o sobie :-)

Od razu uwiarygodnił się przysyłając mi swoje zdjęcia. Jest po prostu cudowny, ma chłopięce rysy twarzy, ale też dojrzałość na niej, którą podkreślają kości policzkowe. Ma śliczne bursztynowe oczy i brwi. Ma usta które już sobie wyobraziłem na moich. Szyję, którą chciałbym od razu pieścić. Jest ślicznym sympatycznym chłopakiem. Robi szkołę zaocznie, jest nie uwiązany nauką. Ma 20 lat, niedługo 21. Pogadaliśmy przez telefon chyba z godzinę lub półtorej. I umówiliśmy się na wtorek czy środę po świętach na spotkanie w Warszawie. Oczywiście nie muszę mówić, że on mnie zaakceptował z wyglądu. Szuka zresztą, jak pokazuje jego nick, starszych.

Szkoda tylko, że święta spędzę sam. Ale poznałem nowego chłopaka, kto wie czy nie ostatecznego, w Wigilię. Bo była już 3 w nocy gdy się pożegnaliśmy. To chyba jest symboliczne. A przede wszystkim, jak mało brakowało abym - całkiem dosłownie - przespał tę znajomość. Jednak wstałem około północy i siadłem do czata. Było zdecydowanie warto! I mam nadzieję, że będzie warto gdy się spotkamy i poznamy w realu, a kto wie może razem spędzimy sylwestra.

Kto w nocy wstaje, temu miłość się kraje ;-)

piątek, 23 marca 2012

Trudno żegnam

Marnowanie mojego i cudzego czasu jest grzechem. A niektórzy robią to może nawet w dobrej wierze. Miałem taką rozmowę na czacie z facetem, który może by się nadał na partnera, 29-latkiem z Pruszkowa. Niestety, okazało się, że nie wysyła nikomu zdjęcia ani nie ma zamiaru zakładać profilu na necie ze zdjęciem pod hasłem, za to chętnie się spotka w ciemno. Ja zaś, jak wiadomo, w ciemno już nie mam zamiaru się z nikim spotykać, po moich przykrych w tym zakresie doświadczeniach.

Gdyby nie dystans do Pruszkowa chętnie bym się z nim w ciemno spotkał, w nadziei, że nie pasuje mi z wyglądu, po to aby w realu powiedzieć mu to prosto w twarz i odejść. Ale nie miałem ani czasu, ani chęci aby się w to bawić. Ponowiłem więc prośbę o zdjęcie ze wskazaniem na to, że jest to też element uwiarygodnienia się wobec potencjalnego partnera. Ale gość napisał "trudno żegnam" - więc nawet nie żegnając się z nim zamknąłem okno rozmowy. 

Szkoda było mi bowiem tracić czas nawet na pożegnanie się z nim, bo wystarczająco dużo czasu dzięki niemu już zmarnowałem. Trochę mnie denerwuje taki brak szacunku do cudzego czasu. Po co rozmawiać, skoro się okaże, że nici ze spotkania? Oczywiście tego się od razu nie przewidzi, dlatego gdy tylko ujawnia się taka przeszkoda, ja szybko kończę rozmowę, minimalizując stratę czasu. Tyle mogę zrobić aby nie tracić więcej czasu, niż już straciłem na bezowocną rozmowę.

Niestety, ogromna strata czasu jest wliczona w czatowanie - skoro jedynie jeden procent rozmów jest sensownych, a jedynie jeden promil daje realną szansę na cokolwiek wartościowego :-)

czwartek, 22 marca 2012

Satanista ad hoc

Miałem jakiś czas temu zabawną rozmowę na GG. Zaczęło się od pytania "jak lubisz mocno?" - w domyśle chodziło o seks. Udałem że nie wiem o co chodzi. Odpowiedział więc, że "jak jestem gej to wiem co". Więc mu napisałem, że nie szukam seksu dla seksu, ale związku i że jeśli tego nie szuka, to nie mamy o czym rozmawiać.

Najpierw reakcją było typowe bezmyślne "aha". Ale po dwóch minutach wykluła się iście szatańska myśl: A ja nie jestem Gejem!! Tylko normalny facet co rucha dupy, jestem Satanista i chętnie bym ci krzyż wbił w serce!! Geju!! Ave666. Co za poetyka, choć nieco pomieszana z van Hellsingiem ;-) A ja bylem bezczelny i napisałem  mu aby spierdalał i zablokowałem go. Wiem, że to jest może mało romantyczne, ale mam małą cierpliwość do idiotów. A podejrzewam, że szczyt kreatywności i ten rozmówca już miał za sobą ;-)

Ludzie czasem wykazują się, choć nie od ręki, pomyślunkiem kreatywnym i piszą coś, co przynajmniej może rozbawić. Choć mianownik jest zawsze taki sam - irytacja z powodu nieosiągnięcia korzyści, której się oczekiwało. Gość chciał się bzykać, ale nie udało się - więc nagle zrobił się rzekomym satanistą. Zupełnie jak polityk, który niby rządzi dla ludzi, ale kradnie dla siebie ;-)

Ale przynajmniej było się z czego pośmiać - i to już jest coś ;-)

środa, 21 marca 2012

Opisać ci piżamkę?

