środa, 31 sierpnia 2011

Przemijają z wariatrem...

Nie z wiatrem, nie z wariatem - ale z czymś pośrednim. Przemijają. Ludzie, którzy zdają sie być wspaniałymi potencjalnymi partnerami. Rozmawiam z nimi na czatach, na GG, koresponduję na profilach. I nagle to się jakoś urywa. Czyżby wszyscy byli krótkodystansowcami? Może nie należą do Drużyny Actimela? I powstrzymuje ich Bariera Ochronna mojego organizmu - która istnieje właśnie dlatego, że Actimela nie piję ;-)

No i przemijają. Jeśli notuję coś o nich na karteczce, to używam drugiej, niezapisanej, strony do kolejnych notatek :) Jeśli są w telefonie, to ich kasuję. Na GG raczej nie dodaję za szybko do kontaktów, bo korzystam nie z GG, ale z wtyczki do GG na Makowym komunikatorze Adium. A z Adium jest problem - gdy skasuję kontakt, to jest pobierany z serwera GG. I wraca jak duch Włodzimierza Ilicza Lenina. Muszę się zalogować na pececie, odpalić "prawdziwe" GG, i skasować. I wtedy się zwykle udaje. Jak nie za pierwszym, to za drugim razem.

Spieszmy się zapominać ludzi, którzy tak szybko odchodzą. Bo szkoda na nich pamięci, nawet na karcie SIM. A co dopiero w takim SIM jak Sercowa Informacja Matrymonialna ;-)

#106 - ocena wieku

Czasem na czacie trafia się okazja oceny mojego wieku. Oto rozmowa z  dwudziestolatkiem szukającym związku.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hej
- nie przeszkadzam?
- nie :-)
- ja szukam docelowo partnera do życia razem, Ty pewnie też ale nie w moim wieku :-)
- zależy od tego jak wyglądasz, bo niektórzy mają 44 lata i wyglądają na niezłą 30stkę, a niektórzy (większość) jak panowie po 60
- zapraszam na profil na necie, nick Anubius 
Chwila na oglądanie i werdykt.
- wiesz co, nawet się trzymasz ale nie mój typ :-) pozdrawiam ;-)
I oczywiście zamknął okno priva.

Nawet się trzymam - czyli obstawiam jakie 35-37 lat z wyglądu ;-)

A to że się nie podobam każdemu - najzupełniej oczywiste i z tego powodu nie ma się co martwić. Zresztą działa to także w drugą stronę.  No niestety, on mi się podobał - ale nie zawsze można mieć wszystko ;-)

wtorek, 30 sierpnia 2011

Sexfotka.pl

14 lipca 2011
Gadałem dziś na czacie, o 4 rano, z miłym chłopakiem, który mi pokazał swój profil na Sexfotka.pl. I postanowiłem tam założyć swój profil. Zawsze to szansa na poznanie dodatkowych osób, choć portal ten jest dość jednoznaczny w swych intencjach. Ten chłopak akurat założył tam profil na złość.

"Wartość" tego portalu widzę po grupach dyskusyjnych - o fotografii jest około 20 grup - ale raczej wyspecjalizowanych w fotografii erotycznej czy erotyczno-artystycznej. Oczywiście o WoW nie ma żadnej grupy ;-)

I nasuwa się refleksja - zakładać profile na różnych portalach w czasie szukania chłopaka do związku, czy nie? Myślę, że nie na każdym portalu - na tych, które posiadają w miarę wielu userów i to różnorodnych. Jeśli jakiś portal ma niewielu użytkowników i są oni zorientowani na seks - to szkoda fatygi.

Trzeba zdecydować, a czasem nie jest to łatwe zadanie, na którym portalu jest racjonalna szansa na sukces i opłacalność zakładania konta. Zresztą, zawsze można konto skasować, gdyby nie przyniosło rezultatów jakich oczekujemy - ta zrobiłem przecież z pożałowania godną, niszową Stroną Puchatą.

Ja traktuję profil na Sexfotce jak profil na Sympatii - raczej nie spodziewam się, że kogoś dzięki temu poznam. Ale cuda, jak wiadomo, czasem się zdarzają ;-)

#105 - narka

Czasem lepszy niemiły czat, jeśli nie traci się dzięki temu czasu. Rozmówca ma nick "On na stałe".

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- jeśli masz 44 lata to narka
Zamknąłem okno rozmowy.

Okej - nie każdemu będę pasował i nie każdy mi. Ważne, że nie straciłem wiele czasu na tą rozmowę :-)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Impossible!

13 lipca 2011
- Impossible! - tak powiedział Lich King gdy Tirion Frodring skoczył, wyrwawszy się z bryły lodu, i złamał mu Frostmourne'a. A zaraz potem uwolnione z tego miecza duchy uniosły Lich Kinga już bezbronnego i czekającego na swój koniec, gdy wyrwany z miecza i kiedyś zabity przez niego jego ojciec, król Terenas, wskrzesi cały rajd i umożliwi mu dobicie Ciemnego Władcy. Lubię oglądać potem cinematics z tej sceny po śmierci Arthasa i prowadzącej do koronowania Bolvara Fordragona na nowego Lich Kinga.

A dziś się zdarzyło coś jeszcze bardziej impossible niż śmierć Lich Kinga. Oto mój były napisał mi na GG że jego facet go porzucił! Nie usiadłem z wrażenia tylko dlatego, że już siedziałem. Podobno mu powiedział, że mój były go wkurza. Ładny związek, z kimś kto rzuca chłopaka po 3 tygodniach od poznania. Chłopaka podchodzącego do niego - nie mam wątpliwości - z sercem na dłoni.

Dla mnie to gwóźdź wbity w głowę - kolejny znak od Boga, którego nie potrafię w żaden sposób w tym momencie zinterpretować. Ale jestem przekonany że tworzy się jakiś kolejny misterny plan. Plan, który mnie zaczyna przerażać. Nagle trzech moich byłych albo chce znów mnie poznać (dwie osoby), albo właśnie wydaje się, że traci swego faceta (trzecia osoba). Ciekawe czy będę miał kolejne sygnały od moich byłych. Nie zdziwi mnie już chyba nic, czego bym się od nich dowiedział.

Wolałbym jednak aby mojemu byłemu się powiodło. Ironia losu polega na tym, że nie tak dawno on mnie pouczał w sprawach związku. Nawet wczoraj mówił o za wysoko ustawionej przeze mnie poprzeczce. Odpisałem żartem, że jest na tyle wysoko, abym sobie nią nie nabił guza. A dziś nagle taka informacja. I wielkie niedowierzanie.

I co najważniejsze, ta obsesyjna chęć rozwikłania jaki to jest znak od Pana Boga i co jest mi pisane. Cóż, co jest mi pisane - powinno się za jakiś czas okazać ;-)

Po trzech dniach dostałem informację, że facet mojego byłego napisał mu, że go kocha. Potem jednak znów coś się zaczęło psuć. W sumie sytuacja jest nierozstrzygnięta, ale zapowiada się męcząca huśtawka nastrojów. To nie jest na pewno udany związek. Oby to się jakoś pozytywnie unormowało, bo na razie ciemno to widzę :-(

#104 - perfidne kłamstwo ;-)

Oto jak perfidnie skłamałem aby nie robić komuś przykrości - więc moralnie jestem w porządku. Rozmówca miał nick "Szukam partnera 5" i obawiałem się, że ma ponad 50 lat, czyli kompletnie wykracza poza moje ramy wiekowe.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hejka :-) [nie wiem czy będzie się z czego śmiać ;-)]
- ile masz lat?
Długie milczenie.
- 52 [a jednak miałem rację :-(]
- niestety szukam kogoś w moim wieku [już go nie będę dobijał, że młodszych]
- ok :-)
- miłego dnia
Dał animowaną rączkę i zamknął okno rozmowy.

Facet jest w nieodpowiednim wieku, ale ma styl i klasę. Tak trzymać :-)

niedziela, 28 sierpnia 2011

Zaliczenie = porażka

Szukam związku, zatem nie seks przygód. Nie dlatego, że jestem święty - bo nie jestem - ale dlatego, że seks dla samego seksu mnie zwyczajnie nie spełni. Nie szukam więc zaliczania nikogo w seksie. Czyli jednorazowej przygody.

A jednak miewam taki seks, a może raczej miewałem. Dlaczego? Bo spotkałem się z kimś, oczywiście starannie wybranym, ale - mimo tej staranności wybrania - okazywało się w realu, że to nie jest to. I wtedy popełniałem błąd - pozwalałem znajomości się rozkręcić intymnie. Doprowadzałem do niepotrzebnego, z góry skazanego na porażkę, jednorazowego seksu. Wiadomo, że seks też lubię i też mi go potrzeba. Ale wiem też, że taki seks mnie nie da tego, czego szukam - bliskości, motywacji, pozytywnego nastawienia do życia.

Błąd polegał na tym, że ponosiła mnie ochota na seks z kimś, albo - co gorsza - litość. Skoro już przyjechałem do kogoś, to litościwie się z nim będę seksił, aby nie był stratny. Bez sensu takie postępowanie. I bez sensu potem urywanie znajomości, która przegrała zanim się zaczęła.

Ostatnio zastosowałem nowe podejście. Gdy okazało się, że z Opola przywiozłem osobę, z którą nie poczułem bliskości i sympatii - nie dotykałem się do niej, a gdy ona mnie przypadkiem dotykała to czułem nawet wewnętrzną niechęć do kontaktu oraz irytację. Nawet nie spałem z nią - choćby niewinnie i obok siebie - w tym samym łóżku. Zero dotykania się.

Nie ma bliskości - nie ma nic intymnego. I tak być powinno. Bo każde zaliczenie kogoś w seksie prowadzące tylko do jednorazowego seksu, a nie związku - to kompletna porażka, a nie żaden sukces ;-)

#103 - co za kurtuazja

Oto jak można kurtuazyjnie pogadać. Rozmówca ma nick "Boy 22 pas Warszawa" i szukał kogoś starszego, jak napisał na ogólnym kanale czata.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hej
- nie przeszkadzam?
- haha, co za kurtuazja
- nie
- zwykła grzeczność i szacunek
- szukam partnera do życia razem
- więc szacunek to podstawa
- ok, ok
- sorry zły adres, szukam seksu
- oki, 3mka :-)
- pa
Rozmówca spod złego adresu dobrze zamknął okno priva.

sobota, 27 sierpnia 2011

Telefoniczne obrazki

I mam kolejny temat na posta - zaczerpnięty z wczorajszej notki. Chodzi o zamieszczane przeze mnie  fotografii w telefonicznych kontaktach.

Wstawiam takie zdjęcie kiedy tylko mam czyjąś fotografię - wysłaną do mnie czy podejrzaną na jego profilu.  Robię to z dwóch powodów. Pierwszy z nich to powód estetyczny - milej się gada z kimś, gdy widać na ekranie telefonu jego zdjęcie. Rozmowa jest jakby bardziej osobista, wyrazista, prowadzona z prawdziwą osobą, a nie jedynie nickiem z telefonicznych kontaktów.

Drugi powód jest przyziemny i bardzo dobrze charakteryzujący środowisko gejowskie. Otóż znacznie łatwiej pamiętam szczegóły dotyczące ludzi w powiązaniu z ich twarzą. Imię nie mówi mi nic po tygodniu czy dwóch nie utrzymywania z kimś kontaktu. Twarz wywołuje z pamięci niezbędne informacje o danej osobie. I to jest ten drugi powód - większość ludzi nie podtrzymuje kontaktu i szybko zapominam o nich. A dzięki zdjęciu mogę sobie ich skojarzyć gdyby jakimś cudem jeszcze do mnie zadzwonili lub napisali SMS.

Co jakiś czas wywalam nieaktywne kontakty - i wtedy oczywiście zdjęcia się jak najbardziej przydają. Bo kojarzę te osoby i wiem czy jest sens trzymać jeszcze ich kontakt w telefonie. A czasem jest sens, mimo iż zapomniałem do kogo sam nick należy (choć twarz sobie przypominam, a z nią całą osobę). Niekiedy bowiem warto mieć kogoś w kontaktach na przyszłość.

Dlatego przeważnie gdy wpisuję kogoś do telefonu trwa to 2-3 minuty. Muszę szybko obrobić zdjęcie, zgrać do telefonu (co czasem wymaga resetu fona), wtedy wpisać kontakt i dodać do niego zdjęcie. A często także skopiować ten kontakt do innego mojego telefonu, z którego będę rozmawiał z tą osobą - kontakty bowiem przygotowuję tylko na jednym telefonie.

Warto jednak się tak trudzić, bo potem ułatwia to zapanowanie nad kontaktami. Spieszmy się kochać telefoniczne kontakty, tak szybko się dezaktualizują... ;-)

#102 - na sto dwa nic nie gra

W "Czterech pancernych" był czołg o numerze 102 i stąd powiedzenie wszystko gra na sto dwa. A na czacie akurat nic nie gra na sto dwa ;-) Oto rozmowa z nickiem "Kielce".

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- cześć :-) [smile wróży życzliwą rozmowę]
- hejka
[długo nie odzywa się]
- co Cię do mnie sprowadza?
- mam ochotę obciągnąć [i urok rozmowy prysł jak bańka mydlana] 
- sory nie szukam przygód
- możemy być razem ;-)
- szukasz czego dokładnie? [oczekuję odpowiedzi, że jednak związku] 
- pasywa 
- ja pierdolę, ja szukam uczucia i związku a tu gość zaczyna od obciągania i pasywa
- nie szukam seks przygód ale kogoś do życia razem
Znów długie milczenie, zamykam rozmowę.

piątek, 26 sierpnia 2011

Znaków ciąg dalszy

12 lipca 2011
Dziś miało miejsce kolejne zadziwiające, choć już nie tak bardzo, wydarzenie, związane z serią znaków jakie dostrzegam ostatnio. Otóż skontaktował się ze mną kolejny były chłopak, ten z którym nie chciałem dotąd utrzymywać kontaktu, gdyż mnie kiedyś uraził swoim postępowaniem.

Napisał mi SMS z zapytaniem co słychać, z numeru którego nie miałem w telefonie. Kiedyś nieopatrznie podałem mu oficjalny telefon, który służy mi do celów rodzinnych czy zawodowych. Jest bardzo łatwy do zapamiętania (prawdziwy złoty numer) i dlatego on go zapamiętał. Nie bylem do końca pewny czy on to pisze, ale odpowiedziałem pytaniem kto po drugiej stronie. W odpowiedzi od razu się przyznał, że to on.

Normalna procedura w takiej sytuacji byłaby taka, że ignorowałem go lub zaprzeczałem że to ja. Teraz jednak zmieniłem zdanie, gdyż zmieniły się okoliczności. Spotyka mnie bowiem seria bardzo wyraźnych znaków od Boga i muszę każdy znak starannie rozpatrzyć i uszanować. Nie wiem bowiem, jaki jest dokładnie boski plan dotyczący mojej osoby, więc nie wolno mi nic przeoczyć.

Spotkanie nam nie groziło, bo on mieszka teraz w Rzeszowie i tam realizuje jakiś projekt informatyczny. A Rzeszów to tylko 30 km dalej od miejsca gdzie mieszka mój były. Ostatni były. Ten, którego już nie piszę dużą literą.

Wstawiłem go do telefonów gejowskich jako kontakt. Oczywiście musiałem zgrać z backupu jego zdjęcia, umieścić je w kontakcie. Zawsze umieszczam zdjęcia w kontaktach - dla estetyki ale nie tylko. To jednak temat na osobny post ;-) Przy okazji zobaczyłem, że ma urodziny już niebawem, bo w piątek 15 lipca.

W tej chwili to jest kontakt zdalny i tylko taki kontakt. Ale gdybym go spotkał w weekend w Rzeszowie to by było wiadomo jakby przebiegało spotkanie. Oczywiście byśmy się pierdolili - niewykluczone że cały weekend bez przerwy. To jest mój były, znam go. Inna taryfa niż ktoś obcy. Jeśli on mnie chwyci tu czy tam, to nie będzie milisekundy zwłoki.

Ale nie jesteśmy kurwami i nie możemy tego traktować lekko. Ot, pojadę do ciebie w odwiedziny i będziemy się jebać. A potem baj baj i zapomnimy o sobie. To nie jest takie proste - i dobrze, że nie jest. To jest deklaracja. A dokładniej - ponowne zaręczyny. Więc pytanie czy chcę do niego pojechać na weekend (jego zresztą urodzinowy) to pytanie o to, czy chcę się z nim ponownie zaręczyć. A tego jeszcze nie wiem - i widok przesłania mi także obsesja rozkodowania tych znaków od Pana Boga, które ostatnio tak mocno otrzymuję.

Jedno jest pewne - mam temat do myślenia. I to całkiem spory temat...

#101 - nie

Oto prosty przykład skuteczności autorespondera - dosłownie stwierdzanej. Rozmówca ma, według katalogu GG, 15 lat.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- Hej
- (Autoreply) Jestem gejem (44 lata). Nie szukam seksu ani cyber seksu! Szukam normalnych ludzi, z którymi można się poznać i zaprzyjaźnić. Jeśli chcesz mnie poznać - odezwij się ponownie.
- Nie
Zamknąłem rozmowę na GG.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Obaj robimy jaja?

Trafił mi się przypadek, który postanowiłem opisać na blogu. Otóż od pewnego czasu prześladuje mnie korespondencja z jednym chłopakiem z Kielc, który umieszcza anonse na Gejowie, a ja do niego piszę.

Dlaczego nie udało się za pierwszym razem, gdy do niego napisałem? Bo chłopak bardzo mocno i nieodpowiedzialnie domagał się spotkania jak najszybciej w Kielcach - czyli na żywioł i na ślepo. Oczywiście takiego randkowania w ciemno nie szukam. I potem, w kolejnych kontaktach, przypominał mi o tym, że chce się spotkać a ja "nie mogę". Mogę, ale nie spotykam się byle jak z byle kim. Można tak spotkać się w Warszawie, ale nie przejeżdżając ćwierć Polski.

Kłopot z tym polega na tym, że ten chłopak raz podaje w anonsie wiek 20 lat, a innym razem 25 lat - więc można uniknąć kontaktu z nim jedynie unikając wszelkich anonsów sygnowanych z Kielc jego imieniem, albo w ogóle anonsów z Kielc - jeśli się okaże, że wpadłbym na niego pod innym imieniem.

Raz mu napisałem na jego pytanie o to czemu spamuję go mailami skoro nie chę się spotkać - czemu on zmienia wiek i podaje kłamliwe dane. Odpowiedź mnie rozbawiła: robię sobie jaja jak ty.

Rozumiem, że robienie jaj to podawanie kłamliwego wieku. Ale czemu robieniem jaj będzie odmowa spotkania się w ciemno z nieznajomym? To osobliwe jaja chyba są. Całkiem możliwe, że wręcz kwadratowe ;-)

Jak widać, nawet w dziale szukania partnera są ludzie, których tam być nie powinno. Kwestia odpowiedzialności za to co się robi - na szczęście pół biedy gdy to wychodzi od razu, a nie po roku znajomości ;-)

#100 - dzisiaj w Betlejem :-)

Oto czat z rozmówcą o nicku "Dzisiaj Warszawa".

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- cześć
- dzisiaj w Betlejem :-)
Dłuuuugi namysł i po 10 minutach zamknął okno rozmowy.