Na GG miałem rozmowę z chłopakiem, który napisał  że jest w łóżku z kilkuletnią kuzynką, bo przyjechała do niego rodzina na święta. Dziwiło mnie to, ale przyjąłem do wiadomości kłopoty noclegowe. Potem napisał, że jest w piżamie i spytał czy chcę aby mi ją opisał. Zgodnie z prawdą napisałem mu, że mnie jego piżama nie interesuje, na co on pożegnał się niegrzecznie. Bajkopisarz podniecający się piżamą. Zapewne chcący mnie naciągnąć na cyber seks.

A następnego dnia ktoś do mnie zapukał i pisze, że jest w łóżku z 5-letnią i 2-letnią kuzynką. Tym razem zdumiałem się jak można kłaść do łózka dwuletnie dziecko gdy jest ryzyko, że zostanie zgniecione w czasie snu. Ale widać ludzie nie myślą. I po chwili o czym mi ów chłopak napisał? Oczywiście o swojej piżamie! A więc to ten sam, tyle że tym razem rodzinka w łóżku mu się rozmnożyła, zapewne przez pączkowanie ;-)

Dalszej rozmowy o piżamach już nie będzie, bo zablokowałem tego bajkopisarza. Nie interesuje mnie gadanie o piżamach, tak samo jak gadanie o tym co ja mam na sobie w chwili gdy z kimś piszę. To przecież nie ma żadnego znaczenia, chyba, że ktoś naprawdę chciałby przekazać coś istotnego - ale taką sytuację nawet trudno mi sobie racjonalnie wyobrazić. Rozumiem na przykład pytanie co piję w upalny dzień i przekazanie rady dotyczącej tego, co najlepiej gasi pragnienie. Ale co do ubrania - nie pojmuje jakie to ma znaczenie :-)

Na użytek tej notki można przyjąć że jego piżama była biała w czarne literki - taka w sam raz dla bajkopisarza ;-)

wtorek, 20 marca 2012

Nie pamiętasz mnie?!

Miałem rozmowę na czacie z 22-letnim chłopakiem który, jak się okazało, szuka związku. Pogadaliśmy sobie, powiedziałem mu o mnie i zapytał czy mam na imię tak jak mam na imię. Oczywiście potwierdziłem. A on na to odparł, że dwa lata temu próbowaliśmy i nam nie wyszło. Napisałem, że nie kojarzę kim jest, w domyśle prosząc go o przedstawienie się. Na co on się obraził że go nie pamiętam i zamknął rozmowę.

Reakcja kretyńska, bo jak mam pamiętać 22 latka? Zresztą dwa lata temu miał 20 lat, a ja nie pamiętam żadnego dwudziestolatka z tego czasu. Nie kosztowało go nic przedstawienie się, ale wolał się obrazić, tak jakby każdego z którym jednorazowo się widziałem miałbym zachowywać w pamięci na wieczną rzeczy pamiątkę. Bo gdybym z nim mieszkał jakiś czas, to bym go na pewno jakoś skojarzył...

Nie ma co się poprzejmować takimi rozmowami - ludzie wymagają chyba zbyt wiele od innych w kwestii pamiętania spotkań, które się okazały nieudane. To tak jakby wymagać pamiętania na jaką kwotę robiło się zakupy w sklepiku miesiąc temu, gdy paragon został wyrzucony tuż po wyjściu ze sklepu. A pamiętać należy o tych, z którymi coś się poważniej próbowało, mieszkało choćby lub spotykało się przez kilka dni. I nawet jeśli z nimi nie wyszło, to zostają w pamięci. A jednorazowe spotkania? Porażki o których się natychmiast zapomina.

Szkoda tylko wysiłku w rozmowę z ludźmi, którzy potem zamykają okno rozmowy pod byle pretekstem ;-)

poniedziałek, 19 marca 2012

Związek na ślepo

Spotkałem na czacie 20-latka z warszawy który na głównym oknie czata pisał, że szuka do spotkania na szybko, ale w rozmowie ze mną przystosował się i zapowiedział że szuka związku. Ale najśmieszniejsze było to, że nie chciał w ogóle wymieniać cyferek albo wskazywać na swoje zdjęcie w necie lub go wymienić. Szukał on związku, ale wygląd w ogóle go nie interesował. Bardzo ciekawy "altruistyczny" przypadek :-)

Wygląd nie jest najważniejszy przy poznawaniu ludzi, ale się liczy - i to bardzo. Może się bowiem nie udać poznawanie kogoś właśnie ze względu na jego wygląd, który nam nie pasuje (lub na odwrót). Ale wygląd można stosunkowo szybko i łatwo zaakceptować, gdy się ogląda czyjeś zdjęcie. Gorzej już z akceptowaniem charakteru. Ale charakteru nie poznaje się tak łatwo jak wyglądu.W tym tkwi urok i niebezpieczeństwo budowania związku ;-)

No i najzabawniejsze było to, że on naciskał na spotkanie w ciemno, na oral choćby - a była północ. Musiałbym się umyć i przebrać bo bylem w starych ciuchach, pojechać na drugi brzeg Wisły. I wszystko na niepewną randkę. A na dodatek mój absztyfikant nie mógł się całować, bo miał coś na wardze zakaźnego. Kompletna porażka. Więc odmówiłem. A on napisał, że skoro nie chcę związku to nie - i zamknął okno rozmowy.