środa, 24 sierpnia 2011

Idealna rocznica

9 lipca 2011
Skontaktował się dziś ze mną mój pierwszy chłopak i gadaliśmy ze sobą - w sumie zaprosiłem go do siebie na weekend a może dłużej. Jest sobota a ja nie mam żadnych planów.

Sprawdziłem z ciekawości kiedy się poznaliśmy w ogóle, aby mu powiedzieć ile to już czasu minęło od tego dnia. I zdumiałem się kompletnie - bo to był 9 lipca 2004. Telefon pokazał mi 7 lat i 1 dzień, ale to dlatego, że był w międzyczasie jeden rok przestępny. Zatem, kalendarzowo, spotkałem się z nim dokładnie w 7. rocznicę naszego poznania się.

Ktoś powie, że to tylko przypadek, ale ja jestem bardzo wyczulony na takie "przypadki" i traktuję to jako znaki od Boga. I zdumiewająco często potem pasują one do jakiejś układanki, której sensu nie jestem jeszcze w stanie pojąć.

Ostatnio poznawałem na czacie osoby, które cząstkowo wydawały się idealnymi partnerami. I traktuję to jako kolejne znaki, tzw. przedskoczków. To tak jak na zawodach skoków narciarskich - przedskoczek to nieklasyfikowany zawodnik, który ma za zadanie rozjeździć skocznię, zanim zaczną skakać właściwi zawodnicy. W moim poznawaniu chłopaków przedskoczek to chłopak mający jakiś wycinek cech które mi pasują i będący sygnałem, że poznanie właściwej osoby (która też będzie posiadała te cechy) jest coraz bliżej.

Dlatego nie zdumiała mnie ta kompletnie  niespotykana zbieżność rocznic i zaczynam się zastanawiać nad tym jaki boski plan jest tworzony dla mojej osoby.

A pierwszy chłopak? Spędziliśmy weekend. Tyle, że jego miłość do alkoholu trochę mnie zraziła. Na szczęście wypadły mi w następnym tygodniu niezaplanowane obowiązki i nie mogliśmy tego tygodnia spędzać już razem. Bóg okazał się łaskawy, uwalniając mnie od finansowania dalszego zużywania alkoholu - dodajmy, w którym mój udział wynosił jakie 10 procent ;-)

Kolejny zatem znak zobaczyłem i ciekawe jakie będą następne.

#099 - lubisz lizać dupy?

Autoresponder na GG powinien odsiewać niechcianych rozmówców, ale głupich się nie sieje - sami się rodzą. Rozmówca ma imię Kinia i wiek 14 lat - według katalogu GG.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
-  Jesteś gejem?
- (Autoreply) Jestem gejem (44 lata). Nie szukam seksu ani cyber seksu! Szukam normalnych ludzi, z którymi można się poznać i zaprzyjaźnić. Jeśli chcesz mnie poznać - odezwij się ponownie.
- Lubisz lizać dupy?
- pa
- Nie ale naprawdę jesteś gejem?
- Chciałem spytać jak to jest
- Huju
Ale Huj, czyli ja, już nie odpowiadał ;-)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Nie zaglądaj

Ciekawą korespondencję miałem z jednym 22-latkiem (typowa piękność z Fellow). Odwiedziłem jego profil i dostałem od niego maila, pustego w treści, z tematem "po co zaglądasz?".

Zabawne, ale poniekąd kulturalne. Bo się zdarza, że odwiedzam (rutynowo) profile które mnie odwiedziły - i okazuje się, że niektóre osoby mnie zablokowały. Blokowanie bez wyraźnego powodu, którym jest np. obrażenie kogoś przez drugą osobę, jest co najmniej idiotyczne. Oczywiście i ja w takim wypadku blokuję daną osobę, po to aby mieć orientację w tym kto mnie zablokował.

A tu mamy wysłanie maila z pytaniem o zaglądanie do czyjegoś profilu. Odpisałem pytaniem - po co piszesz? W odpowiedzi pusty mail z tematem "nie zaglądaj". Potem się dowiedziałem, że straszę sobą. Mój Boże, co za tragedia! A biedna fellowiczowska piękność tak się nade mną lituje :-) Cóż za altruizm ;-)

Oczywiście napisałem, że bardzo dobrze - w końcu czym się będę przejmował. A chłopaczek na to odpisał, że masakra. W końcu tak mnie to rozbawiło, że zapytałem go czy mnie w ten sposób podrywa. Biedak napisał, że jestem ohydny i nie rozumie jak można poderwać kogoś takiego jak ja.

Wszystko rozumiem, mogę się komuś nie podobać - normalna sprawa :-) Ale czemu taki gostek tyle wysiłku poświęca w korespondowanie ze mną? Nie lepiej było olać temat i oszczędzić sobie czasu? Jeśli mnie się ktoś nie podoba na Fellow, to po prostu idę dalej i nie dotykam się do jego profilu. I kompletnie mnie nie interesuje, czy ta osoba mnie odwiedzi, czy nie. Po prostu się tym nie zajmuję.

Śmieszy mnie taka postawa. Z jednej strony nie podobam się komuś. Z drugiej toczy się korespondencja całkiem ożywiona. Czyżbym miał do czynienia z apostołem jakiejś gejowskiej Pięknej Nowiny?

W sumie okazało się, że biedak się bał tego, że "ciągle wchodzę i się gapię". Akurat nie było specjalnie na co się gapić - czarne okulary skrywają to, co mnie kręci u faceta najbardziej - oczy i ich wyraz. A po jego mailu oczywiście nie miałbym żadnej ochoty go zaczepiać ponownie. Skąd więc takie obawy, że jest się oglądanym? Graniczące chyba z przewrażliwieniem?

Mnie nie kręcą dojrzali faceci, nie wyobrażam sobie ich dotyku, pocałunku, zalotów. Ale choćby stu takich gości oglądało mnie codziennie na Fellow - nie będę czuł z tego powodu żadnego dyskomfortu. Dlatego nie rozumiem nerwicy u innych ludzi - i nieodparcie nasuwa się pytanie co się za tą nerwicą kryje? Nie mam pojęcia co - ale to jest po prostu mega zabawne :-))

Ludzie naprawdę nie wiedzą czym się zająć :-)

#098 - zaślepienie czy upór?

Oto czat ze mną, posiadającym w nicku słowo "związku". Rozmówca ma nick "dziś Warszawa".

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- cześć
- hejka
- witaj
- szukam partnera do życia razem
- przykro mi ale jestem żonaty [zatem zdecydowanie odpada]
- mam ochotę na seks
- i tyle
- odpada, nie szukam bi ale geja do życia ze mną
- nie bywam tu często ale mnie to pociąga
- ja mam ochotę dziś
- i tyle
- nie szukaj więc nikogo z nickiem "związku"
- ale kogoś z nickiem "dziś" czy "seks"
- nie rozumiem
- mam ochotę na seks
- piszesz to po raz trzeci
- nie spojrzałem
- zresztą nawet sam seks nie smakuje jeśli na chybcika z byle kim i byle jak
- masz lokal? [debilne pytanie jakbym szukał seksu z nim]
- mam
- to co robimy bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi chyba
- ja nie szukam przygód
Rozmówca wylogował się.

Nie wiem co podziwiać u tego faceta - zaślepienie? Czy może upór w szukaniu seksu z kimś, kto szuka związku?

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Nieszczęśliwy Ferdynand

Poznałem, czyli zagadałem, chłopaka na czacie, który miał w nicku swoje imię i określenie, sugerujące że jest nieszczęśliwy. Oczywiście nie jest to Ferdynand - imię rzecz jasna zmieniłem :-)

Gadałem z nim na Skype. Chłopak ma 500 zł renty, jest niepełnosprawny (kule) i ma nietypowe ale bardzo pozytywne hobby - zbiera różance i ma ich około 30. Jest przy tym głęboko wierzący.

Miałem już chłopaka głęboko wierzącego i wiem jaki to jest konflikt sumienia między wspaniałą wiarą a obawą o potępienie za orientację, o męki piekielne. Wiele osób może się z tego śmiać. Ciekawe czy będą się śmiali w obliczu śmierci - za wiele lat - gdy może ich ogarną wątpliwości.

Z tym chłopakiem nie wyszło mi nic oczywiście. Związek się nie uda, bo jest to osoba niepełnosprawna ruchowo, a niestety takiej nie szukam. Choćby dlatego, że planuję zająć się fotografią i potrzebuję kogoś do pomocy przy rozstawianiu sprzętu - a tego nie zrobi niepełnosprawny. Poza tym ten Ferdynand zastrzegł że nie szuka seksu. Akceptuję oczywiście takie podejście.

Potem przeżyłem jednak szok, bo na ogólnym czacie Interii ten sam Ferdynand pisał potem, że pokaże komuś swojego pięciocentymetrowego penisa na Skype. I to mnie wprawiło w konsternację. Czy ten chłopak szuka seksu, czy nie? Czy naprawdę jest nieszczęśliwy, czy chce takim się pokazać? Nie wiem, i nie interesuje mnie już to - temat zamknięty. Ale podaję go jako ciekawy przypadek.

Ludzie bowiem czasem uderzają w nutę załamania, zapłakania, nieszczęśliwości - i wcale niekoniecznie po to, aby wzbudzić litość (co jest typowe dla oszustów, którzy wyłudzają kasę). Chyba czasem sami ci nieszczęśliwi mają radość z tego, że im źle. Niby płaczą, ale chcą płakać. Płaczą dla samego płakania, nie pokazują po sobie, że dążą do pozytywnego rozwiązania. Wolą się kręcić w kółko polewając łzami innych, niczym zraszacz w ogrodzie.

To jest pewien styl, ale styl głupi. Ale o gustach się przecież nie rozmawia ;-)

Pomóc komuś w potrzebie, z kim można stworzyć dzięki temu udany związek, to cudowna okazja od życia. Ale pocieszać zawodowego nieszczęśnika - to nieszczęśnie stracony czas :-)

#097 - seks ankieta

Czasem zagaduję kogoś, kto potrafi gadać tylko o seksie - i to głupio. Z nicka wydawało się, że ma 23 lata. Oto zapis rozmowy.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hej
- ile masz lat [pytanie bez znaku zapytania oczywiście]
- tyle ile w nicku [debilne pytanie bo wiek mam w nicku]
- ja 30 OK [a ma napisane w nicku 23]
- kogo szukasz?
- kolesia ty [źle wróży - nie szukam "kolesi"]
- uczucia
- co masz na sobie?
- boxy i shirta
- jak kutas
- nie mierzę
- mój 16
- ogolony jesteś
- tak
- mój nie
- duże jaja masz
- nie wiem
- a żołądź
- rozmiar jaj czy kutasa nie ma znaczenia w seksie dla mnie
- śmieszą mnie twoje pytania
- walisz często
- różnie
- szukam kogoś z kim się obaj zakochamy
- ja często
- a nie do seksu, walenia czy rozmiaru jaj
- jeśli nie masz nic do pogadania poza seksem, to sory
Rozmówca nie mający nic do pogadania poza seksem zamknął okno priva.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Noble PKO :-)

Temat dotyczy kwestii zaufania, która się przydaje także przy budowaniu związku ;-)

Jest taki bank, nazywa się Noble Bank. Reklamowany jako bank na pokolenia. Może. Ale jakoś mu nie ufam. Prędzej zaufam "zacofanemu" PKO BP - on istnieje od kilku pokoleń i naprawdę jest bankiem na pokolenia. W jak najbardziej dosłownym, pozytywnym sensie :-)

Bank na pokolenia musi budzić zaufanie, musi faktycznie długo istnieć. Tak samo ludzie powinni budzić zaufanie. Przeglądając profile na Fellow natknąłem się na jeden - z grafiką przedstawiającą (o ile pamiętam) czyjeś zdjęcie a obok sztabkę złota. Ktoś się reklamował jako luksusowy utrzymanek dla znudzonych bogaczy. Tak też można układać sobie życie. Cudzym kosztem :-)

Tylko zastanawiam się czy ci, którzy płacą, są w stanie komuś takiemu zaufać?
A może kupują po prostu kolejną usługę, taką jak pakiety, którymi są wypchane ich złote i platynowe karty płatnicze? ;-)

#096 - modelowe niezrozumienie

Oto jak wygląda modelowe niezrozumienie - ktoś nie czyta tego, co mu napisałem i działa automatycznie. Rozmowa na GG.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- cześć
- (Autoreply) Jestem gejem (44 lata). Nie szukam seksu ani cyber seksu! Szukam normalnych ludzi, z którymi można się poznać i zaprzyjaźnić. Jeśli chcesz mnie poznać - odezwij się ponownie.
- ja też szukam przyjaciela
- ja szukam przede wszystkim partnera do związku
- przyjaciół jako "odpady" szukania partnera, przy okazji
- chyba ze od razu ktoś zastrzega np. że ma partnera i tylko przyjaźń może być, wtedy ok
- ja nie szukam partnera
- to odpada
- pozdrawiam
Nie odezwał się więc zamknąłem okno rozmowy.

sobota, 20 sierpnia 2011

Pedałek, gejasek, ciotuś

Takie mam określenia na kogoś, kto przypomina ciotę z zachowania i wyglądu - ale ciotą nie jest.

Kto zatem jest ciotą? Nie wdając się w szczegóły, moim zdaniem ciota ma 3 kategorie cech:
  • wygląd - po prostu wygląda na pedała, i to w najgorszym, hałaśliwym, wyzywającym stylu,
  • zachowanie - zachowuje się jak pedał, ma zwichnięte nadgarstki, piskliwy głosik, kobiecy chód,
  • postępowanie - jest intrygantką, plotkarką, osobą złośliwą, zawistną, niegodziwą, pozbawioną zasad, nieuczciwą, kłamliwą - katalog cech można wyliczać dowolnie :-)

Ciotuś posiada elementy dwóch pierwszych kategorii - wyglądu i zachowania. Ale nie ma wad związanych z postępowaniem. Jest więc chłopakiem o pedalskim uroku (słowo "pedalskim" jest oczywiście w pozytywnym znaczeniu) ale za to całkowicie w porządku jako człowiek. Ma swój pedalski urok i wdzięk, w łóżku jest świetnym partnerem, bo bardziej swym pedalstwem podnieca. Ma wiele zalet.

A jakie ma wady? Dla mnie jedna wada - budzi skojarzenia. Co najmniej z metroseksualnym chłopakiem, jeśli nie z gejem. I dziwnie wyglądam w towarzystwie takiej osoby, bo sam nie wyglądam na geja - daleko mi do tego. Jak mogą to odbierać ludzie? Z młodym chłopakiem jest mniejszy problem, mogą mnie odbierać jako jego ojca czy wujka. Szczególnie, gdyby chłopak, np. w restauracji, mówił do mnie "tato". A jeśli widzą, że jesteśmy parą? Będą się zastanawiali czemu tak ładny chłopak ma tak brzydkiego starucha jak ja. Nie uważam się za starucha i nawet nie wyglądam staro, ale cioty lubią oceniać zerojedynkowo ;-)

To jest groźne, bo jeśli wylądujemy z takim gejaskiem w  jakimś gej-klubie, to okupujące go cioty zaraz będą chciały mi chłopaka odbić. Przecież to ich natura i styl. Na plastik nic nie poradzę, gdy ktoś wspiera urodę trzema godzinami u kosmetyczki, pięcioma godzinami na solarium, depilacją i trzynastoma kremami stosowanymi w ciągu tygodnia. Nie pobiję takiego pedalskiego wymuskanego manekina, przepraszam, cudownego ciacha ;-)

Oczywiście zakładam, że chłopak jest ze mną w związku, bo naprawdę chce być ze mną. To wtedy będzie fun - bo on może mieć ubaw z wodzenia tych ciot za nos. Ale trzeba uważać, bo cioty są zawistne i plotkarskie, więc nie należy - mówiąc brutalnie - ruszać tego gówna, bo śmierdzi.

Najlepiej iść z nim do łóżka. I poprosić aby był najbardziej pedalską ciotą pod słońcem. A potem pierdolić się z nim na wszystkie pedalskie sposoby - aż do białego rana. I w końcu, niezależnie od tego jaką się miało rolę w analu - mieć w dupie cały ten popieprzony pedalski świat, pełen głupich, zawistnych ciot.

#095 - punkt widzenia...

Pan w wieku 42 lat powinien się odznaczać nienaganną kulturą dżentelmena minionej epoki. Oto jak wygląda ten dżentelmen w praktyce :-)

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- cze
- cze
- kogo szukasz?
- chłopaka do życia razem i uczucia
- ja 183 89 18 wygolony na maxa na łbie, typ wojaka, uniwers
- ...@gmail.com
- po co mi twój mail?
- dobre pytanie...
- ale może wymienimy się zdjęciami?
- Anubius na Fellow mój profil
- tam są zdjęcia
- niegrzecznie pukać do kogoś i oczekiwać, że wyśle fotkę; już sam powinieneś wysłać takiej osobie jako pierwszy, jeśli o wysłanie biega
- aha [trudno o bardziej debilne potakiwanie]
- punkt widzenia, kąt widzenia... mojego zdania to nie zmienia 
- oczywiście pukanie do kogoś i oczekiwanie, że ci wyśle zdjęcie jest po prostu niestosowne, mówiąc grzecznie
- aha  [znowu debilne potakiwanie!]
- masz profil na necie?
- nie mam żadnego profilu, mam tylko zdjęcia do wysłania
- to zobacz mój profil na www.gayromeo.com/anubius
- ok, już się robi...
Oczywiście, robiło się w nieskończoność - zamknąłem okno rozmowy.

piątek, 19 sierpnia 2011

Timer w składzie porcelany

Znane jest powiedzenie o tym, że ktoś się zachowuje jak słoń w składzie porcelany, czyli wszystko niszczy i rozwala swoją niezręcznością. No to ja piszę o timerze w składzie porcelany.

A timer, jakby ktoś nie wiedział, to taki stoper odliczający pozostały czas. W tym przypadku chodzi o to, że czas jest odliczany do spotkania się z jakimś chłopakiem, którego właśnie poznajemy. I w tym czasie robimy czynności, które wyglądają jak wizyta słonia w składzie porcelany, czy jeża w składzie prezerwatyw (dla grzecznych dzieci - w składzie baloników).

Na czym polega zgubna rola tego "timera". Nie tyle samego timera, czyli odliczania do spotkania, ale trzeba było na kogoś "zwalić winę". To jest oczywiście nasza wina. Polega na tym, że mając na uwadze jakieś spotkanie z jedną osobą prowadzić możemy nadal szeroko zakrojone poszukiwania, w nadziei na to, że w ostatniej chwili może trafi się ktoś jeszcze lepszy. Ma to uzasadnienie - chcemy do ostatka upewnić się że nie ma nikogo naprawdę lepszego. A jakie są zagrożenia? Że trzymając tyle srok za ogon wszystkie wypuścimy.

Wiadomo, że kiedy już się spotkamy z tą osobą, to nie będziemy w tym czasie poznawali innych. Ale zanim dojdzie do spotkania, trzeba choćby je potwierdzić. Dziś jest piątek, specjalnie tą notkę napisałem w ten dzień. Jutro zaczyna się weekend. Powiedzmy, że jutro mamy się z tą osobą spotkać. Ale ona też ma swoje plany. Trzeba jej naszego potwierdzenia. A może ten chłopak do nas przyjedzie? I już w południe musi wiedzieć, że jest aktualne spotkanie, bo potrzebuje kilku godzin na swój wojaż.