No cóż, póki jeszcze widzę na oczy - nie jestem zwolennikiem związków na ślepo ;-)

niedziela, 18 marca 2012

Anonsowe oszustwa

Oto jak poznać anonsowe oszustwa - czyli anonse zamieszczane dla jaj przez osobę bynajmniej nie szukającej tego, o czym w nich pisze. Tak się złożyło, że na Gejowie dwa takie anonse pojawiły się jeden pod drugim. Pierwszy to chłopak 28/1982/74 z Warszawy a drugi to chłopak 28/182/75 z Krakowa. Już same cyferki są podejrzanie zbieżne. 

Oto pierwsze ogłoszenie:
   
Miły facet przed 30, męski, wrażliwy, wykształcony, pracujący, podobno przystojny pozna miłego, niezależnego, dyskretnego Przyjaciela w wieku 20-50, któremu do pełni szczęścia brakuje tylko prawdziwej miłości i szczęścia w związku. Poznam człowieka o wielkim sercu, niepalącego, ceniącego spokój i zacisze domowego ogniska, potrafiącego z siebie wiele dać i oczekującego tego samego od swojej drugiej połowy.

Wzruszające, prawda? A to drugi tekst:

Samotność bardzo boli... Nie dostrzegam głębi życia, zatopiony w swoim świecie, przez nikogo niekochany i nierozumiany... Wrażliwy chłopak - szukam swojej 2 połówki, wyłącznie do stałego związku. Chłopaka, który będzie mieć dla mnie czas. Ja 28 lat. Szukam w przedziale 20-50. 

Nie dziwi was, że obaj szukają w przedziale 20-50 dokładnie? I że obaj tak pięknie piszą o swoich potrzebach? Ale na 99,99% tylko piszą. - bo te anonse to robienie sobie jaj z ludzi, którzy szukają życiowych polówek. Już nie raz odpisywałem na takie piękne anonse i trafiałem na ten sam mail internetowego oszusta. I to bezczelnego oszusta, który mi wmawiał, że to ja śmiecę na Gejowie szukając związku ;-) A wszystko to w dziale szukam partnera, gdzie zamieszczać powinny anonse jedynie osoby, które naprawdę szukają związku - a nie robią sobie z innych jaja. 

I potem Darek z Niemiec pisze, że "same oszusta są w Polsce" :-)

sobota, 17 marca 2012

Uwaga zęby powybijam

Oto na jakie ciekawe ogłoszenie trafiłem na Innejstronie. Nadane przez zakochanego - nie mam wątpliwości że do szaleństwa - dwudziestolatka:

PRZECZYTAJCIE WSZYSTKO!!!!!!!!
Uwaga jeśli ktoś się spotka z moim facetem Piotrem on jest po 50-tce jest z województwa mazowieckiego i szczególnie spotyka się z młodszymi ja go kocham i zrobię dla niego wszystko nie pozwolę by ktoś go dotykał ktoś kto nie zasłużył i ktoś kto całe życie się z byle kim prowadził i ma stertę chorób i ją przekazują nie pozwolę na to!!!!!!!!!!!!. Zastanów się zanim do niego napiszesz lub gdy dostaniesz od niego wiadomość jeśli chcesz nie mieć zębów to jesteś być może na dobrej drodze bo jeśli dowiem się czegokolwiek i będę miał jakieś sygnały znajdę cie a wtedy już ci się wszystkiego odechce możesz być z daleka nie ma problemu. DLA MIŁOŚCI ZROBIĘ WSZYSTKO A TEN CZŁOWIEK JEST MOIM SERCEM I ZAWSZE BĘDĘ GO KOCHAŁ I NIE POZWOLĘ BY MI KTOŚ GO ZABIERAŁ.
Ostrzegam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nic dodać nic ująć. Na szczęście to nie mój target - ja nie potrafiłbym dotknąć 50-latka ;-) Więc utrata zębów mi nie grozi ;-)

piątek, 16 marca 2012

Hetero się zabawia

Miałem na czacie rozmowę z kimś o nicku "normalny 20" i wydawało się, że trafiłem wreszcie na normalnego chłopaka, szukającego uczucia a nie seksu dla seksu. Pogadałem z nim trochę telefonem, wygadując niepotrzebną kartę telefoniczną. Pogadaliśmy o potrzebach serca i tym podobnych sprawach, o których się rozmawia z kimś z kim szuka się potencjalnie związku. Potem się rozłączyłem.

Oto jaki SMS dostałem od niego wkrótce: Słuchaj tak naprawdę jestem zdecydowanym hetero ale po prostu robię sobie dobrze i chciałem z kimś pogadać. Wybacz jeśli przeze mnie poczułeś się urażony. Powiem szczerze, że się zdumiałem lekko - ale niejedno już widziałem na czacie i w okolicach. Przynajmniej mam temat na bloga ;-)

Wymieniłem z nim kilka SMS-ów jeszcze ale odmówiłem rozmowy - po co mam doprowadzać kogoś swoją rozmową do orgazmu (nie doszedł bowiem w rozmowie ze mną do tej pory). A pretekstem było to, że właśnie siadałem do gry na komputerze. Nawet nie miałem zamiaru gadać z nim na jego koszt, co sam zaproponował. Szkoda czasu na takie idiotyzmy, gdy się już okazało, że trafiłem na zwyczajnego oszusta ;-)

Co prawda oszusta walącego konia - ale zawsze to oszukaństwo ;-)

środa, 14 marca 2012

Trzy razy 46

Miałem na czacie zabawną historie pewnego dnia. Na Wirtualnej Polsce trafiłem na jakiegoś chłopaka szukającego związku, ale mina mi zrzedła gdy chłopak okazał się być 46-latkiem. Od razu przed oczyma stanął jakiś stary z wyglądu zrzęda i wszystko we mnie opadło. Potem na Interii znalazłem pod innym nickiem kogoś szukającego związku - i też miał 46 lat, zresztą przyznał się, że już gadamy na WP. Ale mi się trafiło!