I zaczyna się taniec słonia na linie. Udawanie, że może coś nam wypadnie, a może nie. Przeciąganie do ostatniej chwili. Pół biedy, gdy o czasie mu damy znać, że jest wszystko OK. A co będzie gdy o tym zapomnimy i on już inaczej zaplanuje wyjazd? Albo gdy my potwierdzimy, a pojawi się ktoś naprawdę znacznie ciekawszy, który np. może się spotkać w ten weekend, a potem jedzie na 3 tygodnie za granicę? I jak wtedy odwoływać tego pierwszego?

Różne mogą być uniki, ściemy i tłumaczenia. I może się zdarzyć że w końcu wszystko się poplącze. I nie spotkamy się ani z tym pierwszym, ani z innym - i weekend zostanie zmarnowany. Dlatego też lepiej wiedzieć kiedy przestać szukać wiatru w polu, i skoncentrować się na tym, co realne i w zasięgu.

Nocników jest wiele, ale czemu to nasza ręka miałaby w którymś wylądować? ;-)

#094 - sztuka odpowiedzi

To jest z kolei korespondencja z 26-latkiem z Fellow, który do mnie napisał maila na mój profil. Gość nie ma  nic w opisie ani rubryce "Kogo szukam" - tylko kropki.

[1] Jego mail
jestem chętny - pożyczyłbyś mi coś kasy?

No i zastanawiam się co napisać. Najpierw napisałem, że nawet Bill Gates by chętnie wziął cudzą kasę, ale w końcu zmieniłem koncepcję i napisałem...

[2] Mój mail
plus za bezpośredniość, minus za podejście - wrażenie neutralne ;-)

Swoją drogą, to naprawdę trzeba mieć tupet, aby tak się dopominać o kasę. Nie napisał nic o sobie, nie podał nawet hasła do swoich fotek.

[3] Jego mail
to jak?

Niezrażony niczym  - czyli bezczelny!

[4] Mój mail
nie pożyczam kasy nieznajomym, sorki

To kończy sprawę. 

czwartek, 18 sierpnia 2011

Związek autonomiczny

Wymyśliłem takie karkołomne pojęcie na oznaczenie nietypowej formy związku. Wiadomo, że intuicyjnie wyczuwamy związek jako życie razem. A zatem także mieszkanie razem, o ile to jest technicznie możliwe. Może być związek na odległość, ale jako prowizorka. A na czym polega związek autonomiczny?

Na świadomym mieszkaniu osobno i odwiedzaniu się jedynie lub spaniu na przemian u siebie. Pół biedy jeśli chodzi o spanie na przemian, gorzej jeśli chodzi o spanie u jednej osoby, która nie ma warunków aby spać u drugiej. Na przykład mieszka z chorą starszą osobą i musi się nią opiekować i być w nocy na wypadek jakiejś awaryjnej sytuacji. Albo mieszka ze zwierzętami, których nie może zabrać do drugiej osoby. I mamy taką sytuację. że związek zamienia się w w wieczną tułaczkę od jednej osoby do drugiej.

Oczywiście wieczną do pewnego czasu. W końcu można np. wynająć takie mieszkanie, czy najlepiej dom, aby i zwierzaki się tam pomieściły. A starsza osoba, którą się ten chłopak opiekuje, może umrzeć lub trafić kiedyś do domu opieki. Ale to nie jest rozwiązanie, które się pojawia nagle. Trzeba na nie czekać, nieraz bardzo długo. I pytanie czy taki związek przez ten długi czas przetrwa?

Wszystko zależy oczywiście od siły więzi łączącej partnerów i od ich determinacji bycia naprawdę razem. Miejmy nadzieję, że większość par w takiej sytuacji znajdzie rozwiązanie. Ale niekiedy nie jest ono możliwe. Tak bywa wtedy, gdy ktoś na przykład jest ograniczony czasem. Szuka, dajmy na to, partnera do wyjazdu do pracy za granicę. I nie może czekać, bo nie będzie miał za co żyć.

Oby nasze związki były zawsze bezpośrednie i bezproblemowe. Ale takie nietypowe sytuacje się też zdarzają i trzeba coś z nimi zrobić. Najłatwiej oczywiście szukać dalej, ale nie zawsze to jest metoda.

Jedyne na co można w tej sytuacji liczyć - to fart zakochanych. I może się coś nagle ułoży w sposób, którego w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Ale taka już natura farta ;-)

#093 - lubię lody

Oto jak wygląda rozmowa z szacownym panem w wieku 45 lat (jak pokazuje jego nick).

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- witam
- hej
- lubisz ssać? [już się skreślił tym debilnym i mocno za wczesnym pytaniem]
- tak, ssę lody najlepiej śmietankowe [liczyłem, że śmietanka skojarzy mu się ze spermą]
- chętnie się spotkam w takim razie [dał się nabrać ;-)]
- lubię być ssany baaaardzoooo
- mówiłem o lodach
- wolę je lizać, ale czasem się ssie resztki z wafelka [rozwiewam wątpliwości]
- chcesz?
- nie szukam przygód, szukam związku
- spokojną laskę? [dokończył myśl z poprzedniej wypowiedzi]
- odpada jestem żonaty [dupek zdradza żonę na boczku, na pewno lubi tzw. dyskrecję]
- to nie zagaduj geja szukającego miłości bo obrażasz swoją inteligencję 
- ok papa
- i lepiej zajmij się żoną zanim cię puści w trąbę
- nie martw się o mnie i papapapa
- nie martwię się, ty się będziesz martwił jak cię zostawi
- będzie super papapapa
- przeszkadzasz mi [to czemu nie zamyka okna?]
- mam nadzieję, że masz dorosłe dzieci, to może ci wybaczą 
Litościwie zamknąłem okno priva.

Teoretycznie mam podobnie, bo formalnie jestem jeszcze żonaty i mam dziecko (ale akurat małe). Tyle, że moją zona już wie, rozwód jest postanowiony - niestety, bo mnie to nie cieszy. A ja szukam geja do związku i jestem gejem, za takiego się w pełni uważam. I odkąd spróbowałem z facetem nie dotykam się już do kobiet. I taka jest zasadnicza różnica między mną a tym panem.

środa, 17 sierpnia 2011

Piękno brzydoty

Piękno brzydoty, czyli ludzi którzy są brzydcy z natury, to jest temat od wieków fascynujący malarzy, poetów czy pisarzy. A od ponad stu lat także fotografów. Ile pięknych zdjęć pokazuje ludzi naprawdę brzydkich, ale mających jednak swoje piękno, urok, styl - albo po prostu cokolwiek innego, co sprawia, że mimo swej brzydoty zatrzymują na sobie wzrok widzów.

A ja mam na myśli oczywiście gejów, którzy nie odznaczają się, oględnie mówiąc, urodziwością i szukają kogoś. Znałem takie osoby. I zawsze to jest wielki problem.

Moja skala wartości człowieka jest prosta:
  • 1% wartości to wygląd
  • 9% wartości, czyli 9 razy więcej, to urok osobisty i wdzięk
  • 90% wartości, czyli 9 razy więcej od poprzednich, to charakter.

Zatem wygląd to jedynie 1%, albo 10% w szerszym zakresie, bo wygląd wpływa też na wdzięk i urok osobisty. Ale i tak to tylko jedna dziesiąta. Ale nawet ten jeden procent może wywalić znajomość, bo wygląd na pewnym etapie jest przepustką do dalszego poznania się. Akceptuje się go raz - i ten raz wystarczy - ale musi być ten raz. Bez akceptacji nie ma drogi dalej. No way. No pasaran!.

I w przypadku niestety ewidentnie brzydkiego chłopaka, jest w tym miejscu szlaban. Można się przyjaźnić - najlepiej cyber jeśli chłopak jest tak szpetny, że nawet wstydzilibyśmy się z nim na kawę spotkać. Ktoś powie że to okrutne. Oczywiście, ale nas samych też nie raz skreślano, choć raczej tacy brzydcy nie jesteśmy. Nie robimy tego skreślenia po to aby się na tym biednym chłopaka odgrywać za krzywdy, które nas samych spotkały. Po prostu, w wyjątkowych przypadkach, może tak być, że nawet kawy balibyśmy się z nim wypić.

Ja aż tak koszmarnych osób nie poznałem, i bywało że nieurodziwego chłopaka np. zapraszałem nie tylko na kawę, ale na miły seans filmowy. Ale nie o kawę przecież chodzi - ale o to, że z nim na pewno związku nie stworzę.

To przykre dla chłopaka, ale jeszcze bardziej dla mnie. Bo jest regułą, że brzydcy są bardzo wartościowymi ludźmi - w rozmowie, charakterze. Dzieje się tak dlatego, że nie mając atutu urody rozwijają w sobie charakter. Tylko ich uroda niestety może obiektywnie blokować. Na szczęście nie każdego. I nie chodzi tu o chamskie powiedzenie, że każda potwora znajdzie swego amatora - ci ludzie naprawdę będą w czymś typie.  Przecież nie mówimy o jakiś ludziach ze strasznymi guzami, bliznami, brakiem szczęki czy innymi koszmarnymi pamiątkami po chorobach, zatrutej ciąży czy uszkodzonych genach. Mówimy o normalnych chłopakach, po prostu nie pasujących nam z wyglądu.

Jest taka złośliwość losu, że nam się podobają ludzie, którym my się nie podobamy - i na odwrót. Jedyne co można zrobić, to taktownie postępować z naszej strony, w nadziei że los nam to spłaci poznaniem kogoś i ładnego, i wartościowego ;-)

#092 - chętny na mnie?