A potem na GG zagadał mnie ktoś i też się okazało że ma 46 lat - ale to był ten sam facet, widać mu podałem GG na czacie ale o tym zapomniałem. Przesłał mi nawet zdjęcie - wcale nie wyglądał na 46 lat, ale obwieszony był biżuterią jak typowa ciota. Za to źle zrozumiał moje określenie że nie wygląda na swój wiek i doszedł do wniosku, że nie jest w moim typie, co akurat nie było prawdą - byłby nielicznym wyjątkiem od reguły. Więc się pożegnał.

Nie zatrzymywałem go bo nie bardzo mi zależało na kimś starszym ode mnie. Choć tylko na papierze bo wyglądał znacznie młodziej. Ale skoro nie chciał, to nie zmuszałem go do pozostania. I tak potrójny kontakt z 46-latkiem w sumie nie doszedł do skutku. To znaczy do skutku doszedł ale nic z niego nie wynikło sensownego ;-) 

Jak zresztą z większości kontaktów - żaden to wyjątek w tym względzie :-)

wtorek, 13 marca 2012

Żegnaj Mały Gejku

13 grudnia 2011
Data dzisiejsza bardzo symboliczna, ale chciałbym napisać o czymś może także symbolicznym, choć o znacznie mniejszym, osobistym zasięgu. Oto bowiem tego dnia postanowiłem sprawdzić co się dzieje na blogu Mały Gejek założonym przez mojego najlepszego byłego. Na blogu, który mnie zainspirował do blogowania i do założenia tego bloga.

Miałem go umieszczonego w linkach do moich ulubionych blogów i zawsze podglądałem jaki tekst jest na tym blogu opublikowany i czy nie pojawiło się coś nowego. Ale ostatni wpis pod tytułem "Jesień" wisiał już od 5 tygodni. Sprawdziłem więc co się dzieje na blogu i - otrzymałem komunikat, że taki blog po prostu nie istnieje! Oczywiście zapewne został usunięty już jakiś czas temu, a ja po prostu nie sprawdzałem go widząc, że nie pojawia się nowy tekst. No i kiedy wreszcie go sprawdziłem - już całego bloga nie było...

Szkoda oczywiście tego bloga, bo bylem z nim jakoś związany emocjonalnie, choć mój były pisał go dosłownie od przypadku do przypadku, ostatnio raz na jakie 2-3 tygodnie. Ale pisał też tam coś o nas i to było piękne, wspaniale wspomnienie naszych wspólnych chwil. A teraz także te zmaterializowane wspomnienia po prostu przestały istnieć. Szkoda, bo czuję się jakby umarła cząstka mnie, w tym jego blogu tak pięknie przywołana. Ale niestety utrzymanie tego bloga nie było w mojej mocy i nie ja zdecydowałem o jego skasowaniu.

Tak czy inaczej smutno - ale "dzieckiem" tamtego bloga jest mój blog, który ma się znakomicie i na pewno nie będę go chciał usuwać ;-)

poniedziałek, 12 marca 2012

Licytacja penisa

Byłem raz na czacie w godzinach późno nocnych kiedy mało ludzi już się odzywa na kanale głównym. I był tam na tym czacie koleś o nicku "zamożny" i wieku 27 lub 28 lat. Biedak - w sensie nie kasiastości ale wysiłku - szukał przez cały weekend kogoś do seksu za kasę. I sypał ofertami. Pocieszające jest, że wzbudzał tym śmiech na czacie. Może jest nadzieja dla tego gejowskiego świata skoro nie wszyscy na kasę lecą ;-)

A gościu szukał penisa XXL, potem 21 cm, potem 20 cm lub 22 cm. Oferował też różne kwoty - 1000, 2000 nawet 3000 złotych. A w pewnym momencie nawet 1000 zł za numer lub 3000 zł za noc - więc napisałem w oknie głównym czata, że widać iż noc składa się z 3 numerków ;-) Analogicznie do znanego powiedzenia że chwila składa się z 3 momentów. I znów ryliśmy ze śmiechu. A pan to się wylogowywał, to zmieniał nicki - ale poznać go było nie tylko po kolorystyce tekstu, lecz także po monotonnym "biznesowym" podejściu do seksu. W końcu ile czasu można szukać seksu za kasę.

Gość zmarnował weekend na czacie. A wystarczyło zamówić sobie usługę z agencji towarzyskiej skoro tak chciał płacić. Zadziwiające jednak że w tak próżnym i chciwym środowisku nie znalazł amatorów na łatwą kasę. Może ci co mają duże penisy akurat byli zajęci gdzie indziej ;-)

Mimo wszystko to jest optymistyczne. Nie wszystko da się kupić ;-)

niedziela, 11 marca 2012

Syn marynarza

Dziś na niedzielę lżejszy temat. Gadałem na czacie z niejakim Mariuszem, w wieku 17 lat, z Warszawy. Przedstawił mi się jako syn marynarza pracującego na statku i bywającego w domu raz na kwartał. A jego matka podobno od 11 lat w Stanach mieszka. I ten 17-latek mieszka sam w domu. Bardzo mało prawdopodobne, choć teoretycznie możliwe.

Oczywiście docelowo szuka związku i w ogóle może być pięknie. Pogadaliśmy sobie ale postanowiłem go zweryfikować. Profilu nie maił ale zapytałem czy ma ochotę pogadać przez fona lub Skype. Napisał, że nie teraz. Więc mu bezczelnie napisałem, że skoro mieszka sam, to chyba nie problem pogadać głosowo, skoro go nikt nie podsłuchuje. I od razu mnie pożegnał.

Wdać zgadzał się w jego opowieści jedynie wiek i może imię. I może miasto. Ale raczej nie to że mieszka sobie sam. Nieważne jakich ma rodziców - nie czepiam się bajkowych opowieści o synu marynarza. Ale raczej na pewno nie był w domu sam i nie mógł gadać przez koma czy Skype. Snuł sobie bajkopisarskie opowieści o wolności. A gdy trzeba było jego rzekomą wolność zweryfikować - musiał uciekać z czata.

Bajkopisarzy lepiej zweryfikować od razu. Bo szkoda na nic tracić czasu ;-)

sobota, 10 marca 2012

Czas pożyczek

12 grudnia 2011
Kolejna ciekawa propozycja finansowa złapała mnie na Facebooku gdy jedna z drag queen zaczęła ze mną gadać. Dopiero po jakimś czasie załapałem (gdy użyła liczby mnogiej w rozmowie) że to jest znajoma para gejów, z których jeden miał zacząć bawić się w bycie DQ. I znani mi już byli z różnych nie całkiem dorzecznych propozycji.

Między innymi z podejścia do biznesu, który mogli rozkręcać. Tak się złożyło, że na spotkaniu oprócz mnie była też inna osoba, praktyk biznesu, i obaj tłumaczyliśmy im, że mogę spokojnie zacząć organiczny wzrost ze swoją firmą. A oni tylko wynajdywali przeszkody - wydumane bardziej niż rzeczywiste, co dowodziło ich bierności i niekompetencji. Mieli dwie osoby, które im udzielały życzliwie bezpłatnych konsultacji - a mimo to uważali swoje.

A teraz wyskoczyli z propozycją abym im udzielił pożyczki i to w jaki sposób. Ja biorę kredyt na 25 tysięcy złotych, oni biorą 5 tysięcy a ja 20. I oni spłacają całość. Fajnie. Ale jaką mam gwarancję, że będą spłacać? I poza tym po co mają spłacać kredyt na 25 tysięcy jak mogliby mnie prosić, abym wziął na 5 tysięcy dla nich i wtedy mieliby mniej do spłacania? I czym się zobowiążą do spłaty? Nic nie znaczącym papierkiem? Bardzo przepraszam, ale ostatnio nie jestem w nastroju cierpliwości do głupców. 

I takie cudowne propozycje na mnie nie działają. Stety ;-)

piątek, 9 marca 2012

Sprzątacz samochodów

8 grudnia 2011
Sprzątacz, czyli ten złodziej gotówki, znów się odezwał SMS-em i znów dał mi przepyszny temat na bloga. Tym razem dał mi do zrozumienia, że chce naprawić szkodę. Byłoby miło. Ale, jak się okazje, on nie chciał oddać kasy, ale pożyczyć moje auto niby w celu pojechania po kasę. Oczywiście da mi dane z dowodu osobistego i w ogóle. I w ogóle - aż się zdumiałem bezczelnością tego pomysłu.

Oczywiście z miejsca odmówiłem. Nie będę pożyczał samochodu złodziejowi, który już nie jest dla mnie człowiekiem wiarygodnym. A na moją odmowę złodziej zareagował nieomal świętym oburzeniem - on chciał naprawić szkodę, a ja nie pozwalam. Otóż jeśli chce naprawić szkodę to jest jego, a nie moja, sprawa jak te pieniądze uzyska. Mnie to nie obchodzi. Zaś auta nie pożyczam nawet przyjaciołom. Chyba, że rodzinie, ale nie było dotąd takiej potrzeby.

Ciekawe czy pan złodziej wyskoczy jeszcze z jakąś pomyloną propozycją do mnie. Na razie robi się coraz śmieszniej i coraz bardziej idiotycznie. Gość jest po prostu kompletnym kretynem bez zasad. Wydaje mu się, że inni powinni chyba nadskakiwać mu do jego chwilowych potrzeb. Mam ochotę być kurwą - niech każdy stanie się alfonsem. ma ochotę pojechać - niech będzie każdy wypożyczalnią samochodów ;-)