Oto jak szybko trzeba podejmować decyzje w czasie rozmów z gejami. To rozmowa z kimś na GG.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hej:*
- (Autoreply) Jestem gejem (43/178/89). Szukam partnera do związku, przyjaciół lub netowych znajomych. Nie szukam seks przygód ani cyber seksu. Jeśli szukasz tego samego - proszę odezwij się ponownie...
- hej
- hej
- jesteś wolny?
- w sensie?
- partner
- wolny
- chętny na mnie?
- nie znam cie wcale więc skąd takie pytanie?
- Lubisz seks? [skąd ja znam takie pytania? ;-)]
- tylko w związku nie bawią mnie przygody
- Ok:*
Koncept na rozmowę się skończył bo amator seksu się już nie odezwał...

wtorek, 16 sierpnia 2011

Psi urok

Dziś poruszę temat zwierząt, które geje trzymają. I nie chodzi tu wcale o przysłowiowe koty. Zwierzaki to ogólnie wspaniali przyjaciele, szczególnie większe, takie jak psy czy koty. Nikomu, kto miał zwierzaka, nie trzeba mówić jak genialny to jest kompan. Genialny dla pana i właściciela, ale czy genialny dla poznawania partnera?

No niestety niekoniecznie. Zwierzęta mogą mieć wiele wad dla poznawania partnera (i do szybkiego seksu zapewne też, ale na tym szukaniu się nie skupiamy). Postanowiłem je wypunktować:
  • kłopot z przeprowadzeniem się właściciela, szczególnie wtedy gdy w miejscu docelowym nie można trzymać zwierząt lub jest to kłopotliwe,
  • kłopot z sąsiadami, jeśli zwierzęta im nie pasują lub przeszkadzają (np. wyją w nocy lub pod nieobecność właścicieli),
  • kłopot z wyprowadzaniem psów (jeśli w domu psiarza jest np. młodsze rodzeństwo które to robi, a u partnera nie będzie miał kto gdy obaj będą w pracy),
  • kłopot z ulokowaniem zwierząt w mieszkaniu (mało miejsca),
  • kłopot z brudzeniem przez zwierzęta, zostawianiem sierści, drapaniem i gryzieniem mebli i wyposażenia,
  • kłopot jeśli zwierzęta lubią spać w łóżku z właścicielem a partner tego nie chce,
  • wreszcie last but not least - wielki kłopot gdy ktoś ma uczulenie na ich sierść,
  • a w samym seksie - teoretycznie mogą potraktować igraszki jako atak na partnera i bronić go gryząc intruza w...

Pomijam już kłopoty z ewentualnymi chorobami czy pasożytami, bo zakładam, że zwierzęta są wzorowo zdrowe. I tak jest z nimi wiele kłopotów innej natury. No chyba, że ktoś ma duży dom z ogrodem, wtedy to nawet jest zaleta, bo można tą posiadłość ożywić ;-)

Ale gdy nie ma takich cieplarnianych warunków, to zwierzaki mogą przynieść więcej szkód dla zawierania znajomości, niż korzyści. Ja też to przerabiałem - przez problem ze zwierzakami straciłem możliwość zamieszkania z fajnym chłopakiem :-)

#091 - masz mi...

Oto rozmowa o północy na GG.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- siemka
- (Autoreply) Jestem gejem (44 lata). Nie szukam seksu ani cyber seksu! Szukam normalnych ludzi, z którymi można się poznać i zaprzyjaźnić. Jeśli chcesz mnie poznać - odezwij się ponownie.
- masz mi wylizać pałę
- spierdalaj prostaku
Zamknąłem rozmowę.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Kasuj opis na GG

Dostałem jakiś czas temu taki tekst od kogoś na GG:

Proszę cie zmień opis to ja z Bielska pisaliśmy ostatnio. Na razie cię kasuję bo ten opis ktoś popatrzy a tu same geje. Daj sobie coś fikuśnego.

Przez chwilę nie załapałem o co biega - opis na portalu? A może na blogu? Aż wreszcie zrozumiałem - chodzi o opis w katalogu GG. A raczej nick oraz imię, w których obu jest napisane GaY & GeJ.

Temu właśnie opisowi zawdzięczam tyle miłych rozmów na GG, których część uwieczniam na blogu. I to jest jeden z kanałów poznawania ludzi, także docelowo do związku. I myślę, że to jest kanał wartościowy, doskonale uzupełniający internet. Dlatego, bo zagadują mnie dzięki niemu ludzie mąjący GG w komórkach, a nie mający dostępu do internetu - a więc czatów, anonsów i profili.

Nie będę więc zamykał takiego potencjalnie wartościowego kanału tylko dlatego, że komuś może ktoś podejrzeć mój opis w katalogu na GG. Zresztą - wystarczyło zapisać moje GG w telefonie i kasować rozmowy z historii, aby nikt nie zobaczył że się gada z kimś o imieniu GaY & GeJ ;-)

Gdyby więcej osób narzekało na ten opis, można by się w ogóle zacząć zastanawiać, ale to na razie pierwszy i jedyny taki przypadek. Oczywiście nic nie zmienię - jeśli coś będę zmieniał, to co najwyżej treść autorespondera. Zresztą on już jest "chłopak-ready", bo nie zawiera informacji o szukaniu związku ale przyjaźni, wygląda tak:

(Autoreply) Jestem gejem (44 lata). Nie szukam seksu ani cyber seksu! Szukam normalnych ludzi, z którymi można się poznać i zaprzyjaźnić. Jeśli chcesz mnie poznać - odezwij się ponownie.

I sprawdza się w odsiewaniu ludzi szukających na przykład na cyber seks czy seks przygodę. Podobnie jak sprawdza się opis w katalogu GG, który miałbym zmieniać dla tego jednego biedaka ;-)

#090 - kadarka obszerniej

Z Kadarką już gadałem nie raz - to hetero, który pisze, że chce poznać smak kutasa. Chce i chce - i nie może. Chyba typowy bajkopisarz od cyber seksu. Tym razem miałem dość i wygarnąłem mu co myślę. Oto rezultat.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hej
- jestem Marcinem
- i mam chęć...
- teraz...
- ja mam chęć na związek
- mam ochotę poznać smak kutaska...
- a ty masz ochotę poznać smak kutaska od nie wiem jakiego czasu, bo gadamy już enty raz i nadal nie poznałeś
- weź się ogarnij :-)
- nie umiem się ogarnąć... [ale romantyczny popęd ma]
- tylko piszesz o smaku
- poznaj sobie jakiegoś ogiera i będziesz miał smak zaliczony
- a skąd tu wziąć ogiera? [na czacie to jakby pytanie w stylu skąd wziąć kasę w banku]
- tu same cieniasy
- łącznie z tobą... [usiłuje mi wejść na ambicję]
- ja nie szukam przygód z hetero
- po prostu boisz się wyzwań
- człowieku chyba ze stu dziennie byś znalazł, którzy by chcieli zaoferować smak kutasa
- więc nie tłumacz się, że nie znalazłeś 
- potrafisz o tym tylko pisać w kółko
- pa cieniasie [dziecinne obrażanie]
- pa
- weź ślub z jakimś gejem [głupia próba dziecinnego dowalania]
- właśnie się przymierzam
- a tobie miłego dnia 
Zamknąłem okno priva a na przyszłość podpuszczę go w jakiś inny sposób.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Foto blogo zmiany

Blog tostowy się nie sprawdził i zawiesiłem jego pisanie, co mi zresztą znacznie ulżyło, bo pisanie go - choć samo w sobie nie było trudne - wymagało mozolnego szukania materiałów i dotyczyło spraw w miarę dla mnie obcych - a przez to mniej nakręcających mnie do pisania.

Blog fotograficzny, czyli drugi z moich blogów wchodzących w skład Trój-Wymiarowego Blogu (poza flagowym blogiem gejowskim), też przeżywał swój kryzys, w nieco wcześniejszym czasie. Ale powody tego kryzysu były zupełnie inne niż w blogu tostowym.

Z materiałami na blog fotograficzny nie było żadnego problemu - od początku jego pisania miałem ponad 200 sampli zdjęciowych do zamieszczenia w blogu (jedno zdjęcie dziennie), a przecież dysponowałem jeszcze tonami zdjęć z których nie dokonałem wyboru - więc kolejne 200 lub 300 sampli czekało. W sumie moglem mieć tych fotografii na rok czy półtora do przodu.

Problem polegał na zbyt napiętym sposobie pisania. Każdego dnia zamieszczałem bowiem dwa posty. Jednym była notka z numerowanym samplem fotograficznym, zawierającą zdjęcie i jeden akapit jego opisu.  Drugą był mini esej na temat fotograficzny, zawierający trzy-cztery akapity - bo mniej nie wypadało napisać dla powagi bloga. W efekcie często się zdarzało, że lałem wodę i sztucznie rozpychałem opisy, aby było więcej treści. To wymagało więcej pisania, a poza tym było niekomfortowe.

Nie groziło to może istnieniu bloga, bo byłem w stanie pisać go bardziej komfortowo niż tosty - miałem bowiem materiały u siebie i nie traciłem czasu na ich wyszukiwanie. Ale takie sztucznie rozdmuchane pisanie było mało przyjemne. Coś z tym trzeba było zrobić.

I zrobiłem. Skonsolidowałem notki - do postów samplowych wkleiłem treści z esejów, umieszczając je pod zdjęciami. Usunąłem numerację sampli, przez co zyskałem miejsce na dłuższe tytuły w razie potrzeby. I zamiast dwóch notek dziennie mam do napisania tylko jedną.