Na razie wolę być butem aby go kopnąć w dupę ;-)

czwartek, 8 marca 2012

"Kobiecy" SMS

Dzisiejsze święto jest pretekstem do przedstawienia SMS jaki otrzymałem kiedyś w odpowiedzi na mój anons na Gejowie. Nazwałem go "kobiecym" bo raczej nie kojarzy mi się z męskim, krótkim i zwięzłym pisaniem. Oto jego treść (pisownia oryginalna):
Witam Pana bardzo chciałbym z Panem po pisać Podoba mi się Pan i coś więcej mam na imię Wojciech jestem z poza tak zwanego środowiska tylko z małymi epizodami z M M a młodzi mnie nie interesują wiepan jak z nimi dziś tu jutro tam a ja się ich boję i zdrowie też jest warzne szukam od paru lat ale bardzo trudno o stały związek nie mówiąc o lojalności uczciwości miłości uczuciu do partnera wszyscy chcą na raz dwa i następny to nie dlamnie ja się na raz nie nadaję ja pragnę kochać i być kochanym i żyć uczciwie nie w obudzie przepraszam ale jest to bagno dlatego podziwiam Pana że tak pięknie Pan napisał w anonsie i ujawnił swoją miłą buzię ja jestem też miły zdrowy czysty nie palący ale starszy dobrze po 50 dlatego do Pana napisałem że nie podał Pan wieku partnera kturego Pan szuka tak bardzo chciałbym się z Panem zaprzyjaźnić mieszkam 200 km od Pana wiem, że to problem ale niema dnia żebym nie spojrzał na Pana CD
Najpierw oniemiałem, że można napisać tak długi SMS, a potem, że można go napisać bez kropek i przecinków. Potem zaś, że facet "dobrze po 50" (czyli penie około 60 bardziej) jest na bakier z ortografią. Potem wyobraziłem sobie zaloty człowieka mającego 20 lat więcej niż jestem w stanie znieść i prawie zemdlałem. Potem się uderzyłem w piersi - nie podałem maksymalnego wieku partnera którego szukam. Potem się zasmuciłem, że moje zdjęcie dla kogoś stało się kapliczką którą się nabożne ogląda. A potem, na końcu, ucieszyłem się, że mam temat na bloga ;-)

Po namyśle zrezygnowałem z jakiejkolwiek odpowiedzi. Fanatyka nie ruszać, bo cokolwiek napisałbym, to się palca uczepi ;-)

środa, 7 marca 2012

Dobra nara

Miałem raz rozmowę z jakimś chłopakiem na czacie, pokazał mi profil ale nie przypadł mi jakoś do gustu - twarz taka niezbyt przyjazna. I ten chłopak po kilku dniach pisze mi SMS z propozycją spotkania na seks. Oczywiście w profilu pisał o szukaniu związku. Nie skojarzyłem go ale jakoś mi przypomniał profil. Miałem wtedy pracę przy kompie i źle się czułem, więc już z tego powodu moglem odmówić. A poza tym nie pasował mi.

Odmówiłem pod pretekstem pracy i niedyspozycji. W odpowiedzi napisał "dobra nara". Takie "dresiarskie" pożegnanie. Smrodliwe jak na kogoś ambitnie szukającego związku. I zablokował mnie pisząc negatywny komentarz na profilu. Z satysfakcją skomentowałem jego komentarz i też go zablokowałem. Jednego natręta mniej. 

Zadziwiające, że ludzie niby szukają związku, a chcą się umawiać na seks. Nie burzy mnie to bo i ja sam mam ochotę na to. Nawet nie jest sprzeczne z szukaniem związku. Za to kompletnie idiotyczne jest gdy tupią nóżkami nie dopiąwszy swego. Niczym małe dziecko. Klasyczny przykład niedojrzałości.

I temat na bloga przy okazji ;-)

wtorek, 6 marca 2012

Strzeż się lakoników

grudzień 2011
W odpowiedzi na moją odpowiedź na czyjś anons dostałem raz takie oto trzy słowa: wiek, miasto, telefon. Podałem wiek i miasto i napisałem, że telefon daję zaufanym. I druga osoba odpisała: jak można zaufać monitorowi? Napisałem więc, że mam małe pojęcie o komunikacji z ludźmi skoro zadaje takie pytania. Otrzymałem na to odpowiedź: monitor to nie człowiek.

Zgadza się, ale monitor to jedynie kanał komunikacji. Podobnie jak telefon cz spotkanie w realu. Zawsze za tym się kryje człowiek. Jeśli ktoś nie umie rozmawiać wstępnie przez monitor, jego sprawa. Ja umiem i to jest wygodny początek poznawania się. A potem jest moment, gdy chcesz się spotkać w realu. Ale już nie na ślepo, lecz z kimś kto jest ci jakoś znany i budzący zaufanie. Jeśli więc ktoś chce na ślepo żądać ode mnie telefonu i spotkania (jak mniemam) od razu w realu, to usiłuje iść na skróty.

A czy wy od razu podajecie swój telefon nieznajomym? Ale widać niektóre osoby są takie głupie, że od razu się dzielą takimi danymi. Ja do nich nie należę. Dlatego nie przywiązuję wagi do tej osoby z którą nawiązałem bezwartościowy, jak się okazuje, kontakt. Poza tym na mój mail składający się z kilku zdań odpisała krótkimi słowami, półgębkiem. Tak nie odpisuje ktoś zainteresowany poznaniem się.

Nawet w samym stylu komunikacji tkwi zaszyfrowana informacja o ludzkim charakterze ;-)

poniedziałek, 5 marca 2012

Kurwozłodziej

5 grudnia 2011
Mój Sprzątacz, którego przywiozłem do Warszawy a który mi ukradł kasę z kasetki i uciekł z mieszkania skacząc z balkonu, okazał się lepszym akrobatą niż sądziłem ;-) Otóż po kilku dniach napisał mi SMS z uśmieszkiem. Odpisałem mu SMS-em z wywalonym językiem, jako oznaką mojej dezaprobaty. Po kolejnym uśmieszku z jego strony poprosiłem już o konkretną treść.

Sprzątacz żałuje swojego czynu. A to dobre! Skruszony złodziej. I chce to jakoś naprawić - ale odrzucił sugestię oddania kasy. Za to ma inny pomysł - abym mu zrobił nagie zdjęcia i wtedy on zamieści ogłoszenie. I mógłby u mnie zmieszać jako kumpel, oczywiście seks gratis. Czyli niewinny chłopaczek szukający związku ma zamiar stać się kurwą sprzedającą się za kasę - a mnie chciałby uczynić swoim sutenerem. Nieźle pomyślane :-)

Ludzie bywają bezczelni, ale niekiedy do wielkiej bezczelności trzeba mieć nie lada tupet. I ten chłopak się takim tupetem wykazał. Odmówiłem mu tej roli. Złodzieja nie przyjmę pod swój dach, bo będę niepewny mojej własności. A kurwy, z Bóg wie iloma możliwymi docelowo chorobami wenerycznymi, także nie zamierzam posuwać. Nie będę jednak zrywał kontaktu, bo kto wie czy on kiedyś nie zechce jakoś oddać tej kasy. Nie liczę na to, ale może sumienie go zagryzie ;-)

Zatem nadal nazywam się Maciek, a nie Alfons ;-)

niedziela, 4 marca 2012

Krzyżyk kładę

5 grudnia 2011
Postanowiłem położyć krzyżyk na moich dotychczasowych chłopakach - albo nieudanych poetncjalno-chłopakach - a także na wszelkich oszustach i złodziejach na jakich trafiałem. A zrobiłem to nie tylko symbolicznie, ale i realnie. Bo wyciągnąłem z szuflady biurka złoty krzyżyk na łańcuszku, jaki kilka lat nosiłem, i po prostu zwiesiłem go sobie na szyi. I tym samym formalnie oddałem się w opiekę Bogu, bo oprócz modlitwy mam jeszcze ten znak.

Tak naprawdę to jest jeden z elementów zmian jakie zachodzą w moim życiu. Przebudowywanie życia nie jest bowiem tylko oparte na w pełni racjonalnych działaniach. Czasem do pełniejszego psychicznego komfortu uciekamy się do różnych sztuczek. W końcu noszenie lub nie krzyżyka nie jest elementem wiary - jest tylko pewną manifestacją, która zresztą z wiarą nie musi mieć nic wspólnego. Ilu ludzi wrogo, lub lekceważąco, do wiary nastawionych nosi krzyżyki?

Zmieniam jednak moje życie i pracuję nad jego ułożeniem na nowo - i działam różnymi torami, także tymi najmniejszymi. dzięki temu mam wrażenie, że starannie do wszystkiego podchodzę i z pietyzmem te działania realizuję ;-)

Welcome back, a Little Cross ;-)

sobota, 3 marca 2012

Zrzucamy kilogramy

początek grudnia 2011
Zaczynam wreszcie na spokojnie, bo mieszkam na razie sam i nikt mi nie przeszkadza, drugi etap mojego odchudzania. Pierwszy etap był około 15 lat temu - wtedy nie robić nic i jedząc ile chcę schudłem około 30 kg, co doprowadza do wściekłości tych, którzy korzystają z rozpaczliwych diet i wyrzeczeń. Recepta zaś była banalna i okrutna - śmierć mojej matki, która smacznie i pożywnie gotowała. Jadłem dużo i namiętnie. Bylem misiem. A po śmierci Mamy zacząłem jeść mniej i mniej kalorycznie. Waga sama spadła do 95-97 kilogramów i już się otrzymała. A teraz pora zrzucić wagę do jakich 80 kilogramów może mniej.

Teraz - będąc sam - nie mam w domu jedzenia i dzięki temu nie podjadam. Co dziwne, nie mam też łaknienia na jedzenie, i wytrzymuję na przykład dwa dni weekendu bez objadania się czymkolwiek. Celem moim nie jest jednak samo głodzenie, ale doprowadzenie się do tego, aby najadać się małą ilością pożywienia. Jeść ile chcę - ale jeść na tyle mało aby to ile chcę nie oznaczało tycia. Tylko wtedy waga się utrzyma, jeśli przedtem spadnie. Dieta oparta na wyrzeczeniach i rygorach nie ma sensu jeśli po niej następuje powrót do poprzedniej wagi. Fundamentem odchudzenia jest bowiem nowe podejście do jedzenia, i to wynikające z naturalnej potrzeby a nie sztucznych zakazów.