Zmiana liczby notek nie oddaje jednak zmiany w ich pisaniu jaka się dokonała. Otóż teraz notki pisze się znacznie wygodniej. Nadal mam jeden akapit do napisania o zdjęciu samplowym, ale potem piszę już tylko jeden dodatkowy akapit, zawierający rozwinięcie tematu. Czasem mogą to być dwa akapity - ale i tak treści jest dwa razy mniej niż poprzednio. Mogę oczywiście napisać więcej, jeśli taki jest temat, ale nie muszę. Mogę zatem pisać notki krótsze, szybciej i zdecydowanie bardziej komfortowo.

Nie tylko z mojej strony jest to lepiej. Dla czytelnika przebieganie wzrokiem przez nadmiernie rozepchane teksty wcześniejszych notek też nie było komfortowe. Teraz notki są krótsze i szybsze do przeczytania. Blog jest chudszy i mniej nadęty. Wszyscy powinni być zadowoleni. I co najważniejsze, blog jest nie tyle może uratowany (bo nie było zagrożenia że go zaprzestanę) ale o wiele łatwiejszy do prowadzenia, zatem jest znacznie mniejsza szansa, że w przyszłości nie będę miał czasu na jego pisanie.

Nie ma sensu rzucać sobie kłód pod nogi - trzeba upraszczać to, co było niepotrzebnie przekombinowane. I tak jest z moim blogiem fotograficznym ;-)

#089 - smutek

Oto jakże piękny smutek na czacie. Rozmówca ma nick "Warszawa ostro now".

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- sex?
- związek?
- :-(
- pa
Rozmówca zamknął okno priva.

sobota, 13 sierpnia 2011

Trio na Stereo

18 lipca 2011
Dziś podjąłem smutną decyzję, ale z przekonaniem o jej słuszności ;-)

Postanowiłem zawiesić pisanie i docelowo być może skasować mój blog tostowy - w którym zamieszczałem tak zwane posty-tosty, czyli krótkie, czerowierszowe notatki. To było literackie wyzwanie, bo w czterech linijkach tekstu trzeba było zmieścić treść samego newsa oraz moją puentę. Pisanie takich zwięzłych notatek nie stanowiło jednak dla mnie żadnego problemu - trudność sprawiało jedynie wyszukiwanie tematów do bloga.

Zdarzało się, że spędzałem pół godziny, czy nawet godzinę, aby wyszukać jakieś ciekawe artykuły w internecie, które mogłyby mi posłużyć jako kanwa do napisania na notek dla tego bloga. Dawniej narzuciłem sobie mordercze tempo pisania - nawet 5 postów dziennie, co wymagało jeszcze więcej przeglądania netu, potem zmniejszyłem tą liczbę do dwóch notek na dzień - a jeśli natrafiałem na kolejne materiały, to przenosiłem ja na kolejne dni, aby mieć zapas.

Jednak pomimo tego czułem dyskomfort pracy z tym blogiem, bo tak naprawdę był to blog dla mnie osobiście obcy. Nie zawierał on jakiś osobistych uwag, a jedynie komentarze do rzeczywistości, która mnie nie do końca interesowała - politycznej czy społecznej. Dlatego nie miałem takiej radości z pisania go, jaką nieodmiennie mam z pisania mojego blogu gejowskiego lub fotograficznego.

Postanowiłem nie zajmować się tym blogiem, ale na razie jeszcze go nie kasować - być może znajdę dla niego inną, ciekawszą formułę, w której bym go na nowo stworzył, zachowując layout obecnego bloga (i kasując zapewne dotychczasowe posty, bo nowa formuła byłaby zupełnie inna). Jednak nie nastawiam się na siłę na to, że taką formułę znajdę. Wstępnie myślałem o ewentualnym wykorzystaniu bloga do celów działalności gospodarczej, ale wtedy nie publikowałbym linku do niego na profilach gejowskich.

Odwiedzalność blogu tostowego i fotograficznego jest na poziomie 1/4 odwiedzalności bloga gejowskiego - ale tematyka ich jest węższa, a ja nie propaguję jej poza tym środowiskiem. Naturalne jest, że flagowy blog gejowski jest ciekawszy dla czytelników z tego środowiska.

Jedyna przykrość jest taka, że te trzy blogi nazwałem Trój-Wymiarowym Blogiem, a teraz ma on już tylko dwa wymiary. Zmieniłem więc onetowy "blog" pod tym trójwymiarowym tytułem - nie tylko usunąłem link tostów, ale także uprościłem opis przekierowujący i dodałem linki w tekście opisu. Zmieniłem nazwę w tytule strony onetowego blogu z Trój-Wymiarowego Blogu na Stereo Blog.

Poza Onetem musiałem usunąć link do tostów na Facebooku i Google+ oraz na profilu na Innejstronie. Oczywiście także musiałem usunąć link z tego blogu, teraz został jedynie odnośnik do blogu fotograficznego. Przez co ten blog jest lepiej reklamowany (bo w tytule linka zamiast "Moje blogi" jest "Mój blog fotograficzny"). No i teraz się okaże jaka będzie szczątkowa odwiedzalność tego blogu. Na kilka dni mam jeszcze w nim posty do publikacji, ale nie piszę już nowych.

Blogowanie jest żywym procesem i naturalne jest doskonalenie blogów lub dokonywanie zmian, jeśli jakiś pomysł na blog nie sprawdził się lub okazał niepraktyczny :-)

Blog gejowski ma się znakomicie w porównaniu do tostów - mam bowiem rozpisane notki na ten blog już z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. I bilans jest na razie dodatni - czyli więcej notek przybywa na blogu niż jest codziennie publikowanych, więc ten zapas stale rośnie ;-)

Po prostu pisanie bloga gejowskiego jest przyjemnością i mam to tego zupełnie inną motywację niż do nieco na siłę stworzonych tostów :-)

#088 - błyskawiczny sukces ;-)

Oto jak szybko można kogoś znaleźć ;-)

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hejo :-*
- jak mija Ci noc?
- nudno
- a kogo szukasz?
- pana kochanka
- ja związku i życia razem
- ja też ale już znalazłem kandydata pa
- oki 3mka
Zamknąłem okno rozmowy.

piątek, 12 sierpnia 2011

iFellow, i gejfon

Dostałem niedawno mailing od Fellow zachwalający program iFellow - oczywiście na iPhone - wiadomo, iPhone powszechnie przez gejów używany. Choć podobno ma być również (w przyszłości) aplikacja na telefony z systemem operacyjnym Android.

Zabawka działa w ten sposób, że korzysta z włączonego śledzenia użytkowników iPhone i po prostu odczytuje przekazywane przez inne iPhony dane GPS, obliczając dystans do innego użytkownika Fellow. Gadżet, który w Japonii stosowany jest od lat, ale wiadomo, że Europa pozostaje za Japonią daleko w tyle pod względem technologicznym.

Użyteczność tej aplikacji oceniałbym jako umiarkowaną - stąd określenie gadżet jest jak najbardziej zasadne. Przypomina mi się historia pewnego pomysłu na komunikację, dotyczącego płci przeciwnych. Otóż ktoś kiedyś wpadł na pomysł, aby kobiety kolorem rajstop sygnalizowały swój "stan społeczny". Do wyboru były trzy opcje kolorystyczne, oznaczające stan wolny (gotowa na randkę), zajęty (nie zainteresowana randką) i pośredni (może tak, może nie - wszystko zależy). I zgadnijcie który kolor zdecydowanie pobił dwa pozostałe? Oczywiście trzeci - pośredni, warunkowy, nic nie mówiący. W efekcie pojawiła się masa kobiet nieokreślonych i cały pomysł spalił na panewce. Nie wiadomo było, czy do takiej kobiety podchodzić, czy nie - bo przecież wszystko zależy.

Nie mam iPhone więc nie ocenię funkcjonalności tego programu, ale wątpię aby można tam było filtrować geonamierzanych użytkowników pod względem rożnych parametrów. Zresztą trudno to filtrować na samym Fellow. Brakuje choćby wyszukiwania po być może najważniejszym zakresie - widełkach wiekowych. Oczywiście użytkowników po ich wieku wyszukać nietrudno, ale konia z rzędem temu, kto wyszuka użytkowników, którzy szukają kogoś w określonym wieku. Ktoś, mając dajmy na to 44 lata (jak ja) nie może na Fellow odszukać automatycznie tych użytkowników, w których widełkach wiekowych się mieści (lub mieści z określoną tolerancją, na przykład 5 lat).

W efekcie dostajemy gadżet pokazujący, że 250 metrów od nas jest xyz - ale nie mamy pojęcia kogo ów xyz szuka. Pomijam już fakt wszechobecnej na Fellow mody na ukrywanie zdjęć pod hasłem - możemy w ogóle nie mieć pojęcia kto jest tym xyz. Dziwna bowiem moda zapanowała na Fellow -  większość użytkowników się kryje za murami własnych haseł. Co z tego, że kogoś mam blisko, jeśli nawet nie wiem jak w przybliżeniu wygląda, Albo widzę jego pupę czy plecy - które do innych pup czy pleców podobne. W ogóle myślę, że homofobia sąsiadów czy rodziny w niewielu przypadkach uzasadnia takie konspiracyjne ukrywanie się ;-)

Tak czy siak jedno jest pewne - z tą aplikacją iPhone naprawdę staje się gejfonem - czyli telefonem z funkcją znajdywania gejów. A raczej gejowskich nicków - bo samych gejów, przy braku zdjęć na Fellow, trudno będzie znaleźć ;-)

#087 - Mister Professor

Rozmowa o związku profesorskim tonem - czyli "mądre" pytania ukazujące pośrednio, że rozmówca nie ma pojęcia o związku, traktując go jak rozpatrywanie unijnej dotacji, pełne zadawania skomplikowanych i "mądrych-inaczej" pytań.