Na początku grudnia waga po raz pierwszy spadała poniżej 90 kilo, a w czasie pobytu Rodiego miewałem nawet 97 kg najadając się do syta. Mam więc nadzieję, że zanim poznam kolejnego chłopaka będę przystojniejszy. Już teraz łapiąc się dłońmi za dupę stwierdzam, że jest bardzo sexy i nie mogę się doczekać kto ją będzie macał, lizał, pieścił i ruchał ;-) Czuję się takim bezwstydnym pedałem ;-) Pozostaje więc tylko ufać, że nastąpi zmiana łaknienia i zapotrzebowania, a następnie kontynuować linię nie najadania się - a żołądek się skurczy i będę jadł mało. Na szczęście mój organizm jakby rozumiał o co mi chodzi i wcale nie domaga się jeść. Może chce się oczyścić z toksyn jakie ma nagromadzone ;-)

Fajnie byłoby się oczyścić przed układaniem życia z chłopakiem ;-)

piątek, 2 marca 2012

Weekend bez seksu

3-4 grudnia 2011
Miałem zamiar, po tych nieszczęściach jakie mnie spotkały, odreagować i pierdolić się przez weekend z jakimś chłopakiem. Ale nie miałem z kim. Więc postanowiłem tego kogoś poszukać. I szukałem cały weekend. W efekcie znalazłem dwie osoby potencjalnie nadające się na partnera. I w końcu nikogo do seksu, ale tego akurat nie żałuję.

Jedną z tych osób był chłopak z Warszawy, 19 lat, robiący w tym roku maturę. Drugim był chłopak z Częstochowy, który ma 20 lat i znam go od 8 miesięcy gdy się poznaliśmy po raz pierwszy na Fellow, w 4 dni po założeniu przeze mnie tam profilu. Nie utrzymywaliśmy kontaktu przez cały czas, ale on odnalazł mnie na Kumpello. Gadaliśmy na Skype z kamerką. Ale z niego zrobiło się ciacho ;-) Ma wdzięk i urok i zero przesłodzonego do znudzenia wyglądu pustych modeli. Nie muszę dodawać co mam ochotę z nim robić długo i namiętnie. A co ciekawsze on raczej ma zamiar to samo robić ze mną ;-)

Poszedł po maturze do pracy, a nie na studia, więc jest znacznie swobodniejszy niż student, związany z uczelnią. Na dodatek zapowiada się, że święta spędzać musiałby sam lub z siostrą. Ojciec jego niestety nie żyje a mama jedzie za granicę w tym czasie. Oczywiście zaprosiłem go do siebie - też będę sam. To bądźmy sami we dwóch ;-) I zaczynam na świat od razu patrzeć bardziej optymistycznie

W sumie to poznałem w nocy z niedzieli na poniedziałek chłopaka gotowego na seks - a zarazem niegłupiego - i już miałem chęć jednak ulec pokusie. Ale pomyślałem o moim koledze z Częstochowy i kiedy tamten chłopak (nie mogąc się zdecydować czy ma jechać do mnie na seks, czy nie) poszedł do łazienki zostawiając mnie na GG - napisałem mu, że muli mnie strasznie i idę spać, a rozmowę dokończymy jutro. I zamknąłem GG. Najpierw sprawdzę tego, którego znam już 270 dni. Potem będę się martwić innymi. 

Zatem grudzień, mimo fatalnego złodziejskiego początku, zaczyna się jednak bardzo optymistycznie ;-)

czwartek, 1 marca 2012

Let them come! Frostmourne hungers!

4 grudnia 2011
To zdanie kończy trailer do patcha 3.3 w World of Warcraft. Krzyżowcy Argentu biją taranem o bramy cytadeli Icecrown zaś Lich King idzie do swojej komnaty wziąć Frostmourne - przeklęty miecz, który porwał tyle dusz na "złą stronę mocy". Spotka tam ducha króla Terenasa, swego ojca, którego zabił przed laty, oraz innych których dusze zniewolił. Król Terenas mówi mu o tym, że siły światła idą po Arthasa, Lich Kinga. Na to Lich King bierze do ręki Frostmourne i hardo mówi: let them come, Frostmourne hungers!

Potem zresztą król Ternas zrobi Lich Kingowi kuku, gdy ten zabija swym Frostmournem cały rajd w czasie walki z nim. Lich King zaczyna za pomocą Frostmounrna wskrzeszać rajd jako nieumarłych, gdy Tirion Fordring, uwięziony przez Lich Kinga na początku potyczki w bryle lodu, wydostaje się z niej, skacze i rozbija przeklęte ostrze. Lich King jest uniesiony bezbronny do góry przez wyzwolone z ostrza duchy a duch jego zabitego ojca wskrzesza cały rajd i pozwala mu dobić ciemnego władcę.

Let them come. Frostmourne hungers! Takie postanowiłem dać motto na moich profilach - tam gdzie się da jako status, a tam gdzie się nie da, jako koniec mojego opisu. W końcu bowiem warto mieć coś tajemniczego ;-) Zmieniłem też autoreply na GG na o wiele bardziej strawny. Przede wszystkim skróciłem zdania, nie rozlewają się po całym oknie GG. Może teraz będzie go łatwiej czytać tym, których oczy od czytania bolą ;-) I teraz to wygląda tak:
(Autoreply):
Jestem gejem. Nie szukam seks przygód!
Szukam normalnych, wartościowych ludzi.
Z nimi chętnie rozmawiam i poznaję się…

Let them come! Frostmourne hungers!

...
Trzy kropki na dole są po to aby tekst mojej odpowiedzi nie zlewał się z autoreply. No i mam poczucie, że zrobiłem coś pożytecznego ;-) To ciągłe doskonalenie może się wydawać niepotrzebne, ale w niektórych dziedzinach jestem wiecznym perfekcjonistą :-)