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- szukasz związku? kim jesteś? [już na dzień dobry złe wrażenie, nawet się nie przywitał, od razu pytanie i to dość obcesowe]
- człowiekiem [odpowiedź godna obcesowości pytającego]
- no tak, trochę ludzi tu jest... [już lekka ironia zamiast pomiarkowania się, że zaczęło się rozmowę niezbyt miło]
- właśnie
- o czym chciałbyś porozmawiać? [wypisz wymaluj ton profesorski, jakby to było seminarium dla studentów]
- chciałbym znaleźć partnera po prostu  [staram się uratować rozmowę naprowadzając na jej meritum]
- a może znajdywanie partnera odbywa się przypadkiem zupełnie? [kolejny wykwit akademickiej mądrości]
- jest to przypadek bo trzeba trafić na kogoś
- ale sama rozmowa już nie jest przypadkiem
- można powiedzieć że nic się nie dzieje przypadkiem, [profesorska złota myśl] co możesz zaoferować innym ludziom? [znów profesorskie podejście]
- nie jestem sklepem który coś oferuje [wkurzyłem się]
- i nie mam gotowego folderu z pięknymi obietnicami
- związek to nie seksik aby oferować te czy inne seks zabawki
- czym jest związek według Ciebie? [kolejne mentorstwo, w kontekście całej rozmowy mało strawne]
- wspólnym życiem, w którym są uczucie i bliskość
- nie jest to oferowanie czegokolwiek na siłę, napinanie się, udawanie kogoś kim się nie jest [to było nawiązanie do tego "oferowania" drugiej stronie]
- dlaczego tak bardzo pragniesz związku? [pytanie jak na durnym egzaminie]
- bo tego potrzebuję po prostu
- w takim razie co przyniesie Ci partner? [co za debilne pytanie - i ciągle traktowanie związku jako przynoszenia czegoś]
- bilet do cyrku [wkurzyłem się]
- bardzo dziękuję za pouczającą rozmowę, mam nadzieję, że odnajdziesz porozumienie [słownictwo i typowa złośliwa ironia charakterystyczne dla podstarzałych panów na czacie]
- dziękuję za bezwartościową rozmowę z pozycji nauczyciela zadającego głupie pytania
Profesor zamknął okno priva.

Zamknięcie rozmowy potwierdziło, że facet ten nie ma nic do zaoferowania, poza zadawaniem głupich mentorskich pytań. Obstawiam, że ma około 45-50 lat i chyba jakiś kompleks umysłowej niższości, skoro się kreuje na takiego profesora. Jedno jest pewne - rozmowa z nim była od początku niemiła, nieprzyjazna, napuszona i na pewno z kimś takim nie chciałbym być nawet znajomym, nie mówiąc już o związku :-)

czwartek, 11 sierpnia 2011

Kropla kontaktu

Kiedy się kogoś poznaje - to jak sama nazwa wskazuje, chce się go poznać. Czyli uzyskać o nim jak najwięcej informacji, które pomogą ocenić czy można z nim osiągnąć to, czego się szuka.

Kiedy zamieszczałem anons na Gejowie to podawałem także numer telefonu, aby ułatwić kontakt. I zawsze mnie dziwiło gdy w odpowiedzi dostawałem kroplę kontaktu od kogoś. Nazywam tak próbę kontaktu, która jest zbyt lakoniczna, aby posunęła znajomość do przodu. Dzięki temu jest tylko zaczepką, czymś w rodzaju puszczenia oczka na onetowej sympatii.

Jedną z form kropli kontaktu jest puszczenie sygnału telefonicznego. To taki znak - hej, nie wiesz kim jestem ani czego szukam, ale zadzwoń do mnie, to się może dowiesz. Oczywiście zadzwoń na swój koszt bo puszczającemu sygnał nie chce się dzwonić. Jakoś nie mam przekonania do wykonywania takich telefonów w ciemno - skoro komuś nie chce się nawet przedstawić :-)

Drugą z form jest pisanie lakonicznego SMS-a. Takiego który zawiera jedynie przywitanie lub pytanie "co tam?". Albo, bardziej ambitnie, coś w stylu - zobaczyłem twoje ogłoszenie. Fajnie, że zobaczyłeś, ale ja nie wiem kim jesteś i czy warto się z tobą kontaktować.

Może niektóre osoby są nieśmiałe - ale chyba wtedy w ogóle by się nie odezwały. Może nie wiedzą co napisać - ale chyba to nie sztuka skreślić kilka słów. Napisać coś w stylu - cześć, mam 25 lat, jestem z Krakowa i też szukam związku, może się poznamy? I już zupełnie inaczej wszystko wygląda.

Taksa sama kropla kontaktu jest na czacie, gdzie ludzie prowadzą bardzo lakoniczne rozmowy myśląc, że całe poznawanie poznawanie człowieka zawiera się w opisz się  oraz co lubisz. Na seks ustawkę to wystarczy, ale nie każdy szuka seks ustawki. Rozumiem czata gdzie się przeważnie szuka seks przygód - ale nie rozumiem takiej odpowiedzi na anons w kategorii "szukam partnera".

Teoretycznie jest szansa, że osoba naprawdę wartościowa komunikuje się w początkowej fazie w tak nieporadny sposób. Ale raczej jest to mało prawdopodobne. Raczej zawsze napisze coś bardziej sensownego. Pamiętam pierwszy SMS od mojego byłego. Brzmiał on: przeczytałem Pana ogłoszenie, interesujące :-) Jak widać na tym przykładzie, można było napisać dosłownie 4 słowa, ale jakoś sensownie zagaić rozmowę. Ale nawet tak skromny początek komunikacji nie jest w zasięgu niektórych ludzi.

Cóż, w czasie poznawania osób do związku należy liczyć się z masą bezwartościowego spamu kontaktowego. I takie krople kontaktu przeważnie do tej kategorii należą :-)

#086 - liczy się kasa i sex

Czat z kimś szukającym seksu może być czasem ciekawy. Oto przykład. Rozmówca ma nick "Starszego pana" i czułem się bardzo niewyraźnie zagadując, bo nie czuję się w ogóle stary mimo że mam już pierwszy dzień moich 44 lat ;-)

Oznaczenia: jego tekst / mój tekst
- hejka
- hej
- nie przeszkadzam?
- nie
- szukam partnera do związku
- ja ruchacza [o, nic z tego nie wyjdzie]
- o sory ja uczucia
- one nie istnieją
- a skąd to wiesz?
- liczy się kasa i sex
- dla ciebie może
- z doświadczenia
- nie, dla większości
- masz widzę jednostronne
- a ja nie szukam większości tylko mniejszości :-)
- obyś znalazł i nie zawiódł się
- pa
Rozmówca zamknął okno priva.

środa, 10 sierpnia 2011

Znajdę innego do seksu

Czy można być 17-latkiem i być poważnym? Można. A czy można być niepoważnym w tym wieku? Także można. Zresztą, w każdym wieku można być niepoważnym. Dlatego nie sposób oceniać kogoś po samym wieku.

Jakiś czas temu zagadało mnie na raz dwóch 17-latków na GG - akurat obaj ze Śląska, jeden z Rybnika a drugi z Katowic. I obaj bardzo chcieli ze mną być, mimo, że szukam związku, a to nie są żarty. Kiedy poznawałem mojego byłego, on miał też końcówkę 17 roku życia, ale był poważnym chłopakiem i cała rozmowa z nim była zupełnie inna niż z tymi dwoma. Różnice w tym wieku mogą być naprawdę zasadnicze.

Po czym poznać, że chłopak jest niepoważny? Oczywiście po tym co pisze lub mówi. Przede wszystkim niepoważny chłopak zbyt lekko deklaruje chęć życia razem. Z reguły robi to nie znając w ogóle, lub prawie w ogóle, drugiej osoby, czyli kompletnie na ślepo. Nie trzeba być znawcą aby pojąć, że taka deklaracja jest nic nie warta. Jak można chcieć żyć i mieszkać z kimś, kogo się nie zna?

Nachalność jest drugą cechą niepoważnych ludzi. Napraszają się ze swoją chęcią życia z nieznaną im osobą - mają wytrwałość godną pozazdroszczenia, szkoda tylko, że niewłaściwie ukierunkowaną.

Nieświadomość realiów to kolejna cecha charakterystyczna. Szczególnie wyraźna u osoby w wieku 17-18 lat. Są oni przeważnie uwiązani szkołą, mieszkają z rodzicami, a w wieku 17 lat są jeszcze formalnie niepełnoletni - a jednak wydaje im się, że od razu rzucą to i zamieszkają z kimś. Teoretycznie mogą to zrobić - ale jaki jest sens? Rozumiem przypadek chłopaka z rodziny z problemami - np. ojciec alkoholik bije go i poniża, bo nie akceptuje jego orientacji. Takich chłopak może świadomie uciec do kogoś od tego życia - ale w takiej sytuacji byłby ten chłopak o niebo bardziej poważny i dojrzały, bo takie życie bardzo szlifuje dojrzałość. I rozmowa z nim byłaby kompletnie inna.

Koncentracja na seksie to też kolejna cecha. Jeden z tych 17-letnich rozmówców molestował mnie pisząc że chce jego. Zapytałem czego. Odpowiedział: kutasa. Tak bardzo mnie chciał :-) Napisałem mu, że jest dziecinny i że nie chcę z nim gadać. A on na to napisał: znajdę innego do seksu. Tym samym się odkrył ze swoim "związkiem". Pożegnałem się z nim, a on jeszcze dodał: a ciebie i tak wyrucham.

Tak wygląda pseudo związek w wykonaniu niepoważnego 17-latka. Ale są też inny 17-latkowie, którzy są naprawdę wartościowymi ludźmi. Dlatego nie wolno nikogo oceniać po wieku, ale po tym jak się zachowuje ;-)